Odkąd człowiek podniósł głowę i spojrzał w niebo, zastanawiał się co tam jest i zawsze marzył o tym, żeby wyruszyć w międzygwiezdną przestrzeń, poznać odległe światy, być może spotkać innych mieszkańców wszechświata. Z czasem jednak zdaliśmy sobie sprawę, że zadanie nie jest łatwe, ponieważ odległości jakie dzielą nas nawet od najbliższych planet są ogromne w odniesieniu do prędkości jakie jesteśmy w stanie osiągać.
Odległość do najbliższej nam planety – Venus, przy najkorzystniejszym wzajemnym położeniu planet to 24 miliony kilometrów, dotarcie tam zajmuje sondom około 3 miesięcy, na Marsa podróż trwa mniej więcej 7 miesięcy, a do Neptuna, będącego najbardziej odległą planetą Układu Słonecznego, sonda Voyager 2 leciała aż 12 lat (od 20 sierpnia 1977 do 24 sierpnia 1989).
Najbliższa nam gwiazda – Proxima Centauri, znajduje się w odległości 1,29 parseka i jeśli oglądasz Star Trek to na pewno wiesz ile to jest, a jeśli nie, to spieszę wyjaśnić, że jest to odległość jaką światło pokonuje w 4 lata i 3 miesiące, czyli 40 bilionów (40 000 000 000 000) kilometrów. Przy obecnym stanie techniki podróż tam zajęłaby nam 6 300 lat, zatem – o ile nie uda nam się wykorzystać zakrzywienia czasoprzestrzeni powodowanego przez czarne dziury, jak w filmie Interstellar - chyba na razie przyjdzie nam odpuścić międzygwiezdne wojaże.
Przy tych odległościach, Księżyc oddalony od Ziemi o „tylko” 384 tysiące kilometrów wydaje się w zasięgu rzutu kamieniem. Znaleźliśmy zatem obiekt w przestrzeni, do którego jesteśmy w stanie dotrzeć w bardzo rozsądnym czasie. Oczywiście musimy jeszcze zbudować odpowiedni pojazd i wystrzelić go w przestrzeń z prędkością 11,2 km/s, zwaną drugą prędkością kosmiczną lub prędkością ucieczki, ale to nie jest już takie trudne.
„We choose to go to the Moon”
Tymi słowami, wypowiedzianymi na Uniwersytecie Rice’a w Houston, 12 września 1962 roku prezydent John F. Kennedy rozpoczął program Apollo i sowiecko-amerykański wyścig na Księżyc. Niezupełnie, bo wcześniej, 25 maja 1961 występując przed Kongresem postawił przed NASA cel – bezpieczny lot i powrót amerykańskiej misji załogowej na Księżyc przed końcem lat 60-tych, ale to słowa wypowiedziane na Uniwersytecie Rice’a zapadły wszystkim w pamięć.
Rozpoczął się program Apollo, w ramach którego 6 misji zakończyło się lądowaniem na Księżycu, a trzy jego okrążeniem bez lądowania. Najbardziej znane misje to oczywiście Apollo 11, czyli pierwsze w historii ludzkości lądowanie na Księżycu i „filmowa” Apollo 13, która zakończyła się fiaskiem, ale udało się uratować załogę.
Misji Apollo 13 zawdzięczamy jeden z najbardziej znanych cytatów na świecie: „Houston, mamy problem”.
Apollo 8
21 grudnia 1968 roku Apollo 8 wystartował na szczycie rakiety nośnej Saturn V z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego na przylądku Canaveral o godzinie 12:51:00 czasu UTC. Na pokładzie znajdowało się 3 astronautów: dowódca Frank Borman, pilot modułu dowodzenia James Lovell i pilot modułu księżycowego William Anders.
Po osiągnięciu orbity okołoziemskiej, przez ponad 2 godziny, załoga i personel kontroli lotów przeprowadzali testy przed opuszczeniem orbity „parkingowej”.
Wreszcie Mike Collins – szef zmiany z Centrum Kontroli Lotu przekazał załodze: „Apollo 8. You are go for TLI ”, co oznaczało zgodę na lot w kierunku Księżyca. Załoga uruchomiła 3 stopień rakiety, który pracował przez 318 sekund rozpędzając Apollo 8 od 7,793 do 10,822 km/s. Prędkość ta była nieco niższa niż teoretyczna prędkość ucieczki z ziemskiego pola grawitacyjnego, jednak wystarczająca, aby Apollo 8 wszedł na bardzo „rozciągniętą” eliptyczną orbitę Ziemi i znalazł się na tyle blisko srebrnego globu, aby został przechwycony przez jego pole grawitacyjne. Lot w kierunku Księżyca trwał 68 godzin, po czym nastąpił kluczowy moment – wprowadzenie Apollo 8 na orbitę Księżyca – uruchomienie silnika głównego modułu księżycowego na ściśle określony czas - 4 minuty i 7 sekund.
Okres pracy silnika załoga opisała później jako najdłuższe 4 minuty w ich życiu. Dlaczego? Gdyby silnik pracował zbyt krótko, mogliby znaleźć się w wysokiej orbicie eliptycznej księżyca lub odlecieć w przestrzeń, gdyby zaś pracował zbyt długo, roztrzaskaliby się o powierzchnię Księżyca.
Manewr jednak został wykonany poprawnie, dzięki czemu w wigilię Bożego Narodzenia 1968 roku Apollo 8 znalazł się na orbicie Księżyca o godzinie 9:59:20 czasu UTC. Astronauci wykonali 10 okrążeń srebrnego globu w ciągu następnych 20 godzin, a kolejnego dnia o 6:10:17 czasu UTC opuścili orbitę Księżyca i ruszyli w kierunku Ziemi. Wodowanie na Oceanie spokojnym nastąpiło 27 grudnia. Misja spełniła swoje główne zadania: udowodniono, że można bezpiecznie dotrzeć do Ksieżyca i stamtąd powrócić, oraz przetestowano wszystkie systemy statku.
W czasie okrążania Księżyca William Anders wykonał zdjęcie, które przeszło do historii jako „Earthrise”, a dziś możemy podziwiać cyfrowo stworzony film przestawiający „wschód Ziemi” zrealizowany na bazie tego zdjęcia.
Zdjęcie: NASA Apollo8 Dec24 Earthrise
Warto dodać, o czym nie każdy być może wie, że moduł księżycowy misji Apollo 8 nie miał redundancji systemów podtrzymywania życia, które uratowały życie załogi Apollo 13 w czasie jej feralnego lotu, gdyby zatem awaria wydarzyła się na pokładzie „ósemki”, astronauci nie mieliby szans na przeżycie.
Z toru wyścigowego w kosmos
Z kosmosu i Księżyca wracamy na chwilę na Ziemię. Zegarek Omega Speedmaster powstał z myślą o sportach motorowych, na co wskazuje chociażby jego nazwa, gdyż podobną systematykę nazewnictwa marka Omega stosowała również w przypadku Seamstera i Railmastera. Speedmaster był też pierwszym zegarkiem, w którym skalę tachometru przeniesiono z tarczy na lunetę, co zaowocowało łatwiejszym odczytem wskazań. Paradoksalnie Speedmaster nie jest kojarzony ze sportem samochodowym, ale z podbojem kosmosu, a najdokładniej rzecz ujmując – z wyprawami na Księżyc.
Pierwszy „Speedy” bazował na słynnym mechanizmie kaliber 321, projektu Alberta Pigueta, wytwarzanym przez Lemanię, pod koniec lat 60. XX wieku został on zastąpiony przez kaliber 861, zaprojektowany również przez Pigueta, w którym podniesiono częstotliwość taktowania do 21 600 wahnięć na minutę (z poprzednich 18 000), dzięki czemu uzyskał wyższą dokładność chodu, ale też zrezygnowano z koła kolumnowego na rzecz krzywki sterującej, co było technicznie krokiem wstecz, ale powodowało, ze mechanizm był tańszy w produkcji.
W 1965 roku NASA zwróciło się do kilku firm o przedstawienie oferty zegarka przeznaczonego do lotów kosmicznych, ofertę złożyły cztery marki zegarmistrzowskie: Rolex, Longines-Wittnauer, Hamilton i Omega. Do testów zakwalifikowano 3 modele zegarków: Longines_Wittnauer 242T, Rolex 6238 (poprzednik Daytony) oraz Omega Speedmaster Professional.
Zdjęcie: archiwalny zegarek Omega Speedmaster
Model Omega Speedmaster Professional został oficjalnym zegarkiem amerykańskiego programu kosmicznego, załogi misji Gemini oraz Apollo były wyposażane w Speedmastery właśnie, zaś marka Omega zaczęła go reklamować jako „The first watch worn on the Moon”. Później producent próbował dodawać do tego „and only”, co już nie do końca jest prawdą, ponieważ np. David Scott, dowódca misji Apollo 15, stąpając po powierzchni Księżyca miał na ręku prywatny zegarek Bulova (ponoć uszkodził służbową Omegę). Więcej o tym, jak model Speedmaster został zegarkiem astronautów, możecie poczytać na naszym portalu, m.in. tutaj: Sięgając gwiazd - 60 lat modelu Speedmaster.
Małe wielkie zmiany w 2024
I tak docieramy już do tegorocznej nowości marki Omega. Wspomnę jeszcze tylko, że pierwszą misją załogową, która dotarła na Księżyc, ale tam nie lądowała, było Apollo 8. W 2018 roku, dla upamiętnienia tej wyprawy, Omega wypuściła jubileuszową edycję zegarka z serii Speedmaster w 50-lecie tego wydarzenia, opisywaliśmy go tu: Speedmaster Dark Side of the Moon Apollo 8.
Teraz, w 2024 roku, czyli sześć lat później Omega powraca z gruntownie odświeżonym modelem Omega Speedmaster Dark Side Of The Moon „Apollo 8”, i nie są to wyłącznie zmiany kosmetyczne.
Oczywiście, nie jest to także kompletna rewolucja, ale te zmiany są naprawdę istotne i zdecydowanie na korzyść. Zachowano tę samą koncepcję wyglądu zegarka, czyli częściowo szkieletowaną tarczę z widocznym przez nią wizerunkiem jasnej (widocznej z Ziemi) powierzchni Księżyca, oraz widokiem ciemnej strony na rewersie mechanizmu zegarka.
Kiedy jednak spojrzymy na oba zegarki to zauważymy istotne różnice – pierwszym, co rzuca się w oczy jest wskazówka sekundowa, w nowym zegarku jest ona wykonana z tytanu klasy 5 w kształcie i kolorach rakiety Saturn V, która wyniosła Apollo 8 rozpoczynając tym samym pierwszą załogową misję na Księżyc.
Ten element został wycięty laserowo, następnie polakierowany, zaś czarne elementy zdobnicze zostały zaczernione laserem. Omega czeka na przyznanie patentu na ten element. Pod spodem widać też rubinowe łożysko, w którym obraca się oś małego sekundnika umieszczonego na godzinie 9.
Widać to krótkim filmie:
Przyznam, że na makrofotografiach dostarczonych przez producenta ten element wygląda niesamowicie – jest to nie tyle wskazówka w kształcie rakiety, co maleńki, niezwykle szczegółowy model rakiety nośnej Saturn V, który został użyty w formie wskazówki.
Ciekawy jestem, jak będzie wyglądać to „na żywo”, bo na zdjęciach jest naprawdę rewelacyjnie.
Pozostałe wskazówki są utrzymane w tych samych barwach, co w modelu z 2018 roku – czarne ramiona godzinowej i minutowej, wypełnione substancją SuperLumiNova, oraz żółte wskazówki chronografu, z których centralny sekundnik w swojej rozszerzonej części jest też wypełniony SuperLumiNovą.
Żółty motyw znajdziemy też w wielu innych elementach tego niezwykłego zegarka: napis Speedmaster na tarczy, znaczniki na zewnątrz nakładanych indeksów, wewnętrzne fragmenty indeksów chronografu oraz na gumowym pasku.
Na obwodzie wykonanej z anodyzowanego aluminium szkieletowanej tarczy naniesiono skalę chronografu oraz nałożono wypełnione substancją luminescencyjną indeksy godzinowe, a pod nią widzimy laserowo wygrawerowany obraz tarczy Księżyca, stanowiący dekorację przedniej strony mechanizmu.
„WE”LL SEE YOU ON THE OTHER SIDE”
Po drugiej stronie mechanizmu, również metodą grawerowania laserowego, umieszczono wizerunek ciemnej, niewidocznej dla nas strony naturalnego satelity Ziemi, który oglądali między innymi członkowie misji Apollo 8.
Wokół przezroczystego dekla wygrawerowano z kolei słowa Jamesa Lovella – pilota modułu dowodzenia – które powiedział do centrum kontroli lotu, tuż przed tym, jak Apollo 8 zniknął za tarczą Księżyca i utracona została łączność radiowa z Ziemią na około 45 minut: „WE”LL SEE YOU ON THE OTHER SIDE” – „Do zobaczenia po drugiej stronie”.
Patrząc na zdjęcia Speedmasterów DSOTM Apollo 8 z roku 2018 i 2024 mam wrażenie oglądania filmu w telewizji o standardowej rozdzielczości w porównaniu z 4K.
Jakość graweru laserowego w nowym modelu jest oszałamiająca w porównaniu do tego, co widzimy u 6 lat starszego brata, wszystko jest ostre i szczegółowe.
Zdjęcie: modele Speedmaster DSOTM Apollo 8 z lat 2018 i 2024
Ceramiczna koperta zegarka zachowała tę samą średnicę, czyli 44,25 mm, ale jest cieńsza z uwagi na zastosowanie nowego mechanizmu - mierzy teraz 13 mm grubości, w porównaniu do 13,8 mm w modelu z roku 2018. Została zestawiona z gumowym paskiem o szerokości 21 mm, ze składanym ceramicznym zapięciem, natomiast od ucha do ucha zegarek ma słuszne 50 mm.
Mimo swoich rozmiarów zegarek jest dość lekki, waży zaledwie 99 gramów. Klasa wodoszczelności najnowszego moonwatcha wynosi 50 m. Z przodu i z tyłu zegarek ma szkła szafirowe, przy czym to chroniące cyferblat jest pokryte obustronnie warstwami przeciwodblaskowymi.
Białe oznaczenia skali tachografu na ceramicznym pierścieniu wokół szkła zostały wykonane metodą „Grand Feu”, czyli wysokotemperaturowego nanoszenia emalii proszkowej. Oczywiście zachowany został układ tarczy klasycznego Speedmastera Moonwatch, ale inaczej być przecież nie mogło.
Najważniejsza zmiana to zastosowany mechanizm, w Speedmasterze Apollo 8 z 2018 był to kaliber o oznaczeniu 1869, łożyskowany na 19 kamieniach, w Speedym Apollo 8 A.D. 2024 mamy zupełnie nowy mechanizm z manualnym naciągiem – cal. 3869. Oczywiście jest to konstrukcja z wychwytem współosiowym (Co-Axial) i certyfikatem Master Chronometer wydanym przez METAS, o 3-hercowej częstotliwości oscylacji balansu, ale łożyskowany na aż 26 kamieniach.
Rezerwa chodu nowego mechanizmu to 50 godzin.
Omega Speedmaster Dark Side Of The Moon „Apollo 8” – dostępność i cena
Nowy Speedmaster Dark Side of the Moon Apollo 8 o nr ref. 310.92.44.50.01.001 pojawia się w roku, który miał być rokiem powrotu Amerykanów na Księżyc, jednak w tej chwili wszystko wskazuje na to, że nastąpi do dopiero w 2026.
Wszystkie zmiany, które Omega wprowadziła w nowym modelu powodują, że naprawdę jest efekt WOW! Nie mamy do czynienia z jakimś drobnym faceliftingiem, ale z naprawdę istotnymi i zauważalnymi zmianami, zarówno wizualnymi jak i technicznymi. To oczywiście musiało też przełożyć się na kwotę jaką musimy zapłacić za ten nietuzinkowy zegarek.
Cena Omega Speedmaster Dark Side Of The Moon „Apollo 8” (310.92.44.50.01.001) to 73 000 złotych.
Na pewno jest to gratka dla wszystkich entuzjastów Speedy’ego i orędowników dalszej eksploracji Księżyca. Osobiście bardzo jestem ciekaw, jak zegarek ten będzie prezentował się na żywo, choć przy moim rozmiarze nadgarstka skłaniałbym się raczej w stronę 42-milimetrowego Moonwatcha Professional, tego z hesalitowym szkłem i mechanizmem 3861.
We’ll see you on the other side!
Szukasz informacji o nowościach marki Omega i recenzji zegarków? Sprawdź nasze pozostałe publikacje - zegarki Omega.