W poprzednich dwóch częściach relacji z Dubai Watch Week 2025 skupiłem się głównie na zegarkach. W tej natomiast (ostatniej) skupiam się na doświadczeniach odwiedzającego - od najlepszych po najgorsze spotkania z manufakturami luksusowych zegarków. Przedstawiam swoje szczere opinie o obsłudze klienta oraz szczegółowe porównanie kosztów wyjazdu na DWW vs Watches & Wonders 2025.
A. Lange & Söhne - niemiecki dystans czy już snobizm?
A. Lange & Söhne to jedna z tych manufaktur luksusowych zegarków, które zawsze przyciągają rzesze zwiedzających. Widząc ich logo na jakichkolwiek targach, możemy być pewni, że na stoisku będzie tłoczno. Zapewne z tego też względu mają mniej entuzjastyczne nastawienie do zwiedzających, o czym w tym roku miałem okazję się przekonać na własnej skórze - i to dwa razy.
Będąc na Watches & Wonders 2025 (obszerną relację z tego wydarzenia publikował Maciek) po raz pierwszy, próbowałem swojego szczęścia, jednak trzeba wziąć poprawkę, że wtedy byli świeżo po premierze modelu Minute Repeater Perpetual i Odysseusa Honeygold, które wywołały ogromne zainteresowanie branży. Założyłem więc, że z tego powodu mogą być „extremely busy" i w związku z tym może być trudno cokolwiek przymierzyć, nawet mimo posiadania wejściówki VIP. Tak też było. Pamiętać trzeba też, że to są Niemcy, więc patrząc stereotypowo, nie ma co oczekiwać od nich egzaltacji, a raczej pragmatyzmu i dystansu emocjonalnego.

Dodatkowo sam charakter genewskiej imprezy nakierowany był bardziej na relacje B2B, więc sam sobie tłumaczyłem, że zwyczajnie mogli mieć mniej czasu dla prywatnych kolekcjonerów. Ok. Zrozumiałem. Nie chowam urazy. Jednak na Dubai Watch Week również spróbowałem wejść w interakcję z manufakturą i było... dziwnie.
Selekcja klientów – prawda czy pozory?
Po pierwsze dało się wyczuć coś, co miało miejsce na Watches & Wonders, mianowicie, że pracownicy prowadzili wstępną ocenę odwiedzającego. Kilku wystawców w Genewie potwierdziło mi wprost, że patrzą na to, jak ktoś jest ubrany, jaki ma zegarek i na tej podstawie oceniają potencjał danej osoby do zakupów ich luksusowych zegarków. Oczywiście, jakość obsługi w takich sytuacjach jest wprost proporcjonalna do potencjału klienta. Tu wyczułem podobne nastawienie. I choć nie byłem jakoś nieodpowiednio ubrany (marynarka + ubiór smart casual), to jednak najwyraźniej za mało „bogato".
Mimo braku nowości i niespecjalnie wielkich kolejek na stanowisku A. Lange & Söhne, musiałem zrobić do nich aż trzy podejścia, aby w końcu móc przymierzyć cokolwiek (o rozmowie na temat zegarków nie było mowy, bo panie obsługujące stanowisko nie bardzo wiedziały cokolwiek o zegarkach, które prezentują). A i z tym było sporo problemów, bo do przymiarki dostałem zaledwie dwa modele.
A. Lange & Söhne Lange 1 Perpetual Calendar - wieczny kalendarz
Pierwszym z nich był Lange 1 Perpetual Calendar w różowym złocie (nr ref. 345.033 E).
Niestety mogłem zrobić tylko „wristshot”, bo nie pozwolili mi sfotografować tyłu zegarka (ochrona numerów seryjnych).
A. Lange & Söhne Zeitwerk - cyfrowe wskazanie czasu
Drugim natomiast był Zeitwerk w różowym złocie (ref. 142.031).
A wszystko „szybko, szybko" i „czy już możemy zabrać?".
I choć same zegarki A. Lange & Söhne to czołówka światowego haute horlogerie, to muszę przyznać, że ta wizyta pozostawiła u mnie niesmak. Tym bardziej, jeśli zestawić ją z podejściem do klienta takich manufaktur jak De Bethune, Bovet czy MB&F, u których przyjęcie było ciepłe i entuzjastyczne.
I tak jak wspomniałem – zrozumiałbym, gdyby był to po prostu „niemiecki zimny chów”, jednak jest to postawa, którą zaobserwować można także u niektórych innych marek będących „na topie”.
Obsługa klienta w branży luksusowych zegarków - dlaczego to ważne?
Sam pracując w handlu zawsze zastanawiam się, jaki jest sens takiej bufonady wobec potencjalnych, obecnych lub przyszłych klientów? Przecież osoby odwiedzające eventy takie jak ogólnoświatowe targi zegarków dają świadectwo zainteresowania - mogły być w 50 innych miejscach, ale są tu. Są więc potencjalnym „leadem" – jeśli nie teraz to w przyszłości. Ich ignorowanie może być błędem, tym bardziej w dobie mody na „quiet luxury", gdzie ktoś może być skromnie ubrany, a posiadać miliony aktywów. I tym bardziej w branży, w której relacja jest tak ważna. A sposób obsługi zapada w pamięć...
Jadąc na takie eventy, szuka się nie tylko przymiarki zegarków, ale właśnie atmosfery podzielania uznania dla wspólnej pasji poprzez interakcję z ludźmi z branży - sam zegarek można przymierzyć sobie w butiku, a o specyfikacji poczytać w Internecie. To natomiast, co interesuje wielu, to ta „wartość dodana" - chwila rozmowy na temat wykończenia, historii produkcji modelu czy temat inspiracji, którą kierował się twórca danego modelu. Taka chwila spokojnej kontemplacji nad modelem, żeby odkryć wszystkie „easter eggi”. I choć patrząc z boku może się to wydawać trywialne, to nie czarujmy się - dla nas, pasjonatów zegarków, którzy pojawiają się na takich imprezach ma to znaczenie.
Moim zdaniem ta „wartość dodana" jest szczególnie ważna w branży haute horlogerie, gdzie w rzeczach z pozoru bez znaczenia dla codziennego życia szukamy „wyższego sensu" - przez to jako kolekcjonerzy nadajemy szczególną wagę i jesteśmy gotowi zapłacić więcej za: mechanizm „in-house”, sposób wykończenia elementów, które często zobaczyć może tylko zegarmistrz czy wyjątkowość tarczy tylko dlatego, że została zrobiona ręcznie przy użyciu emalii zamiast zwykłej farby.
Płacimy więcej za coś, co osoba nie interesująca się zegarkami pewnie by wyśmiała. Próbujemy docenić fakt, że ktoś latami zbierał doświadczenie i szkolił się w wykonywaniu ręcznych technik zdobienia mimo tego, że mógł w tym czasie robić 50 innych rzeczy, pozwalając tym samym, aby ten „fach w ręku” przekazywany z pokolenia na pokolenie się zatracił. Dlatego nasze uznanie zwieńcza zapłata za taką pracę. A o to jest ciężko w świecie, w którym wszystko musi być przydatne i racjonalne.

Stąd moim zdaniem obydwie strony – i kupujący i producenci - powinni okazywać sobie szacunek i doceniać fakt, że ktoś chce z nimi podzielać tę pasję, bo za tym prędzej czy później pójdą zakupy, jako element wdzięczności i wsparcia. Myślę, że marki luksusowych zegarków, które to zrozumieją, zyskają i pieniądze i szacunek.
Ale niestety jest kilka marek zegarków, które nadal wolą snobizm. Z takim nastawieniem spotykałem się dotychczas u Audemars Piguet (na których prezentacji na Dubai Watch Week też byłem, ale tylko wybrani odwiedzający mogli cokolwiek przymierzyć) czy w butikach F.P. Journe (o którym za chwilę). I z tego, co czytam po forach kolekcjonerów zegarków - nie jestem jedynym, który tego doświadczył.
Zresztą - nawet CEO Patek Philippe pokazał podobny „mindset” w wywiadach udzielonych po premierze modelu Cubitus. I z drugiej strony – rozumiem, że takie marki mogą celować tylko w 1% najbogatszych, ale w takim wypadku po co jest ich udział w otwartych, darmowych targach?
Nie wiem, czy takie podejście do klienta ma szansę się utrzymać długofalowo, tym bardziej, że klient się zmienia. Owszem - krótkoterminowo obecne skupienie się na turbo bogatych klientach przynosić będzie profity, ale myślę, że brak zaopiekowania procesu budowania relacji z przyszłymi potencjalnymi klientami i równe ich traktowanie odbije się „karmą" w przyszłości.
Ja osobiście, jeśli kiedykolwiek stać mnie będzie na zegarki z takiego poziomu, raczej wezmę pod uwagę konkurencję ALS, która obsłużyła mnie po prostu lepiej.
F.P. Journe - luksusowe zegarki haute horlogerie
Wróćmy jednak do samych targów DWW 2025. Dalej odwiedziłem F.P. Journe. Do tej marki stosunek mam neutralny, bo choć doceniam jakość wykonania ich produktów to raz, że - znowu - obsługa w ich butikach nie należy do najprzyjemniejszych, a dwa - design większości modeli zawsze kojarzył mi się z... timerami do gotowania jajek. Dlatego chciałem w końcu ad personam przekonać się, nad czym wszyscy kolekcjonerzy zegarków się tak zachwycają.
F.P. Journe Francis Ford Coppola - zegarek za 10 milionów dolarów
Przy wejściu dość spory tłok, tym bardziej że do przymiarki udostępnili w tym roku model Francis Ford Coppola (ten sam, który później sprzedany został za 10 mln $).
Oczywiście - kolejka do tego modelu była najdłuższa. Mi nie było dane go przymierzyć, dlatego uraczyłem się przymiarką modelu Chronometre a Resonance (ref. RQ).

Oraz modelem Centigraphe (ref. CTS2/CT2).

Podczas przymiarek zegarków zdarzyła się jednak ciekawa sytuacja - pracownicy F.P. Journe zainteresowali się moim Christopher Ward Bel Canto z purpurową tarczą. Okazało się, że... nie znają ani marki, ani zegarka! Było to o tyle ciekawe, że obsługiwali mnie młodsi ode mnie Szwajcarzy, po których bym się tego nie spodziewał. Co więcej - zapewne przez „hour striker" sądzili, że ten zegarek kosztuje na poziomie 20 000 - 30 000 CHF!
I może gdyby ten zegarek był jakimś „no-name”, to by się nie zdziwił, ale Bel Canto zdobył przecież nagrodę GPHG w 2023 roku! Myślałem więc, że ludzie tak mocno związani z branżą zegarków są na bieżąco. To najlepiej pokazuje, że nie tylko pasjonaci mogą z powodzeniem egzystować w branży luksusowych zegarków.
Tak czy inaczej - widać było, że rozmowa z „normikiem" o Bel Canto trochę ich rozluźniła, bo najwidoczniej stanowisko przyciągało rzesze milionerów, przy których musieli mocno pilnować „etykiety" obsługi.
Ulysse Nardin – może być miło!
Po chwili rozmowy powędrowałem do stoiska marki Ulysse Nardin, gdzie miałem okazję przysiąść, pooglądać i porozmawiać o ich nowościach wraz z kilkoma innymi kolekcjonerami ze Słowenii. Atmosfera była tak dobra, że spędziliśmy tam ponad godzinę, przymierzając nie tylko cały inwentarz UN, ale także swoje własne zegarki.
Ulysse Nardin Freak S Enamel - zegarek z podwójnym balansem
Ulysse Nardin miało do przymiarek najnowszego Freak S Enamel w dwóch wersjach - z tarczą „ruby red" (ref. 2513-500LE-6AE-RED/3A).

Oraz z tarczą „turquoise" (ref. 2513-500LE-3AE-TUR/3A).

Samą zasadę działania i ideę zastosowania dwóch kół balansowych wyjaśnił szef sekcji butików Ulysse Nardin Ivan Chernoivanov. Warto posłuchać, wideo poniżej prezentuje Jego wypowiedź, a przy okazji można popatrzeć na ten ciekawy zegarek.
Ulysse Nardin UR-Freak - współpraca z Urwerk
W dalszej części uraczeni zostaliśmy najnowszym modelem zegarka stworzonym we współpracy z Urwerk, czyli UR-Freak (ref. 2413-500LE-2A-UR/3B).

Zasada jego działania jest właściwie taka sama jak w przypadku modelu Urwerk UR-100 - zainteresowanych odsyłam do 2 części relacji, gdzie zostało to opisane.
Ulysse Nardin Diver - limitowana edycja na 75-lecie Ahmed Seddiqi
Udało się przymierzyć również model Diver Air Seddiqi 75th Anniversary stworzony przy współpracy z jednym z największych dubajskich retailerów luksusowych zegarków i biżuterii Ahmed Seddiqi, który – jak sama nazwa wskazuje - w tym roku obchodził 75 lat działalności.

Ten zegarek na ręce wydaje się być wręcz zabawkowy (ultra lekki, bo waży ok. 52 gramy razem z paskiem), jednak mając go w dłoni można poczuć, że jest solidnie wykonany. Bardzo ciekawa opcja na lato.
„Wartość dodana”, czyli Bvlgari Octo Finissimo Sejima Limited Edition
Jak wspomniałem - podczas odwiedzin Ulysse Nardin atmosfera była tak przyjacielska, że udało się przymierzyć też zegarki pozostałych kolekcjonerów, m.in. Audemars Piguet Royal Oak Jumbo czy Bvlgari Octo Finissimo Sejima Limited Edition. Szczególnie ten ostatni ucieszył mnie najbardziej, bo nie często można go spotkać, a choruję na niego od jakiegoś czasu.
Muszę przyznać, że wizytę w UN wspominam jako coś miłego - dla takich spotkań warto pojawiać się na światowych wydarzeniach związanych z luksusowymi zegarkami!
Podsumowanie Dubai Watch Week 2025 - ranking manufaktur
Na tym moja relacja z Dubai Watch Week 2025 się kończy - spotkań oczywiście było więcej, gdyż odwiedziłem m.in. marki Audemars Piguet, Konstantina Chaykina, Vanguart, Greubel Forsey, Moritz Grossmann, Chopard czy Roger W. Smith, jednak na zarejestrowanie tych spotkań nie starczyło mi już pamięci w telefonie. Uznałem więc, że jest to znak, aby odstawić telefon i po prostu kontemplować miejsce i wydarzenie - coś jak schowanie telefonu na koncercie, aby posłuchać muzyki.
Podsumowując cały event - najmniej przyjemne wspomnienia z obsługi mam z:
1. A. Lange & Söhne,
2. Audemars Piguet,
3. Chopard.
Natomiast najlepsze wspomnienia z obsługi i atmosfery mam z wizyt:
1. Ulysse Nardin,
2. De Bethune,
3. MB&F,
4. Laurent Ferrier,
5. Ludovic Ballouard.
Reszta spotkań z manufakturami luksusowych zegarków też była ok.
Ile kosztuje wyjazd na targi zegarków? Dubai Watch Week vs Watches & Wonders
I teraz przechodzimy do najciekawszej części relacji: Ile to całe „wesele" kosztowało i czy było warto? Porównam wydatki na Dubai Watch Week 2025 do realnie poniesionych kosztów na Watches & Wonders 2025, co prezentuję w tabeli poniżej.

W przypadku DWW wszystkie ceny podaję w złotówkach, gdyż kurs AED/PLN jest mniej więcej 1:1.
Z kolei przy W&W uznałem, że podam ceny w lokalnej walucie.
I najważniejsze pytanie - czy Dubai Watch Week było lepsze od Watches & Wonders?
Intuicyjnie, arbitralnie uważam, że TAK. Z perspektywy prywatnego kolekcjonera: więcej zegarków do przymiarki, luźniejsza atmosfera, ciekawsze miasto i trochę taniej. Jedyna przewaga W&W jest taka, że jest tam więcej wystawców i więcej premier zegarkowych. Reszta jest na korzyść Dubai Watch Week.
Podsumowanie całej relacji z Dubai Watch Week 2025
Dubai Watch Week 2025 okazało się być niesamowitym doświadczeniem stworzonym przez pasjonatów dla pasjonatów. Miałem okazję przymierzyć dziesiątki modeli zegarków z najlepszych manufaktur haute horlogerie, porozmawiać z ich twórcami i poznać innych entuzjastów z całego świata.
A wszystko w przepięknej scenerii – zobaczcie sami:
Najważniejszą lekcją z tego wyjazdu było potwierdzenie, że w branży zegarków obsługa klienta i budowanie relacji są równie ważne jak same zegarki. Manufaktury takie jak Ulysse Nardin, De Bethune czy MB&F pokazały, że można tworzyć najwyższej jakości zegarmistrzostwo i jednocześnie traktować kolekcjonerów po przyjacielsku i z szacunkiem. Druga lekcja jest taka, że niektóre marki raczej nie zmieniają podejścia do zainteresowanych kolekcjonerów, choćby nie wiem co.
Jeśli jesteś pasjonatem / pasjonatką zegarków i zastanawiasz się, czy warto polecieć na Dubai Watch Week - odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak! To wydarzenie oferuje coś, czego nie dostaniesz nigdzie indziej - bezpośredni kontakt z manufakturami, możliwość przymiarki zegarków i atmosferę prawdziwej pasji do haute horlogerie.

Oczywiście wszystkim pasjonatom polecam odwiedzenie zarówno W&W jak i DWW, aby wyrobić sobie własne zdanie. A wszystko wskazuje na to, że w tym roku będzie ku temu okazja, bo już w kwietniu 2026 kolejne Watches & Wonders, a na oficjalnej stronie Dubai Watch Week pojawiła się zapowiedź planów eventu na kolejny rok!
A więc – z kim widzimy się w 2026 roku? 😉
Tomasz Królikowski
Poprzednie części z tego cyklu:
Relacja: Dubai Watch Week 2025 - wrażenia z imprezy i fascynujące zegarki. Część 1
Dubai Watch Week 2025 - relacja z targów luksusowych zegarków. Część 2









greenlogic.eu