Tak zwane „powroty po latach” nigdy nie są łatwe. W przypadku polskiego festiwalu zegarkowego AuroChronos, który wystartował w 2017 roku i odbył się jeszcze dwukrotnie w kolejnych latach, a jego dalszy rozwój przerwała pandemia w 2020 roku, powroty były… dwa. Międzynarodowy Festiwal Niezależnych Producentów Zegarków, bo tak brzmi pełna nazwa tego wydarzenia, miał powrócić w 2022 roku, o czym informowaliśmy wówczas także my, na łamach Zegarki i Pasja. Niestety, z przyczyn, o których wspomina współtwórca festiwalu, a obecnie jego organizator - Paweł Zalewski, w naszej rozmowie ze stycznia 2025 (Paweł Zalewski o powrocie AuroChronos w 2025 roku) event się nie odbył.
Kiedy pod koniec minionego, 2024 roku Paweł poinformował mnie, że planuje samodzielnie zorganizować drugi „powrót AuroChronos ”, oraz poprosił o wsparcie medialne tego wydarzenia poprzez objęcie festiwalu patronatem wydawnictwa Zegarki i Pasja, zgodziłem bez wahania.
Natomiast muszę przyznać, że aż do dnia startu festiwalu… miałem pewne obawy.
Polski festiwal zegarkowy. AuroChronos 2025
Tegoroczna edycja AuroChronos 2025 odbyła się w Warszawie, w dniach 17-18 maja.
Tym razem nie były to hale Expo czy pawilony – jak w Łodzi, a lokalizacja w samym centrum Warszawy, przy ulicy Mysiej 3. Krótki, ale doskonale oddający klimat tego miejsca opis znalazłem na ich stronie: „MYSIA 3 to kameralny dom handlowy w ścisłym centrum Warszawy, między placem Trzech Krzyży i rondem De Gaulla. Na pięciu poziomach kameralnej kamienicy utrzymanej w nowoczesnym, industrialnym stylu zlokalizowane są autorskie sklepy z modą, biżuterią, artykułami wyposażenia wnętrz, galerią fotografii, kawiarnią oraz przestrzenią konferencyjną”.
Z zewnątrz faktycznie wyglądało to niepozornie, ale obecność festiwalu zdradzał już z daleka duży baner, widoczny przed wejściem. Schodami można było dotrzeć na ostatnie piętro, mijając po drodze kolejne sklepy i mini galerie, oferujące nietypowe, często ciekawe przedmioty.
Na czwartym piętrze witała gości miła obsługa za kontuarem, gdzie można było zakupić bilety wstępu na festiwal, telebim oraz szatnia (z racji deszczu i chłodu, bardzo przydatna).
Przechodząc przez szklane drzwi, wkraczaliśmy do świata niezależnego zegarmistrzostwa.
Podczas tej edycji AuroChronos swoje produkty i usługi prezentowało ponad 40 wystawców z całego świata. Oczywiście najwięcej wśród nich było producentów i twórców zegarków.
Ja przyjechałem z Katowic do Warszawy w sobotę, w pierwszy dzień festiwalu. Dotarłem na Mysią 3 około godziny 13, a start eventu był o godzinie 10 rano. Już od wejścia zaskoczył mnie…
Stop. W tym miejscu zrobię krótką pauzę. Moimi wrażeniami podzielę się za moment. Aby nieco urozmaicić tę relację, a zarazem sprawić, by prezentowała nie tylko moją opinię, poprosiłem także osoby z naszej redakcji – Pawła i Mateusza, którzy byli na AuroChronos 2025, o ich krótki opis wrażeń z eventu.
Święto zegarków, czyli “Aurochronos 2025” z kilku perspektyw
Oto, co napisał Paweł:
Wydarzenie, jakim były targi “Aurochronos 2025” już za nami. Na dwa dni część jednej z Warszawskich kamienic zamieniła się w miejsce gromadzące pod jednym dachem przedstawicieli ze świata zegarków oraz liczne grono gości.
Byłem jednym z odwiedzających, w towarzystwie mojej żony, która (muszę dodać na samym wstępie) była zaciekawiona równie mocno, jak ja sam. Targi, a dokładniej ich organizacja, były na najwyższym poziomie. W zasadzie już od przysłowiowego przekroczenia progu mieliśmy przyjemność być przywitani przez Pana organizatora, który zaprosił nas na teren targów.
Liczba wystawców z różnych miejsc na świecie, którzy dbali o to, aby jak najlepiej zaprezentować swoje zegarki, a także ogrom pytań, z jakimi musieli się zmierzyć, zrobił na mnie duże wrażenie.
Przechadzając się po stoiskach, tym, co zwróciło moją uwagę, były nie tylko same czasomierze, ale w głównej mierze ludzie, których miałem okazję poznać, podyskutować oraz przybyć przysłowiową “piątkę”.
Oczywiście poziom zróżnicowania marek i prezentowanych modeli sprawił, że z mojego punktu widzenia trudno jest mi wybrać grono zegarków, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Tym, co mnie naprawdę zaskoczyło, była siła marek zegarkowych z naszego kraju, które mogą się poszczycić realizacją wielu ciekawych modeli, zaś sami założyciele chętnie opowiadali o historii ich powstania, pomysłach na kolejne projekty oraz planach na przyszłość - tą bliższą i nieco dalszą.
Z całego serca zachęcam każdego, kto nie miał okazji uczestniczyć w tegorocznej edycji, by w przyszłym roku koniecznie odwiedził targi Aurochronos. Patrząc na imponującą frekwencję oraz różnorodność wystawców, wydarzenie to z pewnością będzie kontynuowane i rozwijane w kolejnych latach. Do zobaczenia na kolejnej edycji “Aurochronos”!
A teraz kolej na wrażenia Mateusza, oto co napisał:
Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jeśli powiem, że na AuroChronos 2025 czekałem z niecierpliwością i dużymi oczekiwaniami - od razu zdradzę Wam, że nie zawiodłem się. Zawsze jest to niezwykłe uczucie, spotkać tylu zegarkowo zakręconych ludzi, oraz na własne oczy zobaczyć i dotknąć zegarki, które na co dzień nie są tak dostępne.
Mimo, że na każdym kroku spotykałem coś nowego i niezwykłego, skłamałbym, jeśli za największe zaskoczenie imprezy uznałbym coś innego, niż markę Adriatica. Z czystym sumieniem muszę przyznać, że niespecjalnie interesowały mnie zegarki tej marki (i to mimo, że wiedziałem o modelu z tourbillonem). Jednak, kiedy w końcu dotarłem do ich stoiska, moje oczekiwania, a raczej ich brak, zostały wywrócone do góry nogami - oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
Oczywiście całą imprezę oceniam bardzo pozytywnie, ale jak to się często mówi - nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Biorąc pod uwagę frekwencję na festiwalu może warto by było pomyśleć o nieco większej przestrzeni. Chodzi głównie o fakt, że w niektórych momentach trudno się było poruszać pomiędzy poszczególnymi stoiskami (co z drugiej strony można odczytywać jako pozytyw).
Powiem szczerze, że bardzo trudno określić mi, które zegarki najbardziej zagościły w moim sercu. Jednak jeśli musiałbym to określić, to jako pierwszy wymieniłbym zegarek Arach w wersji z kopertą w złotym kolorze - mógłby być to mój idealny zegarek na co dzień.
Drugi zegarek, który chętnie widziałbym u siebie w kolekcji, to MD Watches Studio Supernatural w wersji z pomarańczową tarczą. Bez bicia przyznaję się, że oglądając go na zdjęciach nigdy mi się szczególnie nie podobał, a teraz…
Trzecim byłaby cała kolekcja Vario 1918 Trench - ta stylistyka utkwiła mi w głowie, i nie chce z niej wyjść.
Tegoroczne zainteresowanie AuroChronos pokazuje, że w imprezach tego typu tkwi wielki potencjał. Mam nadzieje, że kolejne edycje nie tylko się odbędą, ale będą jeszcze większe i jeszcze ciekawsze. Na koniec dodam jeszcze, że bardzo się cieszę, że w końcu miałem okazję wziąć udział w tej imprezie.
Wrażenia, zaskoczenia, zegarki
A więc wróćmy już teraz do miejsca, gdzie zrobiłem pauzę.
Już od wejścia zaskoczył mnie… tłum odwiedzających. Gdy otrzymałem opaskę i przekroczyłem wspomniane szklane drzwi - festiwal tętnił życiem. Był duży gwar, było tłoczno, co chwilę dołączali nowi odwiedzający, a wzrokiem wyłapywałem co rusz znajomą, uśmiechniętą twarz.
Muszę powiedzieć szczerze, że przez pierwsze kilka godzin pobytu na AuroChronos 2025 (tak do około 16-17) miałem często problem ze swobodnym podejściem do stoisk wielu marek. Powód? Po prostu były stale oblegane przez uczestników i uczestniczki festiwalu, a obsługujący je wystawcy niemal non stop prezentowali gościom swoje zegarki i/lub odpowiadali na ich pytania.
Trudno było mi nawet wykonać zdjęcia stoisk i prezentowanych tam zegarków, bo – jak wspomniałem, były one oblegane, ale był też inny powód - przechadzając się od jednego wystawcy do drugiego, co chwilę natrafiałem na kogoś znajomego. Znajomych i przyjaciół z branży spotykałem zarówno wśród wystawców (polskie marki zegarkowe, polscy dystrybutorzy wielu marek zagranicznych oraz wystawcy z poprzednich edycji festiwalu), jak i odwiedzających.
Z informacji, jakie uzyskałem od Pawła (organizatora), tę edycję odwiedziło ponad 1 200 osób.
Powierzchnia wystawowa na ostatnim piętrze kamienicy przy ulicy Mysiej miała kształt dużej litery „L” z małą odnogą, a na całym piętrze rozstawione były stoiska. Poziom wizualny stoisk był bardzo zróżnicowany – od naprawdę w pełni profesjonalnych, z gablotami i pięknie wyeksponowanymi zegarkami (często kosztownymi), po nieduże stoły, na których zaaranżowane były ekspozycje.
Natomiast ogólny poziom wizualny festiwalu odbieram i oceniam bardzo pozytywnie.
Oczywiście wiadomo - to nie jest poziom Watches & Wonders czy Inhorgenta, które mieliśmy przyjemność także odwiedzać w tym roku, ale to przecież imprezy zupełnie innego kalibru, organizowane z rozmachem i potężnymi budżetami. AuroChronos to zdecydowanie inna liga, to festiwal bardziej kameralny w aspekcie wielkości, ale wcale nie mniej ciekawy. Poza interesującymi zegarkami festiwal oferuje coś, co jest warte podkreślenia – możliwość porozmawiania z osobami odpowiedzialnymi za różne marki w Polsce, bądź też z ich twórcami.
Zmiana lokalizacji wydarzenia, czyli przeniesienie festiwalu z Łodzi do Warszawy, wydaje się bardzo dobrym posunięciem, które przełożyło się na duże zainteresowanie nim i spore grono odwiedzających.
Ponieważ miałem zaszczyt i przyjemność być członkiem jury przyznającego AuroChronos Awards 2025, poświęciłem swój czas na przejście poszczególnych stanowisk i obejrzenie prezentowanych zegarków. Miałem też okazję dzięki temu odbyć wiele ciekawych rozmów - to, co powtarzał niemal każdy ze spotkanych rozmówców, to zaskoczenie tak dużą liczbą odwiedzających.
Skoro mowa o zegarkach, to niełatwo wskazać jeden konkretny model, czy nawet kilka, które byłyby „najlepsze” czy też „najciekawsze” (zresztą właśnie dlatego obrady jury trwały ponad godzinę, by wyłonić zwycięzców w danych kategoriach). Myślę, że dużym zaskoczeniem – o czym wspominał już Mateusz – były zegarki, które widzieliśmy na stoisku firmy Adriatica. Model z mechanizmem Landeron z latającym tourbillonem (limitacja 10 sztuk), czy też bardzo fajny chronograf przygotowany dla klubu Porsche zrobiły na nas duże wrażenie, bo ta szwajcarska marka kojarzyła mi się dotychczas raczej z niedrogimi i dość „sztampowymi” zegarkami.
Atrakcją - w mojej opinii - było również to, że swoje zegarki prezentowała też czeska marka Prim, która miała świetnie przygotowane, bardzo atrakcyjne wizualnie stoisko. Z pewnością ciekawe były też zegarki Formex, Polpora, Hanhart, Botta, Crafter Blue, Dijkman Watches, Heinrich, LiP, Milus, Stowa, Timeless, Trematic, Venezianico, J. Sarnowski, MD czy Yema.
Jako moich ulubieńców wytypowałbym marki Isotope oraz GoS.
AuroChronos Awards 2025
Jak wspominałem, podczas tegorocznej edycji Festiwalu jury w międzynarodowym składzie – z udziałem Marca André Deschoux (WatchesTV), Kalle Slaapa (Chronoglide), Magdaleny Piekarskiej (Magazyn Chronos), Krzysztofa Skórki (KMZiZ), Macieja Miśnika (Miśnik w Warszawie) i mojej skromnej osoby – przyznało nagrody w kilku prestiżowych kategoriach. Oto zwycięzcy:
Grand Prix: GoS Watches Sarek Frost,
Best Men’s Watch: Oriorwaith J. Sarnowski Y Sgowt,
Best Women’s Watch: Arach AH93,
Innovation Award: Isotope Watches Chronograph Moonshot Terra Maris,
Craftsmanship Award: Polpora Emalie,
Nagrodę Publiczności (głosami niema 2 000 osób) otrzymała marka: Stowa.
Wielkie gratulacje dla zwycięzców! Wręczenie nagród odbyło się podczas gali w sobotni wieczór. Po krótkiej części oficjalnej zaproszeni goście mogli spędzić nieco czasu wspólnie, w luźnej i bardzo sympatycznej atmosferze.
Powrót w dobrym stylu!
Jak widać, tegoroczna edycja przyciągnęła sporą liczbę wystawców i duże grono odwiedzających. Moje subiektywne wrażenia i odczucia po sobocie, gdzie przebywałem na festiwalu od 13 do 18.30, a potem jeszcze na wieczornej gali, są bardzo pozytywne. Jestem miło zaskoczony, a moje obawy – o których wspominałem na wstępie, na szczęście były kompletnie bezpodstawne.
Mam oczywiście kilka spostrzeżeń, którymi podzieliłem się z Pawłem, jak chociażby to, że w moim odczuciu nieco brakowało dodatkowej przestrzeni dla odwiedzających, którzy podczas festiwalu mogliby gdzieś usiąść, swobodnie porozmawiać ze znajomymi, zrobić sobie przerwę w oglądaniu zegarków, aby potem – z nową energią – powrócić do tego przyjemnego zajęcia. Ale to nie jest kwestia kluczowa, a jedynie aspekt, który można wziąć pod uwagę organizując kolejne edycje.
Reasumując – uważam, że tegoroczna edycja festiwalu zegarkowego zapisze się w pamięci gości oraz wystawców bardzo pozytywnie, a sam AuroChronos powrócił w naprawdę dobrym stylu! Gratuluję organizatorom.
A ja czekam już z niecierpliwością na 2026 rok.