Relacja: Watches & Wonders 2025. Święto zegarków i zegarmistrzostwa w Genewie!

Na przestrzeni ostatnich ponad 10 lat miałem przyjemność brać udział w wielu międzynarodowych imprezach branżowych. Były to zarówno wyjazdy związane z konkretnymi markami, i przez te marki organizowane, ale także eventy skupiające wielu producentów w jednym miejscu, czyli tak zwane targi zegarkowe.

Na pierwszą tego typu międzynarodową, dużą imprezę wybrałem się w 2017 roku - były to targi „Baselworld”, odbywające się wówczas cyklicznie, co roku, w Bazylei. Wiele o nich słyszałem od osób, które już w nich brały udział, jednak zobaczenie i doświadczenie tego osobiście było dla mnie wówczas ogromnym przeżyciem. Wydarzenie to zaskoczyło mnie skalą, rozmachem, poziomem organizacji, liczbą prezentujących się tam marek oraz… niesamowitą atmosferą. Choć inaczej uczestniczy się w tego typu eventach jako gość/odwiedzający, a zupełnie inaczej wygląda to w przypadku mojego uczestnictwa, będącego de facto pracą redakcyjną (brak czasu, gonitwa od spotkania do spotkania, wykonanie setek zdjęć w trudnych lub beznadziejnych wręcz warunkach oświetlenia itd.), to moje „pierwsze Baselworld” było ogromną zegarkową ucztą.

Wiele zdjęć i krótką relację z tego wydarzenia można zobaczyć tu: Baselworld 2017 – fotoimpresje i wrażenia z pierwszego uczestnictwa w targach. To o tyle ciekawe, że te targi, które właśnie w 2017 roku obchodziły 100-lecie, już niestety się nie odbywają. Przyczyna? Pandemia covid w 2020 roku.

Po Baselworld przyszedł czas na SIHH. W 2018 roku otrzymałem po raz pierwszy zaproszenie do uczestnictwa w Salon International de la Haute Horlogerie w Genewie. Było to duże wyróżnienie, gdyż w przeciwieństwie do Baselworld, które były targami biletowanymi i otwartymi dla wszystkich chętnych, tak wizyta na SIHH w dniach zamkniętych, przeznaczonych dla gości i prasy, mogła odbyć się wyłącznie na zaproszenie organizatorów. Genewski salon zegarmistrzowski skupiał się na elitarnym, prestiżowym zegarmistrzostwie, i taką też oprawę miało to wydarzenie. Event był znacznie mniejszy niż Baselworld, a swoje zegarki prezentowało wówczas 35 marek, ale były to niemal wyłącznie marki luksusowe, których zegarki trudno było w ogóle zobaczyć gdziekolwiek na żywo. SIHH, mimo mniejszej skali, zaskoczył mnie przepychem i aurą ekskluzywności. To był inny świat. Z tego wydarzenia także przygotowałem wówczas relację, dostępną tu: SIHH 2018 – pierwsze wrażenia i fotorelacja z 28-go Salonu International de la Haute Horlogerie w Genewie.

Genewski SIHH również już się nie odbywa. Miałem przyjemność brać udział w Salonie jeszcze rok później, w 2019 roku, ale pandemia w 2020 także przekreśliła rozwój i istnienie tego wydarzenia.

Najpierw pandemia i 2 lata stagnacji w branży, a potem różne życiowe zmiany (zostałem tatą w 2023) spowodowały, że w ostatnich kilku latach nie brałem udziału w tego typu wydarzeniach.

W tym roku w końcu nadrabiam zaległości. W lutym, po raz pierwszy, brałem udział w targach Inhorgenta w Monachium, które odwiedziliśmy wspólnie z Adrianem, i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony poziomem tego wydarzenia (relacja Adriana tu: Inhorgenta 2025. Odwiedzamy targi zegarkowe w Monachium). Ta impreza także odbywa się cyklicznie, natomiast to Baselworld przyciągało tłumy. Teraz ewidentnie Inhorgenta zwróciła na siebie większą uwagę branży.

A w ubiegłym tygodniu odwiedziłem Genewę, gdzie spędziłem dwa dni na targach Watches & Wonders 2025, dzięki zaproszeniu od marek będących wśród wystawców. Ponieważ w W&W brałem udział także po raz pierwszy, a event ten jest nadal czymś nowym w branży, gdyż odbywa się od 2023 roku (zastąpił SIHH), chciałbym podzielić się z Wami wrażeniami z tej imprezy.

Watches & Wonders – dzielenie się wspólną pasją

Na wstępie kilka ważnych informacji dotyczących samego wydarzenia.







Fundacja Watches and Wonders Geneva Foundation (WWGF) jest organizacją non-profit z siedzibą w Genewie, która utworzona została we wrześniu 2022 roku z inicjatywy firm Rolex, Richemont i Patek Philippe. W 2024 roku do grona członków założycieli Rady Fundacji WWGF dołączyło troje nowych członków: Chanel, Hermès i LVMH.

Tegoroczna edycja odbywała się w dniach 1-7 kwietnia 2025, gdzie pierwsze 4 dni były dostępne dla osób zaproszonych, a w dniach 5-7 wydarzenie było już dostępne dla szerszej publiczności.

Jak podają organizatorzy, w tym roku Watches and Wonders Geneva osiągnęło rekordową frekwencję, z ponad 55 000 odwiedzających przez cały tydzień (w 2024 było to 49 000 gości).

Ponad 55 000 odwiedzających (+12% w porównaniu z ubiegłym rokiem), 6 000 przedstawicieli sprzedawców detalicznych (+5%), 1 600 dziennikarzy (+7%) i 23 000 biletów sprzedanych w dni publiczne (+21%). Do tego 43 000 noclegów w pokojach hotelowych.









Cyrille Vigneron, prezes Fundacji Watches and Wonders Geneva, tak skomentował zakończoną właśnie edycję: "Targi Watches and Wonders stały się nie tylko obowiązkowym wydarzeniem międzybranżowym, ale także platformą ekspresji dla zegarmistrzowskich Maisons. Wydarzenie daje każdemu z nich możliwość wizualnego wyrażenia własnego uniwersum, zobaczenia i noszenia pięknych kreacji, oraz podzielenia się wspólną pasją. Media, medium i mediator".

Liczby mówią same za siebie. Teraz pora na emocje i subiektywne wrażenia.

Jak w sklepie z cukierkami

Wyjazd do Genewy organizowałem na tak zwaną „ostatnią chwilę”, dlatego nie miałem możliwości znaleźć okazji w zakresie lotów czy też hoteli. Jak poinformował mnie niezastąpiony Booking – „w tym okresie w Genewie 97% obiektów jest już zarezerwowanych”. I tak dokładnie było.

Moja podróż zaczęła się o godzinie 11.00 w Katowicach, samochodem dotarłem do Krakowa, stamtąd miałem pierwszy lot do Frankfurtu, a następnie kolejny do Genewy.



Lotnisko w szwajcarskiej stolicy zegarmistrzostwa już od wejścia wita nas niemal wyłącznie… reklamami zegarków i zaproszeniem do udziału w W&W 2025. Do hotelu dotarłem po godzinie 20.00 wieczorem.





Wspominałem o zaproszeniu, otrzymanym od marek wystawiających się na W&W, dzięki czemu mogłem wejść na targi w dni zamknięte, jednakże hotel, przelot i wszelkie inne koszty związane z pobytem tam spoczywały na mnie. Tego typu wyjazd to wydatek co najmniej kilku tysięcy złotych, a wspominam o tym dlatego, że W&W oferuje też dni otwarte, które zdecydowanie każdy miłośnik zegarków powinien rozważyć. Jednak taka „przyjemność” wiąże się również z wymiernymi, niemałymi kosztami. Można je zminimalizować, jeśli wyjazd zorganizuje się z wyprzedzeniem.

Rzeczowo i bardzo szczegółowo opisuje taki proces oraz związane z tym koszty jeden z kolegów na partnerskim forum KMZiZ, więc każdy rozważający taki wyjazd może tam zajrzeć, warto.

Pierwszego kwietnia rano, czyli w pierwszy dzień Watches & Wonders 2025, zawitałem na targi.

Pierwsza myśl, a w zasadzie skojarzenie, jakie nasunęło mi się już po kilkudziesięciu minutach pobytu na targach, to że czuję się jak dziecko w pięknym, ogromnym sklepie z cukierkami.









OK, jestem fanem zegarków, ale jestem również przekonany, że to miejsce musi robić ogromne wrażenie nawet na osobach, które zegarkami interesują się pobieżnie, a nawet… wcale.

Targi odbywają się w halach Palexpo, tak jak wcześniej SIHH, które znajdują się tuż przy lotnisku. Wiele elementów wystroju oraz aspektów organizacyjnych jest dokładnie takich samych, jak w przypadku SIHH (np. w mieście kursują specjalne autobusy W&W, które są bezpłatne dla uczestników targów), jednak różnica jest taka, że w tej edycji W&W brało udział aż… 60 marek!

Poniżej zamieszczam listę wystawców tegorocznej edycji.



To prawie dwukrotnie więcej, niż w ostatniej edycji SIHH z 2019 roku, i tę różnicę w liczbie wystawców było widać, ale także można było ją odczuć, przemierzając długie korytarze i liczne uliczki tego zegarkowego miasteczka – powierzchnia wystawowa była po prostu ogromna.

Organizatorzy podają, że łączne powierzchnia to 77 000 m2, rozłożone na 2 poziomy. Na W&W znajdziemy nie tylko duże, bardzo duże lub ogromne stoiska marek, ale również audytorium, miejsca specjalnie przeznaczone do pracy i spotkań, czy też do nagrywania… filmów na You Tube, a także liczne „wyspy”, gdzie serwowane były napoje i przekąski.

Samo przejście całości zajmowało wiele czasu, a co dopiero przystanięcie i poświęcenie każdemu wystawcy choć kilka, czy kilkanaście minut. Prawda jest taka, że niemal każda witryna eksponująca zegarek/zegarki zasługiwała na podziw, i można było przy niej spędzić wiele czasu.









Dla zobrazowania skali tego wydarzenia oraz czasu, jaki wymagałoby zobaczenie wszystkich stoisk, wystarczy prosta kalkulacja: 60 marek po 1 godzinie na każdą, daje to 60 godzin. Więc gdyby odwiedzać stoiska ciągiem (bez jedzenia i toalety), spotkanie za spotkaniem, nieprzerwanie po 10 godzin dziennie, musielibyśmy na to przeznaczyć… 6 dni!

A wierzcie mi, że wiele marek i ich stoisk, oraz prezentowanych tam zegarków było tak atrakcyjnych, że jedna godzina to i tak byłoby niewiele. Tym bardziej, jeśli chcielibyście nie tylko oglądać nowości, ale też zrobić im zdjęcia.

Krótkie wideo, wykonane telefonem, ukazuje targi „od środka”, na żywo:
 

Co ważne, stoiska to jedno, ale podczas targów odbywa się też wiele imprez towarzyszących, tak w ramach W&W, jak np. wystąpienia marek i prezentacje ich nowości, spotkania z osobami z branży, czy też wizyty VIP¬-ów, jak również atrakcje poza Palexpo, w centrum miasta.

Ta impreza, to naprawdę święto zegarków i zegarmistrzostwa w Genewie!

Run, try, photo - repeat

Ja spędziłem na targach dwa pełne dni (wtorek i środę).

Widziałem wiele, ale na pewno nie wszystko. Odbyłem dużą liczbę spotkań, miałem okazję uczestniczyć w sesjach „Touch & Try”, a także w indywidualnych spotkaniach z przedstawicielami różnych marek, podczas których mogłem zobaczyć ich tegoroczne nowości. Niemniej skala tego wydarzenia (wspomniane 60 marek), a także moje obowiązki zawodowe spowodowały, że kilka stoisk widziałem pobieżnie (w tak zwanym „przelocie”), a wielu zegarków nie zobaczyłem wcale.









Dodać należy też, że nie wszystkie stoiska są dostępne bez uprzedniego ustalenia wizyty (większość stoisk wygląda jak monobrandowe butiki, niektóre przytłaczają wielkością, rozmachem i przepychem, z jakimi są urządzone), oraz – co istotne - tak naprawdę nie ma możliwości dotknięcia/przymierzenia wyeksponowanych zegarków. Nowości można zobaczyć i założyć na nadgarstek wyłącznie podczas spotkań lub sesji „Touch & Try”, na które należało wcześniej się umówić. Dotyczy to oczywiście tych najbardziej znanych, elitarnych marek.

O wiele łatwiej i przyjaźniej wygląda to w przypadku mniejszych producentów oraz marek niezależnych, którzy także się tam licznie wystawiają, ale nie są aż tak oblegani.









Będąc na tego typu wydarzeniach branżowych priorytetem dla mnie zawsze jest wykonanie jak największej liczby zdjęć, aby zgromadzić materiały, którymi potem będziemy mogli się z Wami, naszymi Czytelnikami i Czytelniczkami, podzielić. Często jest to zadanie trudne, albo wręcz ekstremalnie trudne, ze względu na warunki oświetlenia (za słabe lub zbyt ostre sztuczne światło) oraz dużą presję czasu (na spotkania i zdjęcia z reguły marki przeznaczają tylko ok. 30 minut).

Niemniej z tegorocznej edycji W&W przywiozłem kilkaset zdjęć. Część z nich (łącznie około 200) publikowaliśmy „na gorąco” codziennie, przez 4 dni, na naszym profilu Facebook ZiP. Pozostałe już wzbogacają nasze publikacje, prezentujące wiele tegorocznych zegarkowych nowości.

Imponujące stoiska

Na koniec chciałem wymienić i pokazać Wam na zdjęciach stoiska, które zrobiły na mnie największe wrażenie, oraz wskazać ciekawe zegarki pośród tych, które widziałem.

Bez wątpienia imponujące było stoisko firmy Panerai.









Zaaranżowano je w taki sposób, że będąc wewnątrz czuliśmy się, jak gdybyśmy byli pod wodą.

Zdjęcia pewnie tego nie oddają, ale stoisko było bardzo duże i wysokie. Sufit i ściany były błękitne, dookoła akwaria z wodą i makietami łodzi podwodnych, a w centrum znajdowało się Jupiterium.

Oczywiście wszędzie wyeksponowane były zegarki Panerai.

Uwagę bez wątpienia przyciągały także stoiska marek IWC i TAG Heuer, w których ustawione zostały prawdziwe bolidy Formuły 1. Na każdym ze stoisk w nieco inny sposób, ale w obu przypadkach robiło to ogromne wrażenie. Do tego muzyka, wielkie telebimy, światła…









Ciekawe były także stoiska marek, gdzie można było podglądać pracę zegarmistrzów, jak chociażby w Grand Seiko czy Montblanc. Niezmiennie wrażenie robił także ogromny zegar na wejściu do stoiska niemieckiej marki A. Lange & Sohne.

Napisałem „niezmiennie, bo dokładnie takie gigantyczne zegarki widziałem już podczas targów SIHH. Manufaktura ta, jak dowiedziałem się podczas mojego indywidualnego spotkania i rozmowy z jej przedstawicielem, przygotowuje te wielkie zegarki od 2006 roku, a ich wykonanie zleca tej samej, niewielkiej firmie, której wykonanie zegara zajmuje kilka miesięcy.







Zawsze jest to zegarek będący najważniejszą premierą A. Lange & Sohne w danym roku. Pamiętam, że dokładnie tak samo było podczas SIHH, i jak widać, tradycja ta pozostała i ma się dobrze.

W 2025 jest to limitowany do 50 egzemplarzy model Minute Repeater Perpetual, wykonany z platyny, w którym zastosowano dwie z najbardziej wyrafinowane komplikacje zegarmistrzowskie. Zegarek ma nowo opracowany, ręcznie nakręcany mechanizm „in-house” z funkcjami minutowej repetycji oraz wskazaniami wiecznego  kalendarza.

Tak naprawdę na uwagę zasługiwało każde stoisko, niezależnie od swojej wielkości i lokalizacji, ale oczywiście nie sposób wymienić ich tu wszystkich, bo to mógłby być temat na osobny artykuł.

Mistrzowskie zegarki

Jeśli chodzi o ciekawe / fascynujące / piękne zegarki, które można było zobaczyć na Watches and Wonders 2025, to w zasadzie do tej grupy kwalifikowałby się do także każdy model tam obecny. Rozstrzał zarówno cenowy, jak i poziom skomplikowania technicznego były oczywiście bardzo duże, a wybór „jednego, najciekawszego” – w mojej opinii – jest po prostu niemożliwy.

Jak wspomniałem, nie miałem możliwości zobaczyć wszystkich z prezentowanych podczas Watches and Wonders tegorocznych nowości, dlatego wytypowałem 4, które określiłbym tak:

1. Mistrz komplikacji konstrukcji

Premierę podczas targów miał fascynujący zegarek Les Cabinotiers Solaria Ultra Grand Complication ekskluzywnej marki Vacheron Constantin. To najbardziej skomplikowany techniczne naręczny zegarek mechaniczny, jaki został dotychczas wykonany na świecie.

Mechanizm tego naprawdę wyjątkowego urządzenia ma aż 41 komplikacji konstrukcji, oferuje 5 rzadko spotykanych funkcji astronomicznych i innowacyjną repetycję minutową Westminster. To dzieło mikro mechaniki składa się z 1521 komponentów jest ukoronowaniem ośmiu lat badań i rozwoju manufaktury Vacheron Constantin, w tym 13 złożonych wniosków patentowych.



O ile mi wiadomo, powstał jeden egzemplarz, podczas targów wystawiony w specjalnej, wykonanej ze szkła kopule, gdzie zegarek ten stale się obracał (więc wykonanie zdjęć było trudne). Z pewnością opiszemy go niebawem szerzej.

2. Mistrz przyciągania uwagi

Na W&W 2025 premierę miał też nowy zegarek popularnej marki Rolex, model Land-Dweller.







Zacytuję tu fragment publikacji przygotowanej przez Kubę, która ukazała się już w naszym portalu: „Jedna z najgłośniejszych premier branży zegarmistrzowskiej ostatnich lat. Nowość, która momentalnie przyciągnęła uwagę kolekcjonerów, fanów marki i miłośników zegarków na całym świecie. Kolekcja, o której prawdopodobnie mówiło i pisało się najwięcej podczas targów Watches & Wonders 2025. Przyglądamy się jej z bliska, analizujemy każdy detal i oceniamy, czy Rolex Land-Dweller rzeczywiście zasługuje na taki rozgłos.”

Polecam lekturę tego artykułu, znajdziecie go tu: Rolex Land-Dweller.

3. Mistrz precyzji

Prestiżowa japońska marka Grand Seiko z pewnością nie jest tak popularna jak firma Rolex, natomiast od dekad skupia się na tym, co w zasadzie jest esencją zegarmistrzostwa – ciągłym dążeniu do poprawiania precyzji pomiaru czasu. W tym roku – jak określa to sam producent – rozpoczęła się nowa era w historii Grand Seiko, wraz z premierą mechanizmu Spring Drive U.F.A.







W 2004 roku Grand Seiko wprowadziło swój autorski mechanizm Spring Drive 9R65, który ma automatyczny naciąg i oferuje 72 godziny rezerwy chodu, umożliwiający pomiar czasu z dokładnością ±15 sekund na miesiąc ( a więc +/- 3 minuty rocznie), ustanawiając tym samym nowy standard wśród mechanizmów czerpiących energię ze sprężyny napędowej.

Teraz, w 2025 roku, nowy mechanizm „GS” osiąga dokładność ±20 sekund… na rok! To oznacza, że przez 10 lat zegarek z mechanizmem Spring Drive U.F.A. może mieć odchyłkę +/- 200 sekund.

Tę fascynującą nowość Grand Seiko z pewnością też niebawem dokładniej opiszemy.

4. Mistrz skromności

Jako czwarty zegarek wybrałem model, który na tle setek bardzo skomplikowanych technicznie, luksusowych, drogich lub wręcz horrendalnie drogich zegarów prezentowanych podczas targów w Genewie, stanowi ich przeciwieństwo. Wręcz przykład… umiaru i skromności.

To Alpina Heritage Tropic-Proof z manualnym naciągiem, w kopercie 34 mm.







Jak widać, parafrazując klasyka - nie jest złoty, ale zdecydowanie skromny. I zrozumcie mnie dobrze - postrzegam to jako coś pozytywnego, bo choć obecnie głównie interesują mnie już zegarki wysublimowane, oferujące wysoki poziom zarówno w aspekcie wykonania, jak i kwestii technicznych, to będąc w miejscu, gdzie – dosłownie – na każdym kroku widać było jakieś „zegarkowe marzenie”, ta nowość Alpiny była w pewnym sensie odświeżająca, rzeczywista, bliska codzienności, w której żyjemy. Jeśli ktoś lubi klimat vintage, to z pewnością wpadnie mu ten model w oko, tym bardziej, że ma świetny pasek.

Ten zegarek także niebawem szerzej opiszemy, prace nad artykułem już trwają.

Wskazałem tylko cztery modele, ale zegarków wartych uwagi były tam oczywiście dziesiątki. Świetne nowości marek IWC, Zenith, A . Lange & Sohne, Nomos, Frederique Constant, Bulgari, Panerai, Jaeger-LeCoultre, Montblanc, Parmigiani Fleurier, Piaget, Ulysse Nardin, Eberhard, TAG Heuer, Cartier…

Co było, a co będzie

W czwartek, 3 kwietnia rano, miałem już lot do Zurychu, a następnie drugi przelot do Krakowa. Tak zakończyła się moja tegoroczna przygoda z Watches & Wonders 2025. Wróciłem zmęczony, ale zarazem pełen wrażeń, przemyśleń, nowych kontaktów i z dziesiątkami materiałów o premierowych zegarkach, które w kolejnych tygodniach i miesiącach będziemy opisywać.



W jednym z zagranicznych mediów branżowych przeczytałem, że tegoroczna edycja nieco rozczarowała, bo branża „nie idzie do przodu, tylko cały czas żyje przeszłością.” Faktycznie, premier nie było tak wiele, jak w latach ubiegłych, widać, że producenci podchodzą nadal do kreacji nowych modeli z ostrożnością, z dużą dozą zachowawczości. To o tyle zrozumiałe, że świat wokół nas jest obecnie totalnie „rozchwiany”, a otoczenie biznesowe nieprzewidywalne. Ale pozytywny jest fakt, że targi odbyły się, a w stosunku do 2024 roku liczby są większe. Co przyniesie 2026? Czas pokaże.

My z pewnością postaramy się wziąć udział również w kolejnej edycji.