Dwadzieścia kilometrów na południe od stolicy Saksonii, Drezna, na rzeką Müglitz, leży mała, malownicza miejscowość Glashütte. Spoglądając na miasteczko z góry widzimy – jak mawiał mój dziadek – „trzy ulice na krzyż” i to niemal dosłownie. Wydawałoby się, że to miasteczko jakich wiele w Niemczech, a jednak… idąc Hauptstraße (dosłownie: Główną Ulicą) w stronę rzeki na samym jej końcu po prawej zobaczycie budynek manufaktury A. Lange & Söhne.
Kiedy skręcicie w prawo, w AltenbergerStraße, to pierwszym budynkiem po lewej będzie Nomos Glashütte (mieliśmy okazję odwiedzić tę firmę, relacja tu: wizyta w NOMOS Glashütte – poznajemy markę i jej zegarki), następny zaś budynek po prawej, przy skrzyżowaniu z Dworcową (Bahnhofstraße) to Glashütte Original.
Nazwy brzmią znajomo, a idąc ulicami niemal słychać tykanie zegarów.
Niemieckie zagłębie czasu
Zanim miasteczko stało się zegarkową enklawą, niemieckim zagłębiem czasu, była to górnicza podupadająca wioska, ponieważ odkryte w 1490 roku złoża okazały się bardzo ubogie – w ciągu dwóch i pół wieku udało się tam wydobyć zaledwie 10 ton srebra i 150 ton miedzi. Wcześniej, w średniowieczu, w tym rejonie produkowano tzw. „leśne szkło” – wytwarzane z popiołu drzewnego i piasku na obszarach leśnych w warsztatach zwanych domami szkła, skąd wywodzi się nazwa miejscowości – Glashütte.
Tak czy owak, władze Saksonii miały nielichy problem, co dalej z umierającym Glashütte, gdy otrzymały list od młodego Ferdynanda Adolfa Lange, w którym opisywał swój plan otwarcia tam manufaktury zegarkowej oraz rozpoczęcia szkolenia czeladników w zawodzie zegarmistrza. Wykształcony w Drezdeńskim Królewskim Instytucie Technicznym dzięki swoim przybranym rodzicom, Ferdynand odrzucił lukratywną propozycję pracy w Paryżu dla znanego austriackiego zegarmistrza Josepha Thaddäusa Winnerla i postanowił założyć własną firmę. Brakowało mu jednak środków na otwarcie własnego interesu, ale trafił na podatny grunt i rząd Saksonii pożyczył mu w 1845 roku 7800 talarów na otwarcie fabryki zegarków. Niedługo po nim swoje manufaktury w Glashütte otworzyli również Moritz Grossman, Adolf Schneider i Julius Assmann, których wraz z Ferdynandem Lange uważa się za ojców niemieckiego zegarmistrzostwa.
Miasto mocno ucierpiało na skutek nalotów alianckich w czasie II Wojny Światowej, ale – co znacznie gorsze – Saksonia po zakończeniu wojny znalazła się w rosyjskiej strefie okupacyjnej i rząd radziecki w ramach reparacji żądał maszyn i narzędzi z manufaktur w Glashütte. Na skutek tego, że miasto znalazło się w NRD, jak wszędzie w krajach demokracji ludowej, były problemy z zaopatrzeniem w cokolwiek i zegarmistrzowie z Saksonii mogli zapomnieć o zakupach komponentów ze Szwajcarii czy Francji. Niezależnie od tego nie poddali się, i mimo tych przeciwności nadal wytwarzali zegarki w modelu produkcyjnym, który jest dziś nazywany „in-house”.
Rząd NRD ostatecznie zadecydował o połączeniu wszystkich firm zegarmistrzowskich w mieście w jedno, państwowe przedsiębiorstwo pod nazwą VEB Glashütter Uhrenbetriebe (GUB). Obecnie sukcesorem i następcą prawnym tej enerdowskiej marki jest Glashütte Original.
Populacja miasta Glashütte – stolicy niemieckiego zegarmistrzostwa – to niecałe 7000 osób z których co siódmy pracuje w jednej z 10 manufaktur zlokalizowanych na jego terenie
W tej niewielkiej, ale na pewno nie mało znaczącej, miejscowości mamy zatem aż 1000 zegarmistrzów – ponad dziesięciu na 1 km2.
Glashütte Original
Nie znam takiego kolekcjonera albo fana zegarków, który nie chciały mieć w swojej kolekcji zegarka wyprodukowanego w Glashütte. Ta nazwa to synonim najwyższej jakości, stylu i prestiżu, i to niezależnie od tego, do drzwi której z manufaktur w tym mieście zapukacie.
Glashütte Original to nie tylko nazwa manufaktury, to również określenie stosowane przez zegarmistrzów z tej miejscowości dla podkreślenia, ze coś pochodzi właśnie stamtąd, za co oni ręczą swoim słowem, z czego są dumni, a czego klient może być pewien. To taki znak firmowy, gwarant dobrego wykonania, dotrzymana obietnica jakości, nawet więcej niż „Swiss Made”.
Zwykle fani zegarków najpierw trafiają na różne niedrogie Casio, Seiko, Timex’y, Swatch’e, potem odkrywają szwajcarskie firmy z nieco wyższej półki, z czasem każdy (no, prawie) chce mieć Omegę, Rolexa, Breitlinga czy Zenitha… Niektórym zajmuje nawet parę lat odkrycie, że jest też najwyższej klasy zegarmistrzostwo inne niż szwajcarskie, jak Grand Seiko, Panerai czy właśnie Glashütte.
Gdybym miał wybrać klasyczny, elegancki zegarek mechaniczny, nieprzesadzony, ale oryginalny i ciekawy, a przy tym czytelny, doskonale spełniający swoja podstawową funkcję, czyli wskazywanie czasu, to jednym z moich faworytów byłby PanoMaticLunar od Glashütte Original. Bohaterem dnia jest jednak inny zegarek – jedna z ostatnich nowości tej manufaktury – przed Państwem (werble)…
Senator Excellence Perpetual Calendar
Linia Excellence należy do kolekcji Senator i właśnie wzbogaciła się o dwie nowe interpretacje modelu Perpetual Calendar, oraz dwie Panorama Date. Zegarki Senator to ponadczasowa klasyka i elegancja, tradycyjne wzornictwo i - jak zwykle w przypadku marki – najwyższa jakość wykonania.
Wieczny kalendarz to jedna z bardziej użytecznych komplikacji konstrukcji mechanizmu w zegarku mechanicznym. Poza tourbillonem, który można obserwować, również dość ciekawa wizualnie, ponieważ tarcza ma kilka okienek ze wskazaniami lub dodatkowe wskazówki, czyli elementy na których można dłużej skupić wzrok, niż na samym odczycie czasu.
Oczywiście dziś to samo mamy w smartwatchu, jednak mam dużo szacunku dla zegarmistrzowskich umiejętności stworzenia mechanizmu, w którym bez elektroniki, jedynie w systemie kół zębatych, dźwigni, sprężyn i zapadek zakodowano „przebieg” roku: 4 różne długości miesięcy, ich następowanie po sobie, a także nierówną długość roku z uwagi na lata przestępne. Świetnie jest, kiedy nie trzeba przesuwać daty na początku miesiąca następującego po takim, który ma mniej niż 31 dni, a często widzę u ludzi na rękach zegarki analogowe, które mają w okienku datownika niewłaściwy (nieprzestawiony) dzień miesiąca. Oni sami pewnie nie zwracają na to uwagi, bo kalendarz mają w telefonie, ale z racji pasji przyglądam się temu co inni mają na nadgarstkach i zauważam takie szczegóły.
Senator Excellence jest elegancki w każdym aspekcie, od linii koperty, przez piękne wykończenia do dyskretnie realizowanych i perfekcyjnie czytelnych wskazań.
Nic nie jest tutaj zbędne. Design jest podporządkowany funkcji, ale nie jest od niej wcale mniej ważny, technika uzupełnia się z urodą i pozostają ze sobą w perfekcyjnej równowadze.
Dwie twarze, dwie komplikacje
Manufaktura skromnie nazwała zegarek Senator Excellence Perpetual Calendar, ale „zapomniała” się pochwalić drugą komplikacją tego zegarka, czyli wskazaniem faz księżyca.
Zatem komplikacji jest więcej niż wynika to z nazwy, dzięki czemu zegarek jest jeszcze ciekawszy. Do tego dochodzi możliwość wyboru między wersją w kolorze srebrnym, wykonaną ze stali, oraz wersją w kolorze różowego złota, której koperta jest z tego właśnie kruszcu.
Ta różnica w kolorystyce i materiale przekłada się oczywiście na wygląd, prestiż i rzecz jasna na cenę obu zegarków. To, co jest natomiast dla obu wersji wspólne, to oczywiście mechanizm i rozmiary.
Perfekcyjnie okrągła koperta o średnicy 42 mm z klasycznymi, delikatnymi uszami jest satynowana po bokach i polerowana od góry. Przejście od szkła do koperty stanowi podwójnie fazowany, polerowany pierścień, co wizualnie pomniejsza kopertę. Po prawej jest ząbkowana koronka, z polerowaną końcówką o zaokrąglonych brzegach i wypukłym logo manufaktury na czole (podwójnym G). Pozostałe elementy „sterowania” (ustawiania wiecznego kalendarza i faz księżyca) zostały rozmieszczone wokół koperty w formie dyskretnie wkomponowanych w satynowaną powierzchnię przycisków – jednego po prawej stronie na wysokości godziny 2. i trzech po przeciwnej stronie koperty, na godzinach 8., 9. i 10.
Do złotej koperty przewidziano wyłącznie brązowy zamszowy pasek o wzorze skóry aligatora, z motylkowym zapięciem wykonanym z różowego złota. Jeśli zaś zdecydujecie się na zegarek Senator Excellence Perpetual Calendar w stali, to możecie wybrać między skórzanym lub syntetycznym granatowym paskiem z takim samym zapięciem motylkowym, ale wykonanym - jak koperta - ze stali.
Wskazówki wersji stalowej są wykonane z barwionej na niebiesko stali, natomiast rzymskie, nakładane indeksy godzinowe są ze złota pokrytego niebieską powłoką. Wszystkie cyfry są skierowane „górą” na zewnątrz galwanizowanej szarej tarczy.
Złota wersja ma wskazówki godzinową i minutową wykonane ze złota, tak samo jak indeksy, natomiast wskazówki sekundowa i roku przestępnego są stalowe, pokryte niebieskimi powłokami, galwanizowana tarcza jest w kolorze srebrnym.
Wskazówki są pięknie „wyrzeźbione” – minutowa ma dwa łagodne, faliste poszerzenia, godzinowa zaś jedno faliste i jedno kroplowe, oraz smukłe zakończenie. Ramię sekundowej, niejako w kontraście do nich, jest proste, zwężająca się ku dłuższemu końcowi, a na krótszym ozdobiono ją logo Glashütte Original. Oba szkła, zamykające wodoszczelną do 5 ATM kopertę o grubości 12,8 mm od góry i od dołu są – jakże by inaczej – szafirowe.
W rytmie nieba
Wspólne dla obu wersji prezentowanego zegarka są oczywiście wskazania umieszczone na tarczy, z czego dwa z nich są obrotowe, a trzy zmieniają się skokowo.
Rozpoczynając od góry, na godzinie 12. znajdziemy licznik cyklu lat przestępnych i - choć pewnie jest to dla Was oczywiste - nadmienię, że występowanie tych lat związanie jest z różnicą kilku godzin między rokiem kalendarzowym a rokiem zwrotnikowym wynikającym z ruchu obiegowego Ziemi wokół Słońca.
Rok kalendarzowy (zwykły) trwa 365 dni, zaś rok zwrotnikowy mierzony jako czas upływający między dwoma kolejnymi przejściami Słońca przez punkt Barana, zwany też punktem równonocy wiosennej, to 365 dni, 5 godzin, 48 minut i 46 sekund, zatem raz na 4 lata dodajemy jeden dzień do roku kalendarzowego, żeby wyrównać tą rozbieżność długości roku. Więcej na ten temat możecie przeczytać tu - rok przestępny: 1 dzień, raz na 4 lata. Kto wymyślił lata przestępne i po co?
Poruszając się dalej po tarczy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, kolejne wskazanie to miesiąc umieszczony w okienku pomiędzy godzinami drugą i trzecią. Same okienka są pięknie wkomponowane w tarczę, z wyraźnie zaznaczonymi, podwójnymi obramowaniami, których krawędzie delikatnie opadają ku środkowi.
Następne okienko zlokalizowane na godzinie czwartej to panoramiczne wskazanie dnia miesiąca, z oddzielnie zmieniającymi się liczbami na pozycji dziesiątek i jedności, czasem określane przez producentów jako „big date”, które samo w sobie jest komplikacją.
Po przeciwnej stronie tarczy, od siódmej do ósmej rozciąga się indykator faz księżyca. Obrotowa tarcza faz księżyca – galwanizowana na niebiesko połać nieba, z ręcznie naniesioną srebrną lub złotą (zależnie od wersji) tarczą księżyca i gwiazdami, odbywa swą podróż pod zasłoną z dopasowanej do koloru głównej tarczy powierzchni ozdobionej motywem ciemnych gwiazdek i szlifem ślimakowym.
Ostatnie z okienek kalendarza – dzień tygodnia, znalazło swoje miejsce po lewej stronie tarczy obok indeksu X.
Zaawansowana mechanika, czyli co w środku tyka
To, co widać jest dowodem niezwykłego kunsztu zegarmistrzowskiego i samo w sobie jest już wystarczającym powodem, żeby uznać ten zegarek za wart uwagi, jednak nie tylko wizualnie jest to dzieło sztuki.
Wewnątrz koperty, napędzany szkieletowanym wahnikiem wykonanym z 21-karatowego złota z dekoracją w kształcie podwójnego G, znaku firmowego Glashütte Original, pracuje manufakturowy mechanizm 36-12. Podobnie jak w przypadku wielu niemieckich mechanizmów, tutaj również mamy płytę główną ¾ dekorowaną pasami oraz ręcznie zdobiony mostek balansu.
Zastosowano w nim między innymi amagnetyczną sprężynę balansu z materiału Nivarchrom® (Glashütte Original należy do grupy Swatch), który oscyluje z częstotliwością 4Hz, czyli 28 800 wahnięć balansu na godzinę. Nietypowe dla mechanizmów z wiecznym kalendarzem jest „wyciągnięcie” na tarczę licznika lat, ale skoro już mechanizm liczy ten cykl, niemieccy projektanci uznali, że warto to również wykorzystać.
Wrażenie robi też rezerwa chodu kalibru 36-12, która wynosi 100 godzin (4 doby i 4 godziny), w dodatku uzyskana została przy pomocy jednego bębna sprężyny i to bez poświęcania dokładności, czyli częstotliwości taktowania mechanizmu. Sprężyna ma długość 680 mm, a dzięki optymalizacji systemu automatycznego nakręcania do pełnego jej naciągnięcia wystarcza 1900 obrotów wahnika.
Niemniej imponująca niż sam mechanizm, który realizuje 2 komplikacje przy zapewnieniu wysokiej dokładności i bardzo długiego czasu działania po pełnym naciągnięciu sprężyny, jest procedura testowa stosowana przez manufakturę.
Zegarkowa ścieżka zdrowia
Zanim zegarek trafi do sprzedaży przechodzi 24-dniowe testy w manufakturze w Glashütte – tak dobrze czytacie, nie chodzi o 24 godziny, ale o 24 dni!
Cała „ścieżka zdrowia” składa się z wielu testów dokładności chodu i jakości komponentów oraz – co nie mniej ważne – jakości wykonania, a w skrócie wygląda ona tak:
Dzień 1 – zegarek zostaje wstępnie ustawiony i włożony do urządzenia, w którym wykonuje wielokierunkowe rotacje przez 24 godziny, dokładność chodu musi zmieścić się w przedziale od -4 do +6 sekund na dobę.
Dni 2-13 – przez 12 dób zegarek jest testowany w 6 różnych pozycjach i musi zmieścić się w normach producenta, które stanowią m.in., że średnia dzienna odchyłka z pomiarów we wszystkich pozycjach nie może przekroczyć 5 sekund a maksymalna różnica między największymi zmierzonymi odchyłkami dobowymi nie może przekroczyć 10s.
Dni 14-16 - testy temperaturowe, przez 3 doby zegarek jest testowany kolejno w następujących temperaturach: 8, 23 i 38 °C, odchyłka chodu na każdy stopień różnicy nie może być większa niż 0,6 sekundy.
Dni 17-22 – stabilność chodu w ciągu 100 godzin – w pełni nakręcony zegarek zostaje umieszczony w jednej pozycji i sprawdzana jest dokładność chodu w czasie pełnego cyklu oddawania energii przez sprężynę główną, średnia dobowa odchyłka nie może przekroczyć +/- 5 sekund, dodatkowo mierzona jest amplituda wychyleń balansu na początku testu, potem w 24, 48 i 72 godzinie chodu i musi ona wynieść odpowiednio minimum 270, 250, 230 i 200 stopni.
Dni 23-24 – ostanie dwa dni to testy wodoszczelności, testy funkcjonalne oraz wizualne.
Jak wynika z opisu procedury testowej oprócz pomiarów istotna jest również finalna inspekcja wykonywana przez zegarmistrza Po zakończeniu procedur testowych, egzemplarze które je przejdą mają wydawany certyfikat i są pakowane oraz wysyłane do sieci sprzedaży. Przyznacie, że ta niemiecka manufaktura bardzo wnikliwie i szczegółowo bada swoje produkty zanim klient założy na nadgarstek jednego z „Senatorów” z napisem Glashütte Original na tarczy.
Glashütte Original Senator Excellence Perpetual Calendar – dostępność i cena
Oczywiście taka jakość, pracochłonność i czas jaki poświęcany jest na wytworzenie każdego egzemplarza znajduje swoje odzwierciedlenie w cenie, jaką zobaczymy na metce.
A te wyglądają następująco: stalowa wersja Glashütte Original Senator Excellence Perpetual Calendar oznaczona numerem referencyjnym 1-36-12-03-02-61 na pasku skórzanym lub 1-36-12-03-02-64 z paskiem syntetycznym kosztuje 24 000 Euro, natomiast wersja z kopertą z różowego złota z brązowym paskiem zamszowym (nr. ref. 1-36-12-02-05-62) to wydatek 37 700 Euro.
Glashütte Original Senator Excellence Perpetual Calendar to najwyższej jakości klasyczny zegarek o niepodważalnej, dyskretnej urodzie, stworzony z dbałością o detale i bez kompromisów.
Osobiście boleję nad tym, że niemieckie zegarmistrzostwo nie cieszy się u nas taką estymą jak produkty z kraju banków, serów i zegarków, ale wierzę, że bliższe poznanie marek z Glashütte wzbudzi większe zainteresowanie czasomierzami zza Odry.
10:20 19.03.2024Zegarki
Glashütte Original Senator Excellence Perpetual Calendar. Niemiecka doskonałość
Tagi:
zegarek męski na paskuzegarek do garnituruzegarki męskie eleganckiezegarek mechanicznyzłoty zegarekzegarki automatycznezegarki niemieckieprestiżowe zegarkieleganckie zegarkizegarek na prezentzegarki męskie klasycznezegarki męskie mechaniczneluksusowe zegarkisrebrny zegarek
REKLAMA
Franciszek Czapek – zegarmistrz urodzony w Czechach
Franciszek Czapek to jedna z najwybitniejszych postaci polskiego zegarmistrzostwa, ale wielu osobom może się wydawać, że wiedza o jego istnieniu w zegarmistrzowskiej bran ...
Raketa - klejnot Rosyjskiej historii na nadgarstku
"Kto się spóźnia, będzie ukarany przez życie" - powiedział Michaił Gorbaczow we Wschodnich Niemczech w 1989 roku. Wielu ludzi pewnie nawet nie zauważyło, że na nadgarstku ...
ROAMER – innowacyjny system produkcji 4.0
Od momentu swojego powstania, marka Roamer jako firma zegarmistrzowska nieustannie realizuje własną wizję tworzenia zegarków wysokiej jakości dla szerokiego grona użytkow ...
2012 - Stoper zegarka wskazujący pomiar z dokładnością do 5/10 000
2012 rok – firma TAG Heuer zaprezentowała w Genewie koncepcyjne rozwiązanie MIKROGIRDER. Mechaniczny zegarek ze stoperem odmierzającym krótkie odcinki czasu i wskazującym ...
Interview with Marc Aellen, CEO of Certina: playing padel, industry trends, digitalization and the future
We met with Mr. Marc Aellen, CEO of the Certina brand, in Warsaw on April, during the event organized by Certina Poland Team to present the latest watch collection for 20 ...
Oris ProPilot X Miss Piggy Edition. Różowy zegarek, któremu nie można się oprzeć
No i jak tu nie podchodzić poważnie do deklaracji Orisa. Przypomnę, to firma, która zachowując pełną powagę związaną z mechanicznym zegarmistrzostwem, chce prezentować si ...
Fiyta Spaceman. Uniwersalny, ultra cienki zegarek ze zintegrowaną bransoletą
Wspominaliśmy już wielokrotnie, że traktowanie w taki sam (niezbyt przychylny) sposób całej zegarkowej produkcji pochodzącej z Chin nie jest słuszne. Oczywiście dla wielu ...
Złoto i oliwkowa zieleń w zegarkach z kolekcji Vacheron Constantin Overseas
Czas pędzi naprzód, daleko za nami kolejna edycja genewskich targów “Watches & Wonders 2024”. Największe marki bardzo dobrze przygotowały się na to wydarzenie, prezentują ...
Hanhart Chronographs – poznaj tę niemiecką markę i jej zegarki (AuroChronos 2025)
Nie jest tajemnicą, że wszyscy zegarkomaniacy z niecierpliwością oczekiwali powrotu festiwalu, który w poprzednich latach cieszył się w Polsce dużą popularnością. Międzyn ...
Perrelet Turbine Ice Blue Carbon i Titanium. Turbiny w “lodowatych” kolorach
Innowacja, konsekwencja w kreowaniu nowych modeli zegarków i precyzja - to zaledwie kilka określeń oddających wypracowaną przez lata renomę marki Perrelet. Oczywiście nal ...
Fiyta Spaceman. Uniwersalny, ultra cienki zegarek ze zintegrowaną bransoletą
Wspominaliśmy już wielokrotnie, że traktowanie w taki sam (niezbyt przychylny) sposób całej zegarkowej produkcji pochodzącej z Chin nie jest słuszne. Oczywiście dla wielu ...
Le Régulateur Louis Erard x Vianney Halter II. Wspólna kreacja zegarków typu régulateur
Zegarki typu régulateur, mimo prezentowania wskazań w nieco odmienny sposób niż ten, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić, hołdują klasycznemu zegarmistrzostwu, stając ...