Zegarki typu "flieger" to wzór czytelności, forma podporządkowana funkcji, kontrast i duże cyfry, wszystko dla zapewnienia łatwości odczytu czasu, zarówno w dzień jak i w nocy. Zegarki te inspirowane są instrumentami pokładowymi samolotów, które muszą być czytelne, ponieważ członkowie załogi nie mają czasu przyglądać się im w samolocie pędzącym co najmniej kilkaset kilometrów na godzinę.
Jeśli mieliście okazje zajrzeć kiedykolwiek do kokpitu samolotu, dokładnie wiecie o czym mówię, pilot musi jednocześnie „ogarniać” parametry lotu: pułap, prędkość, wznoszenie lub opadanie, nawigację, radio, parametry pracy silników, wychylenia steru ogonowego, klap, slotów itd., a wszystkie instrumenty mają mu w tym pomagać, a nie przeszkadzać. Oczywiście nie wszystkie kokpity są tak skomplikowane jak ten z Concorde’a, który możecie podziwiać na zdjęciu poniżej, tym niemniej przyrządów jest sporo, a każdy wskaźnik jest potrzebny (inaczej by go tam nie było).
Wiele marek ma w ofercie zegarki nawiązujące do lotnictwa, chętnie wybierane przez fanów aeronautyki lub pilotów, są też marki, które lotnictwo mają wpisane w swoje DNA i nazwę.
Do takich firm należy niewątpliwie Aviator Swiss Made.
Latająca Cobra
Airacobra, czyli Bell P-39, to samolot myśliwski opracowany przez Bell Aircraft na zlecenie USAAF (Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych), którego prototyp oblatano 6 kwietnia 1939, a więc zaledwie pół roku przed wybuchem II Wojny Światowej. Samolot ten miał kilka ciekawych i innowacyjnych rozwiązań technicznych. Był pierwszym amerykańskim myśliwcem z podwoziem wyposażonym w koło przednie, co miało poprawić właściwości samolotu podczas startu i lądowania. Silnik umieszczono w środkowej części kadłuba, a nie w nosie samolotu, zaś śmigło napędzane było za pomocą długiego wału, dzięki czemu samolot miał bardziej smukły i aerodynamiczny kształt, a jednocześnie był bardzo zwrotny z uwagi na położenie środka ciężkości. Takie rozwiązanie pozwoliło również na zastosowanie dużego i ciężkiego działka zamontowanego w nosie i strzelającego przez wał śmigła. Wlot powietrza do silnika umieszczono za owiewką kabiny, trochę jak w bolidach F1.
Samoloty weszły do służby w lutym 1941 roku, a w chwili wybuchu wojny z Japonią były na wyposażeniu pięciu grup pościgowych. Podczas pierwszego półtora roku wojny na Pacyfiku P-39 Airacobra i P-40 Warhawk były jedynymi amerykańskimi myśliwcami zdolnymi nawiązać walkę z maszynami japońskimi. Nie były tak zwrotne, jak japońskie myśliwce Mitsubishi A6M Reisen (znane jako Zero), ale były odporne na uszkodzenia, a ich uzbrojenie z łatwością mogło zniszczyć lekkie samoloty japońskie.
Pierwsze spotkanie z kobrą
Myśliwiec Airacobra jest dziś dość rzadko spotykany na pokazach lotniczych, byłem na kilkunastu i chyba ani razu nie trafiłem na ten model. Trafiłem za to na Aviatora Airacobra GMT, a właściwie to on trafił do mnie w ramach redakcyjnych recenzji i testów zegarków.
Jest to model nie tylko inspirowany samolotem P-39, ale również zaprojektowany na jego wzór, bowiem boczne krzywizny koperty „wpisują się” w kształt skrzydła samolotu Airacobra. Powierzchnie boków koperty są polerowane, natomiast górne płaszczyzny są szczotkowane, co jest ciekawym zabiegiem stylistycznym i nadaje zegarkowi takiej – powiedziałbym - męskiej surowości.
Luneta wykonana ze stali ma ceramiczny wkład z cyframi i znacznikami wypełnionymi masą SuperLuminova, dzięki czemu są one perfekcyjnie widoczne po zmroku. Natomiast jej pierścień jest precyzyjnie radełkowany dla zapewnienia pewności jego obsługi. Wzór radełkowania nawiązuje do kontrolera w kokpicie samolotu i podobnie jak on, ma zapewnić pewność chwytu i precyzję obsługi. Zastosowano tu też innowacyjne rozwiązanie w zakresie obsługi funkcji GMT, ale o tym dalej.
Tarcza zegarka Aviator Swiss Made Airacobra GMT również czerpie garściami z lotniczych tradycji i doświadczeń, wzorowana jest powiem na wysokościomierzu, jaki znajdziemy w kokpicie, łącznie ze skrupulatnie odtworzoną czcionką i markerami.
Przyznam, że czcionka jest bajecznie wprost czytelna i nie ma szans na błędne odczytanie czasu.
Wskazówki są też jota w jotę jak te z wysokościomierza w P-39, świetnie wpisują się w klimat tego zegarka, harmonizują z oznaczeniami na tarczy. Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo się to podoba.
Oczywiście markery, wskazówki i cyfry, tak jak w przypadku oznaczeń na pierścieniu lunety, wypełnione są obficie substancją luminescencyjną SuperLuminova w kolorze zielonym. Co ważne, zastosowano nie byle jaką masę, tylko Grade X1, która zapewnia widoczność wskazań przez co najmniej 12 godzin.
W sumie model ten oferowany jest w aż 19 wariantach, z 6 kolorami tarczy, 4 kolorami koperty, dodatkowymi zdobieniami, na bransolecie lub na pasku. Słowem - jest z czego wybierać.
Do naszej redakcji trafiła wersja w stalowej kopercie i ze stalową bransoletą oraz niebieską tarczą, ozdobioną szlifem słonecznym, i z niebieską ceramiczną wkładką lunety, której tylko radełkowana część obraca się w obie strony.
Miałem okazję spędzić nieco czasu z tym „Błękitnym Gromem”, więc podzielę się wrażeniami.
Wrażenia z noszenia
Dość masywna, stalowa koperta zegarka ma średnicę 42,8 mm i wysokość 10,8 mm. Odległość między końcami zgrabnych, opadających nieco w dół uszu to 51,8 mm, a więc „na papierze” sporo, na nadgarstku wydaje się mniej. Nawet na moim skromnych rozmiarów nadgarstku zegarek układa się dobrze, powiedziałbym, że nadspodziewanie dobrze, bo już po chwili zapominam o dość ciężkim jednak „pilocie”.
Na plus również należy zaliczyć zastosowane rozwiązanie EASY LOCK, czyli system szybkiej zmiany pasków i bransolet. Jest bardzo dobrze zaprojektowane, trzpienie zakończone kulkami nie są ani za duże ani za małe, chwyt jest pewny, nic się nie wyślizguje, działa to po prostu znakomicie.
Bransoleta ma 19 mm szerokości i tak na pierwszy rzut oka jest odrobinę za wąska w porównaniu do koperty zegarka. Wydaje mi się, że około 1-2 milimetry więcej dawałoby jeszcze lepszy efekt wizualny, ale to jedyny mankament jaki znajduję, jeśli chodzi o wygląd tego zegarka. Zewnętrzne ogniwa bransolety są satynowane, a środkowe polerowane. Zapięcie jest składane, jak w zegarkach nurkowych, z przyciskami zwalniającymi zatrzask po obu stronach, klamra ma niemal kwadratowy kształt, jest polerowana i ozdobiona logo marki Aviator Swiss Made.
Koronka jest typowa dla zegarków „lotniczych” - dość masywna i łatwa w obsłudze, jednak mimo swych rozmiarów w ogóle nie przeszkadza w codziennym korzystaniu z zegarka i o nic nie zawadza.
Pewnie po części to zasługa sprytnie wykonanej osłony, sprawiającej wrażenie przykręcanej do prawego boku koperty. Na czole koronka ozdobiona jest literą „A”, pierwszą z nazwy AVIATOR.
Czas w dowolnym miejscu na świecie
Ozdobiona szlifem słonecznym niebieska tarcza Airacobra GMT ma nakładane cyfry oraz indeksy godzinowe. Na godzinie 12. widoczny jest trójkąt, który nie pozwala pomylić się w orientacji zegarka, „brakuje” liczb: 3., 8., 9. i 10., ponieważ na godzinie trzeciej mamy okienko datownika, a wycinek tarczy od ósmej do dziesiątej zajmuje okno wskazania czasu w strefie domowej. Markery na godzinie 9. są jaskrawożółte, dla odróżnienia czasu domowego od czasu w aktualnej strefie czasowej.
Na skraju tarczy znalazły się żółta skala wartości różnicy czasu dla danej strefy czasowej, dzięki której – w połączeniu z obrotowym pierścieniem wokół tarczy – możecie odczytać czas w dowolnym miejscu na świecie.
Wskazówki w kształcie miecza są bardzo obficie wypełnione substancją luminescencyjną, o czym pisałem już wcześniej, a ich kształt inspirowany jest przyrządami pokładowymi P-39 Airacobra.
Po lewej stronie tarcza ma łukowe wycięcie, w którym obraca się pierścień wskazania drugiej strefy czasowej (Home Time), gdzie odczytujemy godzinę w ustawionej przez nas strefie „domowej”.
Regulacji tego czasu dokonujemy za pomocą koronki.
Obsługa dodatkowej funkcji GMT
Koronka ma 3 położenia: spoczynkowe, pierwszy skok i drugi skok.
Odciągnięcie jej o jeden skok do pierwszego położenia nastawczego daje możliwość ustawiania daty: regulujemy ją obracając koronkę w prawo (lub - jak kto woli - w górę). Obracając ją natomiast w lewo (czyli w dół) dokonujemy regulacji dysku wskazującego czas w okienku strefy domowej.
Odciągnięcie do końca koronki zatrzymuje sekundnik i pozwala na regulację czasu w aktualnej strefie czasowej.
Korzystając z obrotowego pierścienia możemy odczytać czas w dowolnej strefie na świecie. Musimy w tym celu zgrać strefę dla której ustawiliśmy „czas domowy” z żółtym trójkątnym znacznikiem na godzinie 9. i wówczas na obrotowym pierścieniu wokół tarczy znajdujemy strefę, dla której chcemy znać czas i odpowiadające jej przesunięcie czasu z żółtej skali na zewnętrznej krawędzi tarczy.
Marka Aviator Swiss Made zastosowała tu innowacyjne rozwiązanie techniczne w zakresie obsługi dodatkowej funkcji GMT, którego opracowanie zajęło niemal rok, w zasadzie nie jest spotykane w innych zegarkach.
Otóż luneta z ceramiczną wkładką ze skalą minutową jest nieruchoma, obraca się wyłącznie radełkowany pierścień dookoła niej. Kręcąc tym pierścieniem powodujemy obrót pierścienia z nazwami miast, okalającego tarczę, widocznego i umieszczonego pod szkłem szafirowym.
Przykład: załóżmy, że ustawiamy Londyn jako „Home Time” i jest tam w tej chwili 9:15, a chcemy znać czas w Nowym Jorku i Sydney. Zgrywamy „London” z żółtym markerem i odczytujemy różnicę czasu dla Nowego Jorku, która wynosi -5 godzin, czyli w NY mamy 4:15 rano, następnie szukamy na skali Sydney, odczytujemy różnicę, która wynosi +10 godzin i wiemy, że w Sydney jest teraz 19:15.
Przed sprawdzeniem czasu warto się upewnić czy właściwie jest ustawione miasto odniesienia, ponieważ pierścień lunety nie stawia dużego oporu i można go przesunąć np. podczas zakładania lub zdejmowania bluzy z obcisłym mankietem.
Wskazówki zegarka pokazują nam czas w strefie, w której się aktualnie znajdujemy, czyli np. 13:15 w Dubaju.
„HOME TIME”
Regulacja czasu „HOME TIME” za pomocą koronki jest płynna i pozwala na ustawienie dowolnego czasu, a nie tylko różnicy o równą godzinę, jak to ma miejsce w wielu innych rozwiązaniach wskazania drugiej strefy czasowej. Ma to swoje plusy i minusy – zaletą jest oczywiście możliwość dokładnego ustawienie czasu (na tyle, na ile pozwala na to dość drobna podziałka skali godzin) zaś wadą jest to, że można przez nieuwagę ustawić różnicę na niewłaściwą wartość.
Taki problem nie występuje przy realizacji tej funkcji za pomocą przycisków przesuwających wskazanie o założony skok (zwykle 60 minut). Istnieją jednak na świecie strefy czasowe dla których różnica czasu nie jest pełną godziną w odniesieniu do UTC np. Teheran (+3:30) czy Kabul (+4:30), albo Katmandu (+5:45), i wtedy rozwiązanie z przyciskami jest mniej precyzyjne.
W zegarku zastosowano mechanizm kwarcowy o oznaczeniu AV-024, wykonany na bazie szwajcarskiego mechanizmu Ronda 515.24D, który na nowej baterii będzie pracował do 45 miesięcy, czyli niespełna 4 lata.
Mimo nie zakręcanej koronki zegarek jest wodoszczelny do 100 metrów, więc jest to wartość w zupełności wystarczająca dla wszelkiej maści obieżyświatów potrzebujących wskazania czasu w wielu strefach czasowych, nawet jeśli przyjdzie im ochota, żeby popływać czy ponurkować.
Subiektywnie o zegarku
W swojej kolekcji mam jednego „lotnika” z mechanizmem z automatycznym naciągiem, jedynie z funkcją datownika. Aviator Airacobra GMT jest daleko „bogatszym” w funkcje dodatkowe modelem, do tego w kolorystyce, która bardzo mi odpowiada i jest też znakomicie czytelna. Mimo, że bez trudu mogę sprawdzić czas w dowolnym miejscu na świecie korzystając ze smartfona, z prawdziwą frajdą kręcę pierścieniem lunety, żeby zupełnie bez powodu poznać czas w Pekinie czy mieście aniołów.
Airacobra jest bardzo wygodnym zegarkiem do użytkowania na co dzień, dobrze układa się na nadgarstku, jest ładny, czytelny, ciekawie wygląda i przyciąga spojrzenia.
Po zmierzchu sprawdzanie czasu to prawdziwa przyjemność i swojego rodzaju atrakcja, również dla mojego ośmioletniego syna, który co kilka minut przychodził zobaczyć jak zegarek „świeci”.
Aviator Swiss Made Airacobra GMT – ocena i cena
Zegarek Airacobra GMT w wersji stalowej na bransolecie wyceniono na 3 450 złotych, jeśli zdecydujecie się na ten model w wersji na pasku to jest on 460 złotych tańszy, a najdroższa jest wersja z kopertą pokrytą złotą warstwą PVD – 3 750 złotych. Za te pieniądze dostajecie porządnie wykonany, ciekawy, szwajcarski zegarek typu „flieger”, z bardzo użyteczną funkcją GMT.
Należy zauważyć, że nie jest to typowy „lotnik”, zwłaszcza w wersji na bransolecie bliżej mu do toolwatcha niż pilota.
Plusy (+) | Minusy (-) |
+ przydatna funkcja GMT i wskazania czasu w rożnych strefach czasowych | - bransoleta nieco za wąska do rozmiarów zegarka |
+ czytelność wskazań zegarka | - chętnie widziałbym wersję z mechanizmem z automatycznym naciągiem. Choć to nie wada, a raczej sugestia ;-) |
+ świetna luminescencja | |
+ rozsądne wymiary koperty |
Szukasz informacji o nowościach marki Aviator Swiss Made i recenzji zegarków? Sprawdź nasze pozostałe publikacje - zegarki Aviator Swiss Made.