CZAS. Podanie prostej definicji czasu jest prawie niemożliwe. Często mówimy, że czas „mija”, „płynie”, „leci”, albo że to my poruszamy się w „strumieniu czasu”, choć tak naprawdę nie wiemy dokładnie, czym ów czas jest. Kiedyś spotkałem się z definicją „czasu” jako miarą „odległości między dwoma zdarzeniami”. Jednak równocześnie coś podpowiada, że czas jest niezależny od zdarzeń, wydaje się, że upływa bez względu na to, czy coś się dzieje, czy nie.
Każdy człowiek ma świadomość upływającego czasu. Z każdym tyknięciem zegara posuwa się krok naprzód po ścieżce czasu. Czas jest równie trudny do zrozumienia jak przestrzeń. Tak naprawdę to nikt nie potrafi wyjaśnić, skąd ten „strumień czasu” wypłynął i dokąd zmierza.
Niemniej pewne właściwości czasu są łatwe do zrozumienia. Można np. zmierzyć tempo, w jakim upływa. Wiadomo także, iż płynie tylko w jednym kierunku. Podobnie jak pojazdy na ulicy jednokierunkowej czas posuwa się nieustannie w tę samą stronę. Nie można go cofnąć.
Dlatego ludzie od zarania dziejów szukali sposobów na jego odmierzanie, aby czas jak najlepiej wykorzystać. W dzień posługiwano się zegarami słonecznymi a w dni pochmurne oraz w nocy – klepsydrami wodnymi. Dzisiaj istnieje niezliczona liczba niesamowitych zegarów i zegarków, precyzyjnych odmierzaczy czasu, stąd fascynacja tymi urządzeniami.
Najdokładniejszy zegar świata to nadal zegar atomowy. Margines błędu to 1 sekunda na 138 milionów lat. Okazało się, że odmierzanie czasu na podstawie ruchu obrotowego Ziemi nie jest najdokładniejsze. Uczeni znaleźli bardziej precyzyjną metodę wykorzystującą stałość promieniowania pobudzonego atomu cezu – wykonuje on dokładnie 9 192 631 770 drgań na sekundę. Ponieważ pomiar czasu na podstawie ruchu obrotowego Ziemi jest ok. milion razy mniej stabilny, trzeba co jakiś czas dodać przestępną sekundę, by w ten sposób zsynchronizować ruch obrotowy naszej planety z upływem czasu. Na spowalnianie ruchu obrotowego Ziemi mogą mieć wpływ takie czynniki jak przemieszczające się wewnątrz masy oraz tarcie mas Ziemi i wody w trakcie pływów. Nie rozwodząc się już nad komplikacjami obliczania czasu, trzeba jedynie stwierdzić, że dla świata precyzyjnej techniki, lotów w kosmos itp. ma to znaczenie. Dla nas, zwykłych ludzi, istotna jest punktualność, gdy spieszymy się na pociąg, samolot, randkę czy spotkanie firmowe. Dlatego prawie wszyscy pragniemy posiadać zegarek. Jednym wystarczy czasomierz w telefonie lub w torbie, inni wolą mieć go na ręku. Niektórzy używają codziennie innego zegarka, a wielu ma kolekcje trzymane w gablocie. Kochamy zegarki – ze względu na ich piękno, różnorodność, sentyment dla tych rodzinnych.
Zniszczone zegarki z szuflad i ze strychów
Moja fascynacja zegarkami sięga dzieciństwa, w wieku ok. 9 lat mój tata – gdy jego Delbana przestała chodzić – miał okazję poznać u zegarmistrza tajniki naprawy zegarków, po kilkunastu wizytach potrafił naprawiać budziki i w jakimś zakresie także nieskomplikowane zegarki naręczne. Przyglądając się jego pracy, też zapragnęłam zaglądania w ich mechanizmy z lupką na oku.
Od razu zacząłem od rozkręcania wszystkich sprzętów domowych, żeby zobaczyć, co jest w środku – w ten sposób rozmontowałem żelazko, aparat fotograficzny oraz radio. Oczywiście dostawałem za to dużą reprymendę. Wtedy postanowiłem zostać zegarmistrzem. Nie było łatwo, ponieważ gdy ukończyłem szkołę podstawową, brakło miejsc w szkole zegarmistrzowskiej – musiałem czekać.
Gdy zdałem egzamin czeladniczy, kilka lat serwisowałem zegarki, pracując w zakładzie usługowym. Kiedy jednak dowiedziałem się o możliwości renowacji zegarków, wiedziałem, że to jest właśnie moje miejsce, nisza stworzona dla mnie.
Piękna sprawa – ocalać zegarki od zapomnienia i spoczywania w szufladzie.
Nawet gdy zegarek był sprawny, a miał bardzo zniszczoną, poprzecieraną do mosiądzu kopertę lub utlenioną tarczę, lądował w szufladzie, ponieważ właścicielowi już nie sprawiał takiej radości jak nowy. Wstyd było go nosić, dlatego dziś, po latach, tyle zniszczonych zegarków po dziadkach jest wyciąganych – jak to się nieco żartobliwie mawia - z szuflad i ze strychów.
Jak wykonana jest tarcza zegarka vintage i jak się ona starzeje?
Fabryczna tarcza zegarka vintage jest najczęściej zrobiona z mosiądzu, pokryta m.in. galwanicznie czystym srebrem lub złotem (czasami w rożnych ich odcieniach) oraz oksydowana patynowana, anodowana. (Tarcze pokryte porcelaną mają bazę wykonaną z miedzi). Następnie jest pokryta lakierem ochronnym i nanoszone są napisy – na początku robiono je sitodrukiem, potem poprzez tamponowanie. Tarcze ulegają utlenieniom na skutek działania kwasów pochodzących z ludzkiego potu czy też warunków atmosferycznych.
Im oddziaływanie potu właściciela agresywniejsze, tym żywotność krótsza. Jeżeli zegarek w ogóle nie był użytkowany i przeleżał wiele lat w szufladzie, to mówimy o takim egzemplarzu, iż jest on w „stanie szufladowym", czyli prawie jak nowy.
Te utlenienia to często małe lub większe kropki. Początkowa faza utleniania powierzchni tarczy objawia się kolorem szarym, zaawansowana to odcienie żółtego i zielonego. Po usunięciu powłoki galwanicznej w tarczy są zagłębione plamy koloru miedzi – to korozja. Gdy są płytkie, udaje się je wytrawić i spolerować, przy głębszych stosowana jest czasochłonna metoda na przemian miedziowania i polerowania, ale w niektórych przypadkach nie jest to możliwe, ponieważ dziury są na wylot. W takim wypadku fabryka skupiła się na zabezpieczeniu tarczy od strony czytelnej, ale od strony mechanizmu bardzo często nie jest ona zabezpieczona, dlatego od tamtej, niewidocznej, strony rozpoczyna się proces korozji mosiądzu.
Z zewnątrz lakier utlenia się pod wpływem promieni UV. W lakierze bezbarwnym trudno uzyskać skuteczny filtr UV. Utleniania nie należy mylić z patynowaniem! Patyna jest na miedzi i to nawet efekt pożądany, lakier ulega przebarwieniu, utlenieniom, a z czasem widoczna powierzchnia tarczy pozbawiona jest warstwy ochronnej.
Renowacja tarczy to wielkie wyzwanie!
Przy renowacji tarczy zegarka bardzo ważnym elementem jest odtworzenie oryginalnych napisów.
Często zdarza się, iż napisy po renowacji podlegają krytyce, ponieważ są: za grube, za wysokie, za niskie lub pisane nieoryginalną czcionką. Najłatwiej jest zrobić jeden projekt napisu lub logo, np. „Worldmaster” lub „Omega”, i kopiować go na kolejnych tarczach. Ale nie jest to rozwiązanie profesjonalne, istnieje bowiem duża różnorodność kształtu liter (nawet jednej litery) w tej samej nazwie, np. w pełnej IWC i w skrócie.
Często są to tak minimalne różnice, że tylko wprawne oko kolekcjonera potrafi je wychwycić. Komputerowy program graficzny zawiera 5 tys. różnych czcionek, ale gdy trzeba znaleźć taką jak na tarczy poddawanego renowacji zegarka, w ponad 90 procentach okazuje się, że takiej… nie ma. Wtedy tworzymy ją na krzywych w programie wg skanu 1:1, co jest bardzo czasochłonne i wymaga dużych umiejętności.
Nie można też pominąć często występujących podkreśleń liter, tzw. szeryfów. Trudnością jest też uzyskanie idealnych średnic i rozmiarów linii, szczególnie tych bardzo cienkich. Gotowy projekt musi się idealnie pokrywać z oryginałem na skanie. Następnym etapem jest naświetlanie kliszy w bardzo dużej rozdzielczości, potem matrycy. Z dobrze przygotowanej matrycy trzeba w precyzyjny sposób przenieść napis tamponem na tarczę. Nie jest to łatwe zadanie. To nie napis wykonywany na długopisie reklamowym – w takim przypadku nie ma znaczenia, gdy będzie przesunięty nawet o milimetr. Na tarczy musi być on wykonany idealnie, dokładnie w tym samym miejscu i dokładnie tak jak na oryginale.
Inny problem to przeniesienie napisów bardzo cienkich.
Farby tampondrukowe mają bardzo szybki czas schnięcia, dla przeniesienia takich napisów w pomieszczeniu musi być odpowiednia temperatura.
Czasami klienci proszą, żeby tylko zmyć przebarwienia w celu zachowania oryginalności. Szczególnie ma to uzasadnienie, gdy tarcza ma szlif słoneczny odśrodkowy. Zdecydowanie trzeba stwierdzić, że taki zabieg poprawienia wizerunku tarczy i jej czytelności nie udaje się w ponad 90 procentach przypadków. Wbrew logice, czym starszy zegarek, tym większa szansa, że tarcza „się umyje” i zostaną napisy. Potrzeba czasu, aby lakier zupełnie się utlenił, a na powierzchni tarczy został tylko organiczny osad, który można usunąć łagodnymi środkami. (Dotyczy to tylko tarcz bez wżerów korozji). Napisy są koloru czarnego z lepszym filtrem, mają inną specyfikację niż lakier, potrafią się „skleić“ z tarczą. Dlatego podczas zmywania czasami ocaleją, ale to dotyczy bardzo niewielkiej liczby przypadków.
Odnawiać tarczę, czy nie odnawiać? Oto jest pytanie!
Gdy trafia do mojego zakładu tarcza do pełnej renowacji, niczego nie ryzykując, wykonuję próbę zmywania. Z doświadczenia wiadomo, że ponad 90 procent prób uzyskania w ten sposób poprawnego efektu jest nieudana.
Przy zmywaniu tarczy występują potencjalne efekty:
1. Zmyją się przebarwienia i utlenienia. Napisy pozostaną, ale tarcza zostanie pozbawiona warstwy ochronnej lakieru, więc procesy utleniania będą postępować. Trzeba taką warstwę nanieść.
2. Zmyje się wszystko, ale pozostanie ładne oryginalne tło, np. szlif słoneczny. Nanoszę tylko oryginalne napisy i zabezpieczam tarczę
3. Wszystko się zmyje, a tło jest nadal będzie brzydkie. Trzeba przeprowadzić całkowitą renowację, by przywrócić jej wygląd zgodny z oryginałem.
Jedna z zabawniejszych historii, jaka mi się przytrafiła, wynikała z rutyny.
Wykonałem renowację tarczy z dwiema trójkami, czyli indeks „3” na godzinie 3. i na taki sam – identyczny – na godzinie 9. Zanim oddałem tarczę klientowi, wykonywałem przy niej inne czynności. Nawet przy pakowaniu nie zauważyłem tej pomyłki. Klient pośrednik odebrał i zapłacił – nie zauważył. Właściciel odebrał, zapłacił – nie zauważył. Ale wrócił po dwóch dniach z uśmiechem na twarzy, na szczęście wszyscy mieli poczucie humoru.
Ponieważ są zwolennicy i przeciwnicy odnawiania tarcz, to z reguły pada pytanie: odnawiać zegarek czy nie? Prawdą jest, że o gustach się nie dyskutuje, ale należałoby wpierw rozważyć, czy konkretny, analizowany egzemplarz zegarka w zastanym stanie przetrwa dla potomnych. Jaka jest różnica między starym, zniszczonym zegarkiem po dziadku a jego zardzewiałym, zniszczonym samochodem, który też odziedziczyliśmy?
Dlaczego stary samochód chcemy odrestaurować, by wyglądał jak oryginał, zlikwidować rdzę, dokonać wymiany podzespołów, pomalować oryginalnym lakierem, a zegarka nie? Na samochodzie dziadka bardziej niż na zegarku widać znaki czasów życia przodka, do czego mamy sentyment. Na zegarku zaś częściej widać przeszłość zegarmistrza, który przy instalowaniu wskazówek zarysował tarczę, nieumiejętnie ją zakładając, wypchnął, wybrzuszył ją mechanizmem lub założył wskazówki od zupełnie innego modelu.
Nie jestem zwolennikiem odrestaurowywania każdego zegarka vintage.
Są oczywiście egzemplarze, które postarzały się w ładny sposób – niepatologicznie lub w małym stopniu. Sam takie zegarki posiadam. A inne?
Jeżeli renowacja jest zrobiona metodami fabrycznymi i dzięki niej zegarki przetrwają w dobrej kondycji kolejne dekady, to warto ją zrobić. Fabrycznie, czyli: metal nanoszony galwanicznie, niemalowany, napylany farbami srebrno- czy złotopodobnymi, indeksy i wskazówki złocone czystym 24-karatowym zlotem, a napisy identyczne w skali 1:1.
Pozłacane koperty wykonane z mosiądzu wymagają sporo czasochłonnej pracy.
Trzeba odtworzyć lub zachować ostre kanty, ponieważ bardzo łatwo je spolerować na każdym etapie odnawiania, a w szczególności w końcowej fazie polerowania na błysk. Z tego powodu polerowanie wykonuje się etapami, schodząc gradacjami, a polerka nabłyszczająca prowadzona maszynowo lub ręcznie jest na samym końcu. Złocenia i chromowania należy wykonywać na podłożu niklowanym. Stalowe koperty nie wymagają podłoża.
To zawsze indywidualna decyzja właściciela
Kiedy mój tata kupił nową Delbanę, sprawiała mu ona ogromną radość. Szpanował nią tak przed swoją narzeczoną – moja mamą – jak i przed kolegami. Kiedy jednak mocno się zestarzała, wrzucił do szuflady, bo wstydził się takiej używać. Gdyby żył dzisiaj i zobaczył ją zgodnie z oryginałem odnowioną, na pewno bardzo by się cieszył i z dumą nosił.
Ale to zawsze decyzja właściciela, którą każda inna osoba powinna uszanować.
Od kilku lat można zauważyć piękną tendencję młodych ludzi do wyszukiwania zegarków rodzinnych, sentymentalnych, które dla spadkobierców mają nieocenioną wartość. Kolekcjonerów, którzy gromadzą piękne kolekcje. Takie zamiłowania mają wartość nie tylko finansowej lokaty, ale też przedłużenia historii, ocalenia czasomierzy od zapomnienia. Dlatego warto propagować i promować rzemiosło zegarmistrzowskie, wartość starych, zawsze naprawialnych zegarków.
Andrzej Wojenka,
„Klinika Czasu”, Dzierzgów
(www.renowacjazegarkow.pl)
…
W imieniu redakcji wydawnictwa Zegarki i Pasja oraz Czytelników magazynu i portalu, pragnę serdecznie podziękować Panu Andrzejowi Wojence za poświęcony czas i przygotowanie powyższej, niezwykle cennej publikacji opisującej przebieg i etapy profesjonalnej renowacji tarcz zegarków.
Maciej Kopyto
Artykuł ukazał się w w drukowanym piśmie – magazyn Zegarki i Pasja NR 18
Polecamy także artykuły prezentujące: serwis zegarka mechanicznego na przykładzie Omega DeVille Co-Axial, oraz proces powstawania paska wykonanego na miarę do zegarka naręcznego.
Więcej artykułów tego typu znajdziesz w dziale – wiedza o zegarkach.