Kolejny producent zegarków ma oficjalnego dystrybutora w Polsce! Mowa o marce Auguste Reymond - niezależnej szwajcarskiej firmie zegarmistrzowskiej. Wprawdzie nie jest ona póki co bardzo popularna w naszym kraju, niemniej ja o niej już słyszałem, co więcej - miałem nawet kontakt z kilkoma modelami tego producenta. Choć muszę przyznać, że dotychczas niespecjalnie często trafiałem na zegarki Auguste Reymond. Teraz są spore szanse, że to się zmieni. Pierwszy powód - to wspomniany na wstępie polski dystrybutor, a drugi - to nowy właściciel marki, który ją nabył w 2019 roku. Ta zmiana przyniosła mocne stylistyczne zmiany w zakresie jej zegarków i rozwój firmy. Pojawiły się modele o dość awangardowym charakterze. Kolekcja składa się także z klasycznych czasomierzy, ale do naszej redakcji trafił zegarek bardzo nietuzinkowy. Zanim go zaprezentuję to sadzę, że warto przekazać kilka słów o samej firmie, choćby dlatego, że do tej pory oficjalnie nie funkcjonowała na naszym rynku.
A dzieje firmy Auguste Reymond są ciekawe, powiązane z inną, znaną i cenioną marką.
Historia sięgająca 1898 roku
Historia producenta zegarków Auguste Reymond, znanego również jako ARSA (Auguste Reymond SA), rozpoczęła się w 1898 roku, kiedy młody 26-letni przedsiębiorca postanowił zebrać mały zespół zegarmistrzów, by wyprodukować zegarki kieszonkowe, które dziś noszą jego imię. W 1903 roku powstaje fabryka firmy. Auguste Reymond kupuje "Val de Joux Watch Co." w Les Bioux w Vallée de Joux, aby produkować własne zegarkowe mechanizmy. Po „osiedleniu się” w Tramelan, w 1910 roku Reymond sprzedał firmę "Reymond Frères SA", która w 1929 roku stała się "Valjoux SA", czyli słynnym producentem mechanizmu chronografów Valjoux, który dziś w ramach firmy ETA wchodzi w skład Swatch Group.
W 1910 roku Auguste Reymond zatrudnia już około 100 pracowników, będąc jednocześnie jednym z największych pracodawców w regionie. W 1926 następuje ważny moment w dziejach marki, bo Auguste Reymond przejmuje producenta mechanizmów, firmę Unitas. Manufaktura ta opracowała ponad sto kalibrów, znanych na całym świecie ze swojej ponadprzeciętnej jakości i konkurencyjnej ceny. Stanie się dostawcą mechanizmów dla wielu firm zegarkowych. Podobnie jak wspomniana wcześniej Valjoux, Unitas także jest wchłonięty przez ETA. Od początku 1930 roku firma Auguste Reymond rozpoczęła produkcję zegarków ze stoperem, fazami księżyca, mechanizmami z alarmem jak i mających certyfikat chronometru.
Od roku 1948 firma skupia się na tworzeniu zegarków ze wskazaniem faz Księżyca, która stanie się flagową komplikacją konstrukcji mechanizmów tej firmy. W 1958 roku, z racji 60-lecia marki, opracowano model z cyfrowymi wskazaniami, a rok później w zegarki firmy wyposażono członków wyprawy w peruwiańskie Andy. W 1960 roku Auguste Reymond jest największym pracodawcą w Tramelan. Lata 70. XX wieku przyniosły trudności związane z „rewolucja kwarcową”’, która mocno nadwyrężyła Auguste Reymond, podobnie jak większość mniejszych szwajcarskich producentów zegarków. Firma odrodziła się w latach 90. XX wieku oferując różne w zakresie stylistycznym, choć raczej eleganckie zegarki, w tym także ze wskazaniem faz Księżyca i ciekawym modelem Orbital Moon.
Nowa filozofia czasu
Duże zmiany nastąpiły - jak wspominałem na wstępie - w 2019 roku, kiedy firmę przejmuje Philip Klingenberg i przenosi ją do swoich zakładów w Nidau.
Nowy właściciel opracował strategię rozwoju, którą nazwał „nową filozofia czasu”. Tę nową filozofię czasu symbolizuje nowy emblemat marki. Inicjały założyciela są splecione w kompozycji wizualnej, w której łączy się kilka symboli: ziemia, fazy Księżyca, klepsydra, symbol nieskończoności i szczęśliwa cyfra 8. Godło to ucieleśnia wartości ciągłości właściwe marce, a jednocześnie związek między tym co ziemskie, a tym, co niebiańskie.
Kolekcje zegarków takie jak Orgin, Unity, Heritage 1898 czy Tramelan tworzą obecnie nowy rozdział w historii tej szwajcarskiej marki.
Czas więc, abyśmy poznali bliżej naszego dzisiejszego bohatera, który trafił na nasz redakcyjny stół. To model Auguste Reymond Garde-Temps Automatique z kolekcji Unity, o numerze referencyjnym AR. UN.04A.001.102.201.
To wprawdzie zegarek mechaniczny, który nie ma wyolbrzymionych rozmiarów, bo średnica stalowej koperty to 43 mm, czyli sporo, ale bez przesady. Jednak z racji zintegrowanego paska, który dość poziomo odchodzi od koperty, dobrze ułoży się na nieco szerszym nadgarstku.
Grubość obudowy to 12,3 mm, a wysokość od ucha do ucha to 52,3 mm. Skoro przyglądamy się kopercie, to niech ona otworzy opis tego bardzo ciekawego zegarka.
Sporo ciekawostek i smaczków
Wymiary już znamy. Optycznie zegarek wydaje się spory. Suche liczby to częściowo potwierdzają, ale model ten jest bardziej płaski niż się spodziewamy patrząc na niego, co oznacza komfort użytkowania, ale też możliwość wsunięcia go nie tylko pod szerokie mankiety. Mając oczywiście na uwadze zamocowanie paska, dające efekt integracji z kopertą.
Teoretycznie to w pełni klasyczna koncepcja. Okrągły kształt i dość łagodnie wyprowadzone uszy. Ale w rzeczywistości w przypadku tego zegarka, koperta i jej opis to nieco więcej, niż standard. To wieloelementowa konstrukcja. Sporo ciekawostek, smaczków i detali.
Główny element to okrągły korpus, mający kształt krążka. Od góry wieńczy go dość szeroki, ale płaski pierścień lunety, który jest pionowo szczotkowany. Spód to z kolei dwupoziomowy, prawie całkowicie płaski dekiel. Nieco wyżej jest krawędź, na której wygrawerowano podstawowe informacje o tym modelu, a niecały 1 mm niżej widoczna jest płaska, polerowana na lustro powierzchnia z umieszczonym centralnie przeszkleniem. Boki tego korpusu są wykończone przez piaskowanie, co przekłada się na drobnoziarnistą strukturę.
Ciekawe jest rozwiązanie stylistyczne, które w efekcie tworzy uszy koperty. To dwa osobne elementy przykręcane śrubkami, które zakończone są zegarkowym uchem na każdym z końców, dając dwa elementy po prawej i lewej stronie - górną i dolną parę uszu.
To elementy tworzące dwa polerowane półkola na prawej i lewej stronie zegarka, które są mocowane widocznymi śrubkami imbusowymi od góry, a od spodu mocują je te same śrubki, którymi przytwierdzony jest opisywany wyżej dekiel. Na boku te elementy tworzą jakby szkielet, dający odstające lekko od korpusu, polerowane linie, mające już w miejscu przejścia w uszy koperty zagłębione powierzchnie piaskowane, tak jak boki koperty. Dzięki temu - patrząc na profil boczny zegarka - otrzymujemy atrakcyjny widok matowej powierzchni otoczonej polerowanymi krawędziami tworzącymi coś w rodzaju ramki, stanowiącej obrys bocznej linii, co z kolei tworzy efekt nowoczesnego kształtu.
Od góry jest także ciekawy układ szczotkowanych i polerowanych na wysoki połysk płaszczyzn. To nietuzinkowa koperta. Sporo detali, różne rodzaje obróbki, a nie ma efektu przesady. Wszystkie opisane elementy układają się w atrakcyjną, spójną całość. Obudowa jest nowoczesna, nieco futurystyczna w odbiorze, mimo, że oparta na klasycznym wzorze.
Na godzinie 3. znajduje się koronka - masywna i dopasowana stylistycznie do wizerunku zegarka. Ne ma standardowych ząbków, są piaskowane zagłębienia i polerowane, wyżej umieszczone elementy między nimi. Także czołowa część koronki tworzy zagłębienie z fazowanymi krawędziami. Jej górna krawędź jest piaskowana, skośna powierzchnia wewnątrz i pierścień, który otacza, są polerowane.
W samym centrum jest piaskowane koło, a w nim lekko wystające logo marki.
Nawet koronce, jak widać, poświęcono ponadstandardowo wiele uwagi, co świadczy o dbałości o detale. Całość zbudowana jest - jak twierdzi producent - w oparciu o zasady matematyczne, oraz o zestawienie geometrycznych form.
Na koniec wspomnieć należy jeszcze o polerowanym spodzie, który już wcześniej opisałem, oraz widocznym przez przeszklenie, całkiem ładnie wykończonym mechanizmie.
Mechaniczne serce zegarka
Zastosowany mechanizm ma oznaczenie AR 200-1. Powstał na bazie sprawdzonego, całkiem dobrze sprawującego się zegarkowego serca z grupy nazywanej pieszczotliwe „wołami roboczymi”, z racji częstego występowania, ale też właśnie potwierdzonych cech dobrego mechanizmu bazowego. To Sellita SW-200-1, z nieco wydłużoną rezerwą chodu, do 42 godzin. Standardowo, jak wiemy, to jedynie 38 godzin. Widoczne mostki mają elegancko wykończone powierzchnie poprzez perłowanie, i ładnie ułożone wzory ryflowane na krawędziach.
Wahnik jest ażurowany, zabarwiony na niebiesko.
W jego centralnej części w wolną przestrzeń wkomponowane jest logo marki, a na masie oscylującej nadrukowano pełną nazwę „Auguste Reymond”. Widoczne śrubki także są niebieskie, a całość to wprawdzie dobrze znany, ale naprawdę całkiem przyjemny widok.
Wracając do wyglądu Auguste Reymond Garde-Temps Automatique – czas, abyśmy przyjrzeli się tak zwanej twarzy zegarka.
Tarcza - ponadprzeciętnie wiele detali
W recenzowanej przez nas wersji modelu Garde-Temps Automatique tarcza jest w kolorze szarym.
Jej powierzchnię wykończono przez pionowe szczotkowanie, które efektownie zgrywa się z podobnym szlifem zastosowany na lunecie, w górnej i dolnej części. Sama tarcza na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo prosta, ale już chwilę później widzimy, że jest na niej ponadprzeciętnie wiele detali. Tak jak w wykonanie koperty, tu też włożono dużo pracy. Mówiąc potocznie „dzieje się” sporo, nie zakłócając poczucia eleganckiej prostoty i dobrej czytelności. Nastrój elegancji w największej mierze tworzy wspomniany kolor tarczy.
Ogólnie jej tonację możemy przyjąć za opartą na odcieniach szarości. Tu zwrócę uwagę, że część zdjęć zegarka w recenzji może sugerować niebieskawy odcień, ale - jak pewnie się domyślacie - to „zasługa” powłoki antyrefleksyjnej nałożonej na wewnętrzną stronę płaskiego szkła szafirowego. No więc przyjrzyjmy się tarczy bliżej, bo jest co oglądać.
Szkło od powierzchni cyferblatu oddziela lekko ukoście ustawiony stalowy pierścień. Tuż za nim, już płasko ustawiony, widoczny jest jasno srebrzysty pierścień na którym nadrukowano czarnym lakierem okrąg dzielący go na dwie części równej szerokości. Na tej zewnętrznej nadrukowano podziałkę minutową i precyzyjną sekundową. Oznaczenia co 5 pełnych minut są oznaczone cyframi arabskimi. Na drugiej części pierścienia w miejscu każdych kolejnych 5 minut znajdują się wycięcia, w które wkomponowana jest górna część każdego z nakładanych indeksów godzinowych. Pomiędzy nimi nadrukowano jeszcze niewielki, czarny trójkącik skierowany grotem na zewnątrz, pełniący rolę stylistyczną, która niejako komponuje się z trójkątnymi zagłębieniami w każdym z polerowanych indeksów. Indeksy są wypełnione masą luminescencyjną o białej barwie. Mają w obrysie kształt prostokątów, ale ich boki są lekko ukośne, a części na zewnątrz „wypłaszczają” się dość wyraźnie.
W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że detale są małe i delikatne, a jednocześnie wykonane bardzo precyzyjne, co kolejny raz wskazuje na przykładnie dużej wagi tego producenta do dopieszczania szczegółów. A przecież wielu z nas właśnie o to chodzi w zegarmistrzostwie.
Większa część indeksów wystaje na centralną, szczotkowaną część tarczy.
Pod godziną 12. nadrukowano logo i nazwę firmy białym lakierem.
Po przeciwnej stronie znajduje się napis: Garde Temps, oraz informacja w języku francuskim o rodzaju naciągu sprężyny. Pod tymi napisami jest wycięte okienko datownika o fazowanych krawędziach, gdzie odczytujemy dni miesiąca. Ten naprawdę atrakcyjny wizerunek tarczy uzupełniają wskazówki. I znów, są one nietypowe.
Ich zarys to klasyczny kształt typu dauphine.
Ale wskazówki godzinowa i minutowa są ażurowane, a biała masa luminescencyjna jest nałożona od ich końców do środka, obejmując częściowo obszar wokół pustych przestrzeni. Taki zabieg dał biały, nowocześnie prezentujący się grot na każdej z nich, co świetnie wygląda w dzień, ale równie albo jeszcze bardziej atrakcyjnie w ciemności. Inspirowano się wskazówką kompasu. Sekundnik jest zupełnie prosty, niczym szpada, a jego przeciwwaga to precyzyjnie wycięte logo marki.
Zależnie od położenia widzimy symbol nieskończoności lub zestawione litery AR.
Pasek – mocny punkt zestawu
W zestawie z zegarkiem jest skórzany pasek. Futrówka to jasna i delikatna skóra, a jego część wierzchnia to brązowy zamsz, taka kawa z mlekiem. Mocowanie, jak wspominałem, to układ zapewniający integrację z zegarkiem, całkowicie wypełniający przestrzeń między uszami.
Mocnym punktem paska jest klamra. To składane dwuczęściowe zapięcie. Pasek nie ma dziurek, mocowanie z jednej strony jest na teleskop, a druga strona jest przytwierdzana na ścisk dzięki przemyślanej konstrukcji klamry. Trzeba jednak pamiętać przy wymianie paska na nie firmowy o odpowiedniej jego grubości. Widoczna część klamry jest szczotkowana, ma nowoczesny, „geometryczny” kształt. Jest na niej wygrawerowana nazwa i logo marki.
Auguste Reymond Garde-Temps Automatique – podsumowanie, ocena i cena
Podsumowując, w mojej ocenie firma Auguste Reymod przypomniała o sobie w bardzo dobitny sposób. Poza kojarzonymi z nią zegarkami eleganckimi, teraz oferowane są kolekcje o bardzo indywidualnym charakterze. To połączenie klasyki z nowoczesnością.
Opisywany Auguste Reymond Garde-Temps Automatique oferuje sporo detali, dopracowanie szczegółów, a w odbiorze wciąż zegarek ten wydaje się stonowany i prosty. To niełatwe, aby osiągnąć taki efekt. Zegarek ma styl, który dopasujemy do casualowych ubrań. Nie jest typowo elegancki, tym bardziej, że otrzymujemy go na zamszowym pasku.
Zapewniono jednak spory zakres uniwersalności. Wodoszczelność ustalono na poziomie do 100 m, luminescencja zapewnia relatywnie łatwy odczyt wskazań także w ciemności, a wymiary koperty dają spore pole manewru jeśli chodzi o spektrum nadgarstków na których zegarek dobrze będzie się układał. Choć - jak wspominałem - od pewnego poziomu.
Na moim nadgarstku o obwodzie około 18,5 centymetra wszystko wyglądało dobrze. Także wygoda użytkowani stoi na wysokim poziomie, jeśli – znów powtórzę - nasz nadgarstek będzie odpowiednio szeroki. To zasługa opisywanego wyżej, praktycznie płaskiego dekla.
Wspomnę również, że egzemplarz zegarka który trafił do naszej redakcji był całkiem dobrze wyregulowany, przyśpieszając codziennie o około 3 sekundy.
Cena katalogowa zegarka Auguste Reymond Garde-Temps Automatique to 8 030 złotych.
Plusy (+) | Minusy (-) |
+ nietuzinkowy wygląd | - zachowanie stylu zegarka wymaga fabrycznego paska |
+ ciekawa tarcza | |
+ wysoka jakość wykonania koperty | |
+ sprawdzony mechanizm | |
+ świetne zapięcie paska | |
+ marka na naszym rynku niszowa |
Zapraszamy do obejrzenia także naszej autorskiej video recenzji tego zegarka tu: wideo recenzja Auguste Reymond Garde-Temps Automatique.
Adrian Szewczyk