Davosa to rodzinna szwajcarska firma. Jej początków doszukujemy się przed ponad 200 laty, kiedy to funkcjonowała w branży pod marką Hassler. Davosa - jako nazwa kolekcji zegarków - pojawiła się w 1987 roku, a po jej prezentacji na monachijskich targach Inhorgenta w 1998 roku przyjęto ją, jako nazwę dla marki. Producent ten ma obecnie bardzo szerokie portfolio zegarków - ciekawe modele sportowe oraz eleganckie, zegarki typu pilot, jak i zegarki nurkowe. Wśród tych ostatnich ważne miejsce zajmuje model Argonautic, który poza tym, że oferuje bardzo dobre parametry techniczne, jest niewątpliwie charakterystycznym zegarkiem tej firmy, o bardzo indywidualnym stylu, mimo, że ma on wszystkie cechy typowych zegarków nurkowych, co oczywiście utrudnia osiąganie jakiejś spektakularnej odmienności.
Współcześnie model Argonautic to bez wątpienia jeden z filarów oferty tej szwajcarskiej marki. Można śmiało powiedzieć, że to flagowy model Davosy. Jest rozpoznawalny i ma wszelkie cechy, by zwyczajnie podobać się niemal każdemu. Śmiało można go nazwać własną interpretację zegarka typu diver. W serii Argonautic, zależnie od wersji tego modelu, Davosa stosuje wszystko to, co ma najlepszego do zaoferowania.
Zegarek wyjątkowy z wielu względów
Kiedy Marcin, jeden z redakcyjnych kolegów, miał przyjemność w styczniu 2025 opisywać ten model, który jest bohaterem naszej recenzji, miałem nadzieję, że trafi on także do nas fizycznie, abyśmy mogli zobaczyć go na żywo, bo zrobił na mnie bardzo dobre i mocne wrażenie. Nie tylko ze względu na polski akcent - o którym za moment, ale na inspirowaną tym akcentem tarczę. Wygląda ona fenomenalnie i bardzo chciałem ją zobaczyć.
Davosa Argonautic Antarctica Limited to typowy „diver” w technicznym, narzędziowym stylu, ale z misternie wykończonymi detalami, tak, by miłośnik mikromechaniki miał ucztę dla oczu.
Jednym z nietypowych elementów, jakie Davosa zastosowała w tym modelu, jest wkładka lunety. Niektóre wersje modelu Argonautic mają ją wykonaną z bardzo innowacyjnego materiału o nazwie Beyond Steel. To opracowany i opatentowany przez Davosę stop, który wykonanym z niego elementom zapewnia niemal niezniszczalność. Jest ciężki jak złoto, bardzo twardy, odporny na warunki chemiczne i nie zawiera niklu. I właśnie wkładka w tym modelu została wykonana z Beyond Steel.
Stop ten jest nieco ciemniejszy od klasycznej stali i lekko wyróżnia się na tle koperty i lunety. Jednak kluczowe jest tutaj praktyczne zastosowanie, mianowicie cecha, jaką jest większa twardość powoduje, co oczywiste, mniejszą podatność na zarysowania. Luneta jest jednym z najbardziej narażonych elementów zegarków na uderzenia i otarcia, a jednocześnie najbardziej poza tarczą rzuca się w oczy, w związku z tym zegarek, który ma lunetę w ładnym stanie dłużej wygląda jak nowy. I prezentowany dziś model ma właśnie taką wyjątkową wkładkę, ale to nie ona jest w tym przypadku na pierwszym miejscu.
Zegarek, który właśnie leży teraz przede mną, to kolejne wcielenie uzupełniające linię Argonautic. Jednak jest to zegarek mechaniczny – jak pisałem - wyjątkowy z wielu względów.
Warto się z nim zapoznać dokładniej, a ja mam z tego powodu dużą „radochę”.
Hołd dla polskich osiągnięć
Samo patrzenie na niego to przyjemność i zamiast na końcu recenzji, to już teraz napiszę, że to model, który bardzo się udał temu szwajcarskiemu producentowi.
Poza wielkością i wagą, które jak zawsze - dla jednych będą wadą, dla innych zaletą, to zegarek, w którym, mówiąc kolokwialnie - nie ma się do czego przyczepić. Tak pod względem możliwości, funkcji, jak i jakości, a dla mnie również stylistyki. No prawie, ale o tym niżej.
Zegarki, szczególnie te, które są częścią jakiejś specjalnej kolekcji oraz limitowanych edycji są inspirowane osiągnięciami czy wydarzeniami, które firma chce uczcić czy zaakcentować. Ten model jest formą oddania hołdu polskim osiągnięciom związanym z eksploracją Antarktydy. Mamy tutaj nasz narodowy akcent. To wynikające z tego pomysłu detale, jak i sama eksploracja Antarktydy przez Polaków są niejako gwoździem programu w przypadku tego modelu. To cechy, które czynią prezentowany zegarek bardziej atrakcyjnym, poza limitacją oczywiście.
Argonautic Antarctica Limited charakteryzuje się tym, co ja osobiście i zapewne większość polskich zegarkomaniaków bardzo lubimy - ma wyraźny, bardzo mocny, polski akcent. Mianowicie został on poświęcony, jak wspomniałem, polskiej eksploracji Antarktydy. Zegarek ten jest niejako hołdem dla tych działań, ale szczególnie odnosi się do pierwszej, samodzielnej, polskiej wyprawy na Antarktydę, która miała miejsce w 1975 roku.
Za Wikipedią: Pierwsza polska samodzielna morska wyprawa do Antarktyki wyruszyła pod koniec 1975 roku. Głównym jej celem było oszacowanie zasobów kryla i ryb w Oceanie Południowym. Wyprawa dotarła m.in. w rejon Wyspy Króla Jerzego, na której lądowała. Po rekonesansie terenu zdecydowano, że będzie to doskonałe miejsce na założenie stacji naukowej. Na przełomie roku 1976/77 statki MT Dalmor i MS Zabrze wypłynęły z Gdyni zabierając ze sobą materiały do budowy stacji, sprzęt, paliwo, środki transportu, żywność oraz uczestników wyprawy i ich bagaż. Inicjatorem oraz kierownikiem założycielskiej wyprawy był doc. dr Stanisław Rakusa-Suszczewski. Stacja rozpoczęła działalność 26 lutego 1977 roku i funkcjonuje nieprzerwanie do chwili obecnej. Ogromne zaangażowanie osób związanych ze Stacją pozwoliło jej przetrwać zawirowania polityczne w czasie zmian ustrojowych oraz stan wojenny.
Wysoko ustawiona poprzeczka
Zacznijmy więc od początku. Recenzowany zegarek bazuje na modelu Davosa Argonautic, czyli docenionym, sportowym, nurkowym zegarku tej szwajcarskiej firmy. Przejmuje więc wszystkie jego podstawowe cechy, do których zaliczyć trzeba techniczny, może nawet narzędziowy styl, wielkość obudowy, ale też wysoko ustawioną poprzeczkę jeżeli chodzi o parametry wytrzymałościowe. W czasach, kiedy do nurkowania służą profesjonalne, elektroniczne urządzenia w postaci komputerów nurkowych, klasyczne zegarki mechaniczne są zazwyczaj uzupełnieniem, swego rodzaju „backupem”, jeżeli chodzi o wyposażenie profesjonalnego nurka. Prezentowany zegarek, jak każda Davosa Argonautic, może bez problemu stanowić właśnie takie zabezpieczenie, gdyż jego wodoszczelność ustalono w klasie do 300 m, a także wyposażono go w zawór helowy. Oczywiście ma również obrotową lunetę nurkową, a odpowiednio dobrą czytelność, nawet w kiepskich warunkach oświetlenia, zapewnia właściwa, wysokiej jakości masa luminescencyjna na wskazówkach, indeksach i pierścieniu lunety.
Stalowa koperta sprawia wrażenie bardzo masywnej, a tym samym wyjątkowo solidnej. O wielkości decydują wymiary: 43 mm średnicy i 13,5 mm grubości, oraz 51,3 mm wysokości od ucha do ucha. Rozstaw uch, czyli szerokość mocowania paska/bransolety, to 22 mm.
Zegarek wraz z bransoletą waży niebagatelne 220 gramów. Koperta ma klasyczny kształt bazujący na okrągłym korpusie, z którego bardzo łagodnie, płynnie wyprowadzono solidne i masywne ucha. Można opisać je obrazowo jako „mięsiste”. Cechą charakterystyczną tej koperty jest przestrzeń między uchami, którą wyprowadzono w taki sposób, że tworzy ona prostą - na pierwszy rzut oka - linię, choć w rzeczywistości jest ona delikatnie wklęsła.
W tej przestrzeni i z tą linią jest licowana bransoleta, a konkretnie element służący do mocowania jej z kopertą, tzw. endlink. W oczy rzuca się także zabezpieczenie koronki - dwie, bardzo solidne wypustki z obu jej stron, które tę niemałą koronkę chronią niemalże w całości.
A skoro jesteśmy przy koronce, to jak wspomniałem, jest ona spora, a dzięki temu wygodna w użytkowaniu. Jest oczywiście zakręcana, w bardzo łatwy, płynny sposób. Gwint, mówiąc kolokwialnie - chwyta niemal natychmiastowo. Płaska, czołowa część koronki jest wykończona poprzez kołowe szczotkowanie, a na środku zdobi ją wypukła, trójwymiarowa gwiazda Davosy.
Boki koperty są szczotkowane pionowo, a patrząc na nie z profilu wyraźnie widać ich ukształtowanie. Pozwala ono dopasować ten duży zegarek do niemal każdego nadgarstka, ponieważ już od nasady uch, które znajdują się w bardzo blisko środka boków, skierowane są wyraźnie ku dołowi.
Pozostałe powierzchnie koperty także wykończono szczotkowaniem, dzięki temu nie jest ona błyszcząca, a to z kolei podkreśla ten techniczny, narzędziowy charakter zegarka.
Luneta z Beyond Steel i dedykowany dekiel
Od góry kopertę wieńczy szeroka, obrotowa luneta. Jej pionowe, boczne powierzchnie pokryte są drobnymi nacięciami, które pozwalają operować nią w bardzo wygodny, pewny sposób, nawet, jeśli byłaby konieczność wykonać tę czynność w nurkowych rękawiczkach.
Luneta jest stalowa, a jej wkładkę wykonano ze specjalnego, opatentowanego materiału o nazwie Beyond Steel. Jak wspominałem na wstępie, dzięki temu ma ona nieco odróżniająca się kolorystykę z racji ciemniejszej barwy wobec klasycznej stali. Na jej powierzchni wygrawerowano klasyczną podziałkę nurkową, a na godzinie 12. znajduje się trójkąt, odwrócony punkt wypełniony substancją świecącą.
Odwracamy zegarek. Ukazuje nam się dekiel, jedno z tych miejsc w zegarku limitowanym Davosa Argonautic Antarctica, gdzie pojawiają się odniesienia związane z inspiracją.
Z tej racji zastosowany w zegarku stalowy, pełny dekiel został przyozdobiony mapą Antarktydy, a także okolicznościowym grawerem, informującym właśnie o rocznicy polskiej wyprawy.
Zaoblona krawędź z nacięciami na klucz jest kołowo szczotkowana. Centralna, płaska powierzchnia na obrzeżach ma wygrawerowane podstawowe informacje o tym modelu, wraz z indywidualnym numerem w limitacji do 50 sztuk.
Wewnątrz jest wygrawerowana mapa Antarktydy oraz informacja o pierwszej polskiej wyprawie. Minęło od niej okrągłe 50 lat. Piękny jubileusz, wart odnotowania i tym przyjemniej, że także przez szwajcarską markę zegarmistrzowską.
W tym zegarku mamy jeszcze jeden element, który wprawdzie nie jest niczym nadzwyczajnym w zegarku nurkowym, ale nie często stosowanym. Na godzinie 10. Widoczna jest druga koronka, która jest zaworem halowym. Więcej na jego temat możecie przeczytać w naszym słowniku pojęć zegarmistrzowskich tu – zawór helowy.
Luneta okala płaskie szkło szafirowe z fazowaną krawędzią, chroniące przepiękną tarczę. Dla redukcji odbić światła szkło ma od wewnątrz naniesioną powłokę antyrefleksyjną.
Zegarek otrzymujemy na klasycznej, ale bardzo solidnie zbudowanej bransolecie o trójrzędowej konstrukcji. Jest ona skręcana, ogniwa są solidne, oczywiście pełne. Bransoleta jest zintegrowana z kopertą, a zapinana jest za pomocą składanej klamry z zabezpieczeniem w postaci dodatkowej zapadki, na której została wygrawerowana nazwa marki. Bransoleta umożliwia jej regulowanie i dopasowywanie, np. do kombinezonu piankowego.
Tarcza ze strukturą imitującą zlodowaciały ląd
Wiemy już, że zegarek ten jest poświęcony ekspedycji na mroźny ląd. Jak się pewnie spodziewacie, ma także inne cechy związane „lodowym” kontynentem, niż te na deklu.
W tym Argonautic Antarctica Limited to bardzo widoczne odniesienia już na pierwszy rzut oka, choć opisuję je na końcu. Chodzi o zegarkową twarz, czyli tarczę. Jest ona wyjątkowo atrakcyjna, piękna i wywołująca jasne skojarzenia. Jej „lodowa” barwa została wzmocniona strukturą powierzchni imitującą zlodowaciały ląd. Jak wiem bezpośrednio od dystrybutora marki w Polsce, prace nad tarczą zajęły sporo czasu i poświęcono jej bardzo dużo uwagi, tak, aby jej wygląd był zgodny z założeniami.
Jak się okazało, bardzo słusznymi, bo podkreślę znów - zegarek wygląda fenomenalnie w dużej mierze właśnie dzięki tej tarczy. Wyraźnie widać inspirację śniegowo-lodowymi powierzchniami Antarktydy. Także barwa, jaką jej nadano, ma za zadanie oddawać bezkres srebrzystej bieli, na której widać chłodną, błękitną poświatę. Tak to podobno można tam, na odległej Antarktydzie, zobaczyć.
Dodatkowo, pomiędzy osią wskazówek a godziną 6. widoczny jest otwór wypełniony częściowo przez różę wiatrów w niebiesko błękitnym kolorze, a ażurowane przestrzennie między jej ramionami ukazują elementy mechanizmu zegarka.
Na wstępie pisałem, że „nie ma się do czego przyczepić’ w tym zegarku, z zastrzeżeniem „prawie”. To prawie odnosi się właśnie do elementu, który przed momentem opisałem. Jeżeli chodzi o widoczne w ażurowanej części elementy mechanizmu, to niektórych delikatnie razić może widoczny tam, nieco wystający pierścień datownika z cyferkami. Szczerze mówiąc, mimo tego, że oglądałem zegarek bardzo dokładnie, lubię szczegóły i lubię je doceniać, a także czasem się ich „czepiać”, to ten widok nie rzucił mi się w oczy, dopóki nie przeczytałem wypowiedzi użytkownika jednej z zegarkowych grup, który napisał, że go delikatnie razi ten element. Wtedy uwaga została zwrócona w tym kierunku, zauważyłem ten drobny zgrzyt.
Mimo to, w mojej ocenie, praktycznie nie ma to wpływu na ocenę całości tarczy, jako bardzo udanej, a umiejscowienie otworu z różą daje świetny efekt, mimo tego, że wystającego pierścienia nie dało się uniknąć.
Jeżeli chodzi o czytelność zegarka, to oczywiście nie wygląda to tak doskonale, jak gdybyśmy mieli do czynienie z jakąś bardzo ciemną czy czarną tarczą, ale także zapewniono ją na odpowiednio wysokim poziomie. Czytelność na „lodowym” tle zapewniają wyraziste wskazówki o kształcie, który znamy już z innych modeli Argonautic, oraz wyraziste, nakładane indeksy. Indeksy to wydłużone prostokąty - na godzinach 3., 6., 9. nieco grubsze, a na godzinie 12. jest znacznik w postaci odwróconego trójkąta, pod którym nadrukowano logo i nazwę marki. Mają one szary kolor, co doskonale podkreśla masę świecącą, którą otaczają szare elementy. Tak wskazówki, jak i wspomniane indeksy wypełniono masą luminescencyjna, która ma biały kolor, a w ciemności, po naświetleniu, emituje ona bardzo efektownie wyglądające niebieskie światło. To zapewne SuperLuminova BGW9.
Na tarczy znajduje się jeszcze okienko datownika, widoczne przy mocno skróconym indeksie godziny 3. Z racji okienka z różą wiatrów, indeks na godzinie 6. jest również skrócony. Element kontrastowy to wyrazisty, czerwony grot sekundnika, który ma również wypełnienie masą luminescencyjną.
Mechaniczne serce zegarka
Ostatni element to mechanizm. Postawiono na sprawdzoną „jednostkę napędową”. Sercem zegarka jest mechanizm Sellita SW200-1 z automatycznym naciągiem sprężyny napędowej. Producent wybrał szwajcarski mechanizm, noszący u Davosy oznaczenie DAV3021. Konstrukcja ta jest łożyskowana na 26 kamieniach, pracuje z częstotliwością 28 800 wahnięć balansu na godzinę, a w pełni nakręcony mechanizm oferuje rezerwę chodu na poziomie 41 godzin.
Davosa Argonautic Antarctica Limited – podsumowanie, ocena i cena
W mojej ocenie Davosa Argonautic Antarctica Limited to bardzo udany nurkowy zegarek o indywidualnym charakterze. Może on służyć jako prawdziwe narzędzie nurkowe, z racji parametrów technicznych, ale może również być sportowym zegarkiem do użytku na co dzień, tak zwany EDC (Every Day Carry), który wzbudza zaufanie z racji możliwości, oraz przyciąga wzrok z racji ciekawej, bardzo efektownej tarczy.
W trakcie mojego „kontaktu” z testowanym egzemplarzem, zegarek wykazał się również wysokim poziomem precyzji pracy. Kilkudniowa, dość swobodna obserwacja pozwoliła zauważyć odchyłkę na poziomie 16 sekund na bodaj 5 dni, co świadczy o tym, że mechanizm został zupełnie dobrze wyregulowany. Jakość wykonania tak koperty jak i tarczy stoją na wysokim poziomie. Dodam również, że komfort i wygoda użytkowania mogą zostać ocenione bardzo pozytywnie, oczywiście z zaznaczeniem, że trzeba lubić większe, masywniejsze zegarki.
Limitacja do 50 egzemplarzy, polski akcent, bardzo indywidualny wzór tarczy tylko podnoszą satysfakcję z posiadania i użytkowania tego modelu, bo przecież zegarki ze standardowej kolekcji Davosa Argonautic są również bardzo atrakcyjne w zasadzie w każdej z wersji.
Zegarek jest już dostępny w Polsce, a za jeden z 50 wyjątkowych egzemplarzy Davosa Argonautic Antarctica Limited trzeba zapłacić 6 500 złotych.
Plusy (+) | Minusy (-) |
+ bardzo atrakcyjny wygląd | - dość duża waga |
+ Polski akcent (odniesienia do pierwszej podróży na Antarktydę) | |
+ świetna, bardzo udana tarcza | |
+ wysoki poziom możliwości w zakresie nurkowania | |
+ mocna luminescencja |
Szukasz informacji o nowościach marki Davosa? Sprawdź nasze pozostałe publikacje - zegarki Davosa.
0 Komentarzy
Średnia 5.00