Lądowanie w Normandii to moment, w którym rozpoczęto realizację decyzji o otwarciu drugiego frontu podczas II Wojny Światowej. Stał się on czynnikiem zgubnym dla okupujących Europę Niemców. Lądowanie w Normandii, czyli operacja Neptun, będąca częścią wstępną operacji Overlord, to okupiona wprawdzie dużymi stratami, ale zakończona sukcesem akcja przerzutu wojska i sprzętu poprzez kanał La Manche na normandzkie plaże, do Francji, gdzie pod koniec lipca 1944 roku było już około miliona alianckich żołnierzy.
Moment, który przesądził o losach
Dzięki skutecznej akcji dezinformacyjnej udało się w pewien sposób zaskoczyć Niemców, którzy przecież o akcji teoretycznie wiedzieli. Przed świtem 6 czerwca 1944 r. rozpoczął się desant trzech dywizji powietrzno-desantowych, których zadaniem była osłona skrzydeł rejonu lądowania. O 4.05 pierwsi alianccy żołnierze wsiedli do barek desantowych.
W tym czasie Niemcy wciąż nie byli świadomi tego, że w kierunku kontrolowanych przez nich wybrzeży Francji zmierza największa flota desantowa w dziejach świata. Dostrzegli jej obecność dopiero, gdy na plaże Normandii spadły pierwsze pociski wystrzelone z alianckich okrętów.
Około godziny po rozpoczęciu ostrzału, 150 tysięcy żołnierzy pierwszego rzutu skierowało się na ponad trzech tysiącach barek desantowych ku pięciu sektorom wybrzeża. Zginęło aż 2 500 żołnierzy, a 8 500 zostało rannych. Mimo dużych strat, do końca dnia było już na terenie Francji ponad 130 tysięcy żołnierzy z desantu morskiego i ponad 20 tysięcy z powietrza.
Nie do przecenienia jest udział polskich lotników, mających udział w powietrznym wsparciu, które było jednym z najważniejszych elementów sukcesu, polskich okrętów wojennych i handlowych, oraz oczywiście słynnej Pierwszej Dywizji Pancernej pod dowództwem generała Stanisława Maczka.
Lądowanie w Normandii było momentem, który przesądził o losach II Wojny Światowej, znacznie przybliżając jej koniec.
Droga do wolności
Zaczął się proces wyzwalania zachodniej Europy. To była droga do wolności. Jak wiemy my, Polacy – nie do końca, bo jednocześnie trwała mniej otwarta bitwa. Bój o wpływy w Europie, brzemienny w skutkach. Nam się nie udało, na 45 lat trafiliśmy do strefy wpływów komunistycznego imperium zła. Od tego czasu minęło 80 lat. To na pewno dobry pretekst, by docenić kolejny raz poświęcenie tamtych bohaterów, oddać im hołd. A w naszej branży zegarkowej odbywa się to za pomocą specjalnych edycji zegarków, specjalnych modeli.
Tym razem firma Ball proponuje kolekcję Normandy (The Normandy Series). To seria zegarków kładąca nacisk zdecydowanie na walki w powietrzu, gdzie Alianci mieli ogromną przewagę.
To w sumie cztery zegarki. Bazą do ich wykoania są modele Engineer M i Master Engineer II. Zegarki mechaniczne w lotniczym stylu właśnie.
Ball Engineer M Normandy
Pierwszy model to dwa zegarki, bazujące na Ball Engineer M z czarną tarczą i ze wszelkimi atrybutami rasowego pilota, oferowane w dwóch wersjach tożsamych stylistycznie, ale różniących się średnicą koperty. Mamy do wyboru opcje o średnicach 40 mm (NM2032C-S2C-BK) i 43 mm (NM2128C-S4C-BK).
Oba warianty są dostępne na słynących z wysokiej jakości wykonania, stalowych bransoletach o trójrzędowej konstrukcji. Dodatkowa zaleta tego modelu to zastosowanie własnego mechanizmu Ball RR 7309, który - poza całkiem atrakcyjnym wyglądem zapewnionym przez perłowane powierzchnie płyty głównej, pasy genewskie na widocznych mostkach i pasy genewskim ułożone w stylu arabesque na wahniku - charakteryzuje się tez aż 80-godzinną rezerwą chodu i certyfikatem chronometru COSC.
Klasyczna, stalowa koperta jest okrągła i ma łagodnie wyprowadzone uszy.
Z profilu widać bardzo ergonomiczne ukształtowanie. Końcówki uszu wyraźnie schodzą poniżej powierzchni dekla, co wróży dobre układanie się na nadgarstku. W wersji 40 mm nawet na bardzo szczupłym. Wkręcany dekiel jest przeszklony. Na szkle umieszczony jest symbol „1” na zielonym tle, czyli logo 1 Dywizji Piechoty Armii USA, oraz informacja osiemdziesiątej rocznicy D-day i data 6 czerwca 1944.
Obie wersje mają na godzinie 3. solidną koronkę przyozdobioną w czołowej części logo RR.
Wszelkie atrybuty pilota
Jeśli chodzi o tarczę, czyli tak zwaną zegarkową twarz, to mamy tutaj, jak wspomniałem wyżej, wszelkie atrybuty zegarków typu pilot. Wskazówka godzinowa jest wyraźnie krótsza i wskazuje czas na umieszczonej bliżej środka części skali godzinowej, a długa, wyrazista wskazówka minutowa operuje na skali minutowej, gdzie również w miejscu standardowo umieszczanych indeksów godzinowych mamy indeksy minutowe oczywiście, prezentowane za pomocą cyfr arabskich. Wskazówki mają na większym obszarze swojej długości biały kolor, co dokładnie kontrastuje z czarną powierzchnią tarczy, zapewniając czytelność w dobrych warunkach.
Jeśli chodzi o czytelność w ciemności, no to tutaj mamy standardowy popis firmy Ball, ponieważ jak wiemy, wszystkie zegarki tej marki mają zastosowane podświetlenie trytowe. Są to specjalne rurki z gazem H3, którego uwalniane elektrony pobudzają do świecenia luminofor nałożony na wewnętrzne powierzchnie tych elementów. To reakcja samoistna, nie potrzeba ani zasilania ani wcześniejszego naświetlania. Tutaj jest tak samo.
Na samej krawędzi tarczy, na skali minutowej, co piąty indeks to duża wyrazista „sztabka” z umieszczoną wewnątrz rurką trytową. Dla ułatwienia orientacji w położeniu tarczy wszystkie świecą na zielono, poza tą na godzinie 12., która emituje światło żółte.
Skala minutowa nadrukowana w postaci cyfr arabskich wykonana jest z masy luminescencyjnej, która również emituje światło zielone.
Dwie wspomniane wyżej wskazówki są również wyposażone w trytowe rurki, które emitują zielone światło. Wskazówka minutowa, długa i wyrazista, jako ta najważniejsza w zegarku mającym militarny styl, sięga do samej skali minutowej pokazując precyzyjnie czas. Części wskazówek bliżej osi są czarne na swojej 1/3 długości mniej więcej.
Sekundnik zaś jest w większej części czarny, a przy końcu ma kolor biały, tam jest też zainstalowana rurka z trytem. Przeciwwagę stanowi mój ulubiony detal, misternie wycięte logo marki złożone z 2 stylizowanych liter „R”. Na godzinie 3. umieszczono okienko datownika wskazującego dni miesiąca. W obu wersjach zegarka nie skraca ono indeksu.
Zegarki z serkii Ball Engineer M Normandy są limitowane do 800 sztuk.
Ball Master Engineer 2
Kolejne dwa zegarki to już model Master Engineer 2. Ale tym razem nie są to 2 wersje wielkościowe, a tak naprawdę 2 zupełnie inne zegarki.
Większy, o nr ref. NM3500C-S4-BK, bo mający średnicę 45 mm można powiedzieć, nieco upraszczając, jest kolejną, trzecią wersją dwóch wcześniej przedstawionych zegarków.
Jest to także zegarek typu pilot, ale o istotnie większej średnicy koperty. Poza wielkością jest stylistycznie tożsamy z opisywanymi zegarkami. Ma również klasyczną, okrągłą kopertę z łagodnie wyprowadzonymi uszami, wkręcanym, przeszklonym deklem, bardzo podobnie zaprojektowanym. Czarna tarcza typu pilot o cechach, które już opisałem jest niemal taka sama. Różnica jest taka że nad okienkiem datownika została umieszczona lupka, no i oczywiście tarcza jest większa. Mimo to datownik bardzo zminimalizował indeks przy nim.
Drugą różnicą, niewidoczną na pierwszy rzut oka, jest zastosowany mechanizm. Tutaj mamy do czynienia z mechanizmem o 54-godzinnej rezerwie chodu. Jest to mechanizm Ball RR 1108.
Wersja ze stoperem
Drugi zegarek, także bazujący na wyglądzie z modeli z kolekcji Master Engineer II, to model numerze ref. CM3188D-S1CJ-IBE. Kształt jego koperty to znów klasyka, czyli okrągły z łagodnie wyprowadzonymi uszami, ale „reszta” to zdecydowanie więcej.
Ten zegarek ma komplikację konstrukcji mechanizmu w postaci stopera, co oznacza, że obu stronach z koronki znajdują się przyciski do obsługi tego stopera. Mają one klasyczny kształt grzybków.
Zegarkowa twarz, tarcza, oferuje więcej wskazań. Poza standardowym czasem i datownikiem mamy jeszcze 3 dodatkowe małe tarcze, z których ta na 9. wskazuje nam upływające minuty stopera, ta na 6., bardzo mała, to wskazanie godzin stopera, a tarcza na 3. pełni funkcję małego sekundnika.
Tarczę w kolorze opisanym jako lodowo niebieski okala luneta z ząbkowanym krawędzią. Jest ona obrotowa w obu kierunkach i pozwala obsługiwać znajdujący się na krawędzi tarczy, biały suwak logarytmiczny. Tuż za tym suwakiem mamy błękitną płaszczyznę przyozdobioną szlifem słonecznym, na krawędzi której jest skala minutowa z precyzyjną podziałką sekundową, a co piąty indeks prezentowany jest w postaci trytowych sztabek pełniących jednocześnie funkcje indeksów godzinowych.
Tutaj warto wskazać jeszcze, że indeksy godziny drugiej trzeciej czwartej oraz ósmej dziewiątej dziesiątej to podwójne rurki w odróżnieniu od pozostałych będących tymi „sztabkami”. Wskazówki w kształcie mieczy są oczywiście wyposażone również rurki trytowe, a elementem kontrastowym jest czerwony sekundnik, który pod koniec również ma zamontowaną taką rurkę no i znów jako przeciwwagę zastosowano zestaw dwóch literek R.
Dekiel jest przeszkolony, ukazuje mechanizm.
Oba zegarki w linii Master Engineer II są limitowane do 800 sztuk.
Ball The Normandy Series – dostępność i ceny zegarków
Tym sposobem firma oferuje aż cztery zegarki oddające hołd historycznemu wydarzeniu o ogromnej wadze. Choć klasyfikacja w ramach rodziny produktów Ball, w ramach kolekcji, jest nieco zagmatwana, bo przecież 3 zegarki pochodzące z 2 różnych kolekcji, które są poza wymiarami niemal identyczne, to jednak pozwalają stworzyć zestaw o tym samym przeznaczeniu ale o różnej wielkości. Dzięki temu każdy może dopasować coś dla siebie ze względu na średnicę swego nadgarstka lub po prostu upodobania.
Czwarty zegarek jest zdecydowanie inny. Wprawdzie również można go zaliczyć do zegarków typu pilot z racji dobrej czytelności i wspomnianego suwaka logarytmicznego, ale ma on zdecydowanie mniej militarną stylistykę.
Zobaczymy na koniec jeszcze krótkie wideo prezentujące tę serię:
Wszystkie zegarki są oczywiście zdecydowanie bardziej odporne na trudne warunki, bo to przecież jedna ze sztandarowych cech firmy Ball. System Amortiser zapewnia większą odporność na uderzenia i wstrząsy. Zegarki są także ponad przeciętnie odporna na oddziaływanie pól magnetycznych, ale przecież do tego firma nas już przyzwyczaiła.
Ball słynie właśnie z wytrzymałości jak i z trytowego podświetlenia, to są już niemal immanentne cechy firmy, które stworzyły jej mocną rynkową pozycję.
Ceny: Engineer M Normandy 40 mm – 12 300 PLN, Engineer M Normandy 43 mm – 12 300 PLN, Engineer Master II Normandy 44 mm – 19 900 PLN, Engineer Master II Normandy 45 mm – 10 400 PLN. Zegarki można już zamawiać, są dostępne także w Polsce.
Szukasz informacji o nowościach marki Ball i recenzji zegarków? Sprawdź nasze pozostałe publikacje - zegarki Ball.