Pod koniec ubiegłego roku, w jednej z publikacji napisałem: „przygotowując się do napisania niniejszego artykułu uświadomiłem sobie, że dotychczas pisałem już wielokrotnie o firmie Atlantic, oraz o zegarkach tej marki, ale przez tyle lat działalności naszego portalu nie popełniłem jeszcze publikacji, która dotyczyłaby „najlegendarniejszej” z legend tego szwajcarskiego producenta, czyli klasycznego modelu Atlantic Worldmaster Art Deco. Potomka tych Atlanticów, które stały się podwaliną legendy i statusu tej marki w naszym kraju. Ale, na szczęście, nic straconego. Właśnie pojawiła się nowa, kolejna już edycja wspomnianego zegarka, którą mam przyjemność zaprezentować”. Wspomniane nowości prezentowałem oczywiście na bazie materiałów prasowych producenta, nie miałem okazji zapoznać się z tymi zegarkami na żywo, a więc testu bądź recenzji klasycznego Worldmastera nadal nie miałem okazji wykonać. Ale to się właśnie się zmienia.
Na redakcyjnym stole leżą przede mną dwa zegarki mechaniczne, dwie wersje aktualnej edycji legendy marki Atlantic, czyli modelu Worldmaster Art-Deco. Niby to relatywnie niedrogi, prosty model, ale to właśnie legenda, a z tymi mierzyć się najtrudniej. Niby niewielkie, skromne, proste i subtelnie eleganckie zegarki, ale mogą okazać się podstępne podczas recenzowania, bo w Polsce osób i miłośników Worldmasterów wiedzących o nich wszystko jest wielu. A ja się do tej grupy nie zaliczam.
Niemniej podejmę to wyzwanie, bo to zegarek wart szczegółowego zaprezentowania.
Nostalgiczne wspomnienie
Nie będę przybliżał dziejów tego szwajcarskiego producenta, bo artykuł prezentujący historię marki Atlantic, utworzonej w 1888 roku w miejscowości Bettlach nieopodal Grenchen w Szwajcarii, możecie oczywiście także znaleźć w naszym portalu: historia marki Atlantic – czyli jak to się wszystko zaczęło?
Skupię się od razu na zegarku, którego forma - inspirowana przedwojennym stylem art deco - prezentuje się niezmiennie doskonale, co więcej - niezmiennie wzbudza nostalgiczne wspomnienie w wielu polskich miłośnikach zegarków.
O Atlanticu pisaliśmy wiele razy. Przedstawialiśmy na przestrzeni lat wiele zegarkowych nowości tej marki, zamieszczaliśmy też opracowania dotyczące osiągnięć i historii tego producenta.
To konsekwencja tego, jak duże emocje firma ta wzbudza w naszym kraju.
Jeszcze relatywnie nie tak dawno temu Atlantic był w zasadzie synonimem szwajcarskiego zegarka w Polsce. Niemal każdy miał z Atlantikiem, i to zazwyczaj Worldmasterem właśnie, jakiś kontakt. Podsumowując, to dziś marka u nas bardzo ceniona i lubiana, tak przez miłośników zegarmistrzostwa jak i mniej zaangażowanych konsumentów. Z drugiej strony marka Atlantic od lat stale się rozwija. Oferuje nowe modele, jak również dba o te, które przyczyniły się do wypracowania jej dzisiejszej pozycji. Całkiem ochoczo sięga również do mniej popularnych zegarków archiwalnych, których współczesne interpretacje robią wręcz furorę.
Przejdźmy zatem do recenzowanych zegarków. Trafiły do nas dwie wersje modelu Atlantic Worldmaster Automatic z serii 55750. Z tarczą o kolorze kości słoniowej, przechodzącym lekko w beż, oraz wariant ciemnoniebieski. Obie wersje mają swoje indywidualne zalety.
Ten ciemniejszy jest bardziej stonowany, jaśniejszy mocniej rzuca się w oczy.
Koperta - widok znany i lubiany
Kształt koperty recenzowanych zegarków to widok znany i lubiany. Z jednej strony wąski boczny profil i łagodnie, od podstawy wyprowadzone uszy o finezyjnym nieco kształcie, wyraźnie zwężające się ku końcom. W sumie daje to ponadczasowy wygląd, który w bardzo zbliżonej formie dzielnie trwa na rynku już kilkadziesiąt lat. Nic nie wskazuje na to, by jakiś jej element czy cecha charakterystyczna miały się istotnie zmienić.
Koperta nie jest jednak zupełnie prosta. Mamy przetłoczenia i odcięcia jako elementy stylistyczne, nadające w nieco większym stopniu - jak w klasycznym Worldmasterze - klimat retro. Ten kształt koperty, jego zarysy, znamy doskonale choćby z modelu Worldmaster 1888 Chronograph, który także miał swój czas na naszym redakcyjnym stole. Na dziś, dodatkowo ten recenzowany model doskonale wpisuje się w powrót do mody na zegarki nieco mniejsze.
Koperta Atlantic Worldmaster Automatic wykonana ze stali nierdzewnej ma 40 mm średnicy, około 10 mm grubości, bez lekko wypukłego szkła, i 11,4 mm wraz z nim.
Wysokość od ucha do ucha to 48,9 mm, co daje niemal gwarancję dobrego dopasowania się zegarka do nawet szczupłego męskiego nadgarstka. Oczywiście pozwoli także na używanie tego eleganckiego przecież modelu w zestawieniu z wszelkimi formalnymi stylizacjami, bo wsunięcie go, nawet pod ciasny mankiet koszuli nie będzie stanowić problemu.
Dobremu dopasowaniu do nadgarstka sprzyja ukształtowanie uszu koperty, które są mocno i wyraźnie zagięte ku dołowi. Można uznać, że zegarek dopracowano pod kątem ergonomii całkiem nieźle. A skoro mowa o dopasowaniu, to styl tego zegarka sprawia, iż sprawdzi się on także nieźle przy okazjach bardziej codziennych, biurowych, do casualowych stylizacji, czy też podczas swobodniejszych spotkań.
Nie jest to typowo uniwersalny zegarek, w sportowych „outfitach” go nie widzę, ale wszelkie inne – czemu nie?
Bo choć to jest model elegancki, to nie zupełnie minimalistyczny, gdyż mamy tu sporo różnych detali. A na pewno ten podstawowy kierunek podkreśla fakt, że wszystkie powierzchnie koperty zostały wykończone poprzez polerowanie na wysoki połysk. Linie są łagodne, delikatnie zaokrąglone, podkreślając charakter zegarka. Nie ma tu ostrych cięć, wyrazistych krawędzi. Wszystko jest delikatne i spokojne. Kopertę oceniam i odbieram jako dopieszczoną, a co ważniejsze - oferującą naprawdę dobrą jakość wykonania.
Tarcza - legenda i kolejny kluczowy element
Stonowany rozmiar koperty, klasyczny kształt, gładkie, polerowane powierzchnie to przepis na sukces w zakresie formalnego zegarka. W Atlantic Worldmaster Automatic dochodzi wspomniana na wstępie legenda i kolejny element, kluczowy dla odbioru zegarka, czyli tarcza.
Do naszej redakcji trafiły aż dwie wersje kolorystyczne tego zegarka.
Ich opis zacznę od podobieństw.
Zdradziłem już, że do grona znawców Atlantica nie należę, ale wydaje mi się, że inspiracją, wzorem dla tarczy dziś prezentowanego zegarka jest cyferblat modelu Worldmaster Prima. Jego cechą charakterystyczną jest promienisty wzór wystających, zaokrąglonych, co widać w powiększeniu linii, ograniczonych tak samo stworzonym okręgiem oddzielającym ten niejako karbowany obszar od płaskiej, centralnej części tarczy.
To wykończenie samo w sobie daje bardzo ciekawy, atrakcyjny efekt wizualny, który wzmacniają nakładane indeksy umieszczone właśnie w tej wzorzystej części. Są one mieszane. Naprzemiennie tworzą je cyfry arabskie i wydłużone, trójkątne w podstawie groty, będące w rzeczywistości wielopłaszczyznowymi bryłami. Czcionka cyfr jest wariacją na temat tej, stosowanej w pierwowzorze zegarka sprzed 60., a może i 70. lat. Cyfry są nieco spłaszczone, co pozwoliło umieścić przed każdą z nich jeszcze dodatkowo nakładany, polerowny kwadracik.
Stylistykę retro podkreśla podziałka minutowa nadrukowana na krawędzi gładkiej części cyferblatu. To delikatne kreseczki - co piąta jest grubsza i zdublowana cyfrowym oznaczeniem ponad nimi. Nad osią wskazówek nadrukowano historyczne logo marki Atlantic, z informacją o roku założenia firmy pod nim.
Centralnie umieszczono dwie krzyżujące się linie. Pionowa na górze jest skrócona w górnej części z racji umieszczenia tam logo, a w dolnej przerwana, by dać miejsce na nadrukowaną nazwę linii produktowej, czyli Worldmaster, oraz informację o rodzaju naciągu sprężyny napędowej. Po prawej stronie wygospodarowano miejsce na okienko datownika. Otacza je ramka dobrana stylistycznie do indeksów, gdzie na białym tle dysku odczytamy aktualny dzień miesiąca. No i oczywiście wskazówki - proste i klasyczne, w stylu dauphine. Wyraziste, ostro zakończone ramiona mają przetłoczenie przez linię dzielącą każdą z nich na pół.
Powierzchnie wskazówek są polerowane na wysoki połysk, a ich nieco ukośne ustawienie wobec siebie wywołuje łatwiej odbicia światła, czyniąc tym samym je bardziej widocznymi, co z kolei pozytywnie wpływa na łatwość odczytu czasu. Centralny sekundnik jest prosty, wąski, z nieco szerszą przeciwwagą. Warto zauważyć, że świetnie dobrano długość wskazówek. Sekundnik sięga niemal do samego, szczotkowanego pierścienia oddzielającego tarczę od szkła, a wskazówka minutowa jest minimalnie krótsza. Godzinowa zaś sięga nieco za wewnętrzną skalę minutową. Komponuje się to doskonale.
Kolory tarcz już wymieniałem. Powtórzę, że jaśniejsza to kość słoniowa wpadająca w beż. Wszelkie nadruki są tutaj czarne. Wskazówki na tym tle zawsze widzimy bardzo wyraźnie. Model ciemniejszy, niebieski, ma odcień nazywany nieraz petrol. Wygląda bardzo fajnie. Nadruki na nim są koloru białego. Jednak czasem wskazówki są nieco trudniej zauważalne.
Luneta okalająca tarczę jest dość wąska, a jej ukośnie ułożona powierzchnia ma zaokrągloną, lekko wklęsłą powierzchnię. Zamontowane w niej szkło szafirowe jest lekko wypukłe.
Mechaniczne serce zegarka
Po odwróceniu zegarka na drugą stronę widzimy wkręcany dekiel. Widoczna jest zaokrąglona i polerowana część z nacięciami na klucz, dalej płaski element z wygrawerowanymi podstawowymi informacjami o tym modelu, oraz przeszklenie ukazujące mechanizm w pełnej krasie. No właśnie, czy w krasie? Wiele osób ceni ogólnie to, ze pracujący mechanizm widać. Jakikolwiek. Czasem więc na obserwację wystawione są bardzo podstawowe zegarkowe serca.
Tutaj mamy do czynienia z mechanizmem Sellita SW200-1. To znany i sprawdzony szwajcarski mechanizm o niezłych parametrach technicznych. Nie jest wykończony topornie, ale to wykończenie na poziomie podstawowym. Wzorem modeli archiwalnych, lepszym chyba rozwiązaniem byłoby zastosowanie pełnego dekla. Wodoszczelność tego modelu ustalono na poziomie do 5 atmosfer co jest wynikiem oczekiwanym i wystarczającym dla tego rodzaju zegarka.
Wszelkie ustawienia wskazań dokonywane są za pomocą koronki umieszczonej w standardowym miejscu, czyli na prawym boku koperty, na godzinie 3. Koronka jest spora i ma ciekawy kształt. Jest ona odrobinę zagłębiona w boku koperty, choć płynnie rozszerza się od podstawy do szerokości docelowej. Lekko zaokrąglone czoło jest przyozdobione logo marki, czyli cyrklem „przenośnikiem” Atlantica. Koronka jest wygodna w obsłudze. Łatwo o korektę wskazań, jak i skorzystanie z funkcji mechanizmu jaką jest możliwość ręcznego dokręcania.
Atlantic Worldmaster Automatic 55750 – ocena i cena
Zegarek Atlantic Worldmaster Automatic 55750 otrzymujemy na skórzanym pasku. Wersja z tarczą w kolorze niebieskim jest na pasku czarnym, a jasny wariant tarczy na pasku brązowym. Oba paski mają przeszycia o odpowiednim kolorze i odciśniętą fakturę przypominającą powierzchnię skóry krokodyla. Oba mają również jasne, delikatne futrówki. Zapięcie to klamra typu motylkowego, polerowana, z wygrawerowanym logo marki.
Pudełko jest skromne. To kostka w kształcie sześcianu, w czarnym kolorze z poduszeczką na zegarek wewnątrz.
Całość tworzy klasyczny, ponadczasowy komplet.
Cena zegarków z serii Atlantic Worldmaster Automatic 55750 to 2 890 złotych.
Plusy (+) | Minusy (-) |
+ atrakcyjny wygląd, bazujący na ciekawej wersji kultowego modelu | - nieco słabsza czytelność modelu z ciemną tarczą |
+ bardzo dobra jakość wykonania | |
+ stonowany, a zarazem uniwersalny rozmiar | |
+ sprawdzony mechanizm |
Zapraszamy do obejrzenia także naszej autorskiej video recenzji tych zegarków tu: wideo recenzja Atlantic Worldmaster Automatic 55750.
Wszelkie nowości, recenzje zegarków oraz informacje dotyczące Atlantic znajdują się zawsze na indywidualnej podstronie marki tu: zegarki Atlantic.
Adrian Szewczyk
0 Komentarzy
Średnia 0.00