Myśląc o zegarkach o typowo utylitarnym charakterze, najczęściej w naszej wyobraźni rysuje się diver o wysokiej klasie wodoszczelności, czasem wzbogacony o dodatkowe funkcje takie jak np. głębokościomierz. Historycznie toolwatchami były również zegarki usportowione, o wysokim poziomie czytelności dzięki odpowiedniemu projektowi poszczególnych elementów, i obfitej porcji masy luminescencyjnej. Istotną rolę odgrywały takie cechy jak wysoka wstrząsoodporność, oraz wewnętrzna klatka chroniąca mechanizm przed namagnesowaniem. Obecnie, na pewnym poziomie cenowym produktów, są to już dość standardowe parametry techniczne, ale niegdyś tylko nieliczni producenci oferowali je w swoich zegarkach.
Wśród nich – marka Nivada.
Ekspedycja Deep Freeze
Grenchen to miasto, które z zegarmistrzowskiego punktu widzenia pozostaje do dziś jednym z ważniejszych miejsc na mapie Szwajcarii. To kolebka takich marek jak Breitling, Fortis, Eterna czy ETA, ale jest też domem niedawno odrodzonej firmy Nivada.
Początki tego przedsiębiorstwa sięgają 1926 roku, a jej historia wiąże się m.in. z szybkim wejściem na rynek zegarków z automatycznym naciągiem, tj. w 1930 roku, kiedy niewielu producentów decydowało się na produkcję czasomierzy z tego typu mechanizmami. 20 lat później Nivada stworzyła swój pierwszy wodoszczelny zegarek z automatycznym naciągiem - model Antarctic, który wykorzystano jako platformę do budowy jego kilku różnych wersji.
Najważniejszą próbą, testem wytrzymałości, modelu Super Antarctic było wykorzystanie go podczas ekspedycji Deep Freeze w latach 1955-1956. Wyprawę zorganizowali Amerykanie, przy wsparciu ich własnej agencji rządowej National Science Foundation. Na jej czele stanął wybrany przez prezydenta Eisenhowera admirał Richard E. Byrd.
Deep Freeze 1 było testem nie tylko dla Byrda i jego załogi, ale również sprzętu w który byli wyposażeni, w tym zegarków, które - jak informuje dawna reklama Antartica - były wystawione na działanie skrajnie niskich temperatur, wstrząsów i uderzeń. Zdołały je przetrwać dzięki solidnej budowie oraz wodoszczelności koperty, a także zabezpieczeniom antywstrząsowym balansu mechanizmu. Szwajcarzy stali się tak pewni trwałości swoich zegarków, że Croton, który był w tamtym czasie spółką zależną Nivady i podmiotem dystrybuującym w USA, oferował na nie aż trzyletnią gwarancję.
Hołd dla rzadko spotykanego zegarka vintage
Teraz, po latach, współcześnie działająca marka Nivada wykonała zegarek, który ma stanowić hołd dla opisanego wyżej, dziś rzadko spotykanego zegarka vintage typu „toolwatch”.
To Nivada Super Antarctic 3/6/9.
Sercem nowego zegarka Nivady jest mechanizm Soprod P024, bazujący na rozwiązaniach znanych z ETA 2824-2 i mechanizmów Sellita SW-200. Pracuje w częstotliwości 28 800 wahnięć balansu na godzinę, zapewniając tym samym ponadprzeciętną płynność ruchu wskazówki sekundowej. Rezerwa chodu wynosi około 40 godzin po pełnym nakręceniu.
Najważniejsza w tym zegarku jest jednak jego stylistyka.
Zaczynając od stalowej, wodoszczelnej do adekwatnej wartości 100 metrów, koperty o średnicy 38 mm. Jej wygląd w głównej mierze wyróżnia się długimi optycznie, zintegrowanymi z linią boczną, zagiętymi w dół uszami, dzięki czemu zegarek powinien świetnie układać się na większości nadgarstków. Jak na zegarek o sportowym zacięciu przystało, kopertę wykończono głównie satynowym szlifem, przełamując go jedynie na dolnych krawędziach i lunecie mocującej wypukłe, szafirowe szkło.
Pozytywne wrażenie robi również zakręcany dekiel ze złotym medalionem, który ilustruje scenę z misji Deep Freeze I, dodajmy, pierwszej spośród wielu, która zakończyła się założeniem stałej bazy na Antarktydzie. Pierwotnie, medalion ten pojawił się w 1957 roku w celu upamiętnienia Międzynarodowego Roku Geofizycznego.
Clou "programu" stanowi tarcza.
Nawiązanie do tarcz „tropical dial”
Tarcza w modelu Nivada Super Antarctic 3/6/9 dostępna jest w dwóch kolorach - tradycyjnej czerni, oraz w czekoladowym odcieniu nawiązującym do atrakcyjnych wizualnie przebarwień tarcz, które wśród kolekcjonerów zwykło się nazywać tropical dial.
Niezależnie od wersji, postarzono zastosowaną masę świecącą, która względem standardowej odmiany zyskała ciepły, budyniowy odcień i ciemne przebarwienia. Zaaplikowano ją na nakładane, metalowe indeksy oraz na drukowane cyfry na pozycjach godzin 3, 6 i 9. Taki układ zdecydowanie przywodzi na myśl Rolexa Explorera, co w sumie czyni z Antarctica wyjątkowo atrakcyjną cenowo alternatywę.
Ciekawe są również ramiona wskazówek, których proporcje i „staroszkolna” forma po prostu budzą uznanie - każda z nich operuje w zwyczajowo przypisanej strefie indeksów i sięga dokładnie tam, gdzie powinna. Nie zapomniano również o właściwych, dawniej stosowanych czcionkach, które niejako domykają zgodność historyczną tych reedycji.
Nivada Super Antarctic 3/6/9 – dostępność i cena
Nowy Super Antarctic 3/6/9 to zegarek mechaniczny, który wydaje się oferować nieprawdopodobnie dużo jak na 750 euro, które stanowi wycenę producenta.
Przede wszystkim jest to w mojej ocenie genialny, wyważony projekt, który w pełni oddaje najlepsze cechy sportowych, pionierskich zegarków typu toolwatch tworzonych w latach 50. XX wieku. Mógłby być z powodzeniem sprzedawany za wielokrotność sugerowanej ceny.
Świetne wymiary oraz parametry techniczne koperty, a także mechanizmu, czynią z nowej Nivady także groźnego rywala dla Seiko Alpinist – serii zegarków tego japońskiego producenta, która zyskała renomę dzięki świetnej relacji ceny do jakości.
Dobre wrażenie robią także zastosowane w zegarkach paski - z brązowej lub czarnej, perforowanej skóry, którą połączono z solidnym, wielokątnym i logowanym zapięciem.
Wiktor Kalinowski