FORTIS znany jest w branży zegarmistrzowskiej od 1912 roku. Marka wielokrotnie udowodniła, że innowacyjność i jakość to jej znak rozpoznawczy. W 1926 roku założyciel marki FORTIS Walter Vogt we współpracy z Johnem Harwoodem prezentują światu pierwszy naręczny zegarek mechaniczny z automatycznym naciągiem, który będzie produkowany masowo. TAK, pierwszy naręczny zegarek mechaniczny z automatycznym naciągiem, co prawda chwilę później ROLEX wprowadził własny zegarek próbując przypisać sobie pozycję lidera, jednak po batalii sądowej musiał przeprosić Johna Harwooda, a tym samym markę FORTIS, na łamach gazety „The Sunday Express”.
W 2020 roku firma została wykupiona przez - i tutaj uwaga... fana marki FORTIS.
Jupp Philipp, który przez wiele lat z wypiekami na policzkach obserwował każdą premierę marki, teraz wprowadził do niej wiele nowych pomysłów, dostarczył dodatkowej energii i zbudował od podstaw park maszyn na miarę XXI wieku. FORTIS zaczął przechodzić metamorfozę, którą obserwuje cały świat, zachowując przy tym DNA marki, dla wielu kojarzone z lotnictwem oraz przestrzenią kosmiczną. Całkiem niedawno recenzowaliśmy zegarki z linii FLIEGER oraz zegarek dedykowany misji na marsa Fortis AMADEE-20, każda z tych linii zaznaczyła fascynację przestrzenią, która znajduje się ponad naszymi głowami.
Dziś napiszemy kilka słów o nowym modelu marki Fortis, którego przedstawiono jako zegarek stworzony do podróży w przestrzeni kosmicznej. Czy rzeczywiście tak jest, i co pozwala producentowi na taką formę komunikacji - dowiecie się poniżej.
Nowy zegarek, nowy kosmiczny mechanizm
Mowa o zegarku Fortis Stratoliner.
Nowy jest także mechanizm zastosowany w tej kolekcji, która jako pierwsza została w niego wyposażona. Fortis Werk 17. W ten sposób powstał pierwszy zegarek dla kosmicznych podróżników z pierwszym mechanizmem testowanym w stratosferze. I dziś nietypowo, właśnie od mechanizmu zacznę prezentację najnowszego modelu marki Fortis.
W kosmosie było już w sumie całkiem sporo zegarków.
Niektóre jako te oficjalnie wybrane, a inne dość przypadkowo, jako prywatne zegarki astronautów. Marka Fortis jest od lat związana z lotnictwem i kosmonautyką, i to właśnie Fortis jako pierwszy gruntownie przetestował w przestworzach mechanizm przeznaczony do „kosmicznego” zegarka. Zwykle testy urządzeń, w tym zegarków, odbywają się w laboratoriach, w sterylnych warunkach, czyli w specjalnie stworzonym środowisku jedynie naśladującym to, w jakim potencjalnie zegarek miałby być użytkowany. Natomiast marka Fortis naprawdę wysłała swój zegarkowy mechanizmy w… przestworza.
Zanim powstał jakikolwiek zegarek wyposażony w WERK 17, sam mechanizm został sprawdzony w warunkach w jakich miałby się znaleźć.
Testy mechanizmu w przestrzeni kosmicznej
Jego zachowanie, praca, jego dokładność chodu, były badane dosłownie na skraju kosmosu. Wprawdzie w stratosferze był już jeden z modeli zegarków marki Zenith na ręku śmiałka, Felixa Baumgartnera, ale przedsięwzięcie Fortisa to pierwsze profesjonalne badanie z odpowiednimi czujnikami oraz kamerami. Czytałem, że Jupp Philipp, właściciel firmy Fortis, planuje jeszcze w tym roku wysłać Werk 17 w otwartą przestrzeń kosmiczną.
Testy mechanizmu Fortis Werk 17 w przestrzeni kosmicznej odbyły się dzięki nawiązaniu współpracy ze Szwedzką Korporacją Kosmiczną.
W ramach tej współpracy mechanizm, a dokładnie mechanizmy, zostały zamontowane w specjalnych obudowach i umieszczone w gondoli przymocowanej do balonu meteorologicznego, który uniósł się z położonej za kołem podbiegunowej bazy, Centrum Kosmicznego Esrange w Kirunie na dużą wysokość. Trzynaście mechanizmów pracowało w górnej warstwie stratosfery, na skraju przestrzeni kosmicznej. Mechanizmy przetrwały „podróż” tam, choć była ona raczej spokojna. Wyzwanie stanowiło przebywanie mechanizmów w temperaturze nawet -60 stopni Celsjusza, podwyższone promieniowanie i prawie brak grawitacji, a ostatecznie także gwałtowny powrót z twardym lądowaniem w lesie na terenie Finlandii.
Wykończenie mechanizmu Fortis Werk 17 wydaje się być dość ascetyczne, czyste, utylitarne. To modne ostatnio w branży techniczne wykończenie. Wszystkie zdobienia są precyzyjne, ale nie ma tu miejsca na wyszukane, ani nawet klasyczne techniki zdobnicze.
Szczotkowanie, płaskie powierzchnie, polerowane elementy, proste linie, ale i matowe piaskowane powierzchnie. Wahnik jest częściowo ażurowany i zamocowany na łożysku kulkowym z wygrawerowaną koroną Fortisa. W zegarku widać go przez przyciemnione szkło, co dodaje klimatu, a miejsce nad kołem kolumnowym jest niezabarwione i wyznaczone białym okręgiem inspirowanym oknem statku kosmicznego.
To jedyne „ekstrasy”, jakie zaserwowano w ramach wizualnej strony mechanizmu.
Mimo tego patrząc na to nowoczesne, zegarkowe serce widzimy kunszt zegarmistrzowski i wygląd, który przyciąga wzrok. Mechanizm pracuje z częstotliwością 28 800 wahnięć balansu na godzinę i oferuje 60 godzin rezerwy chodu. Powstał ze współpracy z wyjątkowo doświadczonym specjalistą w tej dziedzinie, firmą La Joux-Perret.
Ultranowoczesny zegarek
No to przejdźmy do opisu zegarka.
Nowy model Fortis Stratoliner jest bardzo ciekawy z wielu względów. Nie jest futurystyczny, jeśli chodzi o wygląd. No może odrobinę. Mimo to od razu widać, że jest ultranowoczesny. Można powiedzieć, że „rzuca się w oczy”, ale nie krzykliwością tyko właśnie tym nowoczesnym wizerunkiem. To wynik drobnych zabiegów stylistycznych, wykończenia i wszechobecnego minimalizmu połączonego z użytecznością i detalami eksponującymi funkcje.
Na mnie robi to bardzo duże wrażenie.
Ostatnio testowane modele rozbudziły moją sympatie do marki Fortis, ale muszę powiedzieć zupełnie szczerze, że przez te nowe modele – przepadłem. To wręcz popis stylistów tego producenta. Ale, co istotne, w tych nowych zegarkach cały czas można bez problemu dostrzec DNA Fortisa. Solidność, nastawienie na użyteczność, niezawodność.
Kolekcja Stratoliner to trzy standardowe wersje w kolorach White Dust czyli biała, Cool Gray – jasno szara i Cosmic Gray – ciemno szara. Jest jeszcze specjalna niebieska wersja Blue Japan.
Koperta nowego modelu jest okrągła, a jej średnica wynosi 41 mm. Materiałem użytym do jej budowy jest stal pochodząca z recyklingu. Łagodnie wyprowadzone uszy obudowy są wąskie i niezbyt długie. Nie mają kształtu jaki zazwyczaj nadaje się uszom kopert zegarków. To w aspekcie wizualnym nasuwa skojarzenie z elementami jakiejś konstrukcji, mostki, dźwigary… Są ukośnie ustawione wobec koperty i nie zmienia się ich szerokość. Dopiero przy końcach wewnętrzne powierzchnie zostają ustawione równolegle do siebie w miejscu mocowania paska lub bransolety. Tym samym świetnie w tym układzie wygląda bransoleta bez maskownic, czego zazwyczaj nie lubię. Oczywiście - tradycyjnie dla Fortisa - mocowanie jest na śruby.
Wzrok przyciąga jakość wykonania koperty. Krawędzie, a to najlepiej widać na uszach, wyglądają tak jakby miały zaraz rozciąć otaczającą przestrzeń. Bardzo wyraziste i ostre, co buduje ten wspomniany wcześniej klimat ultranowoczesności. Kolejny element to wąska luneta, także perfekcyjnie wykończona. W jej środkową część wkomponowano czarny gumowy pierścień. Luneta okala szafirowe szkło z obustronną powłoką antyrefleksyjną.
Dopracowane kanony tradycyjnego zegarmistrzostwa
Cała koperta Fortis Stratoliner to zestawienie precyzyjnie szczotkowanych powierzchni, prostych i zagiętych krawędzi, zestawień równoległych i prostopadłych do siebie. Te zasady spowodowały właśnie taki wybiegający w przyszłość wizerunek. Nie dziwne kształty, nie futurystyczne detale, a dopracowane kanony tradycyjnego zegarmistrzostwa w wydaniu Fortisa. Ten zegarek wygląda nowocześnie dziś, i będzie tak samo za wiele lat.
Umiejscowione na prawym boku „centrum sterowania” funkcji zegarka nie odbiega od opisanych wyżej elementów. To przyciski o dwuczłonowym kształcie, z szerszym kołnierzem i węższymi ruchomymi elementami w kształcie walców, oraz płaska koronka o sporej średnicy.
Koronka jest przykręcana, ma potrójne uszczelnienie i jej czołową część zdobi korona Fortisa.
Dekiel jest także zbudowany w sposób oparty na jednoznacznych cięciach. Ukośna powierzchnia i część płaska z okrężnym szczotkowaniem na obu. Jego centralne miejsce zajmuje przeszklenie jak wspominałem lekko zabarwionym na szaro, jakby przydymionym szkłem z wyłączeniem obszaru w białym okręgu ponad kołem kolumnowym. W dekiel jest także wkomponowany czarny, gumowy pierścień. W tej części zegarka klimat buduje również nowoczesna obróbka i widoczny, nowoczesny technicznie wykończony mechanizm.
Pył księżycowy na tarczy
Czas, abyśmy przyjrzeli się tarczy.
Zegarek, a właściwie jego mechanizm, ma komplikacją konstrukcji w postaci stopera. Tarcza jest płaskim elementem, a małe tarcze dodatkowego wskazania wydzielone są jedynie kolorem, mając taką samą ziarnistą strukturę jak główna powierzchnia. Określana jest ona przez producenta jako Dust Dial, czyli tarcza pokryta pyłem, jako odniesienie do pyłu księżycowego. To również sprawia, jako kolejny już element tej wizerunkowej układanki, że stylistykę odczytujemy jako super nowoczesną, a sama ziarnistość daje atrakcyjny wygląd.
Na godzinie 3. umieszczono dwa okienka datownika. Mają one fazowane krawędzie. Mniejsze wskazuje dzień miesiąca, a większe, to bliżej środka, dni tygodnia. Tarcza pod godziną 12. to wskazanie minut stopera. Ta na godzinie 6. To natomiast wskazanie godzin stopera, a na godzinie 9. umieszczono mały sekundnik czasu głównego. Centralne wskazówki minutowa i godzinowa są czarne i mają obfite wypełnienie białą masą luminescencyjną Superluminova X1 nazywana w materiałach firmowych… „własnym kryptonitem”.
W powiększeniu widać ich precyzję wykonania.
Elementy wskazówki tworzące ramkę wokół masy świecącej są bardzo wąskie, tak, aby jak największa powierzchnia emitowała światło. Charakterystyczna wskazówka sekundowa, centralna, należąca do sekcji stopera jest w całości pokryta niebieską substancją Superluminovą X1 – która w tym wariancie kolorystycznym jest produkowana wyłącznie dla marki FORTIS. Ta masa emituje intensywne, jasnoniebieskie światło. Pokryty jest nią półokrąg po prawej stronie tarczy określający 30 sekund, a także 30 minut na tarczy stopera także w postaci półkola i 90 minut na tarczy godzin stopera w postaci wycinka koła. Warto wspomnieć jeszcze, że te oznaczenia odnoszą się do etapów lotu statku kosmicznego Virgin Galactic. Odzwierciedlają wznoszenie statku, gwałtowne zwiększenie prędkości, osiągnięcie punktu w stanie nieważkości i następnie szybowanie i lądowanie. Te jasnoniebieskie elementy w modelu Japan Blue są szare. W nim także część sekundnika po obu stronach punktu mocowania na osi jest czerwona, stanowiąc mocny, kontrastowy akcent.
Jak dla mnie - czyniąc także tę wersję najbardziej atrakcyjną.
„niebo to nie koniec świata”
Dodatkowym smaczkiem, jaki znajdziemy w tym zegarku, jest pewien napis.
Na zewnętrznej krawędzi tarczy nadrukowano podziałkę minutową i precyzyjną sekundową. Jest ona na pierścieniu, który jest biały, poza wersją z białą tarczą, gdzie jest on w kolorze czarnym. Styka się on z pionowo ustawionym elementem oddzielającym tarczę od szkła. Właśnie w jego górnym obszarze jest wygrawerowany napis w języku niemieckim oznaczający „niebo to nie koniec świata” .
Warto zobaczyć też krótkie video prezentujące ten niecodzienny zegarek:
Fortis Stratoliner – cena i dostępność
Zegarek Fortis Stratoliner możemy wybrać na solidnej, skręcanej bransolecie ze składanym zapięciem mającym mechanizm szybkiej regulacji, bądź na skórzanym lotniczym pasku.
Cena Fortis Stratoliner na pasku to 23 270 złotych, a wersja na bransolecie 24 210 złotych.
Wersja niebieska będzie dostępna od 7 lipca 2022 tylko stacjonarnie.
Wszelkie nowości, recenzje zegarków oraz informacje dotyczące Fortis znajdują się zawsze na portalu na indywidualnej podstronie marki tu: zegarki Fortis.
Adrian Szewczyk
INSTAGRAMIE
greenlogic.eu