Myślę, że wielu z Państwa nie raz przemknęła przez głowę myśl, by rzucić to wszystko i… wyjechać w Bieszczady. Jeśli nie Bieszczady, to może chociaż radykalnie zmienić coś w swoim życiu?
Taka właśnie myśl przyświecała Machielowi Hulsmanowi, gdy nieco ponad 5 lat temu zdecydował, że porzuci dotychczasową dobrze płatną pracę w sektorze IT, by oddać się bez reszty sztuce zegarmistrzowskiej.
Podejmując tę decyzję, był świadom, że wszystkiego będzie musiał się dopiero nauczyć.
Wiedza zdobyta na licznych kursach zegarmistrzowskich i jubilerskich była początkiem samodzielnej pracy. Wielogodzinne zgłębianie meandrów materiałoznawstwa, ćwiczenie projektowania 3D, a także rozwój zdolności manualnych to czynności, których nauka niejednokrotnie spędzały mu sen z powiek.
Pierwotnie nie miał zamiaru tworzyć zegarka wykonując wszystkie jego elementy samodzielnie, ale gdy okazało się, że w historii holenderskiego zegarmistrzostwa ma szansę być pierwszym, który tego dokona, jego cel stał się jasny.
Ideą Machiela było stworzenie zegarka całkowicie „szytego na miarę” zamawiającego (ang. Bespoke). Takiego, w którym klient mógłby być zaangażowany w każdy etap projektu i realizacji. Choć wiąże się to z długim czasem realizacji, to pozwala przyszłemu właścicielowi poczuć się współtwórcą i właścicielem jedynego na świecie arcydzieła tego typu. Kuszące, prawda?
Tak powstał zegarek Marie-Elise.
Zegarek doceniony przez niezależne międzynarodowe jury na festiwalu AuroChronos 2019 w Łodzi najwyższą nagrodą – Grand Prix festiwalu.
Wyprodukowanie pierwszego zegarka zajęło Machielowi blisko… 5 lat.
Należy jednak pamiętać, że był to czas nie tylko samej produkcji, ale także intensywnego samokształcenia i odbycia wielu specjalistycznych kursów.
W trakcie projektowania i tworzenia zegarka, pod czujnym okiem zegarmistrza i przyjaciela – Kalle Slaapa, Machiel uczył się m.in. sztuki giloszowania tarcz.
Zegarek Marie Elise (nazwany tak na cześć jego córeczki) posiada kopertę z różowego złota. Srebrna giloszowana tarcza wraz z niebieskimi (wygrzewanymi) wskazówkami i indeksami stanowią eleganckie połączenie. Przeszklony dekiel odkrywa piękno zdobionego mechanizmu.
Sercem zegarka jest tzw. mechanizm „in-house” - ręcznie nakręcany mechanizm zaprojektowany i wyprodukowany od początku w atelier Machiela!
Śrubki zostały zabarwione na niebiesko, szatony są złote, a most balansu polerowany na czarno (black polish). Côtes de Genève, perłowanie, anglage i inne techniki zdobień wykonane zostały zgodnie z najwyższymi standardami i świadczą o kunszcie twórcy.
Mechanizm posiadający 46 godzin rezerwy chodu wyposażony jest w ręcznie wycinane i polerowane rubiny – łącznie 20 sztuk. W środku znajdziemy mostek balansu o przekroju trapezu wykonany z utwardzonej stali – innowacyjne rozwiązanie, które ten element czyni nie tylko lżejszym niż standardowy, ale przede wszystkim bardziej wytrzymałym.
Zegarek Marie-Elise, wykonany w jednym egzemplarzu, ukazuje możliwości Hulsman Timepieces - atelier mieszczącego się w holenderskim mieście Hilversum.
Zdobyta wiedza i doświadczenie pozwalają mu sprostać niemal każdemu wymaganiu klienta. Wskazanie wiecznego kalendarza, tourbillon, czy skacząca godzina – to tylko niektóre z oferowanych komplikacji konstrukcji mechanizmu, jakie mogą zostać zaimplementowane.
Jak widać, ucieczka w Bieszczady to nie jedyna opcja dla osób kreatywnych, które chcą coś zmienić w swoim życiu.
Relacja oraz film z 3. edycji festiwalu i prezentacja innych zegarków tu – AuroChronos 2019
Artykuł ukazał się w kwartalniku – Zegarki i Pasja NR 12
Maciej Mazurkiewicz