Wiele lat temu Rolex był mi znany tylko z widzianego czasami w kolorowej prasie logo. Wiedziałem, że to szwajcarska firma od zegarków, ale nic ponadto. Kilka lat później dowiedziałem się, że firma Rolex produkuje bardzo dużo, drogich i bardzo drogich zegarków, głównie sportowych w większości na bransolecie. Później moja wiedza ewoluowała.
O Rolex'ie wiedziałem już całkiem sporo.
Mogłem co nieco powiedzieć o mechanizmach, stosowanych rozwiązaniach uszczelnień, zapięciach i regulacji długości bransolety.
Ale, co z tego skoro wciąż Rolex kojarzył mi się z kimś bez gustu i bez poczucia estetyki.
Oczywiście byłem przekonany, że będę ostatnim, który kiedykolwiek kupi i będzie nosił jakiegokolwiek Rolex'a. Tak było dawno temu w czasie kiedy zegarki jeszcze nie były moją pasją.
Zegarkowa pasja przyszła potem.
Pierwsza wizyta na targach Baselworld i zobaczenie w jednym miejscu, tak wielkiej ilości, tak różnych zegarków, poszerzyła moje zegarkowe horyzonty na tyle, że po powrocie z nich już nie byłem tak pewny swoich racji co do nie posiadania Rolex'a.
Wielokrotnie, odwiedzając internetowe strony rożnych zegarkowych marek, zatrzymywałem się nieco dłużej na stronach Rolexa.
Gdy na klubowym forum /KMZiZ/ pojawiały się informacje o firmie, chętnie je czytałem. Miałem już swoje wytypowane modele zegarków w kolekcji Rolexa, które wydawały mi się bardziej interesujące od innych. Explorer II był jednym z nich.
Zaczynał mi się podobać.
Gdy Explorer II pojawił się w warszawskich salonach sprzedaży i można było go dotknąć i przymierzyć, oczywiście zrobiłem to.
Pierwsze przymiarki
Pierwszy, który przymierzyłem, to wersja z czarną tarczą.
Następny, który założyłem na rękę to wersja z białą tarczą.
Po tych przymiarkach zegarek zaciekawił mnie.
Znakomicie leżał na nadgarstku, ale w dalszym ciągu nie wzbudzał we mnie prawie żadnych emocji. No, może wersja z jasną tarczą wydała mi się ładniejsza i nieznacznie większa od wersji z czarną.
Chociaż wielkość w przypadku tego Rolexa, to złudzenie, bo obie wersje kolorystyczne mają identyczne koperty mające 42 mm średnicy. Mimo, że wiedziałem o tym bo to standard u Rolexa, nie podobało mi się to, że dekiel koperty był absolutnie gładki, bez żadnych napisów, cyferek czy zdobień.
Cztery lata temu podczas pobytu na Lazurowym Wybrzeżu poza wylegiwaniem się na plaży sporo jeździłem po okolicy. Marsylia, Nicea, Saint Tropez, Monte Carlo, kanion rzeki Verdę, perfumiarskie miasteczko Grasse i trochę zarozumiałe filmowe Cannes.
Wszędzie tam gdy napotykałem butiki z zegarkami nic nie mogło mnie powstrzymać przed wchodzeniem do nich. Mogłem oglądać i przymierzać zegarki o których wcześniej tylko czytałem, do woli, wręcz do utraty tchu.
Podczas jednego z wieczornych leniwych spacerów po Cannes, wszedłem tak trochę od niechcenia do jakiegoś zegarkowego butiku przymierzyć Daytonę i Submarinera, które były pięknie wyeksponowane w witrynie.
Przy okazji za namową sprzedawcy założyłem na rękę Explorera II, wersję z białą tarczą.
Naturalnym, ewentualnym zakupem w takim miejscu i wakacyjnych okolicznościach powinien być oczywiście Submariner. Lecz stało się zupełnie inaczej.
Mimo, że Explorer II dedykowany jest raczej zimie ze śniegiem, albo wręcz mroźnej Arktyce, kupiłem go nad morzem na południu Francji w bardzo ciepły wrześniowy wieczór.
Zegarek sprzedawany jest w mało wyszukanej zielonej szkatułce dodatkowo opakowanej w kartonowe białe pudełko. Mój oklejony był niezliczoną ilością przezroczystych folii, które jeszcze po kilku dniach znajdowałem na różnych elementach zegarka.
Zacząłem go nosić praktycznie od wyjścia z butiku.
Jest niemalże codziennie na moim ręku.
Okazał się być zegarkiem dokładnym i bardzo wygodnym w noszeniu. Koryguję jego wskazania tylko dwa razy w roku przy okazji zmian czasu z letniego na zimowy i odwrotnie.
Przydatne jeśli się sporo podróżuje
Biała tarcza z dużymi kropkami indeksów godzinowych / indeks godziny 12 jest odwróconym trójkątem, indeksy 6 i 9 są prostokątne / jest bardzo czytelna, niczego nie trzeba wypatrywać, jedno spojrzenie i wiadomo która aktualnie jest godzina.
Wskazówki są duże i ładnie komponują się z tarczą.
To samo odnosi się do datownika umieszczonego na godzinie 3 pod charakterystyczną Rolexową lupką. Są tacy, których to rozwiązanie na tyle irytuje, że to ”oko Cyklopa” usuwają z szafirowego szkła zegarka.
Dla mnie ta lupka jest czymś bardzo praktycznym.
Brakuje mi tego bardzo prostego rozwiązania w innych zegarkach które czasami noszę.
Explorer II pokazuje też czas drugiej strefy. Przydatne jeśli się sporo podróżuje, jeśli nie, to tylko ładnie wygląda i moim zdaniem nie jest potrzebne. Ładnie wygląda z uwagi na pomarańczowy kolor wskazówki drugiej strefy, której 24 indeksy naniesione są w postaci czarnych cyferek na stalowym pierścieniu okalającym szkiełko. Indeksy parzyste są cyframi, a nieparzyste tylko kropkami.
Zarówno wskazówki jak indeksy na tarczy są wypełnione masą luminescencyjną, świecącą w ciemności ładnym niebieskim czy raczej szafirowym blaskiem. Koronka zegarka jest zakręcana. Certyfikowany przez COSC mechanizm o symbolu 3187 z automatycznym naciągiem umieszczony jest w masywnej stalowej kopercie.
Producent gwarantuję szczelność zegarka do 100 m zanurzenia.
Nigdy tego nie sprawdzałem, bo w warunkach domowych niby jak to zrobić ?
Zreszta po co ?
Ja nawet nigdy nie wszedłem z tym zegarkiem pod prysznic. A na basen i nad morze mam inny zegarek, którego mi nie szkoda katować w słońcu, piachu i wodzie.
Mój Explorer II nieprzerwanie chodzi od chwili zakupu. Nie wiem jaką ten zegarek ma rezerwę chodu, nigdy nie doprowadziłem go do zatrzymania.
Czasami gdy go nie noszę, umieszczam w roto-macie obok innych ”automatów”.
Bransoleta wykonana jest z tej samej stali 904 L co koperta. Jest solidna i co ważne, mimo codziennego noszenia w dalszym ciągu nie jest w żaden sposób ”wyciągnięta” i nie przejawia luzów między ogniwami.
Zapięcie jest precyzyjne i mocne, wyposażone w możliwość mikroregulacji długości bransolety. Rzecz praktyczna, szczególnie w lato.
Ani koperta, ani bransoleta nie są podatne przy normalnym codziennym użytkowaniu na zarysowania. Oczywiście pojawiają się z czasem mikrorysy, ale nie tak, jak na zegarku innej prestiżowej marki, który noszę sporadycznie.
Jest jednak jedna, jedyna cecha tego zegarka trochę kłopotliwa.
Na początku gdy zaczynałem się z nim przyjaźnić, wieki całe trwało ustawienie właściwego czasu drugiej strefy. Trzeba było sporo pokręcić koronką, aby strefy czasowe i data były właściwie pokazywane.
Szafirowe szkło zegarka ma w okolicach godziny 6 znacznik, ale znalezienie go i zobaczenie nie jest takie łatwe. Jeśli ktokolwiek twierdzi, że potrafi go dostrzec tak z marszu, nieuzbrojonym okiem, to ja w to nie wierzę.
Łatwiej jest znaleźć ten znacznik na tle czarnej tarczy, na tle białej jest to trudne.
Sprawdziłem to.
Czy kilka tysięcy Euro, to dużo za taki zegarek ?
Na drugi dzień po zakupie byłem przekonany, że zdecydowanie tak.
Dzisiaj po prawie czterech latach noszenia tego czasomierza twierdzę, że to był dobry zakup.
Ten zegarek się świetnie ”nosi”.
Natomiast w dalszym ciągu mimo kilkuletniego noszenia Rolexa nie wiem i nie potrafię określić na czym polega jego fenomen, kilka osób w tym naszych Klubowiczów mówiło mi, że gdy zacznę nosić Rolexa to raczej stanie się on moim ulubionym zegarkiem.
Rzeczywiście tak się stało.
Dlaczego ?
Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć.
Wiem, że jeśli będę kupował kiedyś następny, kolejny zegarek do swojej domowej kolekcji męskich gadżetów, pewnie będzie to jednak Rolex.
Autor: Eugeniusz Szwed
*członek Zarządu KMZiZ, miłośnik czasomierzy tradycyjnych, pasjonat zegarmistrzostwa.
Więcej tego typu recenzji oraz opinii z użytkowania zegarków znajdziesz tu: recenzje i testy zegarków.
0 Komentarzy
Średnia 0.00