Nie wiem jak to ocenić. Zaczepka? Żart? Obrona? A może po prostu chwyt marketingowy?
Moser nie jest firmą tak powszechnie znaną jak Rolex czy Omega. Owszem – każdy zegarkomaniak o niej wie, ale przeciętny użytkownik zegarków raczej nie, lub na pewno nie. Prezentując taki model zegarka pewne jest, że jakąś chwilę będzie o nim i o marce głośno. Może to oznaka poczucia humoru, ale na pewno odwaga – wiemy jak działa „dział prawny” Apple jeśli chodzi o ochronę swoich patentów i wzorów….
Nie wiem czy firma z takim dorobkiem tego potrzebuje – ale zegarek się pojawił. Na początku roku pojawiła się limitowana wersja H. Moser&Cie Alp Swiss Watch z kopertą wykonaną z białego złota na pasku ze skóry kudu i z tarczą szaro-beżową.
Wedle ostatnich statystyk rynek zegarków szwajcarskich skurczył się o ok. 4% rok do roku. Zapewne jest tego wiele przyczyn – wydaje mi się, że podstawową jest wysoki kurs waluty tego kraju. Może są inne powody?
Żart z Apple
Nie mniej, wielu analityków upatruje przyczyny w pojawieniu się na rynku smartwatchy, a w szczególności Apple Watcha.
Może właśnie taka jest odpowiedź na tę sytuacje ze strony uznanej, firmy zegarmistrzowskiej, która nie oferuje swoich wyrobów masowo. Zegarek ze względu na swój kształt do złudzenia przypomina Apple Watch.
Jakby zaprojektował go sam Jonathan Ive.
I oczywiście jest to jedynie podobieństwo związane z designem. Charakterystyczny kształt z prostokątną, ale obłą kopertą, zaokrąglonymi narożnikami i lekko sferycznym szkle z zaokrągleniami na krawędziach – jak Gorilla Glass w Apple Watch.
Zastosowane uszy są także niemal takie same i nawet film promocyjny to żart z Apple, i ich poczynań.
Podobieństwo jest uderzające. Reszta to zupełnie inna bajka. To mechaniczny zegarek z ręcznym naciągiem i czterodniową autonomią chodu.
Zaprezentowany na początku września model SWISS ALP WATCH S, jest na stronie producenta opisywany jako: inteligentny, sexowny i szwajcarski (Smart, Sexy and Swiss made). Prezentując pierwszą jego wersję, na początku bieżącego roku zakomunikowano:
"My nie błądzimy, my jesteśmy wierni tradycji mechanicznego zegarmistrzostwa i robimy to dobrze".
50 limitowanych sztuk w kopercie z białego złota rozeszło się niemal natychmiast.
Mimo ceny ok. 25 000 dolarów za sztukę.
Nowa wersja S (jak zazwyczaj ulepszone wersje urządzeń Apple) ma nowoczesny design, zawiera w sobie nutkę buntowniczą i żartobliwą nawiązując do najbardziej znanego produktu „zegarkopodobnego” od giganta z Cupertino.
Nie może wykonywać połączeń, ani polować na pokemony
Zegarek według producenta jest pełen subtelnego piękna i tajemniczy, jednak wersja S mimo, że jest nowa, mimo, że to kolejna generacja – to nadal nie może wykonywać połączeń, ani polować na pokemony.
„Niestety” nie uda się też zastosować nowego filtra w Snapchat, ale za to można odczytać czas i jak najwięcej poświęcać go dla siebie i swoich bliskich. Bez potrzeby korzystania z interfejsu, a najważniejsze jest to, że możemy cieszyć się nim latami i przekazać swoim dzieciom.
Ale zegarek jest rzeczywiście bardzo atrakcyjny. Do mnie przemawiały wzornicze propozycje Apple od dawna i także przypadł mi do gustu wygląd Apple Watcha. Tym samym z propozycją H. Moser & Cie nie może być inaczej. Jest niemal identyczna. Ale jej serce to już coś zupełnie innego – jak dla mnie dużo bardziej interesującego niż cyfrowy „bezdusznik” choćby nie wiem ile miał w rdzeniu i hurtem łapał pokemony na polowaniach.
W czasomierzu H. Moser pracuje mechanizm kaliber HMC 324. To nowy mechanizm z ręcznym naciągiem, w kształcie „tonneau”. Jego wymiary to 32x36 mm i 4,8 mm grubości. Jest łożyskowany na 27 kamieniach i pracuje z częstotliwością 18 000 wahnięć na godzinę. Uzyskano 96 godzinną autonomię chodu czyli aż 4 dni. Na odseparowanym, pełnym kole, od tylnej strony umieszczono wskaźnik rezerwy chodu.
Mechanizm ma ręcznie wykańczane elementy. W zasadzie to kwintesencja porządnego mechanicznego zegarmistrzostwa. Zastosowano w nim także bardzo ułatwiający serwisowanie wymienny moduł wychwytu Mosera, oraz sprężynę balansu Straumann produkowaną przez siostrzaną firmę Precision Engineering AG.
Koperta ma wymiary 38,2 mm na 44mm a grubość to 10,3 mm. Wykonana jest z białego złota.
Dekiel jest przeszklony, dzięki czemu można obserwować naprawdę piękny mechanizm In house H. Mosera.
Zegarek dostarczany jest na czarnym pasku ze skóry krokodyla i zapięciem na pin z białego złota.
Tarcza jest bardzo prosta i piękna. Ma charakterystyczne dla marki przejścia tonalne od jaśniejszego środka do lekko przyciemnionej zewnętrznej części – w tym wypadku… narożników. Dodatkowo mamy naniesiony szlif słoneczny co zapewnia niesamowitą grę światła i wrażenie zmienności kolorów tarczy.
Metalowe nakładane indeksy godzinowe są proste i klasyczne. Podobnie polerowane wskazówki dopełniają eleganckiego i klasycznego charakteru zegarka. Dobra wiadomością dla chętnych do zakupu jest to, że ta wersja nie jest limitowana.
Kosztuje nadal ok. 25 000 czyli ok. 100 000 zł
Żartując sobie ze smartwatchy, kpiąc trochę a Apple – doprowadzono jednocześnie do powstania naprawdę ciekawej, nowej i zarazem klasycznej linii zegarków H. Moser&Cie – która prawdopodobnie zagości na stałe w ofercie tej manufaktury.
Autor: Adrian Szewczyk