Wiele firm zegarmistrzowskich przygotowując edycje specjalne zegarków często decyduje się uczczenie miast w których znajdują się ich siedziby. To zapewne forma budowania i zarazem pielęgnowania swojej tożsamości w sytuacji gdy firmy przestają być samodzielne, wchodzą w skład grup kapitałowych, a świat jest dziś tzw. globalną wioską. Firma Oris, mimo, że nadal jest to producent samodzielny, także postanowiła pójść w tym kierunku. Zegarkiem bazowym do przygotowania specjalnej edycji stała się bardzo udana wersja sprzedażowego hitu marki jakim niewątpliwie jest każdy zegarek linii Sixty Five. Wybrano model ze stoperem.
Miałem przyjemność dosłownie w przeddzień pisania tego artykułu zapoznać się z tym wyjątkowej urody zegarkiem na żywo w salonie i showroomie firmy Chrono we Wrocławiu. Tym bardziej przyjemne było to doświadczenie, ponieważ to jedyny egzemplarz w naszym kraju, a docelowo zegarek zagości jedynie w butikach Oris.
To pierwszy z nowej serii zegarków, których motywem powstania jest nawiązanie do korzeni marki Oris znajdujących się w szwajcarskiej miejscowości Hölstein, gdzie w 1904 roku firma ta została założona. Ciepła tonacja limitowanego modelu Oris Holstein Edition 2020, będąca wynikiem zastosowania brązu do wykonania poszczególnych elementów, jest dopasowana do uśmiechniętego, także pełnego ciepła Niedźwiedzia Orisa, którego wizerunek umieszczono na deklu zegarka. Seria Holstein Edition 2020 jest ograniczona do 250 sztuk.
Warto wspomnieć, że ten model jest pierwszym szwajcarskim zegarkiem, i chyba pierwszym na świecie, w którym nie tylko elementy koperty, ale i całą bransoletę wykonano z brązu.
Ale od początku. Zarówno ten model, jak również cała bogata dziś linia Sixty Five powstały na fali powrotów do zegarków archiwalnych, czyli tworzenia reedycji dawnych, udanych zegarków jakie firma miała w ofercie.
Zaprezentowany w 2015 roku Oris Diver Sixty Five okazał się sukcesem i bardzo szybko zaskarbił sobie sympatię użytkowników, miłośników marki, a także pomógł pozyskać nowych. Sam uważam kilka wersji za jedne z najbardziej udanych i interesujących mnie zegarków z całej oferty Orisa. Dalej pojawiały się kolejne wersje, edycje, a także wersja w większym rozmiarze koperty wynoszącym 42 mm średnicy.
Pojawił się także brąz jako budulec koperty w limitowanej edycji poświęconej czarnoskóremu nurkowi Carlowi Brashearowi. Opisywaliśmy ten model bardzo obszernie i prezentowaliśmy jego zdjęcia live tu: ORIS Carl Brashear Chronograph Limited Edition.
Prezentowany teraz, najnowszy zegarek marki Oris będący hołdem dla Holstein, to krok dalej w użyciu tego świetnego materiału, uznawanego za niejako „zapisującego” przygody zegarka i jego właściciela ze względu na dość szybki proces patynowania.
Do tej pory jednak modele wykonane z brązu były oferowane na paskach. Unikano bransolet i dekli z brązu ze względu na możliwość zabrudzenie skóry w miejscach jej styku z tym materiałem. Także biorąc pod uwagę plastyczny charakter tego metalu budowa bransolety w całości z niego nie do końca jest dobrym pomysłem. Dlatego piny łączące ogniwa są stalowe, tak jak newralgiczne elementy składanego zapięcia. Te elementy wraz tradycyjnie z deklem są stalowe. Jedynie sama bransoleta właściwa będzie stykać się ze skórą.
Początkowo myślałem, że zastosowano jakąś powłokę eliminującą ryzyko utlenienia się metalu w reakcji z potem, ale okazuje się, że nie. Nie ma żadnej powłoki. W firmie uznano słowami Rolf Strudera, że: "Nasi klienci wiedzą, czym jest brąz i będą świadomi, że jeśli mają zegarek z brązu, może się on utleniać na skórze. Ale potem możesz wejść pod prysznic i znowu go nie ma. To część uroku i jestem pewien, że to docenią”.
Muszę przyznać, że jako sympatyk zegarków z brązu jestem w stanie przyjąć takie tłumaczenie, tym bardziej, że w wielu okolicznościach zegarki z tego materiału, mimo stalowych dekli, i tak krawędziami koperty potrafią zabrudzić nadgarstek.
Brąz jest stopem powstałym głównie z miedzi, przez co charakteryzuje się matowo-złotym kolorem i zielonkawą patyną powstająca w bardziej agresywnym środowisku, a takie zapewnia ludzki pot. Oris opracował specjalny stop brązu, który ma charakteryzować się tym efektem w mniejszym stopniu. Cokolwiek by się nie działo, wyjątkowy wygląd jest wart wszelkich niedogodności z tym związanych.
Stalowy dekiel ma jak wspomniałem wizerunek misia Orisa odciśnięty na jego powierzchni, a wokół niego umieszczono informacje o limitacji oraz numer jednego z 250 sztuk egzemplarza. Pozostałą, polerowaną część dekla wykorzystano na umieszczenie, poprzez wygrawerowanie podstawowych informacji o zegarku.
Wieńcząca od góry kopertę obrotowa luneta jest również wykonana z brązu, tak jak wkładka z wystającą skalą nurkową. Po prawej stronie umieszczono koronkę i przyciski do obsługi stopera. Sama koperta ma 43 mm średnicy, polerowane boki oraz szczotkowane górne powierzchnie, co po nabraniu patyny i tak traci nieco na znaczeniu.
Zegarkowa twarz jest nie mniej urokliwa. Tarcza ma złocisty kolor, co podkreśla stylistykę vintage. Na tarczy umieszczono nakładane indeksy wypełnione masą SuperlumiNova. Także wyraziste, proste wskazówki są w nią zaopatrzone. W ciemności masa luminescencyjna emituje błękitne światło. Jedynie kropka na lunecie świeci na zielono. Mimo również złocistego koloru indeksów i wskazówek, są one całkiem dobrze widoczne na tle tarczy.
Zagięta, zewnętrzna krawędź cyferblatu ma nadrukowaną podziałkę minutową i precyzyjną sekundową. Pod godziną 12 nadrukowano nazwę firmy, a po przeciwnej stronie drobną czcionką informacje o wodoodporności. Elementami, które od razu rzucają się w oczy są dwie tarcze o czarnym tle w układzie bi-compax, z których ta na 9-tej to mały sekundnik, a po przeciwnej stronie, na godzinie 3 zliczane są minuty stopera.
Zegarek wygląda w moim odczuciu po prostu świetnie.
Ciepła barwa brązu i zachowanie jednej tonacji z wyróżnionymi małymi tarczami oddaje ducha stylistyki retro, a po nabraniu patyny zegarek jako matowy, niezbyt lśniący, będzie robił jeszcze ciekawsze wrażenie.
Oris Hölstein Edition 2020 wyposażono w mechanizm z automatycznym naciągiem i komplikacją konstrukcji w postaci stopera. Oznaczono go jako Oris kaliber 771. Mechanizm ten powstał na bazie Sellita SW 510. To zegarkowe „serce” będące odpowiednikiem mechanizmu Eta Valjoux 7750. Ma on zapewnioną przyzwoitą 48-godzinną rezerwę chodu, łożyskowany jest na 27 kamieniach, pracuje z częstotliwością 28 800 wahnięć koła balansowego na minutę i mimo, że przez pełny dekiel tego nie widać, ma czerwony wahnik charakterystyczny dla zegarków Oris.
Jak wspomniałem na wstępie, model Oris Hölstein Edition 2020 jest zegarkiem oferowanym wyłącznie w limitacji ograniczonej do 250 sztuk. Nowość szwajcarskiej marki dostępna jest w butikach firmy Oris oraz w e-sklepie Oris. W Polsce można zobaczyć pojedynczą sztukę na żywo (i oczywiście także zakupić) we Wrocławiu.
Cena Oris Hölstein Edition 2020 wynosi 4800 CHF lub 4600 EUR, zgodnie z tym co podaje producent. W Polsce cena tego modelu wynosi 19 990 złotych.
Wszelkie nowości, recenzje zegarków oraz informacje dotyczące marki Oris znajdują się zawsze na indywidualnej podstronie marki tu – ORIS.
Adrian Szewczyk