Historię firmy Atlantic autorstwa Wojciecha Kutermankiewicza prezentowaliśmy na naszym portalu jakiś czas temu (Historia marki Atlantic – czyli jak to się wszystko zaczęło?), ale warto przypomnieć, że trwa ona już od 1888 roku. Atlantic na początku funkcjonował jako podwykonawca dla innych marek, a w 1932 roku na rynek trafiły zegarki sygnowane marką Atlantic – od razu, jako jedne z pierwszych, tak konstruowane, aby były wodoszczelne.
Jedną z najbardziej istotnych i chlubnych innowacji w historii tej firmy jest niewątpliwie wynalezienie w latach 50-tych XX wieku mechanizmu szybkiej zmiany daty, który dziś jest powszechnie stosowany, a wówczas był sporym przełomem i bardzo ułatwiał operację korekty daty. Lata 60-te w dziejach tej marki to silne kierunkowanie na rynek Europy Wschodniej, szczególnie dotyczyło to Polski.
Dlatego właśnie Atlantic miał i aktualnie nadal ma w naszym kraju szczególną pozycję.
W latach 80-tych, które dobrze pamiętam, jak i później w 90-tych, kiedy myślało się o szwajcarskim zegarku to wielu osobom przychodził jako pierwszy na myśl właśnie Atlantic.
Model Worldmaster był chyba najczęściej spotykanym u nas zegarkiem pochodzącym z kraju Helwetów. Kiedy miałem mniej niż 10 lat, a na moim ręku był bordowy Łucz – Atlantic Worldmaster był niedoścignionym marzeniem. Nawet większym niż „elektronik” z melodyjkami. Tamta sytuacja rynkowa spowodowała, że choć zmieniły się czasy, to Atlantic ma nadal w Polsce szczególną pozycję, mimo bardzo dużego wyboru i dostępności niemal każdego zegarka dowolnego innego producenta. Aktualnie, wielu miłośników zegarków nie wyobraża sobie swoich kolekcji bez choćby jednego Worldmastera.
To linia, która ma nieocenione zasługi w budowaniu naszej narodowej zegarkowej świadomości.
Mieliśmy okazję bliżej przyjrzeć przez kilka dni jednemu z modeli reprezentujących linię Worldmaster. Do naszego wydawnictwa trafiły dwie wersje jednej z najbardziej atrakcyjnych – moim zdaniem, współczesnych odsłon Worldmastera.
Czekałem na przesyłkę z dużym zaciekawieniem, bo do tej pory miałem do czynienia jedynie z klasycznym Worldmasterem w wydaniu vintage oraz w wydaniu współczesnym, czyli Art. Deco, co zaowocowało recenzją tego modelu: Atlantic Art Deco.
Po okresie oczekiwania, dotarły do mnie dwa zegarki: niebiesko-błękitny Worldmaster 1888 Lusso Manufacture i jego srebrzysty bliźniak.
Lusso oznacza w języku włoskim luksusowy. Popularne modele marki Atlantic są na naszej zegarkowej mapie ofertą często atrakcyjną cenowo i nie kojarzą się raczej z luksusem. Lusso jest jednak w rodzinie Atlantic rzeczywiście nieco bardziej prestiżowym reprezentantem.
Jego "luksusowość" nie polega na zastosowaniu drogocennych materiałów, czy wielkich komplikacji zegarmistrzowskich, a zdecydowanie bardziej na odwoływaniu się do klasycznych, ponadczasowych rozwiązań w zegarmistrzostwie.
Wzornictwo, ręczny naciąg sprężyny, klasyka i kawał chlubnej historii marki wraz ze zmodyfikowanym mechanizmem mogą stanowić atrakcyjną ofertę dla miłośników tej marki, ale także dla każdego, kto chce posiadać zegarek o wyjątkowym charakterze, który może służyć wiele lat, jednocześnie jest rozpoznawalny i dostępny w rozsądnej cenie.
Atlantic Worldmaster 1888 Lusso Manufacture Mechanical Open Heart Limited Edition to duży zegarek. Jego okrągła koperta z łagodnie wypuszczonymi uszami ma 44 mm średnicy, mimo to dobrze układa się na nadgarstku, co ułatwia niewielka 12 mm grubość.
Moja opinia może być w tym akurat względzie nie obiektywna, bo lubię duże zegarki, dlatego trzeba wziąć pod uwagę, że przy bardzo szczupłym przegubie model ten może nie być najlepszym wyborem. Na szczęście zawsze można wybrać mniejszego Worldmastera, choćby wspomnianego wyżej reprezentanta linii Art Deco.
W wypadku recenzowanego modelu, jego stalowa koperta jest w całości polerowana, co podkreśla elegancki charakter. To bardzo klasyczny i uniwersalny projekt, uwspółcześniony większym rozmiarem obudowy i jakością wykonania. Nie zastosowano wielu zabiegów stylistycznych poza tym, że obła wąska luneta ma nieco mniejszą średnicę niż koperta i wyznacza jakby drugą linię prowadzoną na uszach, co daje wrażenie ich dwustopniowej budowy. Na godzinie 3-ciej w niewielkim zagłębieniu umieszczono wygodną koronkę z logo marki w postaci wizerunku cyrkla.
Po przeciwległej stronie, również w zagłębieniu, umieszczono tabliczkę z numerem limitacji. Jej powierzchnia nie wystaje poza obrys obudowy, jest zlicowana z bokiem koperty.
Nie przepadam za tego rodzaju zaznaczaniem limitacji, ale jest to rozwiązanie stosowane często. Ważne w takich sytuacjach by było to zrobione elegancko, z dbałością o każdy szczegół – i tak właśnie jest w tym wypadku.
Wizerunek i charakter niemal każdego zegarka w dużej mierze buduje tarcza.
W opisywanym modelu jest ona atrakcyjna tak z powodu wyglądu oraz stylu, jak i z powodu precyzji wykonania oraz troski o szczegóły, a tego przecież oczekujemy od zegarka, jako wyniku działań z zakresu mikromechaniki. Na skośnie ustawionym pierścieniu wypełniającym dystans do szkła umieszczonym na zewnętrznej krawędzi nadrukowano podziałkę minutową.
Następnie wydzielono okrąg z powierzchnią pokrytą szlifem słonecznym, na którym zamieszczono proste, polerowane indeksy godzinowe pokryte powłoką PVD w kolorze różowego złota. Za obszarem indeksów pozostawiono powierzchnię o satynowej strukturze. Na jej części ponad osią wskazówek nadrukowano nazwę firmy, a ponad nią umieszczono nakładane logo w kolorze różowego złota.
Po prawej stronie umieszczono nieco więcej informacji.
Czarnym lakierem nadrukowano nazwę modelu oraz informację o limitacji. W wersji niebieskiej nadruki te są srebrzysto-szare. Najwięcej „dzieje się” na „południowo-zachodniej” części tarczy.
Na godzinie 6-tej umiejscowiona jest lekko zagłębiona tarcza małego sekundnika.
Czarna skala dobrze współgra ze wskazówką w kolorze indeksów oraz obwódką tarczy w takim samym kolorze (na niebieskiej wersji skala jest srebrzysto-szara).
Sama powierzchnia jest giloszowana w okręgi, gdzie skrajny jest głębszy, i to on po nałożeniu powłoki PVD tworzy obramowanie. Przestrzeń pomiędzy godziną 7-mą a 9-tą zajmuje okienko ukazujące nam koło balansowe. Ono również ma złotą obwódkę, w tym wypadku jako wystająca ponad powierzchnię tarczy nakładka.
Okienko to nie jest pełnym okręgiem, gdyż nieco nachodzi na nie tarcza sekundnika.
Nie jestem miłośnikiem tzw. „open heart”, czyli „otwartych serc”, jednak tutaj widać, że nie chodziło tylko o efekciarstwo, gdyż zastosowane rozwiązanie umożliwiające oglądanie pracy koła balansu, w wypadku tego modelu jest do końca przemyślaną koncepcją.
Po pierwsze, półmostek balansu jest ażurowany, co zwiększa prześwit i niejako pogłębia ten widok, a po drugie, widoczny od strony tarczy element mechanizmu jest atrakcyjnie wykończony. To element, który będąc ozdobą zegarka, ma równocześnie umożliwiać rejestrowanie i podziwianie pracy jego mechanizmu.
Ciekawostką jest to, że widoczne od strony tarczy końcówki śrubek zabarwiono na niebiesko, co zaowocowało dwoma precyzyjnie obrobionymi zakończeniami widocznymi po obu stronach rubinowego łożyska z charakterystycznym kształtem elementu sprężystego systemu antywstrząsowego Incabloc.
To duża dbałość o szczegóły.
W tym modelu, open heart to element, który będąc ozdobą zegarka, ma równocześnie umożliwiać rejestrowanie i podziwianie pracy jego mechanizmu.
Pozostając nadal przy analizowaniu elementów tarczy, przejdźmy do wskazówek - mają one klasyczny kształt w stylu dauphine i lekko obłe powierzchnie, które są polerowane.
Kolor jaki nadano wskazówkom, to oczywiście różowe złoto. Skutkuje to dobrą czytelnością, choć wydawać by się mogło, że mamy tu dużo, zbyt dużo elementów w tym właśnie kolorze.
Spoglądając czy to na srebrzystą, czy na niebieską tarczę – takiego poczucia w rzeczywistości na szczęście nie ma. Projektantom udało się uzyskać efekt szlachetnej elegancji i nie przekroczyć poziomu, od którego mielibyśmy do czynienia z przesytem. Mnie obie wersje bardzo przypadły do gustu, mimo „otwartego serca”.
Przy czym warto zauważyć, że model z tarczą srebrzystą wygląda nieco spokojniej, dostojniej, przez co jego poziom elegancji jest większy. Ten niebieski jest bardziej charakterystyczny, rzucający się w oczy, przez co mniej elegancki, ale chyba bardziej uniwersalny i odważny.
Jedyne, co ja bym zmienił, a w zasadzie dodał do obu wersji, to subtelna luminescencja.
Zegarki Atlantic Worldmaster, mimo klasycznego stylu zawsze były w jakimś stopniu uniwersalne. Uważam, że nawet kosztem niewielkiego uszczerbku na elegancji możliwość odczytu czasu w ciemności jest ważna, choćby dlatego, że niemal wszystkie dawne zegarki tej linii to umożliwiały, a to dla mnie było ich ważną cechą.
W zegarkach, szczególnie mechanicznych, ważny jest każdy szczegół ich wykonania.
Oglądając prezentowane czasomierze od strony dekla, dzięki dużemu przeszkleniu widzimy doskonale tę stronę zastosowanego mechanizmu zegarka, którego bazę stanowi Unitas 6497. Ceniony i lubiany mechanizm z ręcznym naciągiem sprężyny, słynie z niezawodności i doskonałych parametrów użytkowych.
Poza wymienionymi cechami, wielu fanów tradycyjnych zegarków bardzo lubi ten mechanizm także za jego wyraźnie słyszalne, głośne, miarowe tykanie.
Mechanizm został zmodyfikowany wizualnie, na skutek czego posiada mostki i półmostki o zupełnie innym, atrakcyjniejszym i bardziej finezyjnym zarysie. Dodatkowo są one udekorowane szlifami pasów genewskich. Wygrawerowane napisy, są precyzyjne i wyraźne, wypełniono je niebieskim lakierem.
Krawędzie płyt wprawdzie nie są fazowane, ale boczne pionowe powierzchnie wypolerowano.
Wygląd mechanizmu jest miły dla oka i podkreśla elitarność tej wersji z grona innych zegarków Atlantic Worldmaster.
Model Worldmaster 1888 Lusso Manufacture Mechanical Open Heart Limited Edition oferowany jest na paskach wykonanych ze skóry, dobrej jakości. Wersja ze srebrzystą tarczą jest dostępna wraz z paskiem ciemnobrązowym, niebieski zaś ma dobrany pasek zgodny z kolorem tarczy. Paski zapinane są na klamrę typu motylkowego.
To wygodne rozwiązanie, dobrze wyglądające, a przy okazji wpływające na wydłużenie trwałości paska, poprzez eliminacje jego zagięć.
Dane techniczne Atlantic Worldmaster 1888 Lusso Manufacture Mechanical Open Heart Limited Edition:
Koperta: stal szlachetna, polerowana
Średnica: 44 mm
Grubość: 12 mm
Dekiel: wkręcany, przeszklony
Szkło: szafirowe
Wodoodporność: do 50 metrów
Mechanizm: na bazie Eta Unitas 6497
Naciąg: ręczny
Łożyskowanie: 17 kamieni
Pasek: skórzany z zapięciem typu motylkowego
Limitacja 888 egzemplarzy
Cena katalogowa: 6 450 złotych.
Limitowany Atlantic Worldmaster Lusso Manufacture to odnoszący się do tradycji, ale zarazem nowoczesny zegarek o wyjątkowym charakterze i klasycznym, ponadczasowym wyglądzie.
Wydaje mi się, że będzie z powodzeniem robił wrażenie zdobiąc nadgarstek tak dziś, jak i za wiele lat. Wyjątkowa pozycja, jaką zajmuje marka Atlantic w naszym kraju, jest jego dodatkową cechą pozytywną.
Plusy (+) | Minusy (-) |
+ jakość wykonania | - rozmiar koperty (dla niektórych może być zbyt duża) |
+ klasyczny wzór | - "open heart" (dla niektórych może być wadą) |
+ dobrej klasy mechanizm | - brak luminescencji |
+ wykonanie modyfikacji mechanizmu | |
+ paski dobrej jakości | |
+ "open heart" (zaleta dla sympatyków tego rozwiązania) | |
+ atrakcyjna cena |
Wszelkie nowości, recenzje zegarków oraz informacje dotyczące Atlantic znajdują się zawsze na indywidualnej podstronie marki tu - ATLANTIC.
Autor: Adrian Szewczyk
0 Komentarzy
Średnia 0.00