Prezentowany w niniejszym artykule Marine Torpilleur ma tarczę niemal skopiowaną z chronometrów Ulysse Nardin z początku XX wieku. Jednakże w tej firmie, czasomierze nie tylko nawiązują do dziedzictwa marki, ale zawsze oferują coś więcej.

Chronometr Ulysse Nardin z lat 30-tych XX wieku.
Torpilleur to próba połączenia czasomierza eleganckiego, sportowego i właśnie zegarka typu Marine Chronometer. Zadanie wydawać by się mogło karkołomne i ryzykowne co najmniej. Jednak nie niemożliwe – co właśnie udowodniono.
Zegarek ma wszystkie wymienione cechy i jest projektem wyjątkowo udanym. Czasomierz o sportowym zacięciu, obdarzony niewymuszoną elegancją i klasycznym stylem, a już na pierwszy rzut oka wiemy, że inspirowany stylem Marine Chronometr.
Co nie mniej ważne – od razu wiemy, ze to Ulysse Nardin.


Charakterystyczne DNA marki wynikające ze stylistyki i odpowiednio dobranych szczegółów mamy tu doskonale widoczne już przy pierwszym spojrzeniu na zegarek. A przy tym wszystkim mamy też dużo świeżości, lekkości i nowoczesności, co może przypaść do gustu młodym użytkownikom. Po tym wstępie – jak najbardziej pochlebnym, ale i zasłużonym, warto przejść do szczegółów tego ciekawego zegarka, który ma wszelkie cechy by stać się bestsellerem marki.
Marine Torpilleur – to z francuskiego torpedowiec, kuter torpedowy. Odwołanie w nazwie do niewielkiego, szybkiego statku służącego do atakowania torpedami może oznaczać skierowanie się ku młodym, dynamicznym użytkownikom.

Stylistyka i nazwa komponują się nam w jedną, mniej formalną formułę przy zachowaniu użyteczności w każdych warunkach, w jakich może znaleźć się młody, energiczny i nowoczesny mężczyzna. Może tylko wodoodporność, którą ustalono na poziomie 50 metrów, można uznać za zbyt skromny wynik, ale z drugiej strony to nie jest zegarek przeznaczony do nurkowania czy pływania.
Ullyse Nardin Torpilleur posiada kopertę o 42 mm średnicy. To dzisiejszy „złoty środek”, standard - ale mimo wszystko jest to spory czasomierz, jak na wymiar oczekiwany od typowego „eleganta”. Typowy jednak nie jest.
Bardzo wąska luneta perforowana na bocznej krawędzi potęguje wrażenie sporego rozmiaru, ale jednocześnie podkreśla elegancki charakter. Dotychczas oferowany Marine Chronometer o podobnym przecież charakterze jest 1 mm szerszy, ale konstrukcja uszu, mocowania paska, wraz z szerszą lunetą czynią go bardziej charakterystycznym, chyba mniej uniwersalnym i na pewno nie tak lekkim i nowoczesnym, jak nasz dzisiejszy bohater, który ma za zadanie zdobyć nowych użytkowników. Wracając do modelu Torpilleur, zastosowano w nim standardowe uszy - dość krótkie i o lekkiej budowie. Wypuszczone z koperty z wyraźnym odcięciem. Mają precyzyjnie szczotkowane górne powierzchnie, i skośne zakończenie.


Zmieścimy między nimi pasek o szerokości 21 mm. Boki uszu, tak jak boki koperty, są polerowane na wysoki połysk. Wspomniane wcześniej nacięcia, perforacja na boku lunety stanowi jedynie element stylistyczny, nie ma wartości użytkowej ponieważ luneta oczywiście nie jest obrotowa. Spód koperty w całości wypełnia przykręcany 6 śrubkami dekiel. Dekiel oczywiście przeszklony, ponieważ zastosowano mechanizm bardzo warty pokazywania. Ale o nim za chwilę.
Dekiel jest polerowany, ma obły kształt i wygrawerowano na nim tylko nazwę firmy, informację o wodoodporności i numer. Patrząc na zegarek od tej właśnie strony widzimy, że luneta lekko wystaje poza obrys koperty. Ale tutaj, patrząc na spód zegarka uwagę przykuwa jednoznacznie wspomniany mechanizm.
To UN-118. Jest on dość „zabudowany”, ale przepięknie wykończony. Widoczne płyty i mostki mają naniesiony szlif w rodzaju pasów genewskich, ale poprowadzony wokół. Krawędzie są fazowane i polerowane. Widoczne śrubki zabarwiono na niebiesko. Mechanizm ma pięknie zaprojektowany i wykończony rotor przypominający kształtem kotwicę, z umieszczonym medalionem z logo firmy. Pięknie wykończone elementy kryją najnowsze technologie jakimi dysponuje Ulysse Nardin.


Został on oczywiście zaprojektowany i wykonany w firmie. Ma certyfikat chronometru COSC, ale także jest zgodny z własną certyfikacją Ulysse Nardin obejmującą 7 dniowy zestaw testów, spośród których te, odpowiadające za dokładność chodu, obligują do spełniania ostrzejszych norm niż te wynikające z COSC.
Mechanizm pracuje z częstotliwością 28 800 wahnięć na godzinę. Łożyskowany jest na aż 50 kamieniach. Włos balansu jest krzemowy, a układ wychwytowy wykonano w technologii DIAMonSIL. To technologia firmy Sigatec (joint venture Ulysse Nardin z firmą Mimotec). Koło wychwytowe i kotwica wykonane są z materiału krzemowego pokrytego warstwą syntetycznego diamentu. Poprawia to trwałość, ale i umożliwia pracę bez smarowania. Koło balansowe zostało umieszczone pod pełnym mostkiem, a regulacja bezwładności jego wychyleń odbywa się za pomocą 4 śrubek. Zastosowane materiały - poza zapewnieniem trwałości, dokładności i równego chodu w długim okresie - zapewniają także minimalizację wpływu pól magnetycznych na pracę całości.
Wisienką na torcie jest bardzo przyzwoity poziom rezerwy chodu sięgający 60 godzin.

Ulysse Nardin coraz częściej korzysta z własnych mechanizmów sukcesywnie uniezależniając się od zewnętrznych dostaw i jednocześnie podnosząc swój prestiż.
Druga strona zegarka to tarcza.
Tarcza, która poza kopertą jakby spina, spaja te trzy kierunki inspiracji o jakich pisałem na początku – czyli Marine Chronometer, sportowy styl i elegancję.
Czasomierz możemy wybrać w kopercie wykonanej ze stali lub z różowego złota. Złoty ma tarczę białą. Stalowy ma do wyboru białą lub ciemnoniebieską. Niezależnie od koloru na tarczy dominują wydłużone nadrukowane indeksy godzinowe w postaci cyfr rzymskich. Czarne na białej tarczy i białe na niebieskiej.

Do tego doskonale dobrano wskazówki w typie poire. Barwione na niebiesko dla białej lub srebrzyste, rodowane dla niebieskiej. Co ciekawe, biała tarcza oferowana w kopercie wykonanej ze złota ma także niebieskie wskazówki.
Wersja niebieska może jeszcze zachęcić drobnym, pięknym szlifem słonecznym tarczy. To bardzo lubiany element stylistyczny dający dużo radości podczas obserwacji tarczy pod różnymi kątami i w różnym świetle.
Wskazówki są długie i wyraźne, co dobrze wróży czytelności.

A ta jest potrzebna, bo czasomierze tej marki zawsze mają wyraziste logo lub nazwę firmy oraz sporo informacji na cyferblacie. W tym przypadku mamy duży nadruk na środku tarczy Ulysse Nardin oraz poniżej Le Locle i Suisse. Dodatkowo mamy wskazanie małej sekundy na tarczy umieszczonej nad godziną 6-tą. W zagłębionej, w przypadku niebieskiej wersji, giloszowanej powierzchni, pracuje wskazówka w kolorze tych głównych, wskazująca upływające sekundy na nadrukowanej na kształt torowiska skali. W górnej części tarczy nadrukowano w czerwonym kolorze rok założenia firmy, a w dolnej umieszczono okrągłe okienko datownika ze wskazaniem dnia miesiąca.


Po drugiej stronie dla zachowania symetrii mamy mniejszą tarczę ze wskazaniem rezerwy chodu. Jest ona także zagłębiona i także giloszowana w wersji niebieskiej. Skalę do odczytu ułożono w kształcie niepełnego okręgu. Na czerwono zaznaczono pierwsze 12 godzin.
Podsumowując trzeba przyznać, jak zrobiłem to już na wstępie, że udało się zaproponować naprawdę spójny zegarek o cechach czasomierza sportowego oraz eleganckiego jednocześnie, zachowując w pełni marynistyczne DNA marki Ulysse Nardin. Doskonała propozycja dla młodych, dynamicznych osób z zasobniejszym portfelem dla których klasyczny Ulysse Nardin Marine Chronometer był nieco zbyt poważny i stonowany.

Otrzymają oni zegarek uznanej manufaktury, o charakterystycznym designie, doskonale wykonany, ze świetnie wykończonym i nowoczesnym manufakturowym mechanizmem w relatywnie rozsądnej cenie.
Wizerunek, jaki nadała temu modelowi szwajcarska manufaktura dobrze oddaje film:
Do wyboru są wersje na pasku wykonanym ze skóry krokodyla w kolorze granatowym lub czarnym oraz na świetnej bransolecie wykonanej ze stali szlachetnej.
Cena: 6 900 euro za wersję wyposażoną w pasek (ok. 29 300 złotych), 7 600 euro za wersję wyposażoną w bransoletę (ok. 32 300 złotych) i 17 900 euro za wersję posiadającą kopertę wykonaną z różowego złota (ok. 76 000 złotych).
Wszelkie informacje, recenzje zegarków i nowości dotyczące Ulysse Nardin znajdują się zawsze na indywidualnej podstronie marki tu – Ulysse Nardin.
Autor: Adrian Szewczyk