Odzyskanie przez Polskę niepodległości prezentowano w wielu kontekstach poza jednym: czasu odmierzanego zegarami. To czas, jak nerw, połączył nas z organizmem Europy. Bydgoskie Muzeum Okręgowe odkryło ten ciekawy aspekt, tworząc wystawę „12 minut”. To tylko jeden z wątków.
Rocznicowy pretekst posłużył do zbudowania opowieści o czasie jako takim.
Wyobraźmy sobie duży kraj, w którym ludzie mówią jednym językiem, ale ich terytorium jest rozdzielone granicami. Takowe wytyczają nie tylko obszary administracyjne, ale też czasoprzestrzenne. Pociągi przekraczające te granice stają się wehikułami czasu. Te podzielone obszary to Polska pod zaborami i Polska różnych czasów. Zabór pruski i austriacki – czas środkowoeuropejski, zabór rosyjski – czas wschodnioeuropejski. Mieszkaniec Bydgoszczy podróżując do Warszawy jakby tracił godzinę z życia; odzyskiwał ją po powrocie. To oczywiście duże uproszczenie, bo sprawa czasowości jest niezwykle złożonym zagadnieniem, co z naukową precyzją opisują prof. Wojciech Tomasik i dr Krzysztof Przegiętka autorzy tekstów do katalogu wystawy.
Czas – jako spór polityczny
1 czerwca 2022 roku minie sto lat od ustanowienia czasu środkowoeuropejskiego w Polsce.
Nie wszystko jednak stało się od razu oczywiste, bo czas jest czymś tak złożonym, że nie darmo przypisuje mu się władzę nad światem. Prof. Tomasik wskazuje na problemy związane z ustanowieniem tej strefy czasowej.
„Spór o czas dla niepodległej Polski był od początku sporem politycznym. Ważne w nim były względy praktyczne, ale nie mniej istotna była symbolika. Jeden czas strefowy wiązałby Polskę z Zachodem, drugi – ze Wschodem. Trzeci (ten warszawski, niestrefowy) podkreślałby niepodległość i niezawisłość. W maju 1922 roku Sejm uchwalił wprowadzenie jako obowiązującego w Polsce zegara środkowoeuropejskiego.
1 czerwca 1922 roku zegary publiczne Bydgoszczy cofnięto o godzinę. Miasto po raz trzeci przyjęło czas środkowoeuropejski. W latach 20. Polska stopniowo absorbowała jeszcze jedną nowość: zegar 24-godzinny. Pod tym względem wyprzedziliśmy Niemcy. W niemieckich rozkładach nowa 24-godzinna rachuba pojawiła się dopiero w 1927 roku”.
I to jest jednym z ważnych wątków wystawy „12 minut”, wszak chodzi o bodajże najważniejszą racjonalizację życia społecznego; bo czas to ustanawianie porządku – od dzwonka w szkole po wytapianie rudy w hucie. Tytułowe 12 minut, to różnica, jaka dzieli stosowany w Bydgoszczy czas środkowoeuropejski od czasu lokalnego, tzw. średniego czasu słonecznego.
12 minut to – zdawałoby się - nieuświadomione mgnienie.
Spróbujmy jednak nie uwzględnić ich tworząc rozkład jazdy pociągów, a skutki nie dadzą na siebie czekać.
Aranżacja przemijania
„Czas to szarlatan” – mówi konsul Geoffrey Firmin, bohater powieści „Pod wulkanem” Malcolma Lowry’ego. Powiedział to w odniesieniu do jego metafizycznych właściwości, w tym przypadku lekarstwa na utraconą miłość. Szarlatan jest fizyczny i eteryczny. O fizyczności czasu na wystawie
„12 minut” opowiadają narzędzia do jego odmierzania. Metafizykę odkrywamy na końcu.
- Zebraliśmy przyrządy do pomiaru czasu: od zegarów słonecznych poczynając, poprzez nowożytne zegary mechaniczne, aż po dwudziestowieczne zegarki kieszonkowe – mówi Kamil Ściesiński, kurator wystawy. - Całość prezentujemy w kontekście kulturowym i historycznym, opartym na eksponatach nawiązujących do motywu czasu i przemijania. Aranżacja inspirowana działaniem mechanizmów zegarowych stanowi tło dopełniające całość kompozycji.
Foto: Zegar kominkowy, Wiedeń, Ludwig Osthändler, 2 ćw. XIX w.
wł. Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy
Zdawałoby się, że początkiem takiej ekspozycji powinien być Wielki Wybuch. Jednak kurator uznał, że boską emanację lepiej zostawić Pierwszemu Zegarmistrzowi i narrację wystawy rozpoczął w neolicie, kiedy zegarem była natura.
Cykle dnia i nocy, wylewy rzek, fazy księżyca. Sposoby odmierzania czasu przez naszych przodków prześledzimy na przykładzie prehistorycznych kamiennych kręgów oraz konstrukcji pierwszych zegarów wodnych i słonecznych. – Zaobserwowana przez starożytnych Egipcjan zależność pomiędzy regularnością wylewania rzeki a układem gwiazd i księżyca, stworzyła pierwsze kalendarze i podział na lata oraz miesiące – opowiada kurator wystawy.
Pewien zdolny mnich…
W dalszej części wystawy pojawiają się pierwsze średniowieczne mechanizmy zegarowe w Europie, a także sylwetki ich największych konstruktorów, którzy na szczęście nie spłonęli za wkroczenie na działkę Boga. Odkrywamy także tajniki działania tych czasomierzy, pokazując przy okazji ścieżki rozwoju techniki w dawnych wiekach.
- Pod koniec X wieku, Gerbert z Aurillac, członek zakonu benedyktynów, skonstruował prototyp zegara mechanicznego – opowiada dalej Ściesiński. - Ten zdolny mnich został później papieżem znanym w historii jako Sylwester II. Adaptacja mechanizmu i odpowiednie przygotowanie konstrukcji wymagały dużych nakładów siły, pieniędzy i… czasu.
Pierwszy publiczny zegar wieżowy pojawił się we Włoszech w XIV wieku.
Kolejnym wątkiem opowieści o czasie są osiągnięcia nowożytnego miernictwa.
Foto: Zegarek kieszonkowy i etui "Henryk Kaszubowski", lata 30. XX w.
wł. Dawid Sobiech Antyki Bydgoszcz, ul. Nakielska 39, fot. Janusz Milanowski
Zobaczymy tu miniaturowe zegarki działające dzięki odkryciom mechaniki. Prześledzimy przełom, jaki nastąpił w wyniku zastosowania konstrukcji z wahadłem i postępy w precyzji wykonania zegarów.
- Na przełomie XVII i XVIII w. osobiste czasomierze przypominały już współczesne zegarki – mówi kurator. - Urządzenie coraz częściej wyposażano we wskazówkę minutową, a nawet sekundową.
Rozwój precyzyjnych mechanizmów postępował i około 1750 r. pojawiły się zegarki wyposażone w wychwyt kołowy, co sprawiało, że urządzenie było dokładniejsze. Na ich kopertach pojawiały się liczne wzory, a zdobienia były tym bogatsze, im zamożniejszy był właściciel. Zegarki te powstawały na zamówienie, ponieważ nie istniały jeszcze fabryki produkujące czasomierze na skalę przemysłową.
Pułapka dylatacji
Dalej ukazuje się bogactwo XIX-wiecznych modeli, a zegarek osobisty staje się niezbędnym elementem codziennego życia. Najpopularniejszymi stały się zegarki produkowane w Szwajcarii.
Foto: Zegarek Rolex Oyster Perpetual, lata 30. XX w.
wł. Dawid Sobiech Antyki Bydgoszcz, ul. Nakielska 39, fot. Janusz Milanowski
Prym wiodły przedsiębiorstwa z Genewy i Chaux-de-Fonds. Ich jakość stała się znana na całym świecie, a znak wyrobu pochodzącego z kraju Helwetów stał się synonimem prestiżu i gwarancji precyzyjnego wykonania.
A potem świat przyspieszył. Einstein zdetronizował Newtona i nagle wszystko okazało się względne, co nazwano problemem dylatacji czasu. Jednak w zakładzie zegarmistrzowskim przy dworcu Bydgoszcz Główna czas dalej tykał po newtonowsku jak coś stałego i wiecznego. I w takim warsztacie kończy się zwiedzanie wystawy „12 minut”.
Tyle o fizyczności szarlatańskiego zjawiska.
A gdzie metafizyka? Otóż w tym, co nazwano patyną czasu barwiącą koperty zegarków, których złoto i srebro utleniało się w dłoniach podczas oczekiwania na kogoś.
Pamiętajmy, że te drzemiące w gablotach zegarki odmierzyły czas niejednej miłości.
„życie to chwilka/ale gdy czekaliśmy na ukochaną, to trwało całą wieczność” – napisał amerykański poeta e.e.cummings. A jednak wszystko jest względne.
Janusz Milanowski / MOB
Jako Patron tego wydarzenia, w imieniu organizatorów zapraszamy Państwa do odwiedzenia wystawy:
„12 minut” – wystawa czasowa
Muzeum Okręgowe Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy,
Spichrze nad Brdą, ul. Grodzka 7-11, czas trwania: 28.04.2022 r. – 02.10.2022 r.
Kurator: Kamil Ściesiński/MOB
Więcej informacji z branży prezentujemy tu: wiadomości z branży zegarkowej.
Redakcja Zegarki i Pasja