Louis-Ulysse Chopard – syn rolnika z Sonvilier. W wieku 24 lat tworzył już własne zegarki. Sonvilier to miejsce w którym ówcześnie funkcjonowało 15 niezależnych zegarmistrzów. Dzięki zegarkom o ponadprzeciętnej jakości i dokładności odmierzania czasu Chopard wyróżniał się na tle konkurencji już od początku swej działalności. Jego historia związana z zegarmistrzostwem rozpoczęła się od własnego warsztatu uruchomionego w 1860 roku.
Zegarki marki LUC (Louis-Ulysse Chopard) pozwoliły marce wypracować na wielu rynkach doskonała reputację. L.U. Chopard zainteresowany był rynkami Europy Wschodniej. Zabiegał o rynek Węgierski, Polski i Rosyjski. Firma osiągnęła sukces zaopatrując wymagający rosyjski dwór carski, była także jednym z dostawców kolei szwajcarskich. W 1905 roku stery firmy objął po śmierci ojca – Paul-Louis Chopard i jego syn, czyli wnuk założyciela Paul-Andre Chopard. Firma koncentrowała się na zegarkach kieszonkowych i damskich. W 1921 roku przeniesiono firmę do La Chaux-de-fonds. W 1937 roku firma zatrudniała już 150 pracowników i nastąpiła kolejna przeprowadzka – tym razem do Genewy.
Poza większymi możliwościami – dawało to także możliwość zastosowania Pieczęci Genewskiej dla mechanizmów LUC. W 1943 roku zarządzanie firmą przejął Paul-Andre. Prowadził firmę do 1963 roku. Jako osoba bezdzietna zdecydował się na sprzedaż przedsiębiorstwa. W ten sposób dostała się ona pod skrzydła rodziny Scheufele. Stało się to po spotkaniu z Karlem Scheufel, który miał renomę i ugruntowaną pozycję w branży biżuteryjnej.
Po 1963 roku firma konsekwentnie się rozwijała. Tworzono nowe kolekcje zegarkowe i serie biżuterii. W 1996 roku w swojej fabryce we Fleurier stworzono pierwszy kompletny własny mechanizm – LUC 96.01.
Wcześniej zegarkowe „serca” montowane były z części od zewnętrznych podwykonawców. Nowe, w pełni własne mechanizmy przeznaczono do najwyższych linii zegarków Chopard.
LUC 96.01 to mechanizm z mikro rotorem, bardzo płaski – ma tylko 3,3 mm grubości. Ma pieczęć genewską i jest kalibrem bazowym dla innych mechanizmów LUC. Czasomierz, który był jako pierwszy wyposażony w ten mechanizm – czyli LUC 1860 otrzymał w 1997 roku tytuł zegarka roku przyznawany przez magazyn Montres Passion.
I w ten sposób możemy przejść od prezentacji historii zacnej marki budowanej w towarzystwie alpejskich krajobrazów i szczęśliwych krów wypasanych na szwajcarskich łąkach – do naszego dzisiejszego reprezentanta tej firmy, który trafił do naszej redakcji by dać nam okazję do dokładnego przyjrzenia mu się.
Przyglądanie to rozpoczęło się jak zwykle od rozpakowania i pierwszego wrażenia.
Opakowanie to dość skromne, oprawione w imitację skóry pudełko. Po jego otwarciu ukazuje się zegarek. No właśnie – na pierwsze spojrzenia jakiś taki… zupełnie normalny.
Niczym nie zaskakujący, a może nawet trochę nudny. Fajerwerków się nie spodziewałem – to przecież przedstawiciel linii Classic. L.U.C 1937 w wersji na bransolecie.
Jak napisałem – pierwszy rzut to wrażenie lekkiego niedosytu – ale zapewne wynikające tylko z mojego subiektywnego oczekiwania zegarka charakterystycznego i zamiłowania do bardziej sportowych czasomierzy.
Dla miłośnika klasyki to mogłaby być miłość od pierwszego wejrzenia.
Jednak idąc dalej okazuje się, że czasomierz oferuje całkiem sporo w ramach swojej „klasyczności”.
Zacznę od koperty.
Jest stalowa i ma tradycyjny okrągły kształt.
Łagodnie wypuszczone uszy świetnie się komponują. Wąska polerowana luneta jest odrobinę mniejszej średnicy niż obrys koperty, a w miejscu wyprowadzenia uszu zastosowano stylistyczny zabieg - górna płaszczyzna uszu jest powyżej dolnej linii lunety.
To, moim zdaniem, element dodający trochę świeżości i awangardowego zęba, no - może ząbka, temu na pierwszy rzut oka nie porywającemu projektowi. Jednak dalsze obcowanie i oględziny ujawniają kolejne plusy.
Koperta wykonana jest wyśmienicie.
Po pierwsze całość ma doskonałe proporcje - 42,4 mm średnicy oraz 10,64 mm grubości.
Pozwala to na wpisanie się w trwającą modę na większe, nawet eleganckie zegarki, a jednak zachowanie możliwości wygodnego użytkowania nawet w warunkach korzystania z zegarka do formalnego stroju.
Drugą bardzo pozytywną cechą obudowy tego czasomierza jest jakość wykonania.
Jak wspomniałem luneta jest polerowana. Tak samo wykończone są górne powierzchnie uszu, spód koperty i nieprzeszklona część dekla. Boki koperty i uszu są szczotkowane. To szlif naprawdę bardzo wysokiej jakości. Także krawędzie styku płaszczyzn są wzorowo równe i ostre.
Do jakości wykonania nie można mieć żadnego zarzutu.
Można wręcz stawiać ją za wzór – mimo tego, że jest to stylistycznie dość oszczędny projekt. Do całości pasuje niewielka koronka z logo LUC. Wersja jaka trafiła do redakcji jest na stalowej bransolecie. Bransoleta jest wykonana jak koperta bardzo dobrze – ale jakoś nie do końca pasuje mi do tego zegarka.
Składa się ze skręcanych pięcioczęściowych ogniw.
Zewnętrzne i środkowa cześć są polerowane, a druga i czwarta są szczotkowane.
W żadnym miejscu „nie gryzą’ się z zegarkiem.
Szerokość i kształt ogniw pasują do zegarka, tak jak i zastosowane wykończenia – ale ten czasomierz występuje także w wersji na czarnym pasku ze skóry aligatora – i to 1000 franków taniej – a jak dla mnie prezentuje się na pasku o wiele lepiej.
Do skromnej elegancji koperty świetnie pasuje tarcza.
Ona także nie sprawia wrażenia „bogactwa”, jednak jest jak koperta, wykonana perfekcyjnie i w stylu doskonale wpisującym się w elegancko-casualowy styl czasomierza.
Jej kolor to śnieżna biel. Biel o takiej czystości i zarazem głębi można osiągnąć za pomocą emaliowania lub w przypadku porcelanowej tarczy. Tutaj mamy do czynienia z tym drugim rozwiązaniem. Powierzchnia tarczy jest bardzo gładka i lśniąca, dlatego doskonale prezentują się na niej smolisto czarne nadruki. Indeksy godzinowe są w postaci cyfr rzymskich.
Są odpowiedniej wielkości, a nadruk jest bardzo dokładny.
Grubość warstwy farby daje efekt lekkiej trójwymiarowości, a powierzchnia nadruku jest jakby polerowana na wysoki połysk. Podziałka minutowa jest zaprojektowana w stylu „torowiska”, a każdy kwadrans jest opisany odpowiednio 15, 30, 45 i 60.
Poza indeksami na tarczy mamy jeszcze w tradycyjnym miejscu w taki sam sposób nadrukowane logo marki , informację o standardzie chronometru, a po przeciwnej stronie napis „automatic” informujący o rodzaju naciągu.
Część indeksu godziny 6-tej „pożera” okienko datownika wskazującego dni miesiąca.
Wskazanie czasu odbywa się zaś za pomocą długich, trochę sportowych wskazówek, które wypełnione są masą luminescencyjną, dzięki której nawet nad ranem po całej nocy można odczytać czas. Sekundnik jest prosty i wąski, ale ma dość masywną przeciwwagę kształtem pasującą do wskazówek godzinowej i minutowej.
Długość wskazówek jest dokładnie taka jak lubię najbardziej.
Minutowa i sekundowa sięgają aż do zewnętrznej krawędzi minutowego „torowiska”.
To chyba mój zegarkowy fetysz – bo bardzo zwracam na to uwagę i cieszę się jak dziecko, kiedy wskazówki sięgają jak najdalej ;). Nad tarczą czuwa szafirowe sferyczne szkło z powłoką antyrefleksyjną.
Na koniec „serce”.
Mechanizm, który odpowiada za prace czasomierza. Po pierwsze mechanizm ma certyfikat chronometru. To L.U.C kaliber 01.01-L. Wskazuje on godziny, minuty i sekundy oraz datę w postaci dni miesiąca.
Dodatkowo jest opcja dokręcania i stop sekunda.
Naciąg jest automatyczny.
Pełne naciągniecie sprężyny zapewnia 60 godzinną rezerwę chodu.
Mechanizm ma średnicę 28,8 mm i 4,95 mm grubości. Pracuje z częstotliwością 28 800 wahnięć na godzinę. Zdobiony jest bardzo precyzyjnie naniesionymi pasami genewskimi. Krawędzie mostków są lekko fazowane i polerowane. Wygrawerowane napisy są wyraźne i doskonale czytelne mimo bardzo drobnej czcionki.
Mechanizm składa się z 207 części, w tym 31 kamieni łożyskujących.
To bardzo dobrze prezentujące się dzieło mikromechaniki możemy podziwiać przez umieszczone w deklu szafirowe szkło. Dekiel jest przykręcany na 6 śrubek.
Wraz z zakręcaną koronką zapewnia to wodoodporność na poziomie 100 m.
Podsumowując – ten zegarek bardzo mocno zyskuje w miarę poznawania go.
Z nieporywającej „szarej myszki” dość szybko przeistacza się w całkiem interesujący i mający wiele do zaoferowania zegarek. Trzeba też przyznać, że jest on bardzo uniwersalny.
Klasyczny kształt, spokojny i tradycyjny styl tarczy oraz w miarę utrzymane na wodzy wymiary pozwalają bez żadnej ujmy użytkować ten czasomierz do formalnych okazji.
Jednak luminescencyjne, wyraźne wskazówki, spora wodoodporność, styl koperty, automatyczny naciąg ze sporą rezerwą chodu predestynują go do roli czasomierza codziennego.
W obu sprawdzi się świetnie.
Dodatkowo bardzo zacna marka, własny mechanizm o bardzo dobry parametrach dają nam propozycje doskonałą dla osób poszukujących uniwersalnego zegarka dobrej marki. Parametry w postaci dokładności z nawiązką spełniają deklarowane warunki dla chronometru.
Czasomierz na zmianę noszony i odkładany do rotomatu po czterech dniach ma 2 sekundy odchyłki na plus – a dzienne nie przekraczały jednej sekundy. Dokładnie ok. pól sekundy – co oznacza równą stała bardzo niewielka niedokładność.
Jedynym problemem może być cena – w prezentowanej wersji, w Polsce kosztuje on 38 000 złotych. To niemało, ale z drugiej strony to świetnie wykonany czasomierz, z własnym mechanizmem i bardzo „zacnego” producenta.
To więc relatywnie nie aż tak wiele, choć niestety ….. dla niewielu ;)
Autor: Adrian Szewczyk
17:36 24.01.2017Recenzje i testy
Recenzja: Chopard L.U.C 1937 Classic Automatic Chronometer
REKLAMA
Jak powstaje pasek do zegarka zamówiony i wykonany na miarę?
Zapewne większość z nas odpowiedź na tak zadane pytanie zacznie od próby wyobrażenia sobie początku procesu produkcji przedmiotu jakim jest pasek. To, co jest najważniejs ...
Montres EPOS SA - historia marki
Historia marki Epos może nie wydawać się tak długą jak dzieje innych znanych i szeroko rozpoznawalnych Szwajcarskich producentów czasomierzy. Warto jednak zwrócić uwagę n ...
Świat książek o zegarkach, zegarach i zegarmistrzostwie – pozycje warte poznania i aktualnie dostępne
Mimo wyraźnego spadku czytelnictwa, na naszym rodzimym rynku co jakiś czas pojawiają się nowe książki o zegarkach, zegarach i zegarmistrzostwie. Co istotne, wydaje się, ż ...
Konstantin Chaykin Stargazer. Unikatowy „Obserwator gwiazd” stworzony z pasją
Rosja nie jest krajem tradycyjnie kojarzonym z zegarmistrzostwem. Ludzie interesujący się zegarkami wiedzą jednak, że pewien ambitny Rosjanin od lat tworzy tam naprawdę n ...
Dystyngowany urok. Frederique Constant Classics Index Business Timer
Szwajcarska marka Frederique Constant, działająca obecnie w ramach silnej grupy Citizen, stale się rozwija. Kiedyś pisałem nawet, że bez kompleksów rozpycha się łokciami ...
Szósty ocean. Blancpain x Swatch Bioceramic Scuba Fifty Fathoms Ocean of Storms
We wrześniu ubiegłego roku Swatch we współpracy z Blancpain pokazał 5 zegarków inspirowanych modelem Blancpain Fifty Fathoms oraz pięcioma oceanami, każdy o indywidualnym ...
Premiera zegarka Vostok Europe „Tybur” 2023 - Polska edycja limitowana
- Walczyłeś kiedyś w klatce? - Nie. - No widzisz, a ja znam kogoś, kto walczył. [kurtyna] Klatka to określenie potoczne, ale fachowo miejsce w którym walczą zawodnicy UFC ...
Ball Engineer Hydrocarbon EOD. „Natychmiastowy sukces, lub kompletna porażka”
Wiele zegarków poświęcono formacjom lotniczym, poszczególnym samolotom, zawodom, klubom sportowym, czy żołnierzom z poszczególnych jednostek bojowych. Nowość zaprezentowa ...
Rado True Square x Kunihiko Morinaga. Soczewka fotochromatyczna i eteryczna natura czasu
Kunihiko Morinaga nazywany jest „modowym naukowcem” i „modowym poetą”. To japoński projektant, który łamie schematy, improwizuje, ale przede wszystkim eksperymentuje, co ...
Frederique Constant Classic Moonphase Date Manufacture. Dress watch niemal idealny
Kilkanaście lat temu marka Frederique Constant była mało znaną firmą, oferującą relatywnie niedrogie zegarki z etykietą „swiss made”. Dzięki długofalowej strategii biznes ...
Najciekawsze i najważniejsze zegarkowe premiery Watches & Wonders 2024
Genewskie wydarzenie skupiające na sobie uwagę zegarkowego świata, czyli targi “Watches & Wonders” (dawny SIHH), po raz kolejny przyciągnęły tłumy wystawców i odwiedzając ...
Testujemy: Tissot T-Touch Connect Sport. Smartwatch po szwajcarsku
Kilka dni temu w nasze ręce trafił zegarek Tissot T-Touch Connect Sport, najnowszy smartwatch firmy Tissot, kontynuator serii Connect i spadkobierca linii T-Touch, której ...