Przy okazji testowania zegarka Polpora Globtroter GMT i dzielenia się opinią na jego temat na łamach portalu pisałem, że zielonogórski producent zaczyna wchodzić w świat komplikacji zegarmistrzowskich. Globtroter to zegarek o nieco odmiennym charakterze niż dotychczas proponowane zegarki polskiej firmy Polpora, ale można to uznać za krok w dobrą stronę, urozmaicający ofertę i zapewne też poszerzający potencjalne grono odbiorców. Przy okazji pojawiła się też dodatkowa funkcja, wcześniej nie zastosowana w żadnym zegarku marki Polpora, czyli wskazanie GMT. Funkcja doskonale pasująca do stylu oraz przeznaczenia wspomnianego zegarka.
Teraz mamy okazją przyjrzeć się bliżej innej nowości - modelowi Aqua Vigor.
Po zaprezentowaniu modelu Aqua Duo, który odniósł sukces, w firmie podjęto decyzję o kontynuowaniu poszerzania kolekcji Elementum. Tak powstał zegarek o stylu zbliżonym do poprzednich modeli polskiego producenta, ale wzbogacony o dwie bardzo użyteczne komplikacje konstrukcji mechanizmu. Ale o nich szerzej napiszę w dalszej części recenzji.
Przybliżenie modelu Aqua Vigor zacznę od opisu koperty, która wykonana została ze stali szlachetnej i nadano jej klasyczny kształt. Jej wymiary to 42 mm średnicy, tylko 11,8 mm grubości - mimo zastosowanych komplikacji konstrukcji, oraz 49,9 mm wysokości od ucha do ucha. Ogólny kształt obudowy określiłbym jako wariację na temat jednego z najbardziej uznanych elegancko-casualowych zegarków, jakim niewątpliwie jest IWC Portugieser. Ale to nie jest naśladownictwo, koperta Polpory Aqua Vigor ma jedynie wszystkie te pozytywne cechy, które ma koperta Portugalczyka, co wynika z jej klasycznej koncepcji.
Okrągły, dość masywny, ale nie przytłaczający zegarek z łagodnie wypuszczonymi uszami średniej szerokości to taki jakby kanon uniwersalno – eleganckiego zegarka, którego zadaniem nie jest na pewno ukrywać się pod mankietem.
Dla mnie takie nawiązanie, celowe lub nie, jest bardzo dużą zaletą. Poza tym na kopercie Aqua Vigor możemy podziwiać wysoką jakość obróbki. Nawet bardzo wysoką.
Polecam oczywiście, aby każdy dokonał oceny samodzielnie, ale mogąc porównać kopertę Agua Vigor do wielu innych zegarków w podobnej cenie lub droższych wiem na pewno, że Polpora nie ma się czego wstydzić, wręcz przeciwnie, może konkurować jak równy z równym.
Polerowana, „mięsista” luneta oraz tak samo wykończone górne powierzchnie uszu doskonale komponują się z wyrazistym szczotkowaniem boków koperty, które łączy się z polerowanymi elementami bardzo precyzyjną i ostrą krawędzią. Ja zwracam szczególną uwagę na poziom wykończenia, tym bardziej, gdy za zegarek musimy zapłacić relatywnie niemałą kwotę jak na polskie warunki wynoszącą 6 690 złotych.
Dokładne oględziny obudowy utwierdziły mnie, że nie ma żadnych odstępstw w jakości wykończenia w stosunku do tego, co oferują duzi, doświadczeni producenci. Nawet więcej – jest lepiej niż u wielu z nich na tym pułapie cenowym, a wziąć trzeba pod uwagę skalę produkcji, która w innym świetle stawia koszty, jakie musi ponieść zielonogórska firma.
Każdy element koperty wygląda tak jak powinien, niczego nie zaniedbano.
Koronka umieszczona w zazwyczaj stosowanej pozycji, czyli na godzinie 3-ciej, także jest dopieszczona pod każdym względem. Wprawdzie jej kształt to standardowy walec z precyzyjną perforacją, ząbkowaniem na bokach, ale idealnie dobrano jej wielkość pod względem obwodu, jak i wysokości, która daje nam odległość na jaką koronka odstaje od koperty. Poza tym jej polerowane, lekko wypukłe czoło zdobi krzyż będący logo Polpory.
Jest on wygrawerowany i wypełniony granatową ceramiką. To wysoki poziom dbałości o szczegóły, który ucieszy każdego miłośnika detali. Oczywiście poza tymi cechami, koronka po prostu jest atrakcyjna wizualnie dzięki wspomnianym zabiegom.
Także od strony dekla trudno dostrzec element, o którym by zapomniano.
Dekiel jest wkręcany, mimo braku nacięć na klucz. Udało się miedzy innymi dzięki temu zaprojektować bardzo plaski dekiel, którego powierzchnie dookólnie wyszczotkowano. Wygrawerowane na niej zostały podstawowe informacje o modelu wyrazistą, wystarczająco głęboką czcionką. Co ważne i zadowalające, wszystkie napisy są w języku polskim. To ukłon wobec krajowego nabywcy, jak i budowanie tożsamości firmy.
Dekiel ma przeszklenie ukazujące mechanizm. Warte uwagi jest to, że zastosowano także od tej strony szkło szafirowe. A to co ukazuje jest jak widać na zdjęciach całkiem przyjemnym obrazem, zapewne nie tylko dla każdego zegarkomaniaka.
„Sercem” zegarka jest szwajcarski mechanizm Soprod C130, łożyskowany na 27 kamieniach, oczywiście z naciągiem automatycznym. Wahnik został przyozdobiony pasami genewskimi i w atrakcyjny sposób wygrawerowano na nim logo firmy, jej nazwę oraz miasto siedziby. Poniżej można podziwiać perełkowane i rodowane płyty. Krawędzie też dopieszczono, ponieważ są fazowane i polerowane. Cały wizerunek mechanizmu, mimo, że zdobienia nie są wcale ponadstandardowe, prezentuje się dobrze i sprawia przyjemność podczas oglądania.
Nie mniej ważne od wyglądu jest to, jakie funkcje dodatkowe dzięki temu mechanizmowi zegarek oferuje. Pierwszy raz w zegarku marki Polpora możemy korzystać bowiem ze wskazania rezerwy chodu oraz odczytywać datę w dużych okienkach, czyli korzystać z komplikacji konstrukcji o nazwie „big date”.
Szwajcarski mechanizm ma rozmiar 11,5 linii, czyli 25,6 mm. Pracuje z częstotliwością 28 800 wahnięć koła balansowego na godzinę. Rezerwa chodu jest nie mniejsza niż 42 godziny. Oczywiście mamy też możliwość ręcznego dokręcania mechanizmu, jak i zastosowano ułatwienie do precyzyjnego ustawienia czasu, czyli funkcję stop sekundy. Przed uszkodzeniami układu balansowego w razie upadku czy silnego wstrząsu chroni system incabloc.
A jak dodatkowe wskazania zaprezentowano na tarczy, będącej twarzą zegarka?
Marka Polpora w moim odczuciu wypracowała styl, który z jednej strony cechuje minimalizm i elegancja, ale z drugiej uwypukla poczucie jakości oraz przykładania wagi do estetyki i praktyczności. Co ważne, nie zapomina o zagwarantowaniu łatwego odczytu.
Nie inaczej jest w przypadku modelu Aqua Vigor. Dodatkowe komplikacje konstrukcji nie są zaserwowane w narzucający się sposób. Układ tarczy jest zaprezentowany w stonowany sposób, elegancko, a zarazem pozostawiono kilka detali dla efektu „wow”. I od niego zacznę.
Takie odczucie miałem, gdy w świetle chowającego się już za horyzontem słońca, pod pewnym kątem na tarczy uwypuklone zostały indeksy godzinowe.
W tym zegarku znaczniki to nakładane eleganckie, polerowane cyfry arabskie o właściwie dobranej wielkości. Na tle tarczy, która wtedy wydawała mi się bardzo ciemna, doskonale wypolerowane gładkie powierzchnie indeksów oświetlane ostatnimi promieniami światła uwypukliły się tak, że robiło to naprawdę świetne wrażenie.
To moment, w którym widać włożoną pracę w projektowanie każdego detalu, co w efekcie procentuje właśnie takimi doznaniami. Ale w tym modelu to dopiero początek.
Skromnie nadrukowana podziałka minutowa jest czasem niemal niewidoczna, co podnosi poziom elegancji. Oczywiście, jeśli zależy nam na dokładnym odczycie i zegarek jest ustawioby tarczą prostopadle do patrzącego to widzimy ją doskonale i czytelnie. Same nadruki są wzorowo precyzyjne. Jednak w lekkim półmroku to czystość formy z lśniącymi indeksami i wskazówkami także wykonanymi z polerowanej stali o lekko obłej powierzchni i kształcie wydłużonych liści (typ „leaf”) robi wspomniany efekt „wow”.
Prosty sekundnik bez żadnej przeciwwagi pasuje do całości. Pod godziną 12-tą umieszczono wskazanie rezerwy chodu. To nieco zagłębiony wycinek, około 1/3 koła. W takim „kawałku tortu” jest jakby skala w postaci rozszerzającej się w kierunku pełnego naciągu powierzchni na której „pracuje” bardzo prosta, krótka wskazówka.
Ta komplikacja konstrukcji mechanizmu, o czym pisałem już wielokrotnie, jest jedną z najbardziej użytecznych. Wiele różnego rodzaju udogodnień jest stosowanych w zegarkach mechanicznych, by zaprezentować kunszt czy możliwości producenta, lub najzwyczajniej by cieszyć oko. Wskazanie rezerwy chodu, gdy mamy do czynienia z naciągiem automatycznym, jest po prostu użyteczne, bo warto wiedzieć jaki jest stan rezerw energii do pracy zegarka.
Kolejną dodatkową atrakcją jest duży datownik. Dwa okienka umieszczono pod środkiem tarczy, miedzy osią wskazówek a indeksem godziny 6-tej. Dwa okienka, ale otoczone wspólną ramką w postaci białego prostokąta. Wewnątrz, na białym tle prezentowane są dni miesiąca. To także użyteczna funkcja, gdyż odczyt daty w takim układzie jest o wiele łatwiejszy, szczególnie, gdy u niektórych wzrok już nie jest idealny.
Opisywane rozmieszczenie dodatkowych wskazań wymusiło konieczność innego niż standardowe umieszczenia logo firmy - logo i nazwa Polpora są na godzinie 3-ciej, a pod nimi nadrukowano napis „automatic”. Symetrycznie, po drugiej stronie stylizowaną czcionką nadrukowano nazwę modelu, czyli Aqua Vigor. Pod indeksem godziny 6-tej można dostrzec jeszcze napis „Made In Poland”, co powinno sprawiać sporo radości użytkownikowi, bo to zegarek, który to określenie nosi dumnie nie przynosząc żadnej ujmy.
Wręcz cieszy, że powstają u nas zegarki na tak wysokim poziomie wykonania. Cały opis byłby niekompletny, jeśli nie wspomniałbym o tle tarczy. Tłem jest powierzchnia z naniesionym szlifem słonecznym. To jedna z najbardziej lubianych form wykończenia powierzchni tarczy. Nadaje ono elegancji, ale też pozwala, by tarcza stała się swego rodzaju „wizualnym kameleonem”. Czasem jest dużo ciemniejsza niż w rzeczywistości, a czasem sporo jaśniejsza.
Widać także przejścia kolorów w jaśniejsze z ciemniejszych i odwrotnie, poruszające się wraz z poruszaniem zegarka i ustawianiem go pod różnymi kątami do źródła światła. Świetnie to wygląda w świetle sztucznym, ale jeszcze lepiej, niejednokrotnie imponująco w naturalnym, słonecznym. Na zdjęciach widać, że nawet czasem ogólna barwa tarczy wydaje się inna.
Tarcze chroni wypukłe szkło szafirowe z wewnętrzną powłoką antyrefleksyjną.
Cały projekt łączy w sobie wysublimowaną elegancję z dyskretnie zaserwowanymi niemal „fajerwerkami”, które ujawniają się w konkretnych warunkach. Poza tym ogólnie widoczna wysoka jakość wykonania. Od tego wizerunku nie mógł odstawać pasek.
Pasek ma kolor dostosowany do odcienia tarczy. Zapinany jest na klamrę typu motylkowego, oczywiście sygnowaną logo marki. Wykonano go ze skóry krokodyla - jest dobrze wykończony, ma wypełnienie wewnątrz, dość sztywne i na początku jest twardy.
Ten stan dopasowania trwa kilka dni. Później jest dobrze, ale przed dopasowaniem komfort użytkowania jest ograniczony.
Zegarek po zakupie otrzymujemy w gustownym opakowaniu wysokiej jakości, ale do tego marka Polpora już nas przyzwyczaiła. Pudełko z egzotycznego, barwionego na ciemnobrązowy kolor drewna ma wieczko pokryte elegancki płótnem w szarym kolorze z nadrukowanym logo czcionką w złocistym kolorze. Limitacja to 100 egzemplarzy.
Zegarek jak wspomniałem wcześniej wyceniono na kwotę 6 690 złotych.
To kwota niemała jak na nasze polskie warunki, ale w mojej ocenie, biorąc pod uwagę zastosowany mechanizm, wysoką jakość wykończenia, atrakcyjny i to nawet bardzo projekt, to okazuje się, że cena jest całkiem przystępna, bo trudno będzie znaleźć model pochodzący od dużych producentów na tym poziomie.
Małą wadą jest brak luminescencji będącej uzupełnieniem możliwości zegarka codziennego. W tym wypadku wytłumaczyć to można rodzajem zastosowanych wskazówek. Pasują one idealnie do całości projektu, za to zastosowana luminescencja nie pasowałaby do nich wcale.
Produkcja w Polsce oraz niewielka limitacja modelu Aqua Vigor Automatic na pewno stanowią dodatkowy atut tego atrakcyjnego, casualowego zegarka.
Recenzja: POLPORA Aqua Vigor Automatic Big-Date Power Reserve
Plusy (+) | Minusy (-) |
+ atrakcyjny wzorniczo projekt | - sztywny pasek na początku użytkowania |
+ wysoka jakość wykonania | - brak luminescencji |
+ użyteczne komplikacje konstrukcji mechanizmu | |
+ Made in Poland | |
+ limitacja do 100 sztuk | |
+ wypukłe szkło szafirowe | |
+ szafirowe przeszklenie dekla |
Wszelkie nowości, recenzje zegarków oraz informacje dotyczące marki Polpora znajdują się zawsze na indywidualnej podstronie marki tu – POLPORA.
Adrian Szewczyk