Nareszcie doczekaliśmy się w naszej redakcji pierwszego zegarka od prekursora odradzania produkcji zegarków w Polsce, czyli marki Polpora. Zadowolenie tym większe, że trafił do nas model, który podoba mi się najbardziej ze wszystkich dotychczas wykonanych, z których przecież wszystkie były warte uwagi. Polpora to pierwsza firma, która podjęła się trudnego i ryzykownego zadania tworzenia zegarków w Polsce po zamierzchłych czasach fabryki Błonie.
Dodatkowo, od razu podjęto decyzję o starcie w segmencie nieco wyższym, niż zegarki popularne. Nic nie ujmując innym rodzimym firmom zegarkowym, wydaje się, że nieco łatwiej jest oferować zegarki w przedziale 1000 – 2000 złotych. Mimo tego Polpora zaczęła poziom wyżej, oferując produkty - w moim odczuciu - bardzo dopracowane, tak pod względem stylistycznym i koncepcyjnym, jak również, co najważniejsze, jakościowym.
Miałem przyjemność oglądać kolekcję zegarków „Impresje Jazzowe” – i musze przyznać, że były to czasomierze godne uwagi i pochwał. Nowy model Polon jeszcze bardziej podnosi poprzeczkę. Takie wstępne, „wirtualne” zapoznanie z nim miałem jakiś czas temu przy okazji przygotowania i prezentacji artykułu o tym modelu na portalu.
Zegarek zrobił na mnie wówczas bardzo duże, pozytywne wrażenie. Tym bardziej ucieszyłem się, kiedy zostałem poinformowany, że to właśnie on trafi do redakcji do recenzji.
Wielokrotnie pisałem już, że to duża przyjemność, dzięki pracy w branżowym wydawnictwie, móc weryfikować oczekiwania i opisy prasowe różnych zegarków z rzeczywistością. Nasze testy i recenzje to przebywanie z zegarkiem kilka dni, użytkowanie go, obserwowanie i dzielenie się wrażeniami z tego doświadczenia. Nie demontujemy czasomierzy na części i nie analizujemy konstrukcji, czy też poziomu wykonania mechanizmu, bo takich możliwości nie ma z różnych względów.
Natomiast starając się propagować zainteresowanie zegarkami oraz zegarmistrzostwem, chcemy docierać nie tylko do miłośników zegarków, ale szczególnie do kandydatów na miłośników, dlatego wrażenia praktyczne z użytkowania są kluczowe. Recenzje w dużym stopniu przybliżą dany model zegarka zainteresowanym lub, co cieszy najbardziej, budzą zainteresowanie w osobach dotychczas obojętnych.
Dlatego kolejna możliwość weryfikacji mniemania producenta z rzeczywistością są dla nas tak ważne.
Wracając do modelu Polon - znając niektóre dotychczasowe modele, które opuściły bramy tego zakładu wiedziałem, że mogę spodziewać się dopracowanego zegarka wysokiej jakości. Oczekiwania były więc raczej duże. Jednak to, co zobaczyłem po odpakowaniu przesyłki naprawdę z dużą nawiązką spełniło moje wysokie oczekiwania i wymagania.
Ale od początku.
Dawno nie widziałem tak ciekawie, nietypowo zapakowanego zegarka.
Producent dostarcza bowiem zegarek w drewnianym pudełku, z miękkim od środka wieczkiem, oraz drewniano skórzany ekspozytor na zegarek magnetycznie mocowany do spodu pudełka. Super. Do tego dochodzi jakość wykonania tego opakowania, która okazała się najwyższej klasy „aperitifem” przed zegarkową ucztą. Ucztą, bo Polpora Polon napawa wielkim zadowoleniem, a może nawet dumą, że takie zegarki są u nas produkowane.
Polpora zaprezentowała dwie wersje zegarka Polon - dla pań i dla panów. Inspiracją do jego powstania była 150-ta rocznica urodzin naszej słynnej rodaczki, dwukrotnej noblistki Marii Skłodowskiej-Curie. Jej niebywałe osiągnięcia w zakresie nauki firma Polpora postanowiła celebrować właśnie w ten sposób. Sposób, który do mnie przemawia w pełni.
Pisałem już nieraz o nieco mglistych powiązaniach modeli zegarków z różnymi historycznymi odniesieniami. Tutaj jest wszystko zaserwowane w interesujący sposób, ze smakiem, ale i bez cienia wątpliwości. Każdy element zestawu oraz całego projektu ma sens i wydaje się być w pełni przemyślany.
Można wręcz powiedzieć, że w dziedzinie odniesień do nazw, inspiracji swoich produktów, Polpora od początku prezentowała wysoki poziom. Polon to już wspinaczka na najwyższe szczyty. Mnie przekonuje cała historia i otoczka stworzona wokół tego projektu, bo jego realizacja jest bardzo dobrze poprowadzona, a efekt końcowy ma same zalety. Tym sposobem wielkie osiągnięcia w zakresie nauki zostały uczczone niebagatelnym osiągnięciem rozwijającego się polskiego zegarmistrzostwa. Uczczone nad wyraz godnie, i na poziomie, jaki nie przynosi ujmy wielkiej postaci Marii Skłodowskiej - Curie i jej odkryciom.
Co tak urzeka w tym zegarku?
Dla mnie to bijące od niego, od samego początku poczucie jakości i dopracowania. Każdy z nas zna to uczucie, że coś wygląda po prostu „drogo”, w pozytywnym znaczeniu, inaczej ujmując – że jest wysokiej klasy.
Tutaj to poczucie jest bardzo silne.
Miałem w ręku zegarki wielu innych zagranicznych marek, także i take jeszcze lepiej wykonane, ale były to dzieła uznanych dużych producentów z potężnymi zapleczami i cenami nieraz wielokrotnie wyższymi niż Polon. A Polon oferowany za kwotę 5 890 złotych daje nam bardzo wysoką jakość, dopracowanie i - co jest oczywiście rzeczą gustu – jeden z najbardziej udanych projektów uniwersalno-eleganckiego zegarka. Myślę, że to projekt wart uwagi nie tylko na naszym rodzimym podwórku, ale jak dla mnie, ogólnie w swoim przedziale cenowym. Należy od razu zaznaczyć, że chodzi o aspekt wizualny, bo jakościowo oceniłbym ten zegarek sporo lepiej niż ten pułap.
Koperta męskiego zegarka Polpora Polon jest oczywiście wykonana ze stali szlachetnej. Ma bardzo klasyczny, elegancki i zarazem uniwersalny wygląd. Jest w całości polerowana i bardzo smukła. Mimo jedynie niecałych 8 mm grubości udało się zapewnić wodoodporność do 5 atmosfer. To bardzo dobry wynik, przy tak płaskim zegarku.
Poprowadzenie krawędzi, obłości, przepięknie wyprowadzone uszy - tak patrząc od góry jaki i z profilu - budują nobliwą otoczkę, poczucie spokoju, a mnie osobiści kojarzą się z łagodnymi liniami sportowych aut z lat 50-tych ubiegłego wieku, które były przecież wyjątkowo piękne. Kształt koperty i wspomniana niewielka grubość powodują, że zegarek doskonale prezentuje się na nadgarstku. Jest jak przyssany.
Wysokość od ucha do ucha to 49 mm będące szeroko akceptowanym wymiarem. Dzięki temu na moim nadgarstku zegarek leżał jak ulał, bez problemu wsuwając się pod najciaśniejszy nawet mankiet koszuli. Jak nie przepadam za kopertami polerowanymi w całości, tak w tym przypadku chyba nie chciałbym nic zmieniać. Po prawej stronie tradycyjne zamocowana jest koronka. Ma ona kształt cebulkowaty, o bardzo proporcjonalnej wielkości. Wygrawerowano na niej logo i wypełniono ją emalią. Bardzo wygodnie się z niej korzysta, choć mimo braku datownika musimy odciągnąć ja do drugiej pozycji, by ustawić czas, ponieważ funkcja daty jest zaimplementowana do mechanizmu.
Od strony spodu zastosowano bardzo płaski, szczotkowany dookoła i zakręcany dekiel. Na stalowej części precyzyjnie wygrawerowano podstawowe informacje o zegarku – co bardzo cieszy w języku polskim, poza także cieszącym bardzo Made in Poland.
Centralną część dekla zajmuje przeszklenie, które pozawala obserwować mechanizm. Polpora sięgnęła po produkt firmy Sellita, który jest odpowiednikiem bardzo dobrego, cenionego mechanizmu Eta 2892. To Sellita SW 300 w specyfikacji Top Chronometer. Mechanizm jest naprawdę bardzo atrakcyjnie wykończony. Mimo, że to masowy dość produkt, to zupełnie przyjemny do obserwowania, a to dobre wrażenie potęguje wahnik, który jest zabarwiony na głęboko czarny kolor.
Wysokiej jakości wykończenia dobrze komponują się z tym kontrastowym zestawieniem. Ma on naniesione pasy genewskie oraz wygrawerowane logo firmy i napis manufaktura Polpora Zielona Góra. Grawery wypełniono złotym kolorem. Całość wygląda całkiem ciekawie, a czerń rotoru dodaje charakteru.
Centralną i zewnętrzną na której umieszczono indeksy. Ta zewnętrzna cześć to śnieżnobiały, szeroki pierścień na którego krawędzi bliżej koperty nadrukowano czarnym, lśniącym lakierem cieniutkie indeksy minutowe. Te co 5 minut przy oznaczeniach godzinowych są grubsze. Pod nimi naniesiono indeksy godzinowe w postaci cyfr arabskich.
Mają one czarne obwódki i wypełnienie masą luminescencyjną, poza indeksem 8 i 4. One są wyróżnione poprzez całościowe zaczernienie, co odnosi się do liczny 84. To liczba atomowa polonu, silnie radioaktywnego srebrzysto szarego metalu odkrytego w 1898 roku przez Marię Skłodowska-Curie, która nadała mu nazwę „polonium” mając nadzieję, że wpłynie to na nagłośnienie sprawy Polski będącej wtedy pod zaborami. Spowodowało to sytuację, że to chyba jedyny pierwiastek z nazwą mającą ówcześnie wydźwięk polityczny.
Ciemną stroną tego pierwiastka jest jego silnie toksyczny charakter – a najgłośniejsza sprawa z tym związana dotyczy otrucia rosyjskiego dysydenta Aleksandra Litwinienki.
Kolejnym elementem odnoszącym się do odkrycia naszej rodaczki jest kompozycja centralnej części tarczy. Ma ona szampańsko-złoty odcień i ziarnistą strukturę. Wyżłobiono na niej 8 wąskich okręgów na których zamieszczono 84 kropki wykonane z masy luminescencyjnej, co nawiązuje do budowy atomowej polonu tworząc jej schemat.
To wszystko sugeruje, że na tarczy „dzieje się” wiele, ale sposób podania tego projektu i jego kolorystyka tworzą harmonijny, uporządkowany wizerunek, który nie psuje tej eleganckiej sfery zegarka. Należy tu wspomnieć, że opisywana wyżej biała część tarczy jest wykonana z materiału luminescencyjnego. Efekt świecenia jest dość spektakularny.
Czas odczytujemy za pomocą wąskich stalowych i polerowanych wskazówek z bardzo subtelnymi, wąskimi paseczkami masy luminescencyjnej. Wskazówki mają jeszcze 2 cechy: po pierwsze są wyjątkowej długości - minutowa sięga niemal do samej krawędzi, a sekundowa….. jeszcze dalej. Druga cecha wiąże się natomiast z dążeniem do jak najbardziej płaskiej koperty. Chodzi o to, że trzy wskazówki są zamocowane na swoich osiach, jedna nad drugą, w odległości 0,15 mm. Patrząc od góry wygląda do tak, jakby stykały się ze sobą.
Wracając do tarczy – na miejscu indeksu godziny 12-tej umieszczono niewielkie logo firmy, a pod nim ułożona półkoliście nazwę. Po przeciwnej stronie indeks godziny 6-tej zastąpił napis POLON oraz pod nim nadrukowano lakierem w kolorze zbliżonym do centralnej części tarczy malutkie trzy litery WPZ. Oznacza on Wysoce Precyzyjny Zegarek.
To nie jest tylko chwyt marketingowy, to coś zdecydowanie więcej. W świecie zegarków mamy certyfikat COSC, METAS, Pieczęć Genewską, Pieczęć Patek Philippe, Pieczęć Ullyse Nardin, Tête de Vipère". To oznaczenia, które w pełni lub głównie potwierdzają precyzję pracy mechanizmu. Jego dokładność chodu. Teraz funkcjonuje także certyfikat WPZ, który nadawany jest nasz rodzimy Główny Urząd Miar. Polpora Polon to pierwszy zegarek, który otrzymał ten certyfikat.
Podnosi to także rangę hołdu oddanego Marii Skłodowskiej-Curie i jest niewątpliwie historycznym dla naszego rynku zegarkowego wydarzeniem. Na zdjęciach widać certyfikat WPZ, świadectwo wzorcowania wydane przez Okręgowy Urząd Miar i Wag w Warszawie oraz wyniki 12 dniowego procesu wzorcowania.
Polpora jak widać, lubi być pierwsza. Była pierwszą polską marką zegarkową po 1989 roku, teraz jest pierwszą marką, której zegarek uzyskał polski certyfikat dokładności.
Warto w związku z tym nieco przybliżyć procedury certyfikacyjne.
Na procedurę składa się cały szereg trwających w sumie 13 dni (12 dni wzorcowania) badań kończących się wystawieniem każdemu egzemplarzowi zegarka Polon potwierdzonego urzędowo Świadectwa Wzorcowania oraz certyfikatu Wysoce Precyzyjnego Zegarka (WPZ). Każdy zegarek ma więc własne dokumenty i badany jest jako całość. Zegarki sprawdzane są w 5 różnych pozycjach, w każdej z nich, każdego dnia wykonywane są 3 pomiary, z których brana jest średnia składająca się na wynik dzienny.
Kontrolowane założenia bazujące na wynikach pomiarowych Urzędu Miar to:
1) Średni chód dzienny
2) Średnia zmiana chodu dziennego
3) Maksymalna zmiana chodu
4) Różnica wskazań między pozycjami horyzontalnymi a wertykalnymi
5) Największa różnica wskazań pomiędzy średnim chodem dziennym a skrajnym pomiarem
6) Wznowienie pomiaru (porównanie 1 i 2 dnia z dniem 12)
Wyniki wzorcowania odniesione zostają do państwowego wzorca jednostek miar czasu i częstotliwości utrzymywanego w Głównym Urzędzie Miar przez zastosowanie chronokomparatora typu B-300. Warto wspomnieć, że zegarek badany jest jako produkt kompletny, tj. po przeprowadzeniu finalnego montażu mechanizmu w kopercie, w wersji przeznaczonej do sprzedaży (bez paska).
Dla porównania, badania wykonywane przez szwajcarski COSC przeprowadzane są na samych mechanizmach, a finalny montaż zegarka po przeprowadzonym pomiarze niesie ryzyko wystąpienia czynników zaburzających zmierzoną w trakcie badania precyzję chodu.
No i wiemy o tym wyjątkowym zegarku prawie wszystko.
Został nam jeszcze do zrecenzowania pasek. Jest po pierwsze miękki i wygodny, a także dobrze wykonany i nieco zaskakuje. Od wierzchniej strony jest gładki i w czarnym kolorze, ale za to od spodu jest wykończony miękka skórą w intensywnie zielonej barwie z perforacją.
Kolor jest odniesieniem do koloru widma emisyjnego polonu.
Zapięcie paska jest pewne, wygodne, skonstruowane tak, by jak najmniej wpływać na zużycie paska, ale niestety ma pewne wady. Widoczny element klamry, szczotkowany, wyposażony w zwalniające przyciski wydaje się być nieco zbyt masywny, jak na charakter zegarka, a po drugie - dostosowanie długości paska jest nieco kłopotliwe przez ciasne spasowanie i konstrukcję mocowania części z dziurkami do klamry. Z drugiej strony robimy to zazwyczaj tylko raz więc może to nie kłopot.
Podsumowując – po przeczytaniu powyższego tekstu sam zauważam entuzjastyczne podejście przejawiające się w wielu miejscach recenzji. Może zbyt entuzjastyczne, ale ten zegarek właśnie tak nastraja. Być może trafia akurat w mój gust (a przecież wolę ciemne tarcze i lubię szczotkowania na kopercie), a być może jest po prostu bardzo udanym projektem, który zrealizowano dbając o detale.
Zegarek ten bardzo mi się podoba, jest świetnie wykonany i - jak dla mnie - ma idealne wymiary oraz kształt. Urzeka spokojnymi, łagodnymi liniami jakimi poprowadzona została koperta. Fascynuje tarczą, która w dzień jest jasna i ujmuje minimalistycznym wyglądem, a w nocy fluorescencyjna powłoka na białym zewnętrznym pierścieniu (SuperLuminova®) powoduje, że zegarek rozświetla się w pełni i przybiera intrygujący jasnozielony kolor.
84 punkty luminescencyjne ułożone na centralnej części tarczy tworzą wizerunek budowy atomowej pierwiastka, który dał nazwę modelowi zielonogórskiego wytwórcy.
Widok w ciemności jest ciekawy i niepowtarzalny. Widok na nadgarstku powoduje uśmiech. Zegarek ten może być traktowany jako dopełnienie eleganckich, formalnych strojów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by traktować go jako zegarek codziennego użytku. Oczywiście to nie toolwatch, ani nie zegarek sportowy, ale sprawdzi się przy większości okazji.
Także mechanizm, tak od strony wizualnej jak i technicznej, jest na wysokim poziomie wykonania, tworząc z zegarkiem atrakcyjną całość. Certyfikat dokładności i rzeczywiste zgodne z nim parametry pracy są przysłowiową „wisienką na torcie”.
Model Polpora Polon wyceniono na 5 890 złotych, dostępnych jest 50 sztuk. Pochodzenie od polskiej firmy oraz niewielka limitacja, w moim odczuciu, jeszcze bardziej podnoszą jego atrakcyjność.
Plusy (+) | Minusy (-) |
+ świetny wygląd koperty | - masywne zapięcie paska |
+ wysoka jakość wykonania | - kłopotliwa regulacja długości paska |
+ dobry i atrakcyjnie wykończony mechanizm | |
+ ciekawy projekt tarczy | |
+ trafne i ciekawe odniesienia do inspiracji, czyli rocznicy urodzin wielkiej Polki | |
+ uniwersalne wymiary i wygodny kształt koperty | |
+ polski certyfikat dokładności chodu WPZ | |
+ opakowanie na wysokim poziomie wykonania i estetyki |
Wszelkie nowości, recenzje zegarków oraz informacje dotyczące Polpora znajdują się zawsze na indywidualnej podstronie marki tu – POLPORA.
Adrian Szewczyk