• Zegarki marki Certina
  • Zegarki marki Alpina
  • Zegarki marki Citizen
  • Zegarki marki Luminox
  • Zegarki marki Fiyta
  • Zegarki marki Eberhard
  • Zegarki marki Epos
  • Zegarki marki Orient Star
  • Zegarki marki Aerowatch
  • Zegarki marki Omega
  • Zegarki marki Vostok Europe
  • Zegarki marki Tissot
  • Zegarki marki Ball
  • Zegarki marki Aviator Swiss Made
  • Zegarki marki Błonie
  • Zegarki marki Nomos
  • Zegarki marki Prim
  • Zegarki marki Doxa Sub
  • Zegarki marki Bulova
  • Zegarki marki Atlantic
  • Zegarki marki Victorinox
  • Zegarki marki Grand Seiko
  • Zegarki marki Frederique Constant
  • Zegarki marki Michel Herbelin
  • Zegarki marki Roamer
  • Zegarki marki Davosa
  • Zegarki marki Orient
  • Zegarki marki Seiko
  • Zegarki marki Mudita
  • Zegarki marki Perrelet
  • Zegarki marki Junghans
  • Zegarki marki Oris
  • Zegarki marki Rado
  • Zegarki marki G-SHOCK

Rozmowa z Natalią Kaczmarek o olimpijskiej karierze, pomiarze czasu i zegarkach


Mamy przyjemność przedstawić obszerną i inspirującą rozmowę - Natalia Bukowiecka (Kaczmarek), olimpijska medalistka i jedna z czołowych polskich lekkoatletek, opowiada nam o kulisach swojej sportowej kariery, roli precyzji w pomiarze czasu na zawodach oraz swojej pasji do zegarków. Jak ważna jest każda sekunda na bieżni i jak przekłada się to na codzienność?

Zapraszamy do lektury!

Maciej Kopyto: Na wstępie bardzo dziękuję, że znalazłaś czas na naszą rozmowę. Biorąc pod uwagę jak długo zajęło nam ustalenie dogodnego terminu, mogę się tylko domyślać, jak napięty masz grafik.

Zacznę od tegorocznych Igrzysk Olimpijskich. Czy medal z Igrzysk w Paryżu jest u Ciebie w domu, czy jednak udało Ci się z nim rozstać i można go gdzieś zobaczyć?

Pytam, bo gdy miałem przyjemność uczestniczyć w maju w spotkaniu organizowanym przez Omegę w Polskim Komitecie Olimpijskim, gdzie byłaś Ty i inni olimpijczycy, mówiłaś, że gdy zdobędziesz medal indywidualny to prawdopodobnie nie będziesz się chciała z nim rozstać
.

Natalia Kaczmarek: Tak, na razie faktycznie trudno mi się z nim rozstać.

Mam go u siebie w domu i nie planuję oddać go na jakąś aukcję czy do muzeum. Może kiedyś nadejdzie taki czas, ale na razie jest dla mnie na tyle ważny, że chciałabym go mieć u siebie.

Po prostu cieszy.

Tak, dokładnie. Mamy takie duże pudełka, które pozwalają na to, żeby on był cały czas widoczny, więc mam go ustawionego na półce, gdzie jak przechodzę w domu to go cały czas widzę.

Jest ładnie wyeksponowany.

Dokładnie.

Rozumiem. Ja mam tak samo, ale z… zegarkami.

Rozmowa z Natalią Kaczmarek o olimpijskiej karierze, pomiarze czasu i zegarkach!

Choć powiem szczerze, że zamieniłbym je na taki jeden medal. Nasuwa mi się pytanie, bo tych medali i różnych trofeów masz pewnie bardzo dużo - wszystkie są w jednym miejscu?

To byłoby trudne, bo ja i mój mąż mamy razem dużo medali międzynarodowych. Więc mamy taką półkę, gdzie są te najważniejsze, czyli właśnie z imprez międzynarodowych, bo wszystkie by się nie zmieściły. Tu wybraliśmy te najważniejsze. Ale jest jeszcze trochę miejsca na jakieś nowe.

Do Twoich planów jeszcze wrócimy. Natomiast wpierw nieco retrospekcji.

Powiedź proszę, dlaczego bieganie, a nie na przykład karate albo balet?


Myślę, że w moim przypadku to było dosyć naturalne.

Po prostu byłam w tym dobra i jakoś tak naturalnie to wyszło.

Moja starsza siostra biegała kiedyś, ale dość szybko zakończyła swoją karierę, bo miała problemy ze zdrowiem. Natomiast z tego co mi wiadomo i co mówili inni ludzie, była bardzo utalentowana i mi się zawsze to podobało, że biegała i po prostu też chciałam to robić. Natomiast pochodzę z miejscowości, gdzie nie było takiej możliwości, bo nie było klubu ani trenera, więc ja chodziłam do klasy sportowej, ale tam graliśmy w siatkówkę.

Ja raczej się odnajduję w dyscyplinach zespołowych, ale dopiero, kiedy poszłam do liceum, to tak naprawdę tam zaczęłam biegi przełajowe, bo to jest takie popularne. I w sumie wygrywałam nawet z dziewczynami, które już trenowały „lekką” i wtedy mnie zauważył trener.

Zaprosił mnie na trening i tak zostało.

Więc myślę, że po prostu dlatego, że miałam do tego talent i byłam w tym dobra.

OK. W takim razie ile kilometrów dziennie przebiegasz? Czy w ogóle to liczysz?

Nie liczę tego, bo nie za dużo kilometrów biegam. W sensie nie byłoby co liczyć, że tak powiem.

Kiedyś faktycznie dużo ludzi mnie pytało o to, ile kilometrów biegam.

Teraz ta świadomość się zwiększyła i myślę, że dużo ludzi już wie, że sprint to raczej nie są kilometry, tylko to się opiera na nieco innym treningu. I faktycznie zdarza się, że tych kilometrów łącznie mi się trochę nazbiera, ale nigdy nie biegam ich ciągiem.

Bywa, że biegam na przykład pięćsetki, czyli 500 metrów razy ileś, i wtedy tych kilometrów mi wyjdzie pewnie koło 10, 12 na treningu razem z rozgrzewką, ale nie jest to przebiegnięte na raz. Myślę, że na raz na rozgrzewkę to biegam może 2 km, więc nie jest to zawrotna liczba.  

Ale, tak jak mówię, nasz trening się raczej nie opiera na bardzo dużym kilometrażu.

Czyli bardziej efekt przynosi regularność treningów niż te przebiegnięte kilometry.

To jest klucz do sukcesu?

Tak, zdecydowanie. Tak jak mówię, nie opieramy się na tych kilometrach i często jest tak, że mamy dużo krótsze odcinki, ale intensywność jest większa. Po prostu biegamy szybko.

Interwały, tak?

Tak. Interwały, ale też w ogóle opieramy się na szybkości, więc bywa i tak, że biegamy odcinki 60 metrów na dłuższych przerwach i może to się wydawać w ogóle nie męczące. Natomiast, kiedy biega się już z większą prędkością, to jest to dosyć obciążający trening. I mamy też zazwyczaj dwa razy w tygodniu siłownię i to dosyć ciężką, więc nie na samym bieganiu się opieramy, ale też na innych treningach. Także zdecydowanie liczy się jakość tego treningu i systematyczność.

Treningi odbywają się codziennie?

Tak, zdecydowanie. Jak jestem w domu to raz dziennie, bo też tego czasu jest trochę mniej. Mam też oczywiście obowiązki domowe, więc jest trochę ciężej, bo sama się zajmuję wszystkim.

Natomiast jak jestem na zgrupowaniu to zazwyczaj jest trochę łatwiej. Mamy tak naprawdę wszystko podane pod nos. Jesteśmy w hotelu czy też w jakimś ośrodku, gdzie zazwyczaj ktoś sprząta, gotuje itd., więc odchodzą, takie - można powiedzieć - prozaiczne czynności. Ale wiadomo, że w domu trzeba je wykonywać.

Prozaiczne, ale zabierające dużo czasu. Codziennie.

Dokładnie, więc zazwyczaj trenuję 2 razy dziennie i czasem jeszcze robię rozruch. Staram się wprowadzać taką rutynę, żeby wstawać rano, robić rozruch, potem śniadanie i 2 treningi.

A urlop, wakacje? Coś takiego funkcjonuje w ogóle?

Tak, aczkolwiek z tym bywa różnie.

W tym roku miałam rekordowo długi, bo miałam 2 miesiące wolne od treningu, w sensie ruszałam się w tym czasie, ale nie trenowałam tak naprawdę. Natomiast w tamtym roku to był tylko tydzień, może półtora. Ale ten rok był ważny, więc wiadomo, trochę inaczej do tego podeszliśmy.

Domyślam się, że ważny ze względu na Igrzyska, tak?

Tak, dokładne. A teraz trener wiedział, że te 2 lata były bardzo ciężkie, no więc po igrzyskach dał dłuższe wolne, żebym odpoczęła fizycznie i też na pewno psychicznie.

Abym złapała świeżość i chęć do treningu.

No to pięknie przejdziemy do kolejnego pytania, które akurat podsunął mi mój znajomy i zarazem trener sportów walki - czy dla Ciebie bieganie to pasja czy praca?

Myślę, że to i to. No bo nie będą ukrywać, że z tego żyję i na tym zarabiam, więc na pewno traktuję to jako pracę, natomiast bardzo to lubię i przynosi mi to wiele radości.

Lubię trenować i bardzo lubię startować na zawodach, więc myślę, że to wszystko się łączy fajnie. Dzięki temu jest to dla mnie dużo łatwiejsze, bo gdybym nie lubiła tego i zmuszała się codziennie do tych treningów, to na pewno byłoby trudniej.

Bez pasji to już by tak ładnie nie działało.

Dokładnie. Myślę, że to jest tak, jak w normalnym życiu. Ciężko jest pracować, czy w ogóle gdzieś być w pracy, w której się nie lubi być. To jest po prostu na dłuższą metę bardzo wykańczające.

Aczkolwiek w pewnym momencie, na jakimś etapie życia, w każdej pracy, w sensie w tym wszystkim, co wykonujemy, wchodzi jakaś rutyna, tak często jest.

Tak, wypalenie zawodowe też się może pojawić, natomiast ja na razie tego nie mam. Myślę też, że kariera sportowca jest na tyle krótka, że może mi się uda bez tego, mam nadzieję.

Ale też osiągnięcia dopingują, prawda?

Na pewno.

Apropos osiągnięć w biegu na 400 metrów.

Chciałem spytać, co wyróżnia ten dystans, a co sprawia, że jest tak trudny?


Co sprawia, że jest tak trudny? To, że to jest generalnie sprint. Jest on dosyć długi, no bo to jest 400 metrów, więc można powiedzieć, że te 400 metrów może się nie biegnie „na maksa”, nie tak jak na 100 m, choć na pewno szybko. No i to zmęczenie jest po prostu ogromne. Zwłaszcza na tych ostatnich 100 metrach każdy już walczy, żeby dobiec do mety. To zmęczenie jest na pewno bardzo, bardzo duże. Myślę, że to go wyróżnia. Oczywiście inne dystanse też są na swój sposób męczące, aczkolwiek tak jak mówię, to zakwaszenie jest duże i myślę, że to wyróżnia ten dystans.

Każdy, kto kiedyś spróbował, mam na myśli nawet innych sportowców, kogoś, kto biega na 800 czy na 200 metrów, to wie, co to znaczy.

Faktyczne dla osób, które nie mają o tym pojęcia, te 400 metrów to brzmi jak bardzo krótki odcinek, prawda? Ale to wymaga ogromnej energii i wysiłku.

Tak. Ja zawsze właśnie mówię, jak ktoś pyta o ten dystans 400 metrów, żeby poszedł po prostu na stadion i spróbował przebiec to jedno kółko, ale na maksa!

No bo wiadomo, że truchtem to się wydaje bardzo krótki. Ale żeby wyobrazić sobie, jak ruszamy 100 metrów, a potem spróbować przebiec tak 400 metrów.  Wiadomo, że osoba nie trenująca w ogóle, nie jest w stanie doprowadzić się do takiego poziomu kwasu w mięśniach, więc nie będzie czuła aż takiego bólu, jak my czujemy. Ale myślę, że namiastkę tego jest w stanie zobaczyć.

Jeszcze apropos tych sukcesów, to jakie to jest uczucie pobić rekord Ireny Szewińskiej, który wiele, wiele lat nie był pobity? To pytanie pewnie już słyszałaś, ale to musi paść (śmiech).

Jestem z tego bardzo dumna. Wiadomo, że medale są medalami, ale też fajnie się zapisać w historii. Medale i imprezy mistrzowskie są co roku, igrzyska co 4 lata, więc – niemal co roku będzie mistrz olimpijski czy następny mistrz świata. Wiadomo, że to się zmienia. Natomiast fajnie się zapisać na kartach historii. I naprawdę jestem z tego bardzo, bardzo dumna.

Ten rekord trochę czekał na to pobicie, sporo lat minęło.

Natomiast nie wiem, ile minie do pobicia rekordu mojego, bo może zaraz przyjdzie ktoś następny, więc wcale on nie będzie się cieszył tak długą historią. Natomiast tak jak mówię, jestem z tego niesamowicie dumna, że akurat ja pobiłam ten rekord po tylu latach. I to takiej osoby, jak Irena Szewińska, która – wiadomo - była wielką postacią w polskiej lekkoatletyce.

Naprawdę to jest niesamowite uczucie.

Wierzę i gratuluję.

Dziękuję.

Rozmowa z Natalią Kaczmarek o olimpijskiej karierze, pomiarze czasu i zegarkach!

Mam też takie pytanie, wydaje mi się ciekawe, szczególnie dla osób, które nie biegają. Czy właśnie podczas biegu skupiasz się na kontrolowaniu czasu między odcinkami dystansu, czy bardziej na intuicyjnym wyczuciu rytmu i tempa?

Ja tylko króciutko powiem, że akurat też biegam, oczywiście amatorsko, no i długie dystanse. Miałem okazję przebiec dwa półmaratony, więc wiem, że zupełnie inaczej się rozkłada energię jak ma się te ponad 21 km, a zupełnie inaczej, jak to jest 400 m. Więc stąd pytanie, czy faktycznie myślisz o tym biegnąc, czy w ogóle nie ma na to czasu?


Raczej nie ma. To jest też bardzo trudne do wyczucia, bo bieg biegowi nierówny. Dużo tutaj się składa zmiennych. Może gdzieś wiatr wiać, nawierzchnie są różne i to też wpływa na wynik.

Zresztą, jak biłam rekord Polski drugi raz, w Londynie, ja się zupełnie tego nie spodziewałam. Jadąc tam, czułam się bardzo średnio, więc się nie spodziewałam jakiegoś spektakularnego wyniku. Raczej jechałam tam po to, żeby wygrać. I nie wygrałam. Ale zrobiłam rekord Polski.

Więc te założenia taktyczne moje były takie, że po prostu mam doganiać tę dziewczynę, która biegnie przede mną. Biegłam z nią pierwszy raz, więc zupełnie nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać, natomiast wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana, więc po prostu zaczęłam ją gonić i wydawało mi się, że biegnę szybko, natomiast ona mi uciekała. Więc myślę - kurczę, chyba jest średnio, bo ja daję z siebie dużo, ale jednak to nie jest to, co powinno być.

No, okazało się, że dobiegłam i był rekord Polski. Więc te odczucia są różne podczas biegu. Na pewno przy tak szybkim tempie jest ciężko wyczuć, zwłaszcza, że często różnica to jest 0,1, 0,2 sekundy, które mocno mogą wpłynąć na ostateczny wynik na mecie.

Także myślę, że na 400 metrów jest bardzo ciężko wyczuć to tempo. Ja bardziej się skupiam na jakichś zadaniach, które po prostu sobie stawiam. Bardziej się skupiam na tym, żeby technicznie biec dobrze, czy właśnie żeby na tej końcówce trzymać ten krok biegowy. Starać się utrzymać tą częstotliwość albo żeby kogoś dogonić, bo czasami też właśnie są takie biegi typowo, można powiedzieć, na jakieś zadanie, czy to eliminacje czy półfinał. Nie zawsze biegamy po najlepszy czas, a czasem biegamy po to, żeby na przykład przejść dalej w eliminacjach.

No tak. Okej, to które w takim razie z osiągnięć dotychczasowych uważasz za najważniejsze w karierze? Da się takie jedno w ogóle wskazać?

Nie, myślę, że nie.

Ja na pewno nie potrafię i myślę, że to wynika z tego, że te wszystkie osiągnięcia, które miałam do tej pory, które mnie doprowadziły do tego medalu, to właśnie one mnie do niego doprowadziły. W sensie mam na myśli to, że one były zdobywane na innych etapach kariery i w tamtym momencie wydawały mi się najważniejsze. A sięgałam po kolejne, wyższe trofea, lepsze, i dlatego nie wskazałabym najważniejszego, bo każdy był zdobywany w innym momencie i wtedy one wydawały się właśnie najważniejsze.

No, ale to jest super odpowiedź! Faktycznie, zgadzam się, że w danym momencie to jest istotne, co osiągamy. To jest jak drabinka, szczebelki po kolei. Tak, to fakt.

Tak, dokładnie.

W takim razie powiedź proszę, jak wygląda Twoja rutyna treningowa.

Czy masz może jakieś swoje ulubione miejsca do trenowania?


Tak, jest kilka takich miejsc. Teraz właśnie wróciłam z RPA, tam są super warunki. Naprawdę dobrze się tam trenuje. Pogoda jest świetna, ale też warunki na miejscu są dobre, w sensie stadiony, duża siłownia, zaplecze. Także naprawdę dobrze się tam czuję.

W Polsce z takich ośrodków na pewno jest Spała, lubię też do Karpacza jeździć, bo tam też jest fajny stadion i dobrze mi się tam trenuje. Więc na pewno jest kilka takich miejsc.

Jakaś dobra energia tam jest? W sensie, że odczuwasz coś takiego, że jest jakieś fajna energia w danym miejscu. Ma to w ogóle znaczenie?

Są takie miejsca faktycznie, że czasami się jedzie i po prostu niby jest wszystko okej - mam na myśli stadion i pogoda, ale jednak nie leży mi to miejsce. Nie trenuje się tam dobrze. Więc ja raczej staram się wracać do trzech miejsc. Często jeżdżę w te same miejsca, bo jak już gdzieś mi się podoba i gdzieś się dobrze trenuje, to powtarzamy to miejsce.

Chociaż próbujemy też nowych. Zostają one z nami na dłużej, a czasem rezygnujemy, już tam nie wracamy. Więc coś w tym jest, że niektóre miejsca się lubi bardziej, a niektóre mniej.

A jakie wydarzenie w takim razie uważasz za przełomowe w swojej karierze?

No bo nie da się wskazać jednego najważniejszego, o czym mówiliśmy wcześniej. To rozumiem. Ale które w takim razie było przełomowe?


Mój pierwszy medal indywidualny z imprezy międzynarodowej, czyli to będzie medal młodzieżowych mistrzostw Europy, bo myślę, że wtedy bardziej uwierzyłam w siebie, że też indywidualnie jestem w stanie osiągać sukcesy. No i że jednak jestem najlepsza w Europie, może w swojej kategorii wiekowej, ale jednak. No jest to coś dużego.

Właśnie bycie najlepszym w Europie to już coś znaczy i myślę, że uwierzyłam w siebie.

Pomyślałam, że też mogę zdobywać trofea indywidualne. Może potrzebuję jeszcze trochę czasu, natomiast jestem w stanie to osiągnąć.

Jak już wchodzimy na międzynarodowy poziom, to jak sobie radzisz z presją i stresem?

Myślę, że raczej dobrze sobie z tym radzę, ale to też jest kwestia doświadczenia i wypracowania tego. Na pewno z każdym kolejnym startem jest łatwiej. No bo wiadomo, że pierwszy start, kiedy wyszłam na jakieś duże zawody, chociażby pierwszy raz na Diamentowej Lidze, i wiedziałam, że to jest duży start, to na pewno byłam trochę zestresowana. Kiedy pierwszy raz się wychodzi i widzisz na stadionie 50 000 ludzi to… można się lekko zestresować. Dużo ludzi na ciebie patrzy, więc myślę, że to kwestia doświadczenia.

Ma się to uczucie, powiedźmy – gdzieś z tyłu głowy, czy po prostu się wyłączasz?

Myślę, że to jest mega indywidualne. No ja raczej się kompletnie wyłączam i w ogóle się staram na tym nie skupiać. Tyle razy startowałam w takich okolicznościach, że pomaga mi to, bo po prostu się do tego przyzwyczaiłam. Mam też swoje narzędzia, które pomagają mi w tym, które wypracowałam wcześniej wspólnie z psychologami.

A teraz już sama wiem, co mi pomaga i sama nad tym pracuję. Natomiast mam narzędzia, które pomagają mi skupić się raczej na biegu niż na tym, co jest dookoła, i pokonać ten stres i tę presję.

Mogę się tylko domyślać, jakie to jest uczucie, jak jest taki gwar, szum dookoła i tak dalej. To robi wrażenie będąc widzem, a co dopiero będąc tam, w centrum uwagi.

Mogę powiedzieć, że w Paryżu byłam kibicem i zupełnie inaczej odczuwa się to z pozycji trybun, a inaczej z pozycji biegu, bo widzi się to wszystko z góry i jest się częścią tego kibicowania. A jak się wychodzi na bieżnię i starasz się skupić na biegu, to tak naprawdę kompletnie tego nie słychać i jesteśmy w stanie się wyłączyć.

Dopiero po biegu patrzę tak naprawdę dookoła, co się dzieje.

Emocje powoli opadają.

Tak.

No więc nasuwa mi się naturalne pytanie o Twoje dalsze plany, no bo mając już tyle sukcesów, włącznie z medalami olimpijskimi, czy można jeszcze myśleć o czymś więcej?

Tak, pewnie, zawsze można mieć złote medale. Na razie jeszcze tego mi brakuje.

Ale już tak poważniej - myślę, że dla mnie najważniejszą rzeczą jest to, że bieganie sprawia mi dużą radość, więc ja to robię z przyjemnością i każdy start naprawdę mnie cieszy.

Po drugie, zawsze można być lepszym. To już nie chodzi o medale i zdobywanie wyższych laurów, ale po prostu można pokonywać te swoje granice i bariery, czyli bić rekordy życiowe kolejne.

Czyli w zasadzie już ścigasz się sama ze sobą na tym etapie?

Trochę tak, ale to mnie bardzo motywuje. Chciałabym cały czas się poprawiać i mam nadzieję, że to będzie się udawać. Choć wiem, że to będzie coraz trudniejsze. Jak się jest na wyższym poziomie trudniej urywać dostępne levele, ale mam nadzieję, że tak będzie.

To jest dla mnie moja wewnętrzna motywacja.

Super, trzymam kciuki żeby tak było, żeby utrzymać ten apetyt na więcej.

No to teraz porozmawiamy o zegarkach. Wiadomo, że jesteś ambasadorką marki Omega. Można też zauważyć, że biegasz z zegarkiem na ręce, to Omega Seamaster Ultra Light.

Rozmowa z Natalią Kaczmarek o olimpijskiej karierze, pomiarze czasu i zegarkach!

I chciałem spytać, jak ten model sprawdza się podczas biegania?

Dobrze, generalnie bardzo dobrze sprawdza się podczas biegania. Myślę, że dzięki temu przede wszystkim, że jest lekki. Ja nie lubię czuć, że mam coś na sobie jak biegam, więc właśnie to, że on jest lekki, że ja go za bardzo nie czuję, kiedy biegnę, to jest dla mnie najważniejsze.

Bo nie chcę, żeby coś mi przeszkadzało, żeby coś mi się ruszało.

Ale czy faktycznie podczas biegu, każdy gram jest dla Ciebie odczuwalny?

Waga stroju czy butów ma wpływ na bieg?

Myślę, że każdy gram nie, no bo chociażby kolczyki nie są dla mnie odczuwalne. Ale buty już faktycznie, ale tu w grę wchodzi technologia i te buty, wiadomo, są dla nas najważniejsze. Tam może te gramy mają znaczenie, ale jeżeli chodzi o nasze ubrania, to myślę, że nie.

Ale jakiś większy ciężar, tak. Natomiast jeżeli chodzi o dłonie, to kiedyś ściągałam nawet całą biżuterię kiedy biegałam. Teraz się trochę przyzwyczaiłam i już jest lepiej z tym. Natomiast intensywnie ruszamy rękami w przód i w tył, więc kiedy coś by mi się ruszało albo faktycznie miałabym coś ciężkiego na nadgarstku to myślę, że by mi to przeszkadzało.

A masz uczucie, że masz ten zegarek na nadgarstku, czy w zasadzie on znika w głowie?

Nie, kompletnie nie. Nie zauważam go, że tak powiem.

W tym naszym światku zegarkowym są osoby, które – mówiąc kolokwialnie - lubią czuć zegarek na ręce. Jak jest na przykład z bransoletą, ciężki. Są użytkownicy, którzy lekkiego zegarka nawet nie chcieliby nosić, bo po prostu zwyczajnie nie wiedzieliby że go mają.

A u Ciebie to jest akurat kluczowe, żeby właśnie był nieodczuwalny.


Tak. Natomiast w życiu codziennym myślę, że jest zupełnie inaczej.

A dla mnie zegarek im on jest lżejszy i mniej odczuwalny, tym lepiej.

Powiedź zatem, co inspiruje Cię w filozofii marki Omega, co chciałbyś przekazywać jako ambasadorka? Czy są takie aspekty, które łączysz ze swoimi wartościami jako sportowca?

Tak, myślę, że jest kilka takich aspektów.

Przede wszystkim ta precyzja w mierzeniu czasu, no jest to coś niesamowitego. Miałam okazję zobaczyć jak to się odbywa, na igrzyskach mogłam pójść do Domu Omegi, ale także rozmawiać o tym - jak widzę, ile to jest sprzętu, ile wszystkiego dookoła, jak oni pracują nad tym, żeby po prostu doskonalić odmierzanie czasu, żeby ten pomiar był jak najbardziej precyzyjny i doskonały.

Tak, to naprawdę robi wrażenie.

Akurat w Twojej dyscyplinie już setna sekundy potrafi zaważyć o podium albo nie.

Tak, dokładnie, więc tak jak mówię, myślę, że to robi wrażenie. To akurat w sporcie jest bardzo podobne - właśnie ta precyzja i to dążenia do doskonałości, to są cechy bardzo zbieżne.

To się troszeczkę pokrywa z moim kolejnym pytaniem, bo chciałem spytać, jak ta współpraca wpływa na Twoje spojrzenie na czas. Właśnie na jego znaczenie i doskonałość pomiaru w kontekście rywalizacji sportowej. Choć już w pewnym sensie ta odpowiedź padła.

Czyli faktycznie to uświadamia, jak bardzo jest to skomplikowane, de facto.


Tak, tak, zdecydowanie.

Nie ma co ukrywać - my trenując, cały czas opieramy się na tym czasie.

Wiadomo, na treningach może mniejszą  wagę do niego przywiązujemy, bo to jednak tylko trening, ale na zawodach jest on dla nas kluczowy i tak naprawdę cały czas się ścigamy z tym czasem.

Mi się bardzo podobają też rozwiązania, które wprowadza Omega, które nam ułatwiają analizę zawodów. Mam na myśli to, że na przykład podają teraz prędkość, czy to, że pomiar każdej „setki” dla mnie to jest bardzo kluczowe na 400 metrów. Może w krótszych dystansach jest to mniej kluczowe, ale kiedy ja patrzę na 400 metrów jak się rozkładają te setki, to jestem w stanie potem nad tym pracować i eliminować te błędy, które ewentualnie się pojawią.

Więc na pewno ułatwiają nam życie.

A więc to faktycznie w praktyce też jest przydatne.

Tak, zdecydowanie. Wiadomo, nie wszystkie zawody obsługuje Omega, ale na tych zawodach, które obsługuje. Ja na przykład startuję często na Diamentowej Lidze, bo na mistrzostwach świata może już jest mniej czasu na analizy, ale na Diamentowych Ligach, kiedy to są starty bardziej treningowe, to jestem w stanie właśnie pobrać sobie taki plik z informacjami, jaką mam reakcję startową i jak się rozkładają te setki.

Czyli widzę, gdzie na przykład tracę najwięcej czasu i jestem w stanie nad tym pracować.

A to ciekawe. Faktycznie, praktyczna sprawa.

A w jaki sposób współpraca z marką o tak bogatej historii olimpijskiej jak Omega wpływa na Twoją motywację i postrzeganie dziedzictwa, jakie możesz pozostawić w sporcie?

Hmm. Tak jak powiedziałam, wydaje mi się to fascynujące, bo Omega jest dużo dłużej w sporcie niż ja (śmiech). Natomiast jeżdżę na zawody i współpracuję z tą marką, wszędzie ją widzę, dzięki temu widzę też jak oni się rozwijają.

Rozmowa z Natalią Kaczmarek o olimpijskiej karierze, pomiarze czasu i zegarkach!

Rozmowa z Natalią Kaczmarek o olimpijskiej karierze, pomiarze czasu i zegarkach!

Na igrzyskach mogliśmy zobaczyć Dom Omegi, zobaczyć, jak ewoluowało to przez kolejne lata, czyli jak zaczynali - na przykład te pistolety, które kiedyś były takie bardzo zwyczajne, teraz się zmieniają. Dzwonki na przykład. No to jest naprawdę niesamowite i na pewno też napędza do rozwoju. Bo jak widzę, jak oni się rozwijają i tę technologię, to to też napędza do rozwoju.

Tym bardziej, że to jest w tak ogromnej liczbie dyscyplin.

Bo zupełnie inaczej to wygląda w pływaniu. Inaczej  właśnie w bieganiu, itd.


Tak.

W każdej z dyscyplin muszą wymyślać nowe, innowacyjne rozwiązania, żeby ten pomiar był jeszcze bardziej precyzyjny.

Tak. Wiem, że w pływaniu też był duży przeskok właśnie.

Tak, maty dotykowe. Był świetny film podczas tego majowego spotkania w PKOLu. Tam mieliśmy okazję zobaczyć film pokazujący jak to ewoluowało od tych pierwszych Igrzysk sprzed stu lat do dziś. To jest po prostu niesamowite, bo technicznie to są lata świetlne.

Dokładnie.

Mam jeszcze jedno pytanie, dotyczące bycia Ambasadorką, bo na pewno to jest dla Ciebie z jednej strony prestiż i splendor. Pewnie nie jeden chciałby być na Twoim miejscu.

Ale czy wiążą się z tym też jakieś obowiązki bądź wyzwania, których my, fani sportu i zegarków, nie dostrzegamy?


Oczywiście. Wiadomo, że każda współpraca wiąże się z jakimiś obowiązkami. To jest kompletnie normalne. Ja współpracując coś dostaję, ale muszę też dać coś od siebie.

Poza tym, współpraca z taką marką na pewno wiąże się z pewną odpowiedzialnością - ja bym chciała to robić dobrze i się też dobrze prezentować. Myślę, że to jest oczywiste.

Reprezentowanie takiej marki, która ma taką bogatą historię i która też wiąże się z tą doskonałością, z luksusem, jest na pewno trochę trudniejsze.

Sądzę, że jest to wymagające.

Jest wymagające, dlatego cały czas też staram się dawać dużo z siebie. Chciałabym, żeby ta współpraca była udana z obu stron. Dlatego to się wiąże też trochę z presją wynikową.

Tak? Jest tak faktycznie?

Tak. Myślę, że zawsze tak jest, że kiedy ktoś w nas uwierzy i daje nam tę szansę, to wierzy, że będziemy dalej osiągać sukcesy. Wiadomo, że to też nie jest takie łatwe i oczywiste w sporcie, ale myślę, że to też nas jednak napędza.

Faktycznie. Jak to teraz powiedziałaś, to mi się to wydało takie oczywiste, że jednak jest właśnie ta chęć nie zawiedzenia nikogo, w sensie dowożenia tych wyników.

Dokładnie.

Okej. A wracając do zegarków, bo wiemy już, że na bieżni nosisz model Ultra Light.

A co poza nią? Na co dzień, może jakiś zegarek na specjalne okazje?


Tak ogólnie mam kilka zegarków.

Rozmowa z Natalią Kaczmarek o olimpijskiej karierze, pomiarze czasu i zegarkach!

Mam takie bardziej dayli i taki bardziej elegancki, więc cieszę się, że mam taką małą kolekcję, która pozwala mi mieć właśnie modele na różne okazje, czyli na trening i na wydarzenia typu gala, żebym mogła ubrać do sukienki. Ale też takie, które mogę nosić bardziej na co dzień. Cieszę się, bo mogłam wybrać taką małą kolekcję, żeby nosić w różnych okolicznościach różne zegarki.

Elegancki model, to jaki?

Ja mam teraz Omegę De Ville Mini Tresor.

To jest już taki bardzo elegancki zegarek - moim zdaniem, bo on jest czarny ze złotem. Ja akurat taki wybrałam, żeby pasował do większości stylizacji. On jest już bardzo kobiecy.

Z tego, co kojarzę, to chyba Nicole Kidman właśnie taki nosi.

Tak! Więc, tym bardziej fajnie – takie nawiązanie i też wiadomo, wielka ikona kina.

Ale tak jak mówię, wydaje mi się on bardzo kobiecy i choć jest mniejszy, więc może mniej się rzuca w oczy, to moim zdaniem jest przez to bardzo elegancki i taki subtelny.

A co planujesz założyć na Bal Mistrzów Sportu w styczniu 2025?

Właśnie ten. Mam czarną kreację, więc czarny zegarek jak najbardziej tutaj się zgra.

Okej, super.

Teraz już ostatnia część naszej rozmowy - chciałbym porozmawiać o zegarkach i czasie już tak bardziej ogólnie. Chciałem spytać, jakie cechy zegarka uważasz za kluczowe?

Już padło wprawdzie, że ma być lekki. Natomiast w moim wywiadzie z Hubertem Hurkaczem zwrócił On na przykład uwagę na to, żeby koronka w zegarku była po lewej stronie. No bo - wiadomo, grając w tenis trzyma rakietę i tak dalej… Zatem czy ta lekkość to jest kluczowe, czy jeszcze coś, co jest dla Ciebie istotne w takim zegarku?

Głównie dla mnie właśnie to, żeby był lekki.

Natomiast mi się jeszcze bardzo podoba to, że ma schowaną koronkę i mi ona kompletnie nie przeszkadza. Ja aż tak nadgarstkiem nie pracuję pewnie jak Hubert Hurkacz, ale faktycznie, nie przeszkadza mi to po prostu przy ruchach.

Czy pasek ma tutaj znaczenie?

Muszę mieć dopasowany, nie może po prostu zegarek się poruszać na nadgarstku.

Więc zegarek musi idealnie przylegać.

Tak, bo ja nie lubię jak mi coś „lata” i stawia opór, kiedy biegnę, więc dla mnie to jest kluczowe, żeby on był dopasowany i lekki, to są w sumie te najważniejsze cechy.

A czy lubisz w ogóle zegarki?

W zasadzie, to takie podstawowe pytanie.


(Śmiech) Na pewno mi się to zmieniło, bo kiedyś kompletnie nie przywiązywałam do tego wagi i nie była to rzecz, na którą bym zwracała uwagę. Natomiast na pewno tutaj pasją do zegarków zaraził mnie mój mąż, bo kiedy zaczęliśmy się spotykać, on kupował swój pierwszy zegarek.

To akurat nie była Omega...

O! To nie możemy powiedzieć jaki... żartuję oczywiście.

(Śmiech) Tak, tak. On więcej mi mówił o mechanizmach i tak dalej.  A teraz Konrad także jest fanem marki, bo spędziliśmy sporo czasu z teamem OMEGI, który zaraził nas historiami i ciekawostkami na temat związków OMEGI z kosmosem itd..

Ja kiedyś myślałam po prostu – o, zegarek na baterie, OK. I w ogóle zero jakiegoś zainteresowania.

No to muszę drugi wywiad zrobić z Twoim mężem już tak stricte o zegarkach, o mechanizmach itd. (śmiech), Ale mówiąc szczerze, to jest akurat świetna sprawa, że wprowadził Cię w ten świat.

Dla mnie zegarmistrzostwo i zegarki to jest tak samo świat fascynujący jak na przykład motoryzacja, czy właśnie sport. To jest tak wieloaspektowe, że nie da się tego sprowadzić tylko do tego, że „ktoś ma zegarek” albo że on jest na baterie czy mechaniczny.

Tu jest całe spektrum możliwości.


Tak. To prawda. I właśnie on mnie wprowadził w ten świat i kiedy zaczęła się ta współpraca z Omegą, a w zasadzie pojawiła się ta okazja współpracy z Omegą, to już wiedziałam bardziej „o co chodzi”. Wiedziałam, co to za firma i nie byłam zupełnie zielona.

A kiedy zaczęłam współpracę z Omegą i Maxim (Maxime Gourgouillat, Dyrektor marki Omega w Polsce – przyp. red.), zaczął opowiadać właśnie o tych bardziej technicznych kwestiach, o tych niuansach…

Mnie to bardzo fascynuje, że każdy zegarek ma na przykład detale, które są charakterystyczne dla danej kolekcji. Naprawdę można się zagłębić i rozmawiać o tym godzinami.

Można godzinami rozmawiać, to w pełni się zgadzam.

Rozmowa z Natalią Kaczmarek o olimpijskiej karierze, pomiarze czasu i zegarkach!

A dziś, jak masz już większą wiedzę – myślisz, że można mieć jeden zegarek do wszystkiego?

Myślę, że to trudne.

Kiedyś życie było prostsze, prawda? Jak człowiek jeszcze tyle nie wiedział (śmiech).

Tak, tak (śmiech). Myślę, że teraz byłoby ciężko.

A gdyby Twoja kariera miała być zegarkiem, to jakby wyglądał? Czy byłby klasyczny, minimalistyczny, czy może taki bardziej sportowy, z mnóstwem funkcji?

Ojj, to trudne. Myślę, że bardziej minimalistyczny, bardziej klasyczny.

Ale na pewno subtelny. Hmm. Kurcze, to nie jest łatwe do określenia.

Wiem, to nie jest proste pytanie, ale bardzo mi się podoba. Wydaje mi się, że to jest tak troszkę jak z tym właśnie, że nie ma jednego zegarka na wszystkie okazje.

Nie ma, nie ma.

Nie da się tego w łatwy sposób określić, ciężko jest to opisać.

Zwłaszcza, że moja kariera i moje wyniki na przestrzeni lat się bardzo zmieniały i ja też. Nie tylko jako sportowiec, ale też jako osoba, przez to, że uprawiam sport i przez moje osiągnięcia, i to wszystko, co mnie spotkało po drodze, bardzo się zmieniłam.

To wierzę.

A czy upamiętniłaś w jakiś sposób swój sukces w Paryżu, jakoś się nagrodziłaś?

Jeszcze nie, ale mam zamiar, bo już wybrałam właśnie paryską Omegę. Tylko, że jeszcze nie jest w moim posiadaniu, ale mam nadzieję, że w końcu będzie, bo już ją przymierzałam, już wybierałam i tak mam zamiar siebie nagrodzić. I też mieć takie wspomnienie i pamiątkę, bo uważam, że to jest fantastyczne, że Omega robi zegarki w nawiązaniu do każdych igrzysk.

Bardzo fajny pomysł!

To już tak zupełnie kończąc - wiemy to nawet z mediów społecznościowych, że ostatnio wzięłaś ślub, czego serdecznie gratuluję!


Jest to niewątpliwie nowy etap w życiu i chciałem spytać, czy to jest taka dodatkowa motywacja do wytężonej pracy, czy może jest to taki odrobinę rozpraszać?

Rozpraszacz na pewno był w momencie, kiedy to się działo, aczkolwiek specjalnie wybraliśmy taki termin, który był już jakiś czas po igrzyskach, 2 miesiące, więc mieliśmy chwilę na to żeby ochłonąć i po prostu się tym zająć. Wiedziałam, że nie będę trenować, że będę miała wolne.

Na pewno trochę pochłonęło to mojego czasu, aczkolwiek teraz już może nie tyle zapomniałam o tym, ale już na pewno nie zajmuje to mojego czasu. Po prostu bardziej ustatkowaliśmy swoje życie i na pewno nie jest to coś, co by mi przeszkadzało, wręcz odwrotnie.

A czy masz w ogóle jakiś… wolny czas?

Jest ciężko. Właśnie ostatnio się śmialiśmy, bo w tamtym roku faktycznie mieliśmy bardzo dużo wyjazdów i też bardzo skupiliśmy się na tych przygotowaniach do igrzysk, więc mój trener zaplanował mi dużo zgrupowań, a ja nie dyskutuję na ten temat, bo wiem jaka jest stawka. Więc mówię - dobra, bardzo mało byłam w domu, ale... nie dyskutuję.

A teraz się okazało, że od września, czyli od naszego ślubu, my sobie wymyśliliśmy sami wyjazdy i byliśmy w domu przez jakieś 10 dni i na razie, do marca, to się raczej nie zmieni.

Ale to są wyjazdy takie Wasze sportowe, czy wyjazdy prywatne?

Pół na pół. Faktycznie, w październiku zaplanowaliśmy podróż poślubną, bo po prostu chcieliśmy gdzieś pojechać i się wyrwać, więc byliśmy przez 3 tygodnie w podróży poślubnej. We wrześniu znowu mieliśmy dość dużo wyjazdów takich związanych z medalem i pewnymi obowiązkami.

W listopadzie już byliśmy na zgrupowaniu w RPA, więc wyjazd sportowy, a teraz jedziemy do Portugalii, też na zgrupowanie, natomiast jedziemy samochodem, więc trochę dłużej nam to zajmie niż lot samolotem i to już my sami sobie wymyśliliśmy.

Więc trochę sobie sami utrudniamy, ale...

Ale z drugiej strony może właśnie stwarzacie sobie okazję, żeby pobyć razem.

Tak.

W samochodzie można posiedzieć i… po prostu porozmawiać, spędzić czas razem.

Dokładnie, tylko nie w domu (śmiech).

Zatem życzę Wam udanej podróży i choć chwili czasu dla siebie.

Jeszcze raz bardzo dziękuję za tę rozmowę i za poświęcony mi czas.


Ja również dziękuję. Pozdrawiam serdecznie Czytelniczki i Czytelników portalu Zegarki i Pasja!

Więcej ciekawych rozmów tu: wywiady o zegarkach i z osobami ze świata zegarków.


Tagi:

Tissot - Premium

REKLAMA

Nowy etap personalizacji portalu

Nowy etap personalizacji portalu

ZEGARKI I PASJA NA YOUTUBE

Bulova 420

REKLAMA

Epos 420

REKLAMA

Frederique Constant 420

REKLAMA

SEIKO 420

REKLAMA

Greenlogic 420

REKLAMA

Atlantic 420

REKLAMA

Janeba Oris 420

REKLAMA

Żegnamy Armina Stroma, mistrza zega...
Żegnamy Armina Stroma, mistrza zega...
09.12.2024
Koniec roku, a marka Błonie... przy...
Koniec roku, a marka Błonie... przy...
18.12.2024

Podstrony producentów

Zegarki marki Aerowatch
Zegarki marki Alpina
Zegarki marki Atlantic
Zegarki marki Aviator Swiss Made
Zegarki marki Ball
Zegarki marki Bulova
Zegarki marki Błonie
Zegarki marki Certina
Zegarki marki Citizen
Zegarki marki Davosa
Zegarki marki Doxa Sub
Zegarki marki Eberhard
Zegarki marki Epos
Zegarki marki Fiyta
Zegarki marki Frederique Constant
Zegarki marki G-SHOCK
Zegarki marki Grand Seiko
Zegarki marki Junghans
Zegarki marki Luminox
Zegarki marki Maurice Lacroix
Zegarki marki Michel Herbelin
Zegarki marki Mudita
Zegarki marki Nomos
Zegarki marki Omega
Zegarki marki Orient
Zegarki marki Orient Star
Zegarki marki Oris
Zegarki marki Perrelet
Zegarki marki Polpora
Zegarki marki Prim
Zegarki marki Rado
Zegarki marki Roamer
Zegarki marki Seiko
Zegarki marki Tissot
Zegarki marki Victorinox
Zegarki marki Vostok Europe
Dołącz do naszego newslettera
i bądź zawsze na bieżąco