Markę Balticus darzę dużą sympatią. Zasłużyła na to sposobem komunikowania, otwartością, przyjmowaniem krytyki we właściwy sposób – ale co najważniejsze – odważnymi, a zarazem udanymi projektami zegarków. Miałem już przyjemność testować modele z serii Gwiezdny Pył w wersji mechanicznej i kwarcowej ze stoperem. Zegarki zrobiły bardzo dobre wrażenie. Tak pod względem wyglądu, technicznym, jak i jakości wykonania. Mieliśmy też recenzję Grey Seal napisaną przez redakcyjnego kolegę Jacka.
Dziś przyszła kolej na następne czasomierze z tej młodej firmy.
Mam „na warsztacie” Helmet Diver Black oraz Helmet Diver „Pepsi”.
Nowy model był już opisywany na portalu w formie artykułu informującego i prezentującego nowy, dość niespodziewanie zaprezentowany model czasomierza nadmorskiej wytwórni.
Helmet dostarczany jest w fajnym, pokrytym materiałem opakowaniu w kształcie szkatułki. Opakowanie to zapinane jest na zamek błyskawiczny. Mieści dokumentację, zegarek i dodatkowy pasek, który jest prawie już znakiem rozpoznawczym marki.
Choć oba czasomierze są technicznie tożsame, to jednak ze względu na zupełnie inne tarcze jawią się prawie jak dwa różne zegarki. Koperta ma klasyczny okrągły kształt z łagodnie wypuszczonymi, niezbyt długimi uszami. Są one lekko jakby odcięte na poziomie styku górnej powierzchni z lunetą.
Wygląda to podobnie jak w pierwszym modelu marki czyli Grey Seal. Podobnie jak w nim, choć w nieco innym umiejscowieniu, mamy koronki. Podobnie, bo to zapewne odniesienie obu przypadkach do kopert typu compressor z lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku, w których, tak w uproszczeniu, wraz ze wzrostem ciśnienia spowodowanego zanurzeniem następowało coraz mocniejsze uszczelnienie koperty. Teraz jest wiele zegarków o takim wyglądzie, lecz uszczelnionych w klasyczny sposób.
Tutaj możemy poczytać ciekawe opracowanie na temat kopert typu compressor: zegarki typu super compessor - dlaczego takie super?
W Helmecie koronki mamy umiejscowione na godzinie 2-gie i godzinie 5-tej.
W mojej ocenie wygląda to atrakcyjniej niż w przypadku Grey Seal, gdzie jedna z koronek była na godzinie 3-ciej. Ale to oczywiście wyłącznie kwestia gustu. Ja często szukam symetrii tam gdzie wcale inni jej nie potrzebują ;)
Dolna koronka odpowiada za ustawienie zegarka i w razie potrzeby dokręcenie.
Ta górna służy do ustawiania wewnętrznego pierścienia.
Wiele zegarków z podobnym rozwiązaniem boryka się ze zbyt lekkim obracaniem się tej koronki i przez to możliwością nieplanowanego przestawienia pierścienia. W Balticusie koronka pracuje z bardzo przyjemnym oporem więc ryzyko zmiany ustawienia jest zminimalizowane. Górna koronka ma dodatkowo po stronie koperty pierścień, prawdopodobne z anodyzowanego aluminium, w kolorze odpowiednim do barw modelu. W czarnym zielony, a w pepsi czerwony. Dodatek ten jest świetnym akcentem stylistycznym.
Dodatkowo, dolna koronka ma wygrawerowaną stylizowana literę B, jak w logo firmy.
Luneta zegarka jest wąska i podzielona na wyraźne dwie części – skierowana ku szkiełku i ku kopercie. Jest w całości polerowana poprzez wspomniany kształt i nachylenie każdej powierzchni pod pewnym niewielkim kątem – sprawia bardzo nowoczesne wrażenie. Boki koperty i przestrzenie między uszami oraz powierzchnie na spodzie zegarka są także polerowane. Górna płaszczyzna uszu ma naniesiony szlif w postaci szczotkowania.
Bardzo cieszy, że jest on naprawdę bardzo dobrej jakości. W mojej ocenie dorównuje tego typu zdobieniom oferowanym w sporo droższych zegarkach. Ogólnie można w tym miejscu napisać slogan, którego nie lubię, ale który już kilkakrotnie użyłem w recenzjach.
Ten zegarek wygląda na droższy niż jest. Naprawdę.
Jeden szczegół w kopercie zmieniłbym, gdyby to ode mnie zależało – chodzi o wspomniane wyżej koronki. 1 do 1,5 mm średnicy więcej i byłyby idealne. Nie jest źle w tej chwili – ale ciut większe były i wygodniejsze i mogłyby lepiej wyglądać.
Dekiel, jak przystało na divera, jest wkręcany.
Na krawędzi są wygrawerowane podstawowe informacje oraz nr limitacji. Centralną część na grubo piaskowanym tle zajmuje wizerunek nurka, jego głowy w osprzęcie. Jednak nie ma jak nazwać tego grawerem. To prawie płaskorzeźba. Wygląda bardzo dobrze, czyniąc ten dekiel jednym z fajniejszych na rynku – a biorąc pod uwagę cenę zegarka to chyba najfajniejszy.
Zegarki standardowo są mocowana na stalowej bransolecie bardzo dobrej jakości. Jest ona duża – nawet na najgrubsze nadgarstki wystarczy ogniw. W komplecie do zegarków są także dokładane silikonowe paski. Bardzo miękkie i wygodne z otworami w stylu pasków „rally”.
Do czarno-zielonego dołączony jest czarny pasek, a do wersji „pepsi” intensywnie niebieski.
Oba zapinane na solidną, w całości szczotkowaną, klamrę z logo Balticus.
I tak po opisaniu prawie całości doszliśmy do tarczy, a w zasadzie tarcz.
Zacznę od czarnej. Tarcza robi dobre i „bogate” wrażenie. Jednak po przyjrzeniu się dochodzimy dość łatwo do wniosku, ze jej siłą jest prostota i brak zbędnych elementów stylistycznych czy zdobiących.
Ustawiony pod kątem ok. 45stopni wewnętrzny obrotowy pierścień optycznie ją trochę pomniejsza. Pierwsze piętnaście minut na pierścieniu jest w całości pokryte masą luminescencyjną w wyraźnie zielonym kolorze z nie świecącymi czarnymi indeksami co minutę, później mamy tylko indeksy co pięć minut – nadrukowane za pomocą takiej masy luminescencyjnej jak pierwsza część.
Fajnie wygląda to tak w świetle jak i w ciemności.
Tarcza jest czarna emaliowana zupełnie gładka.
I pięknie połyskująca Na jej zewnętrznej części wycięto ciekawą czcionka indeksy, gdyż jest ona wykonana w technice „kanapkowej” Warstwa pod tarczą widoczna przez wycięte indeksy pokryta jest masą luminescencyjną w białym kolorze co czyni te indeksy bardzo czytelnymi w dzień i oczywiście w ciemności.
Pod nimi nadrukowano podziałkę minutową – to świetny druk, przez lupę nie widać żadnych uchybień, co nie jest normą w tym przedziale cenowym. Równie dobrze nadrukowano logo Balticus pod godzina 12-tą oraz drobny drukiem symetrycznie po drugiej stronie informacje o naciągu automatycznym i imponującej wodoszczelności do 300 m.
Wszystkie te nadruki wykonano za pomocą masy luminescencyjnej – co z pierścieniem, indeksami, wskazówkami – daje fenomenalny widok w ciemności. W mojej ocenie, świetnego obrazu tarczy nie psuje okienko daty na godzinie 4 tej.
Czas odczytujemy przy pomocy dość szerokich wskazówek, ciekawie ażurowanych z wypełnieniem masą świecącą. Są one stalowe, polerowane z wyraźnym przełamaniem w linii stanowiącej środek wskazówek. Klasyczny sekundnik ze świetnym grotem, podobny do tego w Seiko Samurai – jest także polerowany, ale grot z masą luminescencyjna jest zielony.
Tarcza jest bardzo atrakcyjna w swej prostocie. Gładka i głęboka czerń powstała dzięki emaliowaniu doskonale „robi robotę”- powodując, że projekt ten znajdzie naprawdę wielu zwolenników. Mimo sportowego, nurkowego przeznaczenia nie pogryzie się doraźnie założony do stroju bardziej formalnego.
Wersja druga ma trochę inny charakter.
Przy identycznych „technikaliach”, kolorystyka tarczy czyni ten zegarek bardziej sportowym i mniej eleganckim. To nie zarzut, ale warto wspomnieć. Ja sam wybierając jeden spośród prezentowanych dwóch miałbym spory dylemat. Czarny – bezpieczny, stonowany, a pepsi bardziej wesoły, charakterystyczny.
Ok. – jednak biały „pepsi” ;)
Ale wracamy do prezentowania drugiego modelu.
Zestawienie bieli, czerwieni i niebieskiego zawsze ze sobą dobrze współgra – to mocne, ale zwykle bezpieczne akcenty. Motyw niebiesko-czerwonej lunety jest stosowany często przez producentów zegarków nurkowych. I zazwyczaj wygląda to dobrze. Nie jest inaczej w przypadku Balticusa. Trzeba dodać, że czerwień na pierwszych 15 minutach obrotowego pierścienia jest mocno intensywna, a kolor niebieski jest wyraźnie opalizujący.
Z mlecznobiałą, z taką leciutko kremową, złamaną bielą tarczy wygląda to doskonale.
Jako całość - znów napiszę, że na drożej niż kosztował zegarek. W odróżnieniu od czarnej emaliowanej i połyskującej tarczy bliźniaczego modelu tutaj mamy do czynienie z matową powierzchnią. Połyskują za to indeksy minutowe, naniesione w czarnym kolorze jak i pozostałe nadruki wykonane tą samą techniką. Powierzchnia tarczy jest zaś w całości pokryta substancją luminescencyjną. Biała tarcza również wykonana jest w technice „kanapkowej” czy jak wolą niektórzy z języka angielskiego „sandwich”.
W wyciętych indeksach widać czarny kolor dolnej warstwy. I znów jak w czarnej wersji - wygląda to bardzo dobrze w dzień, i świetnie w ciemności.
Wskazówki są takie samem poza szczegółem sekundnika, którego grot oczywiście nie jest zielony, a czerwony. Także pierścień pod koronką obracającą lunetę jest czerwony.
Zegarek wygląda imponująco na bransolecie - ale dla tej wersji wprost stworzony jest niebieski silikonowy pasek.
Dane techniczne Balticus Helmet Diver:
Mechanizm: Japoński mechanizm Miyota 9015 z automatycznym naciągiem,
Łożyskowanie: 24 kamienie
Funkcje: Godziny, minuty, data, dokręcanie, stop sekunda
Koperta: wykonana ze stali chirurgicznej 316L
Rozmiar: 44mm średnica, długość 51mm od ucha do ucha, rozstaw uszu 22mm
Koronka: zakręcana, sygnowana
Wodoszczelność: WR300
Szkło: szafirowe z antyrefleksem po wewnętrznej stronie
Dekiel: zakręcany, tłoczony z wizerunkiem hełmu nurka
Pasek silikonowy czarny lub niebieski + bransoleta stalowa z pełnych ogniw.
Tarcza typu "sandwich" biała pokryta masa luminescencyjną, czarna emaliowana
- gwarancja 24 miesiące
- darmowa dostawa na terenie Polski
Cena: 1 700 złotych.
Podsumowując - model biały z akcentami „pepsi” jest bardziej sportowy, wesoły. Bardziej przypadł mi do gustu. Jednak trzeba w tym miejscu bardzo wyraźnie stwierdzić, że firma Balticus kolejnymi pomysłami mocno idzie do przodu notując wzrost dopracowania szczegółów, detali. Oferuje projekty coraz bardziej dojrzałe, ciekawe i co najważniejsze - cały czas rośnie - przecież niezła od początku - jakość.
I tej cechy absolutnie odmówić nie można. Jak stylistyka Helmet Divera jednych ujmie - a na innych nie zrobi wrażenia - to jakość za rozsądną cenę jest niezaprzeczalnym atutem.
No i „serce” zegarka. To także bardzo dobry wybór. Bartek Knop zastosował w swoim „cacku” mający świetne opinie mechanizm Miyota 9015, który jest dość płaski, ma bardzo dobre parametry użytkowe oraz funkcję dokręcania i stop sekundy.
Jest coraz więcej polskich wytwórców zegarków. Mnie i myślę, że każdego zegarkomaniak, to bardzo cieszy. Cieszy tym bardziej, że wiele projektów jest fajnych, indywidualnych – i nie realizowanych droga pójścia na „łatwiznę”, a realizowanych z użyciem nowoczesnych technologii, mechanizmów i wysokiej jakości.
Zegarki Balticus Helmet Diver są tego doskonałym przykładem.
Autor: Adrian Szewczyk
13:24 20.02.2017Recenzje i testy
Recenzja: Balticus Helmet Diver Black oraz Helmet Diver Pepsi
REKLAMA
BIATEC – zegarki „Made in Slovakia” – historia marki i kolekcja!
Kiedy myślimy o zegarkach, o krajach jakie kojarzą się nam z powstawaniem czasomierzy – zapewne większości z nas jako pierwsza na myśl przychodzi Szwajcaria. Po głębszym ...
Atlantic – transformacja logotypu marki i inne inszości. Część 2
W poniższym artykule, który jest kontynuacją pierwszej części, opublikowanej we wrześniu: Atlantic – transformacja logotypu marki i inne inszości. Część 1, chciałbym przy ...
Zegarki antykwaryczne w gablotach sklepów jubilerskich. Omega
Oglądając witryny sklepów jubilerskich, tylko czasami i tylko na prezenterach niektórych zegarkowych firm, obok najnowszej kolekcji czasomierzy, możemy oglądać wyjątkowe, ...
Zegar historii. Konkurs plastyczny dla dzieci zorganizowany przez Zamek Królewski
W cyklu konkursów: „Zamek w dziecięcej wyobraźni”, który organizuje Zamek Królewski w Warszawie, w tym roku, w związku z 50. rocznicą odtworzenia zegara na wieży zamkowej ...
Ekstrawagancki i fascynujący. Roger Dubuis Excalibur Spider Huracán Sterrato MB
Z producentami supersamochodów oraz zegarków najbardziej ekskluzywnych, małych manufaktur jest często podobnie: wypuszczają niezwykle zaawansowany technicznie model, korz ...
Aerowatch Milan Automatic z tarczami w nowych, świeżych kolorach!
Niedawno pisaliśmy o nowościach firmy Aerowatch, zaprezentowane zostały modele z ich najbardziej charakterystycznej kolekcji zegarków na rękę, jaką jest niewątpliwie Aero ...
Davosa Newton Pilot Rally Chronograph. Sportowa stylistyka z nutką retro
Szwajcarska marka Davosa w ostatnim czasie prezentowała sporo nowych, ciekawych zegarków wykonanych z najwyższą starannością, lecz ukierunkowanych nieco bardziej w stronę ...
Montblanc Star Legacy Automatic Date 39 mm Limited Edition. Klasyka zawsze w modzie
Marka Montblanc, mimo stosunkowo młodego wieku w zegarkowym świecie, cały czas udowadnia, że nie pozostaje w tyle względem swoich “starszych” kolegów. W ostatnich latach ...
Nowy Vulcain Grand Prix. Dla lubiących stylistykę i filozofię “Old money”
Vulcain to szwajcarska marka zegarków założona w 1858 roku przez braci Ditisheim w miejscowości La Chaux-de-Fonds, mieszczącej się we francuskojęzycznej części kraju. Poc ...
Rolex, największy wygrany branży zegarkowej 2023. Rekordowy rok + „Rolexowy klip”
Dla wielu branż ostatnie lata nie są łatwe. Kryzys nie ominął również rynku zegarkowego, chociaż trzeba podkreślić, że nie cała branża miała problemy. Segment luksusowy w ...
Snoopy wylądował. Omega x Swatch Moonswatch Mission to the Moonphase
Tylko jeden astronauta poleciał na orbitę promem, był na międzynarodowej stacji kosmicznej i wylądował na Księżycu. W 2022 roku wsiadł również na pokład rekordowego lotu ...
Roamer Competence Skeleton IV. Dla miłośników zegarków szkieletowanych
Szwajcarska marka Roamer zaprezentowała sześć zegarków w ramach nowej linii Competence Skeleton IV. To zegarki mechaniczne dla miłośników pełnego widoku na tak zwane zega ...