Marzeniem wielu firm zegarkowych jest uzyskanie statusu „manufaktury”, a klienci szukając wymarzonego zegarka, często pytają o mechanizmy „in-house”. Manufaktury traktowane są jako najbardziej elitarna grupa zegarkowych producentów, których możliwości techniczne, oraz umiejętności zegarmistrzowskie, niezależność finansowa, a także jakość produktów wyróżniają je na tle innych firm. Definicja manufaktury teoretycznie jest prosta – jest to firma, która produkuje zarówno elementy zegarków, jak i mechanizmy do nich. Jeśli dana marka nie jest w stanie tego zrobić samodzielnie, to skazana jest na nabywanie mechanizmów od wyspecjalizowanych producentów.
Tak naprawdę kluczowa jest więc kwestia mechanizmu – czy jest „własny”, czy „obcy”?
Jak to zwykle bywa, wszystko w teorii wygląda prościej niż w praktyce, a wśród pasjonatów zegarków trwają namiętne spory, która z firm może nosić dumne miano „manufaktury”, a której należy go odmówić. Jak to więc jest z tymi mechanizmami? W naszych rozważaniach skoncentrujemy się oczywiście na mechanizmach tradycyjnych a nie kwarcowych.
Krótka obserwacja rynku zegarkowego pokazuje, że producentów zegarków jest bez porównania więcej niż producentów mechanizmów. Jest to o tyle zrozumiałe, że zaprojektowanie i wyprodukowanie własnego mechanizmu wymaga dużych inwestycji w maszyny, których wartość trzeba liczyć w milionach franków lub euro, zbudowania zespołu specjalistów i poświęcenia niekiedy kilku lat na wdrożenie mechanizmu do produkcji.
Opłaca się to w sytuacji, kiedy firma chce i jest w stanie produkować mechanizmy na masową skalę, lub jej własne mechanizmy miałyby być wykorzystywane do luksusowych zegarków.
Z punktu widzenia klientów przekłada się to z jednej strony na atrakcyjność, oraz prestiż, z drugiej również na wyższą cenę zegarków wykorzystujących mechanizmy typu „in-house”. W przypadku wielu producentów, oferujących stosunkowo nieskomplikowane technicznie, a przy tym atrakcyjne cenowo zegarki, tworzenie własnych mechanizmów po prostu nie jest potrzebne z ekonomicznego punktu widzenia, a zupełnie nieopłacalne finansowo i organizacyjnie. Dostawcami mogą być więc wyspecjalizowani, masowi producenci, tacy jak Eta, Sellita, Soprod czy ostatnio Ronda - znana wcześniej przede wszystkim z mechanizmów kwarcowych.
Nie można zapominać także o producentach japońskich czy chińskich.
Świat mechanizmów zegarkowych nigdy nie był do końca czarno-biały.
Na porządku dziennym była współpraca między firmami, które łączyły siły, aby stworzyć jeden wspólny nowy mechanizm. Firmy łączyły się również kapitałowo, a pracownicy przechodzili z jednej do drugiej. Ciągły rozwój przemysłu zegarkowego powoduje, że wiele kwestii stało się teraz jeszcze mniej oczywistymi niż w przeszłości, a rzeczywistość coraz częściej wymyka się prostym definicjom.
Aby ten obraz nieco uporządkować, można posłużyć się schematem:
W praktyce między powyższymi kategoriami istnieje bardzo wiele sytuacji pośrednich, a okoliczności cały czas się zmieniają. Istotnym czynnikiem było ograniczenie dostaw gotowych mechanizmów przez wiodącą na rynku firmę Eta (należącą do Swatch Group), która kilka lat temu ogłosiła, że w istotny sposób ograniczy sprzedaż swoich mechanizmów poza grupę. W sytuacji ograniczonego dostępu do nowych mechanizmów wiele firm było zmuszonych do opracowania swoich, lub „prawie” swoich mechanizmów. Branża, jak się wydaje, w dłuższym okresie na tym zyskała.
Co więc wybrać i jak bardzo upierać się przy „manufakturowości” mechanizmu? Są firmy, które szczycą się tym, że np. 90 proc. zegarka powstaje fizycznie „pod jednym dachem”, a kupowane od dostawców są jedynie szkła szafirowe, sprężyny czy paski. Z drugiej strony, bardziej elastyczni producenci twierdzą, że tworzenie wszystkiego u siebie ogranicza i że nikt nie posiada wszystkich maszyn, a nawet najlepszy inżynier nie jest w stanie zrealizować wszystkich pomysłów samodzielnie.
Czy już jeden własny mechanizm „in-house” daje prawo do nazywania się manufakturą?
Wydaje się, że tak, ale należałoby oczekiwać od firm jasnego wskazania, które z mechanizmów są własne, a które nie.
WŁASNE
W tej kategorii mieszczą się niekwestionowane manufaktury, renomowane i duże firmy, takie jak chociażby Patek Philippe, Jaeger-LeCoultre, A. Lange & Sonne czy Vacheron Constantin.
Listę można wydłużyć do kilkudziesięciu podmiotów. Firmy te dysponują własnymi, autorskimi rozwiązaniami, najczęściej również produkowane przez nie mechanizmy nie są dostępne dla innych marek. Do tej kategorii mogą również należeć znacznie mniejsze firmy, produkujące niekiedy jedynie kilkaset sztuk rocznie.
Zazwyczaj są to niszowi producenci, oferujący luksusowe zegarki o nietypowych rozwiązaniach.
AUTORSKIE
Nie każda z firm jest w stanie wyprodukować własny mechanizm, istnieją jednak na rynku takie (np. Vaucher, Concepto, La Joux-Perret czy Chronode), które nie tylko oferują wysokiej klasy mechanizmy gotowe, ale również są w stanie wyprodukować mechanizm na zamówienie, według specyfikacji klienta.
Taką drogą poszła na przykład firma Czapek, która we współpracy z Chronode stworzyła autorski mechanizm bazujący na konfiguracji i funkcjach mechanizmu kieszonkowego z lat 60 XIX wieku.
Podejście to pozwala na kreatywność i oryginalność bez konieczności ponoszenia dużych inwestycji w maszyny.
OBCE – NIEMODYFIKOWANE
Tutaj sytuacja jest najprostsza. W bardzo wielu przypadkach firmy zegarkowe korzystają z zewnętrznych, sprawdzonych dostawców, a mechanizmy nie są modyfikowane, jedynie niekiedy zdobione, lub oznaczane logo firmy zegarkowej.
Taka sytuacja ma również wiele korzyści dla klientów, którzy otrzymują produkt dobrej jakości za rozsądną cenę, a również serwis nie jest kłopotliwy ani ponad standard.
OBCE – MODYFIKOWANE
Zaliczamy tu produkty marek zegarkowych, które kupują gotowe mechanizmy, niemniej są one poddawane różnego typu modyfikacjom technicznym, wzorniczym, obróbce powierzchniowej itp.
Istnieją również firmy specjalizujące się w tworzeniu dodatkowych modułów z komplikacjami konstrukcji do typowych mechanizmów (np. Dubois-Depraz). Z uwagi na różnorodność rozwiązań jest to kategoria najbardziej kłopotliwa i niejednoznaczna.
Firmy zegarkowe nie lubią się chwalić tym, że czegoś nie potrafią lub też, że muszą korzystać ze wsparcia innych producentów. Stąd niekiedy firmy te bardzo oględnie wspominają o pochodzeniu wykorzystywanych mechanizmów.
HISTORYCZNE
Mniej znaną koncepcją wykorzystania obcych mechanizmów jest używanie mechanizmów historycznych, nowych, ale mających niekiedy po kilkadziesiąt lat. Powodem, dla którego takie wyroby wciąż były dostępne, mogło być np. bankructwo wielu firm w czasie tzw. kryzysu kwarcowego.
Nieco inna sytuacja jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie wciąż są powszechnie dostępne, nowe mechanizmy wykorzystywane w masowo produkowanych kiedyś zegarkach kieszonkowych. Otrzymujemy więc zegarek z historyczną „duszą”, mając na ręku produkt często już nie istniejących firm, który dostaje nowe życie.
Dla przykładu, amerykańska firma Vortic stosuje mechanizmy kieszonkowe Elgin, Waltham z lub Illinois Watch z początków XX wieku, a RGM Watches mechanizmy Hamilton 923 lub 921. Mechanizmy takie są wciąż dostępne w wersji „nowej” lub są poddawane renowacji.
Tyle klasyfikacji. A teraz problemy…
W praktyce obraz nie wygląda tak prosto, ponieważ pomiędzy powyższymi kategoriami istnieje bardzo wiele sytuacji pośrednich, a sytuacja ogólnie cały czas się zmienia. Istotnym czynnikiem było ograniczenie dostaw gotowych mechanizmów przez wiodącą na rynku firmę Eta (należącej do Grupy Swatch), które kilka lat temu ogłosiła, że w istotny sposób ograniczy sprzedaż swoich mechanizmów poza grupę.
W sytuacji ograniczonego dostępu do nowych mechanizmów, wiele firm było zmuszonych do opracowania swoich lub „prawie” swoich mechanizmów. Branża jak się wydaje w dłuższym okresie na tym zyskała, choć kosztem większego zróżnicowania i niejednoznaczności tego, co faktycznie jest wykorzystywane.
Problem powiększa fakt, że bardzo wiele najbardziej popularnych mechanizmów, swego rodzaju „koni roboczych” to konstrukcje sprzed dobrych kilkudziesięciu lat, dla których wygasły prawa patentowe i teraz każdy, jeśli tylko ma możliwości techniczne, może je całkiem legalnie produkować.
Wiele bardzo znanych i renomowanych marek do niedawna korzystało w większości z mechanizmów obcych i dopiero niedawno dorobiło się rzeczywiście własnych mechanizmów, np. Breitling, przez wiele lat bazujący na mechanizmach Eta. Ale, wykorzystują je najczęściej jedynie do wybranych, najczęściej „flagowych” modeli, w pozostałych wciąż stosując te standardowe.
Niekiedy też firmy zaliczały swego rodzaju "wpadki", jak np. TAG Heuer pokazujący własny mechanizm chronografu, który dość szybko (ach, ten internet…) został zidentyfikowany jako stworzony przez Seiko i nabyty przez Tag Heuera.
Nic w tym złego, pytanie jedynie o prawidłową komunikację z klientami.
Jak również ocenić współpracę pomiędzy firmami, tym bardziej na najwyższych szczeblach zegarkowej drabiny? Dla przykładu, topowa marka jaką jest Harry Winston wykorzystała w jednym ze swoich modeli rozwiązanie techniczne autorstwa firmy Urwerk, a komplikacja konstrukcji mechanizmu („układ słoneczny”) firmy Van der Klauw trafiła do zegarka firmy Van Cleef and Arpels.
Wielu topowych zegarmistrzów, często mających dziś własne firmy, ma za sobą staż pracy u innych producentów, a nawet dziś służy konsultacjami przy tworzeniu nowych rozwiązań.
Obiektywnie rzecz biorąc należy również unikać utożsamiana manufaktur wyłącznie z firmami z najwyższej półki cenowej. Taki status mają bowiem np. marki ze średniej półki, jak Nomos, Vulcain czy Eterna, a także marki japońskie.
Z drugiej strony, istnieją firmy, które świadomie starają się wyróżnić przede wszystkim designem i historią, którą opowiadają, a nie rozwiązaniami mechanizmów i taki wybór strategii należy również zrozumieć.
Podsumowując:
- miejmy świadomość co kupujemy, może być bowiem tak, że bardzo zbliżony, jeśli nie identyczny mechanizm „bije” w zegarku za 2 tys. złotych i 20 tys. złotych. Oczywiście, problem „value for money” w zegarkach to temat rzeka, ale pytajmy co znajduje się w środku koperty. Jeśli widzimy mechanizm o typowej konfiguracji i parametrach, to niezależnie od tego jak został oznaczony i kto tak naprawdę jest jego producentem, nie jest to mechanizm „manufakturowy”;
- z drugiej jednak strony, mechanizm sam nie tworzy zegarka. Jest jego istotnym, wręcz kluczowym komponentem, ale nie jednym. Na zegarek składa się również design koperty czy tarczy, jak i „legenda” marki lub jej założyciela. Zegarek jest całością składników materialnych i niematerialnych.
Tematyka mechanizmów „in-house” oraz manufaktur jest często obiektem zagorzałych dyskusji fanów zegarków, dlatego niniejszy artykuł ma stanowić wstęp do tego interesującego wątku oraz zachętę do dalszego zgłębiania go.
Artykuł ukazał się także w drukowanej wersji Magazynu Zegarki i Pasja nr 3, wydanym w Q4 2017.
Marcin Lewandowski