Na sobotę 27. maja Eugeniusz Szwed wiceprezes Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków wyznaczył kolejne zajęcia w ramach Warsztatów zegarmistrzowskich Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków. Tym razem odbyły się one w Szczecinie i Nowym Warpnie, a gospodarzem był wieloletni i zasłużony członek Klubu, miłośnik i opiekun kilkunastu zegarów mechanicznych w okolicach Szczecina – Czesław Złotnik.
Do naturalnej w takich sytuacjach zbiórki przybyłych do Szczecina części gości i części gospodarzy doszło jeszcze w piątek w lokalu „Stara Komenda. Browar. Restauracja”.
W miłej atmosferze, przy wymianie wstępnych informacji o mających nastąpić w następnym dniu Warsztatach, omawianiu różnych spraw klubowych, czy pozaklubowych wydarzeń i aktywności, możliwa była także degustacja lokalnie ważonego w tym miejscu, doskonałego piwa.
W sobotę Warsztaty rozpoczęły się pod hotelem, zbiórką uczestników i przybyłych gospodarzy, skąd do Zamku Książąt Pomorskich grupa udała się specjalnie wynajętymi busami. Tam na przybyłych czekał już Wit Jarochowski, a w chwilę później w trakcie zegarowej prezentacji przybył Kinol – Krzysiek.
Z dziedzińca zamkowego uczestnicy, wsłuchując się w szczegółowe informacje przekazywane przez Cześka, mogli podziwiać tarczę zegarową i wszystkie jej, niezwykłe elementy. Pod wieżą w blendzie ściany wieży zegarowej opiekun zegara, jak sam przyznał zgodnie z pomysłem i wsparciem małżonki, umieścił bardzo praktyczną, sporządzoną w trzech językach informację co i w jaki sposób wskazuje zegar i co więcej znajduje się na jego tarczy.
Po wysłuchaniu bicia pełnej godziny, zegarkomaniacy udali się do wnętrza budynku Zamku, do sali kinowej - niby tradycyjnego, ale rządzącego się trochę innymi prawami kina.
Tam Czesław Złotnik, przy wsparciu technicznym swojego syna Leszka przeprowadził prezentację o budynku i zegarze na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, oraz o zegarze na Ratuszu w Nowym Warpnie.
Co ważne, w przygotowanych, przekazanym uczestnikom materiale na spotkanie znalazło się także klubowe, przygotowane przez Profesora Mrugalskiego Kalendarium zegarowe, które na potrzeby tej prezentacji zostało wzbogacone o daty i wydarzenia związane z zamkiem i zegarem Zamku Książąt Pomorskich.
Przy omawianiu historii i konstrukcji czasomierzy, zgodnie z sugestią prowadzącego, kilkukrotnie rozlegały się głosy z sali prowadzące do bardzo ciekawych wymian zdań. Głos zabrał też Marek Górski - konstruktor mechanizmu zegarowego.
Po zakończeniu prelekcji, uczestnicy wraz z dedykowaną grupie pracowniczką Działu Marketingu przy Zamku Ksiażąt Pomorskich w Szczecinie – panią Anią udali się do pomieszczenia zegarowego. Mała, ale niezwykle komfortowa zegarowa „kanciapa” już w pierwszej chwili zaskoczyła gości przede wszystkim swoją… czystością. Dalej było jeszcze lepiej i lepiej.
Informacja o szczegółach konstrukcji, remontach i bieżącej obsłudze, rozregulowanie wskazań zegara, bicie dzwonów „od przypadku” i wedle widzimisię zgromadzonych, obserwacje reakcji na tego typu czynności zgromadzonych na dziedzińcu zwiedzających, porady Kinola - Krzyśka i uwagi konstruktora zegara – przybyłego z nami Marka Górskiego oraz Wita Jarochowskiego, wszystko było niezwykle ciekawe.
Po pożegnaniu się z zegarem, dzięki uprzejmości gospodyni zgromadzeni mogli jeszcze zwiedzić budynek – salę koncertową Opery na Zamku i podziemia wraz z pozostałościami fundamentów starego zamku.
Jeszcze wspólne zdjęcia na schodach dziedzińca, podziękowanie pani Ani i … pożegnanie z Kinolem, który dla spędzenia dalszej części dnia wybrał rodzinny pobyt nad morzem.
Czas na posiłek! Czesław wybrał niezwykłą restaurację – „Na Kuncu Korytarza”, gdzie przygotowano dla nas stoły i gdzie specjalności szefa – śledzie oraz pasztety, przygotowane były na wiele sposobów. Obfitość i doskonałość przystawek mogła wzbudzać obawę o sens zamawiania dań głównych, ale w efekcie wszystko, choć bez deserów, zastało w pełni skonsumowane.
Przejazd do Nowego Warpna, jak stwierdził Czesław, nastąpił komfortową, niedawno wyremontowaną drogą przez puszczę Wkrzańską .
Burmistrz Nowego Warpna – pan Władysław Kiraga oczekiwał już nas na progu Ratusza i od razu zaprosił do sali konferencyjnej, gdzie stały przygotowane termosy z gorącymi napojami i kruche ciasteczka. Po obfitym posiłku, w pierwszym momencie wydawało się to zbytkiem, ale okazało się, że tak na kawę jak i ciasteczka po ponad godzinnej drodze w upale znaleźli się chętni.
Tutaj oczywiście zgromadzeni wysłuchali prelekcji Czesława.
Doskonała atmosfera spotkania została podtrzymana przez pana Burmistrza, który w fantastyczny sposób przedstawił jego własne przekonanie o potrzebie obecności zegara na Ratuszu miejskim oraz kilka faktów z historii miejscowości. Obecnie graniczna, leżąca po lewej stronie Odry, zlokalizowana na półwyspie Zalewu Szczecińskiego miejscowość, kiedyś ważny ośrodek rybołówstwa ma ciekawą historię, a czego doświadczyli uczestnicy, ma także zaangażowanego, oddanego miejscowości burmistrza.
Zegar na ratuszu
Mając w świeżej pamięci zegar szczeciński, ten wydaje się jakiś… mały. Duży nie jest, ale biorąc pod uwagę dwie, niezbyt duże zegarowe tarcze jest zupełnie wystarczający. Bije kwadranse i godziny, a w pełni nakręcony zapewnia nieprzerwane działanie przez dziesięć dni, choć dla pewności wykonania operacji nakręcania, czynność ta wykonywana jest raz w tygodniu.
Znowu przestawiamy zegar, słuchamy informacji o jego naprawach i codziennej opiece. Ci z uczestników, którzy uważają się za muzyczne autorytety, próbują nawet wmówić szefowi warsztatów konieczność wymiany dzwonów, mimo że Czesław w prelekcji informował o potrzebie poprawy tylko mocowania dźwigni - sposobie blokowania młotków po uderzeniu w dzwony. Tylko ten błąd powoduje słyszalną, niską jakość dźwięku.
Zegar poprawiamy, nastawiamy i idziemy do samochodów. Jeszcze na piętrze Czesław stwierdza, że chyba źle przestawił zegar i że musi cofnąć się na wieżę. Tak rzeczywiście było, bo wskazówki śpieszącego się zegara były przesuwane do przodu. Bicie zostało uszykowane poprawnie, ale minuty w efekcie zostały przesunięte do przodu zamiast cofnięte, więc ta jeszcze jedna korekta była potrzebna.
Przy zejściu z wieży, zachęceni przez burmistrza podziwiamy obraz – panoramę Warpna, namalowaną przez Hansa Hartiga – niemieckiego artystę, którego twórczość związana była z Warpnem i którego pomnik stoi na rynku przy ratuszu. Ten konkretny, oryginalny obraz przedstawiający panoramę miasta był dedykowany miejscowości i od jakiegoś czasu zdobi wnętrze gabinetu Burmistrza.
Jeszcze krótki pobyt na Marinie Nowego Warpna, bo szkoda byłoby nie zobaczyć tego, schludnie i ciekawie przygotowanego miejsca i nie schłodzić się morskim wiatrem. Wspólne zdjęcie, kilkanaście minut w pełnym słońcu i… wracamy do Szczecina.
Zakończenie warsztatów nastąpiło pod hotelem, skąd po kilkunastu minutach goście wraz z Czesławem udali się ponownie do Starej Komendy. Dobrze było wczoraj, warto pójść jeszcze raz!
Tam, przy drobnym posiłku, bo pamięć „Na Kuncu Korytarza” pozostawała cały czas w żołądkach, przy degustacjach, czy tradycyjnym spożywaniu piwa, prowadzono podsumowujące rozmowy. Niektóre sugestie i spostrzeżenia z nich płynące na pewno warto tutaj zapisać.
„Bardzo się cieszę, że udało mi się przyjechać do Szczecina i zobaczyć zegar, który 40 lat temu tutaj stawiałem” – tak przekazywał Marek Górski.
Czesław Złotnik był cały w skowronkach właśnie z powodu obecności Marka Górskiego w Szczecinie, co kilkukrotnie podkreślał.
„Trzeba ponownie zorganizować warsztaty o zegarze Zamku Królewskiego w Warszawie, bo sporo osób, które obecnie są zaangażowane, nie uczestniczyły w poprzednich - tych zorganizowanych już jakiś czas temu” – sugestia Kamila i Piotrka.
„Nie powinno się oglądać mechanizmu zegara zamkowego z Warszawy jako pierwszego, bo potem wszystkie inne wydają się być małe” – Władysław Meller.
„Pierwszy raz widziałem zegar pracujący w tak komfortowych, wręcz laboratoryjnych warunkach” – Eugeniusz Szwed.
„Chyba w przyszłości trzeba będzie od zapisujących się na warsztaty osób pobierać wpisowe, bo potem niektórzy z nich nie przybywają i bez sensu jest część przygotowań” – Prezes Eugeniusz Szwed.
Rzeczywiście, przy nie dotarciu kilku osób i przy takim planie warsztatów w Szczecinie, można było jeden z busów zamienić na tradycyjną osobówkę i zmniejszyć koszty spotkania.
Wit zapytany o porównanie zegarów w Stanach Zjednoczonych i tych, które widział dzisiaj wrócił do fantastycznie skonstruowanego i pracującego w doskonałych warunkach zegara z Zamku Książąt Pomorskich.
Jakie będą kolejne klubowe, warsztatowe aktywności?
Pomysłów jest wiele. Na pewno warto zaktywizować członków klubu mieszkających poza Warszawą dla organizacji tego typu warsztatów, ale zegarów w Warszawie też jest jeszcze sporo do obejrzenia.
Doskonałe warsztaty, podziękowania dla Czesława Złotnika i wszystkich którzy go w organizacji tego spotkania wspierali, a szczególnie dla Dyrekcji Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, Dyrekcji Opery na Zamku i Burmistrza Nowego Warpna.
Władysław Meller