Założycielem firmy Glycine był Eugene Meylan. Swoją firmę produkującą zegarki otworzył w 1914r w Bienne. Nazwa pochodzi od wyjątkowo wytrzymałego gatunku winorośli - "La Glycine". Eugene Meylan produkował niezwykle precyzyjne, niewielkie mechanizmy, umożliwiając Glycine wprowadzenie na rynek malutkich zegarków w kopertach wykonanych ze złota i platyny, jak również wysadzanych diamentami. Glycine stała się dostawcą zegarków dla majętnych ludzi, którzy wysoko cenili kunszt i precyzję produktów.
Jednak Meylan na tym nie poprzestał.
Prawdziwą sławę osiągnął w 1931 roku, kiedy zaprezentował własny, innowacyjny mechanizm z automatycznym naciągiem oznaczony jako kaliber 18. Mechanizm ten charakteryzowało to, iż moduł automatu można było odłączyć od reszty, a mechanizm bez niego mógł być nakręcany koronką i pracować dalej.
Dziś Glycine to firma kojarzona z zegarkami lotniczymi, dla pilotów – za sprawą świetnej, legendarnej już linii Airman. Ale Glycine to nie tylko lotnictwo. Glycine to także zegarki kierowane do klientów związanych z wojskiem, militariami. To linia Incursore, KMU, czy Combat. Glicyne to tez klasyka, klasyka lotnicza jak F104 czy inspirowana zegarkami z lat 50-tych linia Classic.
Glycine nie zapomniała o ludziach aktywnych, uprawiających sport, nurkujących. W ofercie występuje świetna linia Lagunare. Ale i niektóre zegarki ze wspomnianej wcześniej linii Combat spełniają te wymagania. Combat Sub – to inspirowane klasyką zegarki wodoodporne do 20 ATM.
Jednak na ostatnich targach w Bazylei Glycine zaprezentowało bezkompromisowego przedstawiciela linii Combat. Glycine Combat SUB Aquarius o numerze referencyjnym 3946.199.D9.
To zegarek stanowiący o swoim przeznaczeniu każdym detalem.
Porządna „maszyna” dla mężczyzny, który zapewne wie czego chce. To nie jest dyskretny zegarek. Wprawdzie nie ma elementów mających na celu rzucanie się w oczy, ale duża linia i wyrazisty, szeroki ceramiczny pierścień w kolorze smolistej czerni nie pozwala go nie zauważyć.
Zegarek przyciąga wzrok, i to nie tylko zegarkowego maniaka.
Dodatkowym „plusem dodatnim” jest to, że przy projektowaniu tego czasomierza współpracował Remo Laeng. Facet, dla którego zegarek taki jak ten, jest wskazany jak mało który. Remo jest nurkiem, ale i skoczkiem wingsuit – to dość nowy sport – skoki w kombinezonie zmniejszającym prędkość swobodnego opadania w pionie, ale znacząco zwiększającym prędkość w poziomie.
Ogólnie człowiek ekstremalny – i razem z nim zegarek, który zniesie wiele.
Nieco danych technicznych:
- Mechanizm : automatyczny naciąg, Cal. No GL 224, na bazie ETA 2824 elabore,
- Rezerwa chodu: 38h,
- Ilość kamieni łożyskujących: 25
- Dekiel: stalowy, grawerowany,
- Koperta: ze stali szlachetnej L316 polerowanej i szczotkowanej, z obrotowym grawerowanym pierścieniem wykonanym z ceramiki high-tech,
- Kształt koperty: okrągła,
- Średnica koperty: 46mm,
- Grubość koperty: 18,80mm,
- Klasa wodoszczelności: WR 50ATM,
- Kropka na bezelu wypełniona Super-LumiNova® BG W9 świecącą na niebiesko,
- Tarcza: matowa czarna,
- Indeksy: wypełnione Super-LumiNova® GL C1 świecącą na zielono,
- Szkło: szafirowe mocno wypukłe z wewnętrznym potrójnym (nałożone 3 warstwy) antyrefleksem,
- Wskazówki: polerowane, czarne, z Super-LumiNova® BG W9 świecącą na niebiesko na wskazówce minutowej oraz z Super-LumiNova® GL C1 świecącą na zielono na wskazówce godzinowej i sekundniku,
- Data: w okienku na godzinie trzeciej,
- Koronka zakręcana,
- Na godzinie ósmej zawór helowy,
- Pasek kauczukowy, czarny, zintegrowany z kopertą.
- Rozmiar paska: 22mm w uszach/20 mm przy zapięciu,
- Zapięcie: sygnowane motylkowe z dodatkowym zabezpieczeniem,
- Gwarancja 24 miesiące,
- Opakowanie: podwójne pudełko: drewniane i kartonowe.
Cena wersji na pasku kauczukowym: 6 990 złotych
Dane techniczne potwierdzają to co przychodzi na myśl oglądając zegarek. To naprawdę solidny diver, tool watch. Zegarek któremu nie straszna ciężka praca.
46 mm średnicy koperty to już całkiem sporo. Na szczęście uszy, które są dość długie - bardzo niewiele odstają od koperty ponieważ są mocno wygięte ku dołowi, co pozwala mieć nadzieję, że na mniejszym nadgarstku zegarek nie będzie prezentował się źle.
Na pierwszy rzut przynależność do linii Combat nie jest taka oczywista. To za sprawą dominującej lunety. Jednak wystarczy chwila by zauważyć charakterystyczne „Combatowe” cechy. Wspomniane uszy i przestrzeń między uszami oparta na linii prostej, a nie jako kontynuacji okrągłego obrysu zegarka. To co ma każdy Combat SUB.
Powierzchnia górna koperty, czyli góra uszu i powierzchnia między nimi są szczotkowane. Boki koperty oraz spód są polerowane na „lustro”. Dekiel jest grawerowany i oczywiście zakręcany.
Polerowane proste wskazówki wypełnione masą świecącą, styl tarczy i indeksów to wyraźne pokrewieństwo z innymi Combarami SUB w wersji bez cyfrowego oznaczenia indeksów godzinowych.
Tracza czarna matowa z indeksami godzinowymi z naniesioną masą świecącą, precyzyjnymi nadrukami, skali minutowej, i powtórzenie oznaczeń indeksów godzinowych liczbowym wskazaniem godzin od 12 do 24 czyli po południu.
Nadrukowane są również informacje o parametrach, wszystko w kolorze białym i niebieski napis AQUARIUS wnoszący ożywienie na tarczy, ale bez krzykliwości.
Nad nazwą GLYCINE dumnie umieszczono zmodernizowane logo firmy. Na godzinie trzeciej w okienku jest data wskazująca dzień miesiąca na czarnym tle. Tarczę osłania mocno wypukłe szafirowe szkło. Mimo wypukłości czytelność tarczy jest doskonała. Po pierwsze dzięki kontrastowości wskazówek i indeksów wobec matowej czarnej tarczy, a po drugie dzięki zastosowaniu potrójnej warstwy wewnętrznej powłoki antyrefleksyjnej.
Zegarek jest wodoodporny do 500M. Nawet testowy egzemplarz był na takiej z Remo Laengiem. Wodoodporność jest zapewniona przez bardzo solidną budowę, zakręcaną koronkę znajdującą się na godzinie trzeciej jak to charakterystyczne w linii Combat Sub – ochranianej przez wypustki koperty z obu stron. Z racji możliwości nurkowania na duże głębokości, zastosowano również zawór helowy. Jego koronka znajduje się po drugiej stronie koperty na godzinie ósmej.
Obie koronki są proste, duże, wygodne w uchwycie z umieszczonym logo Glycine. Wspomniana wcześniej obrotowa luneta jest wykonana z ceramiki. Powierzchnie płaskie są matowe, a wystające elementy stanowiące indeksy są polerowane na górnych krawędziach, przez co są dość czytelne. Na godzinie dwunastej jest „diverowy” trójkącik z punktem wypełnionym masą świecącą.
Boki lunety są perforowane, są jakby wygrawerowano na nich drobne punkciki, które ułatwiają pewny chwyt w celu właściwego ustawienia lunety. Pasek jest kauczukowy, mocowanie jest tak dopasowane, by robić wrażenie pełnej integracji z kopertą. Mimo, że miedzy uszami jest nie małe 22 mm, to pasek zaraz za nimi rozszerza się jeszcze do pełnej szerokości i zlewa zewnętrznymi krawędziami uszu. To naprawdę solidne zamocowanie zegarka.
Wymiary sugerują dużą grubość zegarka. Jednak nie raz można się przekonać, że suche dane a rzeczywistość – to jednak trochę inne sprawy. Tak tez jest w przypadku Aquariusa. 18.8 mm grubości to sporo, nawet biorąc pod uwagę wysoki stopień wodoodporności.
Jednak mocno wypukłe szkło, luneta również lekko ścięta ku dołowi, stosunkowo wąska powierzchnia boczna koperty i solidny, gruby, ale też ze skośnymi powierzchniami dekiel - z jednej strony powodują, że te niemal 19 mm jest przy pomiarze – i nie chce być mniej, to optycznie zegarek robi wrażenie sporo cieńszego, a jako, że nie jest on przeznaczony do wciskania pod mankiet koszuli – to najbardziej liczy się to co widzimy, a widzimy duży, ale mimo to zgrabny sportowy zegarek.
Moim zdaniem to najlepszy Combat jaki jest. A przecież wszystkie są udanymi projektami mającymi grono fanów. Sukces sprzedażowy murowany.
Autor: Adrian Szewczyk