Czy można stworzyć zegarek, które będzie się wyróżniał wśród innych modeli zarówno w 1975 roku jak i w roku 2025? Taki, który po pięciu dekadach wywoła dokładnie ten sam rodzaj fascynacji? Który w dwóch, zupełnie różnych epokach wciąż potrafi zatrzymać wzrok?
Marka Timex udowadnia, że tak, prezentując model SSQ Digital Reissue.
Rok 1975
Nowy Jork, 1975 rok. W witrynach jubilerskich przy Piątej Alei połyskują znajome kształty zegarków: okrągłe koperty, złote bransolety, delikatne wskazówki przesuwające się z mechaniczną precyzją. Tak wyglądała elegancja tamtych czasów – jeszcze zakorzeniona w tradycji, ale już z niepokojem spoglądająca w stronę przyszłości.

Bo oto na jednej z półek pojawia się coś, co natychmiast przykuwa wzrok: mały, stalowy prostokąt z czarnym ekranem, na którym świecą się cyfry. Żadnych wskazówek, żadnego tykania. Tylko sam czas.
To nowy Timex SSQ (Solid State Quartz) – pierwszy model tego producenta z wyświetlaczem LCD. Dla wielu klientów to jak spotkanie z technologią rodem z laboratoriów NASA. I rzeczywiście – elektroniczne zegarki były wówczas symbolem tej samej fascynacji, która towarzyszyła podbojowi kosmosu.
Świat zegarmistrzowski właśnie przeżywał wstrząs, który później nazwano rewolucją kwarcową. Zaledwie kilka lat wcześniej japońska marka Seiko zaprezentowała pierwszy komercyjny zegarek kwarcowy, a niedługo potem na rynku pojawiły się cyfrowe modele LED od Hamiltona i Pulsara. Rozpoczęły nową erę. Erę, w której czas nie odmierzało już balansujące wahadłowo koło lecz oscylator kwarcowy, drgający z częstotliwością 32 768 herców.

Timex – marka znana z przystępności i solidności – postanowiła przekuć tę technologię w coś codziennego. W 1975 roku wprowadziła SSQ, który łączył precyzję kwarcu z nowym, energooszczędnym wyświetlaczem LCD (Liquid Crystal Display). To była zupełna nowość: cyfry pojawiały się dzięki polaryzacji ciekłych kryształów, a zegarek działał na jednej baterii przez wiele miesięcy, bez konieczności naciskania przycisków czy ładowania.
Design SSQ również nie miał sobie równych. Jego koperta była masywna, o miękkich liniach, z charakterystycznym „radiant finish”, które łapało światło. Wokół ekranu znajdowała się lekko wklęsła, żywiczna ramka z napisem „Solid State Quartz”. Na tle tradycyjnych zegarków wyglądał jak przybysz z innej planety. Dla klienta z Nowego Jorku w 1975 roku zakup takiego zegarka był czymś więcej niż wyborem modelu. To była wiara w technologię, w przyszłość, w postęp. W erze, w której człowiek wciąż marzył o komputerach w każdym domu, Timex SSQ dawał poczucie, że ta przyszłość właśnie się zaczyna.
Rok 2025
Nowy Jork, pięćdziesiąt lat później. To samo miasto, ale… zupełnie inne. Ściany wieżowców w całości pokryte ultra-jasnymi, wielopiętrowymi ekranami LED. Zmieniające treść co kilka minut, wykorzystujące streaming na żywo, technologie rozpoznawania twarzy i dane w czasie rzeczywistym, aby dostosowywać reklamy do pory dnia, pogody, a nawet wydarzeń na świecie.

Nie da się ukryć. Dziś cyfrowe ekrany są wszędzie. W naszych telefonach, samochodach, lodówkach, a przede wszystkim w smartwatchach. Smartwatche przyzwyczaiły nas do nieustannej obecności technologii. Powiadomienia z telefonu, prognoza pogody, kroki, kalorie, tętno, a nawet sen. Wszystko dostępne na nadgarstku. Zegarek stał się rozszerzeniem smartfona, a w wielu przypadkach wręcz jego lustrzanym ekranem.

Co więcej, nikt już nie musi zaglądać do sklepu przy Piątej Alei, żeby kupić zegarek. Wystarczy kilka przesunięć palcem, kliknięcie „Dodaj do koszyka” oraz wybór formy płatności i dostawy.
Ale – podobnie jak w 1975 roku – na jednej z (tym razem jednak wirtualnych) półek pojawia się coś, co natychmiast przykuwa wzrok: mały, stalowy prostokąt z czarnym ekranem, na którym świecą się cyfry. Żadnych powiadomień, żadnych jaskrawych kolorów.

Tylko sam czas.
Timex SSQ Digital Reissue
Timex SSQ Digital Reissue – cyfrowy zegarek, który można zdefiniować jako ten, który nie próbuje konkurować na liczbę funkcji dodatkowych. Jego wyświetlacz LCD pokazuje, która jest godzina. Nic więcej. Tak samo, jak w 1975 roku. W świecie przesyconym technologią, ten minimalizm staje się atutem. To trochę jak powrót do podstaw: kiedy patrzysz na zegarek, widzisz tylko to, co najważniejsze.
Co więcej, Timex SSQ Digital Reissue zachowuje wszystkie elementy, które w 1975 roku czyniły pierwowzór tak niezwykłym. Koperta ma 38 mm średnicy i około 13 mm grubości. Jej powierzchnia została wykończona charakterystycznym promienistym szczotkowaniem, które pięknie łapie światło, podczas gdy boki kontrastują gładkim, lustrzanym polerowaniem. To detale, które nadają zegarkowi głębi i sprawiają, że wygląda niemal jak rzeźba z epoki retro-futuryzmu.


Wyświetlacz LCD otacza subtelnie wklęsła ramka z żywicy, ozdobiona napisem „Solid State Quartz” – przypomnieniem czasów, kiedy ten termin był synonimem najnowszej technologii. Całości wizerunku dopełnia stalowa bransoleta, która gładko integruje się z kopertą dzięki 19-milimetrowym uszom, dodając zegarkowi spójności i klasycznej elegancji.
Pod względem funkcjonalności reedycja pozostaje wierna oryginałowi. Żadnych alarmów, żadnych stoperów, żadnych dodatkowych funkcji. Wystarczająco na co dzień, a zarazem zgodnie z duchem epoki, która dopiero uczyła się, co znaczy „cyfrowy czas”.
Timex SSQ - 1975 vs. 2025
Współczesny SSQ ma jednak subtelne ulepszenia, korzystając z technologii i doświadczeń, których marka Timex w połowie lat 70. jeszcze nie miała: wodoszczelność na poziomie 5 ATM, solidniejszą konstrukcję i bardziej dopracowane materiały.

Najbardziej praktyczną cechą nowego modelu jest wspomniana wodoszczelność 5 ATM, czyli odporność na kontakt z wodą w codziennych sytuacjach – mycie rąk, deszcz, a nawet szybki prysznic. Pierwszy model SSQ z 1975 roku nie mógł zaoferować takiego komfortu: wystarczył przypadkowy kontakt z wilgocią, by ryzykować uszkodzenie elektroniki.
Drugim ulepszeniem jest sama konstrukcja koperty. Grubość ok. 13 mm i stalowa obudowa pozostają zgodne z pierwowzorem, ale dziś materiały są precyzyjniej obrabiane, a wykończenie – bardziej jednorodne i trwałe. Dzięki temu zegarek nosi się solidniej, mniej podatny jest na rysy i zachowuje swój blask przez dłuższy czas. Warto zobaczyć krótki film, który dobrze ukazuje kształt i wykończenie powierzchni koperty tego nowego modelu:
Również bransoleta zyskała nową jakość. W reedycji dopasowano ją tak, by gładko współgrała z kopertą, a zastosowane ogniwa są bardziej odporne na wyginanie i wycieranie. To nie tylko poprawa trwałości, ale też wygody: zegarek lepiej układa się na nadgarstku i nie ma tego „luźnego” uczucia, które bywało bolączką oryginałów sprzed dekad.
Wreszcie, detale wykończenia – kontrast między promienistym szczotkowaniem a lustrzanym polerowaniem – dziś wykonano z większą precyzją. Efekt? SSQ Digital Reissue wygląda tak, jakby był dopiero co wyjęty z gabloty jednego z salonów przy Piątej Alei w 1975 roku.
Timex 1975 SSQ Digital Reissue - dostępność i cena
Pół wieku temu Timex SSQ był zapowiedzią jutra – symbolem technologicznego przełomu, który przenosił czas z mechanicznej precyzji w świat elektroniki. Dziś, w 2025 roku, jego reedycja przypomina, że przyszłość nie zawsze oznacza więcej funkcji i bardziej złożone rozwiązania. Czasem to powrót do prostoty staje się najbardziej nowoczesnym gestem.

W świecie, w którym ekrany zdominowały każdy aspekt życia – od witryn sklepów po wnętrze samochodów i lodówki – mały, stalowy prostokąt z czarnym wyświetlaczem LCD wydaje się czymś zaskakująco świeżym. Podobnie jak w 1975 roku, także dziś ten model się wyróżnia. Tylko z innego powodu…
Cena zegarka Timex 1975 SSQ Digital Reissue to 725 złotych.









greenlogic.eu