Odsłuchaj ten wywiad w wersji audio:
Delikatna, krucha, ale też niezwykle wymagająca – taka jest porcelana. Zwykle kojarzy się nam z filiżankami, talerzami czy bibelotami stojącymi w kredensie.
Bartek Mejor znalazł w niej swoje medium i udowadnia, że ten delikatny materiał może być tworzywem nowoczesnym i mieć zupełnie nowe oblicze. W wywiadzie z nami mówi między innymi o fascynacji porcelaną, jej podwójnej naturze i tworzeniu porcelanowych tarcz zegarków. Dowiecie się też, jak wygląda jego praca i dlaczego porcelana wciąż potrafi zaskakiwać.
Zapraszam do lektury.
…
Maciej Kopyto (Zegarki i Pasja): Pierwszy raz o kolekcji Błonie Rzemieślnicze, do której tworzysz tarcze, wspominaliśmy w portalu pod koniec 2020 roku. Wtedy Adrian, autor artykułu, napisał: „Precyzyjna dbałość o najdrobniejsze detale, unikatowość i jakość. To cechy dobrego rzemiosła i właśnie je postanowiono przenieść na zegarki linii Błonie Rzemieślnicze. Oby się to udało”.
Minęło od tego momentu kilka lat. Zanim Cię spytam, czy to się udało, chciałem prosić, abyś opowiedział, jak zaczęła się Twoja przygoda z porcelaną?
Bartek Mejor: Moja przygoda z porcelaną zaczęła się wiele lat temu, gdy pracowałem przez rok jako asystent artysty Daniela Reynoldsa w jego londyńskiej pracowni ceramicznej.
A kim jest Daniel Reynolds i co robiłeś w Londynie, jeśli możesz nam zdradzić?
To artysta ceramik tworzący unikatową ceramikę użytkową – lampy i naczynia.
Do Londynu przyjechałem bezpośrednio po Międzynarodowym Festiwalu Ceramiki, który odbywał się w 2003 roku w walijskim mieście Aberystwyth. Podczas wykładów i rozmów z uczestnikami festiwalu po raz pierwszy pojawiła się myśl, żeby zająć się zawodowo tworzeniem ceramiki właśnie w Wielkiej Brytanii.
Napisałem maile do kilku pracowni ceramicznych w Londynie z pytaniem, czy mógłbym się zatrudnić w charakterze czeladnika, i pozytywnie odpowiedział właśnie Daniel Reynolds.
Czy to był Twój pierwszy kontakt z tym materiałem?
Tak, tam po raz pierwszy zetknąłem się z odlewaniem porcelany w formach gipsowych i materiał ten zachwycił mnie swoją szlachetnością i delikatnością.
Postanowiłem zdać na specjalistyczne studia na wydziale ceramiki w Bath Spa University, a potem ukończyłem Królewską Akademię Sztuk Pięknych w Londynie. Tam eksperymentowałem z nowymi technologiami, jak modelowanie 3D i druk 3D, łącząc je z tradycyjnym rzemiosłem.
Zaczęło się od modeli papierowych i modelowania 3D, które przekładałem na formy gipsowe i odlewy porcelanowe. Tak powstały moje pierwsze kolekcje dla portugalskiej marki Vista Alegre – funkcjonalne, rzeźbiarskie obiekty inspirowane naturą i sztuką origami.


Użyłeś określenia „rzeźbiarskie obiekty”. Czy w pracy czujesz się bardziej rzemieślnikiem, projektantem, czy twórcą dzieł sztuki?
W mojej pracy trudno jest oddzielić rzemiosło, projektowanie i sztukę – wszystkie te sfery się przenikają. Rzemiosło to fundament: ceramika wymaga precyzji, wiedzy technologicznej, ogromnej cierpliwości. Bez tego żadna z moich form by nie powstała.
Projektowanie jest narzędziem – pozwala mi myśleć o funkcji, o produkcji, o tym, jak obiekt będzie używany i jak odnajdzie się w codzienności.
Ale najważniejszy jest dla mnie wymiar artystyczny. Zawsze interesuje mnie forma – jak gra ze światłem, jaką opowiada historię, jakie wywołuje emocje.
Czyli jednak najbardziej artysta (śmiech). OK.
A co najbardziej fascynuje Cię w pracy z tak wymagającym, ale i kruchym materiałem?
W pracy z ceramiką fascynuje mnie jej podwójna natura. Z jednej strony to materiał niezwykle wymagający, kruchy i kapryśny – wymaga pokory, bo proces wypału czy szkliwienia zawsze niesie ze sobą element nieprzewidywalności. Daje jednak ogromne możliwości – pozwala tworzyć formy lekkie i delikatne, ale też rzeźbiarskie, pełne ekspresji.
Jak ta nieprzewidywalność się objawia?
Mogę zaplanować formę w każdym detalu, a jednocześnie wiem, że piec czy szkliwo potrafią wnieść do pracy coś nowego, czego nie da się do końca przewidzieć. Ta niepewność sprawia, że ceramika nigdy nie jest nudna, za każdym razem odkrywam ją na nowo.
A czy kiedykolwiek myślałeś, że porcelana zaprowadzi Cię do świata zegarków?
Prawdę mówiąc, nie sądziłem, że praca z porcelaną zaprowadzi mnie do świata zegarków.
Zegarek to skala mikrorzeźby: każdy detal ma znaczenie, każda powierzchnia komunikuje jakość. Zauważyłem jednak, że cechy porcelany, takie jak precyzja odwzorowania detalu i możliwość uzyskania ciekawych faktur, świetnie odpowiadają wyzwaniom projektowania zegarka.
„Każda powierzchnia komunikuje jakość” – muszę zapamiętać, pięknie to ująłeś.
Chwilę temu powiedziałeś, że najważniejszy jest dla Ciebie wymiar artystyczny. Z doświadczenia wiem, że piękne rzeczy niekoniecznie są… praktyczne. Kiedy myślisz o tarczy zegarka, zaczynasz od funkcjonalności, na przykład czytelność, proporcje i tak dalej, czy raczej od tego, jakie emocje ma wywołać u właściciela/właścicielki zegarka?
Myśląc o tarczy zegarka, zaczynam raczej od emocji i wrażeń estetycznych.
Funkcjonalność – czytelność, proporcje – jest oczywiście ważna i nie może zostać zaniedbana, ale dla mnie punktem wyjścia jest to, jakie doświadczenie ma mieć osoba, która patrzy na zegarek codziennie.
Czyli tarcze z porcelany mają być swoistym wyróżnikiem?
Dokładnie. Każda tarcza porcelanowa jest odrobinę inna i właśnie ta niepowtarzalność sprawia, że zegarek staje się czymś więcej niż przedmiotem użytkowym. To osobisty, poetycki obiekt.


Znów podsunąłeś mi tekst do zapamiętania (śmiech). A czy porcelana w zegarku zachowuje się inaczej niż w większych projektach, na przykład w rzeźbach czy naczyniach?
Tak, zdecydowanie. Skala zmienia wszystko.
W rzeźbach czy naczyniach porcelana daje mi możliwość eksperymentowania z formą, fakturą, grubością ścianek. Mogę pozwolić sobie na rzeźbiarską ekspresję. W zegarku każdy mikron ma znaczenie, margines błędu praktycznie nie istnieje.
To praca wymagająca ogromnej precyzji i kontroli, zwłaszcza że porcelana jest materiałem kapryśnym i znanym z tego, że potrafi pękać i deformować się w wysokich temperaturach.
Brzmi jak spore wyzwanie. Łatwo o błędy?
Podczas każdego stadium procesu bardzo łatwo o błędy. Produkcja porcelanowych tarcz to wielostopniowy, czasochłonny proces – połączenie wieloletniego artystycznego doświadczenia z dużą dozą cierpliwości. Powierzchnia porcelany musi być idealnie płaska i pozbawiona pęknięć.
Jestem po długiej rozmowie z panią Ewą Buksą, światowej sławy emalierką, też współpracującą z jedną z polskich marek. Podczas spotkania zastanawialiśmy się, jak duże różnice są między emalią i porcelaną? Czy możesz nam to wyjaśnić?
Czym się różni tarcza emaliowana od porcelanowej?
Tak.
W dużym skrócie – emaliowana tarcza to sproszkowane szkło naniesione na podkład z metalu (zazwyczaj miedzi) i stopione w temperaturze około ośmiuset stopni Celsjusza. W wyniku wielokrotnego wypalania można uzyskać efekty głębi i barwy.
W przypadku tarczy porcelanowej barwne pigmenty mineralne nanosi się na podkład z utwardzonej białej porcelany i topi w temperaturze powyżej tysiąca dwustu stopni. Szkliwa ceramiczne dają możliwość uzyskania szerokiej gamy kolorów i efektów.
A ile prób zazwyczaj musisz wykonać, żeby powstała ta jedna perfekcyjna tarcza?
To zależy od projektu, ale zazwyczaj na jedną perfekcyjną tarczę przypada około dziesięciu prób. Efekt widać dopiero po drugim wypale pieca ceramicznego, podczas którego topi się szkliwo. To często loteria – wypalam serię tarcz, a połowa pęka, reszta ma drobne skazy.
Ale cykliczna powtarzalność to esencja rzemiosła. Każda porażka uczy, jak dostosować gęstość czy temperaturę wypalania danego szkliwa.


Połowa pęka… Hmm, nasuwa mi się pytanie, czy nie ma ryzyka, że tarcza umieszczona w zegarku też pęknie po jakimś czasie bądź w wyniku uderzenia zegarkiem o coś?
Tarcze są montowane na specjalnym metalowym podkładzie, który amortyzuje wstrząsy, a całość zamknięta jest szczelnie w kopercie zegarka. Dzięki tym zabiegom porcelana jest odporna na pęknięcia.
Uspokoiłeś mnie. Dziękuję za wyjaśnienie.
Wróćmy do kwestii technicznych. Adrian, opisując kolekcję Rzemieślnicze, wspominał w tekście, iż „opracowanie właściwej metody wytwarzania porcelany, cienkiej jak opłatek, wymagało przezwyciężenia szeregu technicznych wyzwań”. Możesz opowiedzieć, jak ten proces wygląda?
Proces zaczyna się od odlania w specjalnej formie gipsowej cienkiej warstwy płynnej porcelany. Kiedy materiał jest jeszcze miękki, ręcznie wycina się krążki o odpowiedniej średnicy. Po wyschnięciu tarcze zostają utwardzone w piecu ceramicznym w temperaturze powyżej tysiąca dwustu stopni. Pod wpływem tak wysokiej temperatury porcelana staje się bardzo biała i twarda. Następnie tarcze są ręcznie malowane ceramicznym szkliwami z dodatkiem wyselekcjonowanych pigmentów mineralnych.
W trakcie powtórnego wypału w piecu warstwa szkliwa stapia się z porcelaną. Po utwardzeniu szkliwa w tarczach wykonuje się wiertłem diamentowym otwór na wskazówkę. W ostatniej fazie procesu gotowe tarcze zeszlifowuje się ręcznie do grubości około jednego milimetra i umieszcza na metalowych podkładach, które zostaną zamontowane w kopercie zegarka.




Co było największym wyzwaniem?
Największym wyzwaniem było osiągnięcie idealnie płaskiej tarczy: w piecu powyżej tysiąca dwustu stopni masa porcelanowa kurczy się nierówno, co powoduje pofalowania i pęknięcia.
Teraz już rozumiem, dlaczego mówisz, że to loteria.
W pracy z tarczami zaskoczenie jest właściwie przy każdym otwarciu pieca, nigdy nie wiadomo, jaki procent tarcz będzie nadawał się do dalszej pracy.
Swoją drogą praca z takim materiałem musi być momentami bardzo frustrująca. Masz pewnie wiele ciekawych anegdot. Podzielisz się choć jedną?
Pamiętam, że przy pierwszych próbach jedno ze szkliw spłynęło całkowicie z tarcz i zespoliło je z piecową półką. Musiałem ręcznie odkuwać te tarcze… dłutem.
Idealnie nadawałyby się do jakiejś edycji limitowanej (śmiech).
A jak narodziła się współpraca z marką Błonie?
Współpraca narodziła się dość naturalnie w 2020 roku – znaliśmy się wcześniej z eventów branżowych. Spotkaliśmy się w Warszawie, pokazali mi prototypy zegarków i zapytali: „A gdyby tarcza była z porcelany?”.
Pracowałeś wcześniej z innymi markami zegarkowymi?
Jeśli chodzi o inne marki zegarkowe – nie, Błonie było pierwszym takim doświadczeniem. Tym ciekawsze było dla mnie odkrycie, jak bliskie sobie mogą być zegarmistrzostwo i ceramika: oba te światy łączy pasja do detalu, precyzji i tworzenia rzeczy, które przetrwają próbę czasu.
No to teraz mogę Cię spytać, czy się udało?
Tak, udało się. Choć proces przygotowania kolekcji Rzemieślnicze trwał blisko rok i zanim powstała pierwsza tarcza, którą można było nazwać finalną, były dziesiątki prób.
Testowałem grubość tarcz, sposób szkliwienia, odcienie bieli, reakcje materiału na wypał i dopasowanie do mechanizmu. Uczyłem się użycia porcelany w nowym kontekście, w którym margines błędu praktycznie nie istniał.

Zegarki Błonie to część historii polskiego wzornictwa zegarkowego, która to historia – ogólnie i delikatnie ujmując – jest dość skromna. Jak widzisz swoje porcelanowe tarcze w kontekście tej tradycji?
Marka Błonie ma wyjątkowe miejsce w historii polskiego wzornictwa. Jest symbolem wiary w to, że możemy tworzyć rzeczy piękne i precyzyjne we własnym kraju.
Moje tarcze są w pewnym sensie kontynuacją tej historii, ale opowiedzianą innym językiem. Zamiast metalu czy lakieru pojawia się porcelana – materiał głęboko zakorzeniony w kulturze i rzemiośle, a jednocześnie rzadko spotykany w zegarmistrzostwie.
Miałeś wolną rękę przy projektowaniu tarcz, czy jednak były konkretne ograniczenia narzucone przez zegarmistrzów?
Miałem sporą swobodę, jeśli chodzi o wybór szkliw, ale oczywiście istniały ograniczenia techniczne wynikające ze świata zegarmistrzostwa.
Porcelana jest kapryśnym materiałem, a tarcza zegarka to obiekt o bardzo małej skali – nawet ułamek milimetra ma znaczenie. Wskazówki i indeksy musiały idealnie współgrać z powierzchnią, a jednocześnie zachować czytelność oraz trwałość.
W porcelanie łatwo uchwycić subtelność światła i koloru. Czy w tarczach zegarków wykorzystujesz te same efekty, które stosujesz w swojej sztuce?
Tak, zdecydowanie. Szkliwa ceramiczne pozwalają na zabawę światłem, cieniem i delikatnymi niuansami koloru, te same zasady przenoszę na tarcze zegarków. Nawet w mikroskali staram się, aby powierzchnia szkliwa reagowała na światło w sposób subtelny i zmienny, tworząc efekt głębi.
Która tarcza podoba Ci się zatem najbardziej? Mnie urzeka ta w kolorze pomarańczowym.


Najbardziej lubię tę w odcieniach błękitu, z delikatną siatką spękań, tak zwanych krakli. Każda tarcza ma inną siatkę krakli i jest unikatowa.
Uważasz, że porcelana w zegarkach może stać się charakterystycznym wyróżnikiem polskiego designu na świecie, czy to raczej jednorazowy projekt i współpraca?
Projekt i współpraca z marką Błonie były wyjątkowe, ale otwierają drzwi do dalszych eksperymentów i pokazują, że polski design nie boi się trudnych wyzwań.
OK. A gdybyś mógł stworzyć zegarek marzeń – bez ograniczeń technologicznych – jak wyglądałaby jego tarcza?
Gdybym miał pełną swobodę, tarcza mojego zegarka marzeń byłaby rzeźbiarską formą w miniaturze. Wykonana z porcelany, ale nie płaska – miałaby delikatną fakturę, która gra ze światłem, tworząc zmieniające się refleksy w zależności od kąta patrzenia.
Brzmi intrygująco. Mam nadzieję, że ktoś z branży przeczyta tę rozmowę i kiedyś w przyszłości uda Ci się zrealizować ten pomysł!
Byłoby super, ja jestem na tak.
Nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie, bo wspominałeś o tworzeniu rzeczy, które przetrwają próbę czasu. Jak już mówiliśmy – porcelana jest trwała, a zarazem krucha. Jak te cechy mają się w kontekście zegarka?
Zawsze fascynowało mnie, jak porcelana łączy w sobie trwałość i kruchość. Jest niezwykle twardym materiałem, ale jednocześnie tak łatwo ją rozbić. Zamknięta w kopercie tarcza porcelanowa jest odporna na mijający czas, który odmierza mechanizm zegarka. Kolory szkliwa nie wyblakną pod wpływem promieni słońca i będą tak samo wyraziste nawet za kilkaset lat.
A więc faktycznie powstaje produkt na pokolenia.
A co dalej? Masz już pomysł, jak jeszcze połączyć sztukę porcelany ze światem designu i zegarków?
Porcelana wciąż kryje w sobie ogromny potencjał i ma inną ciekawą właściwość – częściową transparentność, dzięki której światło przenika przez materiał w sposób miękki i subtelny. Obecnie pracuję nad użyciem jej w skali bardziej architektonicznej i projektuję serię dekoracyjnych obiektów oświetleniowych.
Również brzmi intrygująco. Będę śledził Twoją dalszą karierę i mocno trzymam kciuki.
A na koniec „Szybka runda z Bartkiem Mejorem”, czyli dziesięć pytań do:
1. Pierwszy zegarek, jaki pamiętasz?
Elektroniczny Casio, który nosiłem w podstawówce.
2. Porcelana czy stal?
Porcelana.
3. Minimalizm czy dekor?
Dekor.
4. Zegarek na pasku czy na bransolecie?
Na bransolecie.
5. Najtrudniejsza rzecz, jaką zrobiłeś z porcelany?
Unikatowe tarcze dla jednego z klientów Błonie.
6. Kawa czy herbata podczas pracy w pracowni?
Kawa z kawiarki Bialetti.
7. Inspiracja dnia codziennego – co ostatnio Cię zachwyciło?
Wystawa rzemiosła artystycznego „Nów” w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego.
8. Gdybyś miał dwadzieścia cztery godziny wolnego – jak byś je wykorzystał?
Tak jak każde dwadzieścia cztery godziny, czyli poświęciłbym je swojej projektowej pasji.
9. Zegarek vintage czy nowoczesny?
Nowoczesny.
10. Najdziwniejszy pomysł, jaki kiedykolwiek przyszedł Ci do głowy w pracy?
Mam wiele pomysłów na dziwne lampy z porcelany.
Super, bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Słowo do naszych Czytelników i Czytelniczek?
Mam nadzieję, że każdy Wasz moment z zegarkiem będzie inspiracją i przypomnieniem, że piękno kryje się w detalach.
„Piękno kryje się w detalach” – piękne zakończenie. I kolejne do zapamiętania. Dziękuję.
Więcej ciekawych rozmów tu: wywiady o zegarkach i z osobami ze świata zegarków.









greenlogic.eu