Alpina to szwajcarska marka, która słusznie przywodzi na myśl skojarzenia z ośnieżonymi szczytami gór, wymagającymi wędrówkami oraz wysiłkiem i satysfakcją nieodłącznie towarzyszącymi sportom ekstremalnym. Założona w 1883 roku, w ciągu swojej historii funkcjonowania miała kilka kamieni milowych, jak na przykład opatentowana koronka Brevet 1464 z 1933 roku, czy też stworzenie zegarka Alpina 4 w 1938 roku. Świetlaną przyszłość zapowiadała również stale rosnąca światowa sieć dystrybucji oraz potężne wojskowe zamówienia. Warto wspomnieć, że producent ten dbał również o płeć piękną, wprowadzając systematycznie damskie kolekcje już od lat 20. XX wieku.
Niestety nie obyło się bez groźnych dla firmy „lawin”, z których najgroźniejszą okazał się kryzys zwany „kwarcowym”, który przypadł na lata 70. XX wieku. Czym był? Zdarzeniem, po którym wiele firm z branży zegarkowej nie podniosło się już nigdy, w tym także wygasiło działalność Alpiny na kilka dekad, aż do 2002 roku. Osiemnaście lat temu decyzję o zakupie firmy podjęło przedsiębiorstwo Frédérique Constant SA, by przywrócić ją realnie do życia już rok później.
Powroty do przeszłości, zwłaszcza tej chlubnej, są czymś zupełnie naturalnym w zegarmistrzowskim świecie. Czerpanie pełnymi garściami z historycznych modeli, które kiedyś odniosły sukces tłumaczą nie tylko względy finansowe ale przede wszystkim marketingowe.
Trend powrotu do korzeni, podtrzymywania dziedzictwa oraz reedycji jest bardzo silny w branży i nie trudno zauważyć, że ulega mu większość marek, od budżetowych po te z wyższej półki.
Seria zegarków Alpina Comtesse podąża tym szlakiem, i to całkiem pewnie. Linia zaprezentowana po raz pierwszy w 1963 roku, już wtedy dzieliła się na odłam sportowy i elegancki. Dzisiaj tworzy ją dodatkowo technologiczny, w postaci kilku modeli typu smartwatch. Wszystkie łączy unikalne zestawienie sportowego szyku z najlepszymi cechami szwajcarskiego zegarka.
W tym roku zdecydowanie zostaje w estetyce „chic”, wzbogacając swoją najbardziej charakterystyczną damską kolekcję o modele z masą perłową i diamentowymi detalami.
Modele Comtesse mają ucieleśniać koncepcję stylu alpejskiego w iście szwajcarskim wydaniu – charakter, luksus, prostota i jakość. Znajdziemy tutaj sprawdzone rozwiązania: klasycznie miękkie linie przechodzą w okrągłą kopertę mierzącą 34 milimetrów średnicy. Do wyboru jest kilka wariantów - wersja stalowa, bądź „two-tone” w zestawieniu z kolorem klasycznego złota.
Polerowana luneta koresponduje z środkowym rzędem ogniw bransolety. Jej zewnętrzne krawędzie są matowe. Osobiście nie jestem fanką takich zestawień, szczególnie w wersji bi-color, czasem wygląda to – mówiąc na wprost - nieco... tanio. Podstawowa różnica tkwi jednak w kolorze tarczy oraz indeksach. Zdecydowanie najciekawiej prezentuje się wariant z czarnym cyferblatem, który dzięki materiałowi z jakiego jest wykonany (niejednorodna faktura masy perłowej) gwarantuje bardzo przyjemne dla oka doznania wizualne.
Mieniąca się ciemna barwa, przeplatana akcentami morskiej zieleni robi piorunujące wrażenie w zestawieniu z jedenastoma diamentami, które oznaczają godziny. Na całe szczęście producent nie wpadł na pomysł proponowania tej referencji z odcieniem złota. To zdecydowanie czarny koń serii Comtesse. Kolejna opcja jest surowa, ale to jej główny atut – całość utrzymana w mroźnym, srebrzystym tonie to królestwo uniwersalności.
Zaprezentuje się znakomicie nie tylko na stoku, ale również przyjęciu czy bardziej formalnych okolicznościach. Tutaj nie znajdziemy kamieni szlachetnych, lecz proste markery, podobnie jak wskazówki, wypełnione substancją luminescencyjną.
Żadnych wariacji, nawet sekundnik jest po prostu gładki i stalowy. Ostatnie dwie referencje są niemal bliźniacze i kierowane do klientek lubiących bardziej biżuteryjne zegarki. Tutaj „dzieje się” więcej – wspomniana już kolorystyka two-tone obejmuje dodatkowo wskazówki, obramówki indeksów, środkowy rząd ogniw, lunetę oraz koronkę.
Elementami wspólnymi dla całej czwórki nowych modeli dla pań są wewnętrzna podziałka minutowo-sekundowa w formie pierścienia, substancja luminescencyjna na wskazówkach, wskazanie daty na godzinie 6 oraz nazwa kolekcji na tarczy. Trójkątne zakończenie sekudnika, wyraźnie korespondujące z logotypem marki, to miły dla oka i przemyślany akcent.
W środku pracuje precyzyjny mechanizm kwarcowy Alpina AL-240, skryty pod grawerowanym deklem. Producent podaje żywotność baterii na poziomie 45 miesięcy. Ze względu na górskie przeznaczenie wodoodporność o wartości 10 ATM jest do szusowania w pełni wystarczająca.
Marka Alpina nie spoczywa na laurach i sukcesywnie odbudowuje utraconą przed laty pozycję. Świadczy o tym otwartość na technologie (smartwatche) oraz rosnąca rozpoznawalność na rynku. Przynależność do Citizen Holdings of Tokyo (od 2017 roku) zaowocowała również większymi słupkami sprzedaży (35% na plus).
Czynników jest zapewne więcej – od dobrego designu po wysoką jakość wykonania. Przed wprowadzeniem na rynek zegarki marki Alpina przechodzą szereg testów i symulacji, również w ekstremalnych warunkach, by zapewnić możliwie największą satysfakcję odbiorcy.
Cena damskich zegarków z linii Alpina Comtesse waha się w zależności od wersji w przedziale od około 3500 do 4500 złotych.
Wszelkie nowości, recenzje zegarków oraz informacje dotyczące marki Alpina znajdują się zawsze na indywidualnej podstronie marki tu: ALPINA.
Marzena Kondera - Giergiel