„Legendy chrześcijańskie” i święty Eligiusz,
czyli rzemieślniczy morał z opowiastki na temat kowala, który został misjonarzem
W Galerii Uffizi we Florencji znajduje się obraz „Koronacja Marii” namalowany u schyłku XV wieku przez Sandra Botticellego (pseudonim Alessandra di Mariana Filipepiego), florenckiego artysty epoki Renesansu, który żył w latach 1445–1510.
Dzieło wykonane techniką tempery na desce, wraz z pięcioma predellami (tj. „Święty Jan Ewangelista na Patos”, „Święty Augustyn w celi”, „Zwiastowanie”, „Święty Hieronim w akcie skruchy” i „Święty Eligiusz podkuwa konia ze złamaną nogą”), pierwotnie eksponowane było w ołtarzu kaplicy złotników we florenckim kościele Świętego Marka.
Opisy piątej sceny (tytułowanej też „Cud świętego Eligiusza” z datowaniem 1490–1492) odwołują się do legendy, według której święty Eligiusz okiełznał konia opętanego przez diabły. Odciął rumakowi jedną z nóg, przybił wykonaną przez siebie podkowę, a bezkrwawą operację zakończył znakiem krzyża, spajającym kończynę i dającym koniowi pełną sprawność. Na obrazie namalowano też diabła (kobietę z rogami) oraz młodzieńca z trudnością trzymającego za uzdę porywczego konia.
Nierealność sceny dopełniona została artyzmem przedstawienia i symboliką, a gra oczu i zastosowana kolorystyka (także umaszczenie konia) z pewnością dają więcej informacji we wnikliwej analizie erudyty niż może oczekiwać prostoduszny słuchacz legend.
Jedno nie ulega wątpliwości!
Usytuowany w centrum planu, skupiony na pracy, w czerwonym nakryciu głowy Eligiusz jest „panem sytuacji”.
Zainspirowani wizerunkiem z pewnością sięgną do literatury nie tylko z zakresu historii sztuki, ale także źródłowych zbiorów legend w nadziei na poszerzenie wiedzy o kunszcie rzemieślniczym połączonym z najbardziej wyrafinowanym uduchowieniem, co w efekcie dawało możliwość czynienia cudów. Być może takie wersje legendy są spisane, ale na polskim rynku księgarskim dostępna jest obecnie inna. O niej właśnie będzie poniższa dygresja…
Warszawskie Wydawnictwo Promic anonsowało piąte wydanie „Legend chrześcijańskich”, których wybory dokonali: ksiądz Stanisław Klimaszewski i Luigi Santucci w następujący sposób: „Łacińskie słowo «legenda» znaczy to, co powinno się czytać. Legendy chrześcijańskie zaczęły powstawać już w pierwszych wiekach Kościoła jako barwne opowieści o życiu Jezusa, Matki Najświętszej, a później także świętych. Niektóre z legend zawartych w niniejszym tomie pochodzą jeszcze ze średniowiecza, inne zostały napisane w wiekach późniejszych bądź współcześnie.
Obok legend polskich Czytelnik znajdzie tu opowieści z kręgu kultury romańskiej, zarówno ludowe, jak i literackie.
Zawsze chętnie słuchane i czytane nie tylko przez dzieci. Wspaniała lektura dla całej rodziny”
(zob. https://wydawnictwo.pl/legendy-chrzescianskie-wybor-ks-stanislaw-klimaszewski).
We wstępie napisano ponadto, „że zbiór ten nie ma ambicji przedstawienia przeglądu naukowego legendy chrześcijańskiej w jej historycznym i terytorialnym rozwoju. Jego zadanie jest skromniejsze: być popularną i – choć to dziś niemodne – budującą lekturą dla czytelnika”. W książce znajduje się 68 utworów i wydzielono w niej cztery części, tj. „Chrystus w legendzie”, „Matka Boska w legendzie”, „Święci w legendzie”, „Legendy różne”. Tomik nie jest ilustrowany, a powagi dodaje mu zamieszczona na końcu bibliografia i podpisy autorskie przy niektórych utworach.
Wśród piętnastu legend zamieszczonych w rozdziale „Chrystus w legendzie” jest krótki utwór, podpisany przez Federica Mistrala i zatytułowany „Święty Eligiusz kowal” (s. 62–67, jest to polski przekład z: Leggende cristiane, Fratelli Fabbri Editori, Milano 1963, s. 413–416).
Dodać w tym miejscu wypada, że Fédéric Mistral (1830–1914) był francuskim poetą, filologiem i językoznawcą oraz laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (1904), a internetowy odpis opowiadania o świętym Eligiuszu znajduje się także w serwisie „Apostoł. Portal młodzieży katolickiej”, zob. zakładka „Czytelnia – Legendy chrześcijańskie”,
Zachęcam PP. Czytelników tego eseju do wcześniejszego zapoznania się z treścią legendy, bowiem ze względu na skromny limit objętościowy, nie analizuję jej i nie streszczam, lecz skupiam uwagę na konkretnym wątku i próbuję udzielić odpowiedzi na pytanie: Czego współczesny rzemieślnik może nauczyć się od świętego Eligiusza, przedstawionego jako kowal w zbiorze „Legend chrześcijańskich”?
Kilkustronicowe dziełko nie jest typową legendą, osadzoną w tradycji kulturowej lecz jakby literacką igraszką, parodiującą wartości stawiane na piedestale XIX-wiecznej cywilizacji zachodnioeuropejskiej. Stylizowana powiastka ma znamiona baśni lub nawet bajki z pointą, a jej napisanie służyło gloryfikacji mocy pozafizycznej, nadprzyrodzonej Jezusa, którego Bóg posłał na ziemię z misją specjalną, choć – bezstronnie oceniając – nie bezdyskusyjnie chwalebną.
Ukorzenie (zwykłego) człowieczeństwa, objawiającego się pozytywistycznym dążeniem do mistrzostwa w wykonywanej pracy i dumą z jego osiągnięcia, okazało się zadaniem prostym dla Syna Bożego i skutkującym pozyskaniem gorliwego głosiciela Słowa objawionego. Wielkiej szkody z tego nie odnotowano, bo bohaterowie tej konkretnej akcji nigdy nie tworzyli przecież jednej społeczności (Bóg Ojciec – wiekuistość, Jezus – I wiek, święty Marcin – IV wiek i wreszcie święty Eligiusz żył na przełomie VI i VII wieku), a nowa jakość powstała w nie w sensie materialnym, ograniczonym do życia konkretnego człowieka lecz duchowym i ponadczasowym.
I nie ma w tym nic nadzwyczajnego!
To cecha umoralniającej literatury religijnej. Wartościowe w niej jest nie tylko to, że prezentuje sylwetki i postawy bogobojne, ale też szkicuje życiową niedoskonałość.
Przeanalizujmy czynniki, które skłoniły (lub raczej zmusiły) kowala do przebranżowienia?
Był dobrym człowiekiem, który dodatkowo znał doskonale swój fach. Wykuwał podkowę tak szybko, że przed uzyskaniem finalnego dzieła tylko dwa razy żelastwo wkładał w ogień, aby rozżarzyć.
Szczycił się swoimi umiejętnościami, zadbał o dobrą reklamę (wywieszka na drzwiach) i posiadał prestiż społeczny (mieszkańcy osady wiedzieli, jak objaśnić przybyszowi informację z szyldu kuźni).
Nie integrował się z pospólstwem, ale okazany sobie szacunek odwzajemniał uprzejmością (przyjęcie przybysza, który oddał hołd jego mistrzostwu, a przedstawił się jako czeladnik). Choć potrafił wiele, wciąż był gotowy do nowych nauk, chciał wiedzieć i umieć więcej.
Czyż nie takich rzemieślników potrzebuje współczesny świat?
Czyż nie tacy są ci najlepsi w ich gronie?
Dlaczego więc kowal z powiastki Mistrala zdjął „skórzany fartuch, wyszedł z kuźni i ruszył przez świat, by głosić” nie swoją już chwałę?
Bo był Eligiuszem!
Późniejszym biskupem i świętym.
On nie popełnił błędu, lecz awansował.
Z ograniczoności materii martwej (metal, podkowa, narzędzia) i ożywionej (koń) przeszedł do działania i oddziaływania energetycznego (duchowy wymiar słowa Bożego). I pamięć o Nim trwa nadal.
Przecież jednak wielu dobrych rzemieślników, nie mających predyspozycji do kariery na łonie Kościoła, Gminy lub partii, w codzienności warsztatowej postępuje bardzo podobnie, okazując zaufanie i łatwowierność wobec podejmujących rozmowę nieznajomych, zdradzając tajemnice fachu, w nieświadomości ulegając technikom stosowanym przez specjalistów od pracy z energiami (np. hipnoza), sięgając po prawidła nijak nie dające się spożytkować w ich działalności, a potem pozostaje gorycz i smutny los „żebraka” (no, może nie aż tak! ale emerytury nie są w rzemiośle zbyt wysokie, zaś przekwalifikowanie samostanowiącego o sobie rzemieślnika na „trybik systemu” nie każdemu zapewnia blaskomiotną karierę).
Jak temu zaradzić?
Oto kilka prostych zasad:
1. Zarówno w swojej działalności, jak i w ocenie innych, respektować prawdę o rzemieślniczym indywidualizmie i dążyć do mistrzostwa w tym trybie, zaś wszelką kolektywizację tolerować w zakresie funkcji wykonawczych i współistnienia towarzyskiego.
2. Szanować zdobyte w toku własnej nauki i doświadczenia umiejętności.
3. Wiedzieć, że każdy fach rządzi się swoimi prawidłami, a domeną rzemiosł (zarówno wytwórczych, jak i naprawczych) jest materia ze wszystkimi jej ograniczeniami i właściwościami fizycznymi.
4. Pozostawać skromnym. Niech o rzemieślniczej sprawności świadczy dzieło, nie słowa!
5. Dbać o zachowywanie tajemnicy zawodowej, a z ujawniania części wiedzy czerpać wymierne korzyści (patenty, prawa autorskie, godne wynagrodzenie za nauczanie sposobnej do tego młodzieży).
6. Znać zasadę naprzemiennej dominacji epok historycznych – tworzenia i destrukcji (materia kontra energia) oraz spokojnie działać na rzecz ich zrównoważenia.
Na zakończenie tegorocznej laurki, opracowanej na Święto Patrona zegarmistrzów, dodam jeszcze, że w 2014 roku napisałam o świętym Eligiuszu esej pt. „Patron zegarmistrzów bez zegarka żył… Święty Eligiusz w literaturze polskojęzycznej”. Zapraszam do jego (ponownej) lektury…
Zob. portal „Zegarki i Pasja”.
Joanna Nowak
(Kielce)
Święty Eligiusz na obrazie Sandra Botticellego.
Źródło:https://historyczno-sztucznie.blogspot.cz/2014/01/45-sandro-botticelli.html
17:29 30.11.2017Wiedza
1 grudnia – święto Patrona zegarmistrzów
Naciąg manualny czy automatyczny – jaki zegarek wybrać?
Zegarki mechaniczne dzielą się na dwie kategorie pod względem sposobu w jaki naciągana jest sprężyna napędowa: zegarki z naciągiem manualnym, oraz zegarki z naciągiem aut ...
Epizod 1. Wprowadzenie
Zegarek noszony na nadgarstku, nie tylko obecnie, obok wskazywania aktualnego czasu, ma równie istotne znaczenie dekoracyjne. Można wręcz powiedzieć, że przez całą histor ...
Mondaine Stop2Go, a zegar dworcowy...
Stylistyka zegarów dworcowych szwajcarskich kolei znana jest nie tylko zegarkomaniakom i znawcom wzornictwa przemysłowego. Nie tak dawno temu, dzięki zgłoszonemu naruszen ...
Konstantin Chaykin Zebra Piece Unique. Uszy, ogon i mechanizm „in-house”
Chciałbym dziś przedstawić ciekawy zegarek mechaniczny, który dodatkowo jest „zasilany” pierwszym własnym mechanizmem, jaki stworzył rosyjski zegarmistrz, członek AHCI, K ...
Rado True Square x Kunihiko Morinaga. Soczewka fotochromatyczna i eteryczna natura czasu
Kunihiko Morinaga nazywany jest „modowym naukowcem” i „modowym poetą”. To japoński projektant, który łamie schematy, improwizuje, ale przede wszystkim eksperymentuje, co ...
Elitarne zegarmistrzostwo. Jaeger-LeCoultre Duometre Heliotourbillon Perpetual
Jaeger-LeCoultre, marka elitarnego zegarmistrzostwa wprost z Vallée de Joux, postanowiła w tym roku zaskoczyć branżę oraz fanów kolejną propozycją niezwykle skomplikowane ...
Frederique Constant Highlife Ladies Quartz. Idealny balans klasyki i nowoczesności
Jeśli chodzi o zegarki, ale zapewne nie tylko, kobiety obdarzone zostały bardziej niż panowie, wysublimowanym gustem. Ja zawsze (prawie) zdaję się w tych kwestiach na żon ...
Certina DS Super PH1000M STC. Na pomoc żółwiom morskim (zdjęcia live)
Żółwie morskie są bardzo istotne dla utrzymania równowagi ekosystemów morskich. Jako część łańcucha pokarmowego pomagają kontrolować populacje meduz, wodorostów i innych ...
Omega Seamaster Diver 300M. Nowe zegarki w dwóch wersjach i bez daty
Marka Omega właśnie wprowadziła do swojej oferty Seamastera 300M z czarną tarczą wykonaną z aluminium i bez datownika, którego zapowiedź widzieliśmy podczas Igrzysk Olimp ...
Pierwsza kolekcja spinek do mankietów marki Doxa
Szwajcarska firma zegarmistrzowska Doxa, znana ze swoich zegarków dla nurków, postanowiła wprowadzić na rynek swoją pierwszą linię akcesoriów. Inspiracją dla niej stała s ...
Video recenzja: Davosa Ternos Professional 68H Automatic
Zapraszamy do obejrzenia video recenzji zegarka Ternos Professional 68H Automatic marki Davosa. Nasz redakcyjny kolega Adrian prezentował ten model niedawno w formie klas ...
Wywiad z Tomaszem Cerbińskim, właścicielem Polpory. O tworzeniu zegarków w Polsce, budowaniu marki i byciu pionierem w branży
Polpora to marka, która udowadnia, że polskie zegarmistrzostwo może rywalizować na światowym poziomie. Od lat łączy tradycję z nowoczesnością, tworząc zegarki, które są n ...