Całkiem niedawno prezentowaliśmy krótki przegląd nowości, jakie pokazała Glycine na targach Baselworld 2017. Kluczową rolę w portfolio marki, jak i wśród prezentowanych wtedy nowości, odgrywa linia Airman. To najbardziej charakterystyczna część oferty Glycine, najbardziej rozpoznawalna i dlatego nowości w jej obrębie są wyczekiwane, a później oceniane przez miłośników firmy, więc też i ja, jako fan Airmanów, oczekiwałem na te nowości. Jedna z nich trafiła do naszej redakcji, co sprawiło mi niemałą radość.
A trafił model bardzo ważny i ciekawy – bo to zegarek uzupełniający pewną lukę w całej plejadzie Airmanów. Do tej pory mieliśmy do wyboru klasyczne Airmany o średnicy koperty 36 mm, 38mm, 42 mm i 17-tke o średnicy aż 46 mm. Niejednokrotnie pisałem, że Glycine, a konkretnie projektanci firmy, opanowali niełatwą sztukę tworzenia dużych zegarków, które bardzo dobrze układają się na przegubie. Jakby gubią trochę swoją rzeczywistą średnicę wyglądając lepiej niż wynikałoby to z konkretnych liczb, tym samym mogą cieszyć osoby o skromniejszych nadgarstkach.
Jest wiele głosów, że w drugą stronę jest podobnie.
Małe Airmany 36 mm czy 38 mm prezentują się bardzo dobrze na grubszych nadgarstkach. Jednak wielu zainteresowanych większymi zegarkami obawia się rozmiaru 46 mm. Na przeciw ich obawom, czy też oczekiwaniom, Glycine wyszyło właśnie prezentowanym dziś modelem. Airman 44 GL0056 z czarną tarczą.
Oczywiście obok niego w tym rozmiarze mamy jeszcze do wyboru wersje z białą tarczą, granatową z gradientem i taką sama ale w wersji purist – czyli wskazaniem podstawowym 24-godzinnym.
Nowy model jest zapewne wynikiem chęci odświeżenia linii, unowocześnienia jej.
Nasz dzisiejszy bohater jest także uzupełnieniem dotychczasowej oferty w zakresie wielkości.
Jak pisaliśmy przy okazji recenzji Airmana 17, koncepcja modelu zrodziła się podobno na pokładzie samolotu DC4 lecącego z Bangkoku w Tajlandii do Kalkuty w Indiach. Zegarek udało się zaprojektować – zapewne jego podstawową koncepcję i zarys – podczas wspomnianego lotu. W projektowaniu brali udział piloci tego samolotu – czyli grupa docelowa dla zegarka i lecący nimi dyrektor firmy Glycine.
Kluczowe elementy zegarka miał stanowić mechanizm z automatycznym naciągiem, 24-godzinne wskazanie czasu, druga strefa czasowa oraz indeksy z substancji świecącej w ciemnościach. Airman spotkał się z entuzjastycznym odbiorem klientów i w latach 50tych oraz 60tych XX wieku Airmany masowo zasiliły armię amerykańską, także podczas wojny w Wietnamie. Ciekawostką było umożliwienie oprócz odczytu czasu lokalnego, odczyt czasu światowego, co było związane z coraz większą popularnością podróży lotniczych.
Miarą sukcesu Airmana jest stała obecność modeli z tej linii w ofercie Glycine od 1953 r. Niezmiennie do dziś – szczególnie, że wariacji modelu, wielkości i oferowanych funkcji jest tyle, że każdy, kto przekona się do ogólnego designu i koncepcji zegarka – na pewno znajdzie coś dla siebie. A jak wspomniałem prezentowany dziś Airman 44 jest poszerzeniem oferty.
Zachował on oczywiście w 100 % DNA linii i wyjątkowy, charakterystyczny kształt, który pozawala od razu stwierdzić z jakim to zegarkiem mamy do czynienia – i który chyba w dużej mierze odpowiada za niewątpliwy sukces linii.
Koperta jest klasycznie okrągła. To jakby masywne koło z którego w odpowiednich miejscach wypuszczono proste, średnie grubości i dość długie uszy, które są mocno skierowane ku dołowi. Zachowano charakterystyczną obrotową lunetę z koronka służącą do blokowania jej obrotu na godzinie 4-tej. Boki koperty mają delikatnie inny kształt.
Są równomiernie obłe i w całości polerowane.
Tak samo wykończono boki uszu. Górną ich powierzchnię pokryto szlifem w postaci szczotkowania. W wykonaniu koperty są to elementy, poza ogólnym wrażeniem, które są jakby wyznacznikiem, punktem odniesienia do oceny jakości wykonania.
Airmany z jakimi miałem do czynienia do tej pory (czyli chyba wszystkie) były bardzo dobrze wykonane pod tym względem. To wykonanie w pełni odpowiadało zakresowi cenowemu w jakim plasowały się te czasomierze. Wszystko było porządne. Koronki pracowały właściwie, luneta obracała się należycie. Powierzchnie polerowane były równe i staranie poprowadzone. Także szlify i odcięcia pomiędzy powierzchniami o różnym sposobie wykończenia były ostre i wyraźne.
A jednak nowy Airman 44 dał rade podnieść poprzeczkę wyżej.
W moim odczuciu, także biorąc pod uwagę bezpośrednie porównanie do posiadanego przeze mnie Airmana jest lepiej niż było, a było przecież nieźle. Szlify na uszach są jeszcze precyzyjniejsze, krawędzie jeszcze wyraźniejsze i ostrzejsze.
Poprawę jakości wykonania widać i to jest pierwsza różnica. Tak zwany – „plus dodatni”.
W odniesieniu do obudowy warto zaznaczyć zachowanie ponadprzeciętnych parametrów jeśli chodzi o wodoodporność. Rzadko zdarza się, aby zegarek typu „pilot” mógł poszczycić się szczelnością aż do 200 metrów. Bez zmian pozostał wkręcany przeszklony dekiel, główna koronka na godzinie 3-ciej, która jest zakręcana i wspomniana wcześniej koronka na 4-tej służąca do blokowania obrotowej lunety.
Podobnie jak w poprzednikach, jest ona sygnowana logo firmy, a ta odpowiadająca za ustawienie wskazań ma nacięte linie tworzące wyczuwalne pod palcem kratki. Zniknął numer seryjny, który umieszczany był pomiędzy dolnymi uszami. To element, który dla nie ma znaczenia, ale wspominam jako o różnicy.
Kolejny „plus dodatni” to szkło.
Pozostało one oczywiście szafirowe, ale w nowym modelu ma ono aż potrójną wewnętrzną powłokę antyrefleksyjną oraz, co najważniejsze, jest teraz lekko wypukłe. To bardzo korzystna zmiana moim zdaniem.
Linia tworząca wypukłość świetnie współgra z lekko nachyloną płaszczyzną lunety – co tworzy całość wyglądającą lepiej niż w przypadku stosowanego w dotychczasowych modela szkła płaskiego.
Kolejne różnice to zmiany w miejscu najważniejszym, czyli na tarczy.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to inne wskazówki. Na pewno nowe mają nowocześniejszy kształt. Także czytelność poprawiła się bardzo znacząco i ogólnie wygląd wskazówek może się po prostu podobać, nawet bardziej niż ten poprzedni. Odpowiednia jest także ich długość – minutowa sięga do samej skali, tak jak GMT, a sekundowa nawet odrobinę dalej.
To dlaczego jest to dla mnie tym razem „plus ujemny”?
Zmiany na lepsze, a ja marudzę. Pewnie dlatego, że ja nie zawsze lubię zmiany, a do pewnych cech charakterystycznych przyzwyczajam się. I taką charakterystyczną cechą były dla mnie właśnie wskazówki Airmana. Szczególnie godzinowa z trójkącikiem jako grot na końcu. Trochę mi ich brakuje.
Zupełnie inna jest wskazówka GMT – to długie, ażurowane ramię z zakończeniem wypełnionym SuperLuminovą. Przemodelowano także indeksy wykonane z masy luminescencyjnej. Zachowano koncepcję kresek, czy prostokącików, w połączeniu z okrągłymi punktami stosowaną w różnych kombinacjach zależnie od modelu – ale istotni je powiększono. Dzięki temu bardziej pasują do masywniejszych wskazówek a i pozytywnie wpływają na czytelność.
Kilkakrotnie wymieniana czytelność, jej wzrost, była poza unowocześnieniem chyba motywem przewodnim liftingu. Tarcze są teraz bardziej surowe, mają prostszą formę.
Zrezygnowano z jakichkolwiek kontrastowych akcentów.
W dotychczasowych modelach zawsze było to coś, na czym można było zawiesić oko i, co nie ukrywam, jest jakimś takim moim zegarkowym fetyszem. Lubię takie szczegóły – myślę, że nie tylko ja, szczególnie w takim „wielozadaniowym” zegarku.
Spokoju i subtelności szukam w typowych „garniturowcach”.
W pilocie od Glycine, o tak dużych możliwościach, szukam odrobiny szaleństwa. Dlatego często występujących to tej pory elementów czerwonych, lub choć w złotym kolorze, brakuje mi w odświeżonej odsłonie. Oczywiście charakterystyczny kształt, wzór tego zegarka jest wystarczającym „szaleństwem” bym chciał go mieć, niemniej ja jakiś akcent bym dorzucił.
Czytelność jest doskonała, więc drobnostka jakaś, by jej nie popsuła.
Wracając do tarczy – tradycyjnie, podstawowe wskazanie w modelu GMT odczytujemy w trybie 12 godzinnym za pomocą głównych wskazówek i standardowej podziałki z opisywanymi już wyrazistymi indeksami. Bardziej na zewnątrz tarczy umieszczono podziałkę w trybu 24 godzinnym. By tarcze uprościć nadrukowana liczba odpowiadająca godzinom jest co drugim indeksem godziny parzystej.
Pomiędzy nimi są kreseczki symbolizujące godziny nieparzyste. Odczyt następuje za pomocą ażurowanej wskazówki GMT. To drugi czas możliwy do uzyskania w tym zegarku, ale jest jeszcze trzeci, który odczytamy za pomocą skali naniesionej poprzez grawerowanie na obrotowej lunecie ze stalową szczotkowana wkładką.
Luneta obraca się, oczywiście po zwolnieni opisywanej już koronki na godzinie 4-tej, bardzo lekko, lżej niż np. w mojej 17-tce. Dużo lżej.
No, ale blokowanie w odpowiednim ustawieniu to właśnie rola koronki.
Skala na wkładce lunety jest także inna niż była wcześniej. Nacinane „trójkąciki” zastąpiono wąskimi kreskami sięgającymi obu krawędzi wkładki, a liczby określające parzyste godziny to grawer bez wypełnienia. To surowszy i bardziej oszczędny projekt. Z jednej strony jakby czegoś brakuje, z drugiej to kolejny element wpływający na uspokojenie tego, co zwykle działo się na tarczach Airmanów. Nowy „bezel” jest mnie w stanie przekonać.
Na koniec „serce” zegarka.
Rozpisywać się nie ma co. Od dawna mamy w modelach GMT do czynienia ze znanym, sprawdzonym i cenionym mechanizmem GL 293. Ten łożyskowanym na 21 kamieniach mechanizm z automatycznym naciągiem to tak naprawdę Eta 2893.
Mechanizm funkcjonujący na rynku wystarczająco długo, by znać jego zalety i by ewentualne wady były wyeliminowane. Jest on całkiem ładnie zdobiony. Wahnik ma naniesione pasy genewskie, wygrawerowane nazwy firmy i linii oraz symbol samolotu. Widoczne płyty i mostki są także pokryte jakby promienistym szlifem, a krawędzie są ładnie wykończone.
Dane techniczne Glycine Airman 44 GL0056:
Mechanizm : naciąg automatyczny Cal. No GL 293 (czyli znana i ceniona ETA 2893) dekorowany, wahnik z grawerem samolotu i pasami genewskimi,
Rezerwa chodu: 42h,
- Ilość kamieni łożyskujących: 21,
- oscylacja balansu -28 800 wahnięć na godzinę,,
Funkcje: 3 strefy czasowe jednocześnie, data,
Dekiel: transparentny, szkło mineralne,
Koperta: ze stali szlachetnej 316L, z obrotowym pierścieniem dodatkowej strefy czasowej blokowanym dodatkową koronką.
Średnica koperty: 44mm,
Grubość koperty: 10,75mm,
Klasa wodoszczelności: WR 20ATM,
Indeksy: wypełnione superluminową
Szkło: szafirowe wypukłe z wewnętrznym potrójnym antyrefleksem,
Kolor tarczy: czarna,
Rozmiar paska: 22 mm, Pasek skórzany, czarny przeszywany białą nicią
Zapięcie: sygnowane klamrowe
Cena katalogowa 6 600 złotych.
Podsumowując: Glycine poprzez najnowszą kolekcje Airman odświeżyło ją, nadało jakby nowocześniejszego sznytu, jednocześnie proponując zegarki bardziej stonowane, łatwiejsze w codziennym użytkowaniu przez znaczącą poprawę czytelności, ale nie zatraciło ducha, DNA linii pozostawiając niepowtarzalny design, kluczowe cechy i jeszcze bardziej podnosząc jakość wykonania.
Nadal więc Airmana rozpoznamy bez najmniejszych kłopotów.
Nadal jest to zegarek dla pilotów, ale z cechami, które tworzą, moim zdaniem, jeden z najlepszych na rynku uniwersalnych czasomierzy do codziennego użytkowania.
Dzięki wodoodporności do 200 metrów, po zmianie paska na gumowy czy NATO, śmiało może być użyty jako towarzysz rekreacyjnego nurkowania. Osoby podróżujące, czy chcące znać czas w wybranych strefach docenią funkcję GMT i jednoczesny odczyt 3 stref czasowych. Dobry mechanizm i jakość detali będą codziennie cieszyć oko.
Pasek z kompletu jest świetnej jakości. Zapinany na sygnowaną standardowa klamrę na pin jest jak dla mnie wyborem pierwszego rzutu do tego zegarka, ale rozstaw uszu 22 mm pozwala na bardzo szeroki wybór różnych pasków czasem zmieniających charakter zegarka.
Dzięki niewielkiej grubości poniżej 11 mm, uszom sięgającym poniżej linii dekla, wydaje się być niemal jak skrojony pod lubiane prze wielu paski typu NATO. Czyli, kolejny raz Glycine zaproponowało bardzo udany zegarek prawie do wszystkiego, bo dzięki większemu stonowaniu tarczy i małej grubości, także przy formalnym stroju nie przyniesie ujmy, będąc na codzie zegarkiem nie bojącym się dużo trudniejszych warunków, wykonany na bardzo wysokim poziomie i zupełnie uczciwie wyceniony.
Mimo, że nie wszystkie zmiany trafiły do tej części mojego serca, która jest przeznaczona dla zegarkowej pasji – to wiele z nich podniosło użytkową wartość zegarka przez co jest to nadal jeden z mich ulubieńców i szczerze go polecam.
Wszelkie nowe modele, recenzje oraz informacje dotyczące Glycine prezentowane są zawsze na indywidualnej podstronie marki tu - Glycine.
Autor: Adrian Szewczyk
17:46 19.05.2017Recenzje i testy
Recenzja: Glycine Airman 44 (GL0056) – nowość 2017!
Bransolety NSA – co oznaczają tajemnicze trzy litery?
NSA, te trzy literki prawdopodobnie wielu z Was nie mówią nic, dlatego postanowiłem podzielić się z Wami jedną z tajemnic przemysłu branży zegarmistrzowskiej przełomu lat ...
Fossil prezentuje: Smartwatch Q
Smartwatch'e, czyli w dosłownym tłumaczenu „mądre-zegarki”, stają się coraz bardziej popularne i coraz chętniej kupowane. Trudno powiedzieć, czy jest to chwilowa moda, cz ...
Wszystko o zegarkach typu "Pilot"
Pisząc o zegarkach dla pilotów i fascynatów lotnictwa, musimy pamiętać że w momencie początków awiacji, zegarek noszony - jako urządzenie codzienne i element stroju istni ...
Frederique Constant Classic Moonphase Date Manufacture. Dress watch niemal idealny
Kilkanaście lat temu marka Frederique Constant była mało znaną firmą, oferującą relatywnie niedrogie zegarki z etykietą „swiss made”. Dzięki długofalowej strategii biznes ...
Tank Louis Cartier Limited Edition. Jubileuszowa edycja tylko na rynek europejski
Cartier Tank - w zasadzie te dwa słowa definiują jeden z najbardziej kultowych zegarków wszech-czasów. Nawet dla osób nie interesujących się światem zegarków nazwa tego p ...
Video recenzja: G-SHOCK GM-2110D, czyli „CasiOak” w najnowszej wersji
Zapraszamy do obejrzenia video recenzji zegarka GM-2110D („CasiOak”) marki G-SHOCK. Nasz redakcyjny kolega Marcin prezentował ten model niedawno w formie klasycznej recen ...
Rado Captain Cook High-Tech Ceramic Skeleton w kolorze oliwkowej zieleni
Moje pierwsze spotkanie z Rado to początek lat 90. ubiegłego wieku, kiedy zobaczyłem model Sintra na nadgarstku ojca mojego kolegi ze studiów. Nie mając wówczas wielkiego ...
Konstantin Chaykin Zebra Piece Unique. Uszy, ogon i mechanizm „in-house”
Chciałbym dziś przedstawić ciekawy zegarek mechaniczny, który dodatkowo jest „zasilany” pierwszym własnym mechanizmem, jaki stworzył rosyjski zegarmistrz, członek AHCI, K ...
Le Régulateur Louis Erard x Vianney Halter II. Wspólna kreacja zegarków typu régulateur
Zegarki typu régulateur, mimo prezentowania wskazań w nieco odmienny sposób niż ten, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić, hołdują klasycznemu zegarmistrzostwu, stając ...
Video recenzja: Rado Captain Cook High-Tech Ceramic Skeleton. Ceramika w kolorze Blue
Zapraszamy do obejrzenia video recenzji zegarka Captain Cook High-Tech Ceramic Skeleton marki Rado. Nasz redakcyjny kolega Adrian prezentował ten model niedawno w formie ...
Tissot PRX UFO Robot Grendizer. Pomost między światami i pokoleniami
Całkiem niedawno, bo raptem w listopadzie i grudniu 2024, prezentowaliśmy kilka nowych modeli z kolekcji PRX, czyli bestsellerowej serii zegarków wchodzącej w skład portf ...
Bovet Récital 28 Prowess 1. Wyjątkowy zegarek i podróż do korzeni pomiaru czasu
Manufaktura Bovet, czyli jeden z przedstawicieli zegarmistrzostwa wprost z najwyższej ligi, nie tak dawno pokazała światu kolejny wyjątkowy czasomierz. Na gali GPHG 2024 ...
0 Komentarzy
Średnia 0.00