Seiko to firma przez jednych niedoceniana – zupełnie niesłusznie – przez innych zaś wielbiona, często uwielbieniem dochodzącym do granic fanatyzmu. Wszystko to przez szeroką ofertę firmy. Tanie, a nawet bardzo tanie zegarki kwarcowe i mechaniczne – powszechnie dostępne – a także zegarki na bardzo wysokim poziomie, tak pod względem użytych materiałów, jak i wzornictwa, obróbki oraz kunsztu zegarmistrzowskiego – które w związku z tym są drogie. Drogie – jednak zawsze możemy liczyć na to, co zaznaczałem przy wielu okazjach kiedy zajmowaliśmy się zegarkami marki Seiko – zawsze dostajemy więcej niż wynikałoby to z ceny jaką musimy zapłacić – szczególnie w relacji z konkurencją. Ciekawa, ważna i chlubna jest także historia firmy oraz jej ogromny wkład w rozwój zegarmistrzostwa. Tak wiec szerokie grono oddanych miłośników nie jest niczym dziwnym. Sam się do tej grupy zaliczam.
Dziś mamy ucztę dla tych, którzy są miłośnikami Seiko – ale chyba i dla każdego, kto jest ogólnie miłośnikiem zegarmistrzostwa – bo niezależnie od sympatii do marki, trudno przejść obojętnie obok naszej dzisiejszej „gwiazdy” jaką jest zegarek Grand Seiko SBGC015.
Na samym początku wytknę mu „wady”, które kosztowały mnie sporo nerwów i szybko zgasiły niekłamaną radość po odpakowaniu tego zegarka, bo po wyjęciu z pudełka zrobił naprawdę piorunujące wrażenie. Materiały, wykończenie i technika na najwyższym poziomie - podane w sposób, który podobać będzie się wielu.
Mina zrzedła mi po wykonaniu pierwszych zdjęć.
To najbardziej niefotogeniczny czasomierz jaki mi się do tej pory przytrafił. Fakt – szaro, buro i pochmurna aura. Jednak mimo licznych prób nie dało się długi czas wykrzesać nic na oczekiwanym przeze mnie poziomie. Każde zdjęcie nie oddawało nawet w 10% wrażenia jakie ten czasomierz robi na żywo. To frustrujące, bo mimo, że nie jestem profesjonalnym fotografem, to jednak niejednokrotnie udawało mi się zaprezentować czasomierze prezentowane w ramach recenzji na tyle dobrze, by nie czuć zawodu. Czasem prezentowany zegarek wypadał nawet lepiej niż na żywo.
Z Grand Seiko SBGC015 szło mi jak po grudzie.
Efekty ocenicie – ale ja zadowolony nie jestem – bo ten zegarek zasługuje na wiele, bo wiele daje. Jak pisałem – robi niemal piorunujące wrażenie. Poczucie dbałości o szczegóły, projekt, wykończenie i finalny efekt to uczta dla oczu, nie tylko zegarkomaniaka.
A zdjęcia mimo starań (pewnie i zbyt małych umiejętności) są dalekie od oczekiwań. Pociesza jedynie to, że wiele innych fotografii tego czasomierza jakie znalazłem w sieci ukazują podobne problemy…
Po wylaniu żali czas na pozostałe wrażenia. I te już będą chyba jedynie pozytywy.
Zegarek jest duży, oj duży - 46,4 mm średnicy koperty.
Dla mnie to pozytyw – ale tak duży rozmiar niektórzy mogą uznać za wadę. Zegarek ma też niemałą wysokość – 16,1 mm. Jest ona trochę niwelowana optycznie przez wypukłe szkło – lecz to na pewno duży zegarek. Na szczęście nosiło się go bardzo komfortowo.
Występuje w jego wypadku efekt trochę podobny do Glycine Combat Aquarius – osoby nawet o szczupłych nadgarstkach chwalą sobie ułożenie zegarka na ndgarstku – a wielkość jest dość podobna. Dekiel naszego Grand Seiko jest płaski, wyprofilowanie koperty bardzo ergonomiczne, pasek rewelacyjny i całość z bardzo atrakcyjnie niską wagą 117 gramów, tworzą wygodną do użytkowania całość.
I tu możemy przejść do koperty – bo to gównie ona odpowiada za wagę czasomierza i komfort użytkowania. Jest ona popisem innowacyjności, wykończenia i wzornictwa w wykonaniu inżynierów Seiko. Koperta wykonana jest ze specjalnego stopu tytanu. Seiko podaje, że jest on nawet 50 % twardszy od standardowego. To „High-intensity titanium” - stop tytanu z niobem i żelazem.
Jego twardość w skali Vickersa wynosi od 250 do 350 jednostek gdzie stal 316 L ma od 200 do 220 HV. Jednak ta twardość w przypadku dość nietypowej konstrukcji Seiko ma mniejsze znaczenie. Tytan widzimy od spodu, oraz na boku, na którym jest centrum dowodzenia czasomierza czyli koronka i przyciski. Ten metal jest wykorzystany na wykonanie niejako rdzenia, podstawy koperty. Cała pozostała część koperty, ta widoczna i narażona na efekty użytkowania jest pokryta jakby nakładką z tlenku cyrkonu, czyli bardzo twardego spieku ceramicznego. To materiał stosowany nawet w protetyce – co podkreśla jego odporność.
Nakładka ma kolor czarny. Nie jest to smolista czerń, a taka raczej opalizująca, nadająca specyficznego charakteru. Od razu widzimy, że to nietypowy materiał.
Seiko w tym modelu, jeśli chodzi o projekt koperty, postawiło na ostre i proste cięcia.
Jest dużo płaskich powierzchni pod różnymi kątami oddzielonych ostrymi prostymi liniami. Nadaje to ultra nowoczesnego, ale i technicznego charakteru. Nakładka jest zamocowana do tytanowej koperty za pomocą śrub umieszczonych u nasady każdego z uszu. Oczywiście nawet te śruby są doskonale wykonane i stanowią atrakcyjny element stylistyczny tak jak i głębokie otwory pod nie. Materiał jakim jest ceramika pozwala nam na długie cieszenie się nowym, nieskazitelnym wyglądem zegarka.
Oczywiście należy uważać na uderzenia, obicia – bo wiadomo, że mamy do czynienia z większą kruchością, ale zazwyczaj zegarek narażony jest bardziej na otarcia, zarysowania - i tutaj tlenek cyrkonu zapewnia wyjścia z tych potyczek bez skazy. Poza tym nie ukrywam, że najzwyczajniej podoba mi się wygląd ceramiki, lubię poczucie obcowania, z jakby nie patrzeć, nadal nie powszechnym i nowatorskim materiałem. Jest bardzo miły w dotyku, świetnie wygląda. W Seiko jest doskonale wykończony. Aż chce się patrzeć na te ostre cięcia.
Koperta jako projekt jest klasycznie okrągła.Na krawędziach, prostymi liniami wypuszczone są uszy, masywne o bardzo techniczno-nowoczesnym kształcie. Ich profil odpowiada za dużą cześć odbioru zegarka. To one tworzą ten futurystyczny charakter. Prosty styl, wspomniany otwór na mocujące śruby, wiercenie na wskroś pod teleskopy mocujące pasek, to wszystko ma cel nie tylko związany z konstrukcją, ale i z odbiorem.
Do tego prawa strona, czyli część gdzie widzimy elementy sterowania funkcjami zegarka i wystającą tytanową część koperty z naniesionym szlifem. Wielkość, kształt i nieprawdopodobne wręcz dopracowanie tych elementów, szczególnie przycisków potęgują wrażenie budowane elementami koperty.
„Najnormalniejsza” jest koronka.
Zagłębiona na ok. 2,5 mm w wystający, tytanowy element. Odpowiedniej wielkości, klasyczna, z precyzyjnie grawerowanym logo GS – ale i ten element jest dopracowany w każdym szczególe. Po odciągnięciu odkręconej już koronki ukazuje się tubus tak wykończony, jakby był stale widocznym elementem zegarka.
Pierwsze skrzypce grają jednak przyciski stopera.
Są tak zaprojektowane, że doskonale współgrają z całością. Są masywne, mają bardzo dużą i wygodną powierzchnię „roboczą”. Przyciski są także niejako chronione. Z zewnętrznej strony nachodzącą ceramiczną częścią uszu, a od wewnątrz tak jak koronka, elementem tytanowym. Przycisk górny służący do startowania i zatrzymywania stopera ma na swoim obwodzie przy zewnętrznej krawędzi dwa precyzyjnie nacięte rowki.
Być może symbolizuje to dwie funkcje – start, stop, ale może chodzi o dwustopniowość pracy. Korzystając z niego mamy poczucie przy wstępnym wciśnięciu jakby zlikwidowania luzu, dopiero po mocniejszym wciśnięciu dość miękko, dzięki zastosowaniu koła kolumnowego, rusza stoper. Podobnie przy zatrzymaniu – ten wstępny skok umożliwia szybszą i precyzyjniejszą reakcję. Dolny przycisk służący standardowo do resetowana wskazania działa równie miękko i ma jedno nacięcie. Całość wygląda na bardzo dopieszczone elementy, traktowane na równi z pozostałymi częściami tego projektu – i doskonale pasuje do charakteru i stylu zegarka, mimo, że tak z powodu materiałów jak i koloru elementy sterowania są stylistycznie wyodrębnione.
Opisując dopracowany każdy detal tego czasomierza możemy spodziewać się, że przechodząc do spodu zegarka nie będzie inaczej. Wyraźnie widzimy powierzchnie tytanową i nałożony element ceramiczny. Powierzchnia wykonana z metalu jest bardzo dokładnie szczotkowana. Krawędzie przy samym elemencie ceramicznym są fazowane i polerowane. Seiko ani na chwile nie odpuszcza…
Klasycznie wkręcany dekiel jest oczywiście tytanowy, polerowany i ma zwyczajnie, naniesione laserowym grawerem podstawowe informacje, w tym numer limitacji. Dekiel ten jest przeszklony – a pod szkłem zaczyna się kolejna uczta dla oczu.
Możemy obejrzeć doskonale wykończone serce czasomierza. Współczesne mechanizmy bardzo często mają dziś mocno surowe i techniczne wykończenie. Seiko postawiło w tym wypadku – mimo nowoczesnego designu zegarka – na bardzo klasyczne zdobienia i wykończenia. To bardzo dobrze.
Przecież wielu z nas właśnie tego oczekuje. Bardzo precyzyjne i pięknie mieniące się pasy genewskie na górnej płycie i wahniku, perełkowania widoczne głębiej. Choć trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że mimo tej samej techniki nanoszenia, nie są to takie same pasy genewskie jak w zegarkach szwajcarskich.
To może już bardziej pasy z Nagano, niż genewskie?
Wahnik ażurowany z umieszczonym w jego dolnej części po środku medalionem z logo Grand Seiko i lwem Seikosha wykonanym ze złota. Każda krawędź jest fazowana i polerowana. Każdy otwór pod śrubkę czy łożysko jest zagłębieniem także z fazowanymi i wypolerowanymi krawędziami. To bardzo wysoki zegarmistrzowski poziom.
Patrząc na ten mechanizm, aż trudno uwierzyć, że nie jest to typowo mechaniczne zegarkowe serce. W sumie ja jestem zdania, że ta konstrukcja to zdecydowanie bardziej mechaniczne dzieło, ale zdania są podzielone i każdy ma trochę racji. Mamy bowiem do czynienia z jedną z największych innowacji jakie zawdzięczamy firmie Seiko. To mechanizm Spring Drive. Konkretnie kaliber 9R96 będący rozwinięciem 9R86.
Podczas, gdy standardowy mechanizm pracuje w ten sposób, że za utrzymanie precyzyjnego i jednostajnego chodu odpowiada mechaniczny wychwyt odpowiednio hamujący oraz regulujący energię pochodzącą z rozwijającej się sprężyny – tutaj mamy do czynienia z czymś zupełnie innym.
Sprężyna napędowa naciągana klasycznie, jak w każdym innym mechanicznym zegarku z automatycznym naciągiem (w Seiko za pomocą bardzo wydajnego systemu „magic lever”) – następnie jej energia ma za zadanie napędzać wskazówki – ale zupełnie inny układ przejął funkcję regulatora.
Część energii mechanicznej sprzężny jest zamieniana przez cewkę na energię elektryczną, która zasila kwarcowy regulator chodu Tri-synchro. Zamiast klasycznego wychwytu, tutaj rolę hamująca przejął elektromagnetyczny regulator, który za pomocą pola magnetycznego hamuje wirujące koło będące jakby odpowiednikiem koła balansowego. Stąd nazwa regulatora – tri – synchro. Od trzech rodzajów energii – czyli czysto mechanicznej ze sprężyny, przetwarzanej częściowo na elektryczną i następnie elektrodynamiczną – czyli magnetyczną regulującą / hamującą ruch koła na podstawie impulsów z kryształu kwarcu.
Osiągnięto w ten sposób doskonałą dokładność pracy zegarka – dla mnie nadal mechanicznego, jak i drugą cechę – idealną płynność ruchu wskazówki sekundowej. Taka płynność jest nieosiągalna dla jakiegokolwiek innego zegarka mechanicznego, a patrzenie na ruch wskazówek niemal hipnotyzuje. Opisując ten widok mamy okazje przejść do drugiej, ważniejszej strony zegarka, czyli tarczy.
Tarczę okala ceramiczny pierścień z naniesioną skalą 24-godzinną.
Skala jest potrzebna ponieważ czasomierz, poza wspomnianą wcześniej komplikacją konstrukcji w postaci stopera, posiada również funkcję GMT, czyli wskazania czasu w drugiej strefie. Odczyt następuje właśnie na tej skali za pomocą krótkiej, zakończonej wąskim czerwonym grotem wskazówki.
Na tarczy mamy do czynienia z ciekawym i dość nietypowym układem subtarcz dodatkowych wskazań. Na godzinie 9-tej mamy jakby półtarczę małego sekundnika. Dwustronna wskazówka pokazuje nam krótszą częścią pierwsze 30 sekund, potem dłuższą kolejne 30. Pod sekundnikiem, na godzinie 7-mej, mamy bardzo użyteczne wskazanie rezerwy chodu, dalej nad 6-tą - idąc przeciwnie do ruchu wskazówek - mamy nałożone logo Grand Seiko i nadrukowaną nazwę. Kolejna jest tarcza na godzinie 4-tej, wskazująca godziny stopera, i na 2-giej minuty.
Pomiędzy nimi w sporym okienku z obramowaniem mamy datownik z dniami miesiąca. Jest on bardzo czytelny i ma ponadstandardowa wielkość.
Zewnętrzna część tarczy jest na takim jakby wyniesieniu. To dodatkowy pierścień o grubości ok. połowy mm. Nałożone są na nim skromne, wąskie, ale doskonale wykończone indeksy godzinowe, a na samej krawędzi nadrukowano skalę minutową podzielona dodatkowo na 5 części, dzięki czemu dokładność odczytu wskazań stopera możemy określić do 0,2 s.
Wszelkie nadruki są po prostu idealne. Mają one tak jakby kremowy kolor i doskonale współgrają z tarczą koloru czarnegoc – ale nie do końca – to taka czerń korespondująca z także nietypową czernią ceramiki na kopercie. Całość daje swoisty obraz elegancji, z uwagą dotyczącą wymiarów i wskazań jakimi dysponujemy.
Ale zostały nam jeszcze wskazówki.
O sekundniku pisałem – wskazówka dwustronna, wąska i doskonale wykonana. W podobnym stylu jest wskazówka pozwalająca odczytać rezerwę chodu. Nietypowe, szerokie i ostro zakończone są wskazówki stopera. Jednak pierwsze skrzypce grają tutaj wskazówki zamocowane na głównej, centralnej osi. Bardzo smukła i wąska wskazówka sekundowa stopera jest tą, która pracując nieprawdopodobnie gładko płynie hipnotyzując swoim ruchem.
Tak samo działa wskazówka małego sekundnika, ale z racji niewielkich rozmiarów nie robi takiego wrażenia. Na tę od stopera można się po prostu „gapić”, co chętnie robię.
Ale to nie koniec – wskazówka minutowa i godzinowa. Mają one kształt nazywany „dauphine”. Jednak ich siłę stanowi wykończenie. Po pierwsze jakość – trójwymiarowa budowa z bocznymi skośnymi i polerowanymi krawędziami oraz szczotkowana powierzchnia górna. Jednak to górne szczotkowanie – nie mam pojęcia czy celowo, czy przypadkiem – spełnia jeszcze dodatkową funkcję.
Czasomierz nie ma żadnych luminescencyjnych pomocników do odczytu czasu w słabym oświetleniu. Jednak o dziwo, jego go czytelność nawet w prawie całkowitej ciemności jest niezła. To szczotkowanie wskazówek sprawia wrażenie jakby wychwytywało każdy, nawet najmniejszy promień światła i rozprowadzało go na całej powierzchni.
Nocą przy ledwo przebijającej się poświacie księżyca te wskazówki wręcz lśniły.
To doprawdy wspaniały efekt.
No właśnie… masa smaczków, efektów, techniki – a co to w ogóle za zegarek?
Szczerz mówiąc dość trudno to określić, sklasyfikować go – bo ma wiele cech – a to łatwego zakwalifikowania do konkretnej grupy zawsze jakiejś brakuje.
Zegarki marki Grand Seiko – to w moim odczuciu są zazwyczaj modele klasyczne, perfekcyjnie wykonane, ale dość zachowawcze. Zastosowanie w tym modelu ceramiki, tytanu determinuje zdecydowanie bardziej nowoczesny i odważny charakter. Do tego spore rozmiary i funkcja stopera mogłyby czynić ten zegarek sportowym.
Ma wodoodporność do 100 metrów, więc wystarczająco – ale zupełny brak luminescencji – choć jak wspomniałem, jest zadziwiająco łatwy odczyt mimo to. Kolorystyka, kształt i gładkość powierzchni nadają cech eleganckich. Myślę, że biorąc pod uwagę łamanie wszelakich konwenansów, modne ostatnio, ten zegarek sprawdzi się w każdej sytuacji. Osoba ceniąca sobie zaawansowanie techniczne i indywidualność w postaci nadal nie do końca szeroko rozpoznawalnej marki, czy takim detalom jak ustawienie wskazań stopera nietypowo po prawej stronie, dobrze czująca się z niebagatelnymi rozmiarami zegarka może traktować go jak zegarek do wszystkiego.
Charakteru nie ujmuje masywny, ale bardzo miękki pasek ze skóry krokodyla, w brązowym kolorze, zapinamy na dwuczęściową klamrę.
W zestawie otrzymałem także bardzo ekstrawagancki pasek zaprojektowany przez japońskiego artystę Nobuyoshi Arakiego. Zestawienie zegarka z jego dziełem jednak dla mnie było zbyt daleko idącą ekstrawagancją.
Atrakcyjność podnosi limitacja modelu do 500 sztuk.
Autor: Adrian Szewczyk
14:22 22.03.2017Recenzje i testy
Recenzja: SEIKO Grand Seiko Spring Drive Chronograph Black Ceramic Edition

Zegarkowy savoir-vivre – czyli co wolno, co należy, a czego robić nie wypada
Zegarki (skoncentruję się na męskich) nie stanowią obecnie jedynie urządzeń do wskazywania czasu. Tych mamy wokół siebie na tyle dużo, że noszenie zegarka nie jest niezbę ...

Meistersinger - jednowskazówkowe spojrzenie na świat
Meistersinger (mistrz śpiewu) - taką nietypową dla branży nazwę posiadają zegarki produkowane w portowym rejonie miejscowości Muenster w Niemczech. Meistersinger jest dob ...

W rytmie kamertonu. Historia pomrukujących zegarków
Odrobina historii Od momentu kreacji pierwszych mechanicznych urządzeń do mierzenia czasu naukowcy, wynalazcy, zegarmistrze starali się zwiększyć ich niezawodność i dokła ...

Audemars Piguet Royal Oak Offshore. Nowe, wyrafinowane zegarkowe trio
Manufaktura, będąca regularnie bohaterem artykułów na naszym portalu, niedawno zaprezentowała trójkę nowych zegarków wchodzących w skład luksusowej serii sportowych model ...

Parmigiani Fleurier L'Armoriale Répétition Mystérieuse. Na przekór modzie i schematom
Nie tak dawno, bo 2 grudnia 2024 roku, prestiżowa marka Parmigiani Fleurier po raz kolejny wprawiła w zdumienie całą zegarkową branżę, prezentując niebywały zegarek mecha ...

Recenzja: Atlantic Worldmaster Regulator Automatic (3 wersje kolorystyczne)
Znów mamy okazję recenzować nowość marki Atlantic, i – znów - nie będzie tutaj jakiegoś wielkiego zaskoczenia, ponieważ trafił do nas model Worldmaster, czyli klasyka w p ...

Luminox Atacama Field 1960. Popularny „field watch” w nowej, odświeżonej wersji
Na początku bieżącego miesiąca, dokładnie 5 marca 2024 roku, miała miejsce premiera całkiem nowej kolekcji marki Luminox. To modele z serii Atacama Field 1960 Series. Zeg ...

Recenzja: Traser Pathfinder P68 Solar. Nie musisz się o nic martwić
Traser to szwajcarski producent zegarków. Marka ta należy do firmy mb-microtec, która wynalazła system podświetlenia Trigalight®, czyli podświetlenie odbywające się za po ...

Rado DiaStar Original x Tej Chauhan. Zegarek przekraczający granice designu
Gdy pierwszy raz spojrzysz na Rado DiaStar Original x Tej Chauhan natychmiast zauważysz, że to zegarek inny niż wszystkie. To nie jest klasyczny, elegancki model, ani też ...

Crafter Blue. Osobliwe, mocarne zegarki z Hongkongu (AuroChronos 2025)
W ramach cyklu publikacji na temat marek zegarkowych biorących udział w tegorocznej edycji AuroChronos 2025 przedstawiamy kolejnego wystawcę, który będzie bohaterem ninie ...

Omega Seamaster Diver 300M Bronze Gold. Brązowe złoto i burgundowa luneta
Firma Omega niemal od samego początku swojego funkcjonowania ma bardzo silną rynkową pozycję, a mimo tego ostatnio odnoszę wrażenie, że ta pozycja podniosła się na jeszcz ...

Grand Seiko i Tokujin Yoshioka na Fuorisalone 2025. Między czasem a naturą
Marki Grand Seiko zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać, jej renoma i prestiż zdobyte przez lata istnienia są niepodważalne. Nic więc dziwnego, że nawet na Starym Kontyn ...
0 Komentarzy
Średnia 0.00