Eterna to szwajcarska marka o bogatej historii oraz osiągnięciach, z których korzystamy w obrębie zegarmistrzostwa do dziś. Moją ulubioną linią produktową Eterna jest bez wątpienia Kontiki. Linia kojarząca się z przygodą, oceanami, ryzykiem, wytrwałością i wytrzymałością, która stała się ikoną, wizerunkiem i wiodącą kolekcją tej marki. Dla mnie jest to linia do tego stopnia lubiana, że sam posiadam dwa zegarki ją reprezentujące. Kontki Date w wersji niebieskiej oraz powodującą szeroki uśmiech na twarzy ilekroć na nią spojrzę - Kontiki Diver Bronze Manufacture Limited Edition. Moim zdaniem najbardziej udany zegarek tego producenta w ostatnich latach. Nie dziwi więc fakt, że mimo limitacji pierwszej wersji (300 sztuk) posiadającej kopertę wykonaną z brązu, postanowiono zaproponować kolejne wydanie tego zegarka. Tym razem z przypominającym nieco różowe złoto kolorem, nie pokrytego jeszcze patyną brązu, skojarzono ciemną zieleń tarczy i pierścienia.
Elementy, które dla mnie nieodłącznie charakteryzują poszczególne modele serii Kontiki to trójkąciki na miejscu czterech głównych indeksów godzinowych czyli 3, 6, 9 i 12. Biorąc pod uwagę wierność pierwszemu zegarkowi Eterna Kontiki, współczesny model Diver Bronze pięknie kontynuuje jego spuściznę.
Zachowano wspaniały charakter i styl pierwowzoru, któremu nadano nowoczesnego szlifu. Pod względem wzorniczym, ale także i wielkości, przez co jak dla mnie, to zegarek niemal idealny jako codzienny do prawie wszystkiego.
Koperta wykonana z brązu ma świetny kształt. Wygląda ciekawie i ponadczasowo. Nawiązuje do kształtu dawnej Kontiki, a jednocześnie jest dziś w pełni „na czasie”. Zwężające się długie uszy, efektownie wyprofilowane, nadają, mimo sporego rozmiaru klasycznego charakteru, który w wypadku tej wersji podkreśla zieleń, o odcieni kojarzącym mi się nieco z brytyjskim „racing green”. Pasek w stylu vintage jest taki jak w wersji poprzedniej, czyli świetnie wykonany, bardzo wygodny, nieco krótki i z przeszyciami przy mocowaniu, w tym wypadku w zielonym kolorze. Zapinany na świetnie wykończoną standardową klamrę z pinem.
Niezależnie od tego, że zastosowano charakterystyczne dla wielu modeli Eterny ostre, odważne linie w klasycznym projekcie koperty, to jednak całość projektu skomponowano na bazie kształtów obłych i łagodnych. Widać wypukły, nieco baryłkowaty profil boku koperty i łagodne przejście w uszy, co bardzo przypadło mi do gustu. Na renderach nowej wersji (niestety niewielu, bo tylko dwóch) widać powierzchnie skośne między bokami a górą uszu jako polerowane, ale w opisie modelu mamy informacje o całościowym szczotkowaniu.
Biorąc pod uwagę starzenie się brązu i wykończenie wersji z czarną tarczą wydaje mi się, że tu będzie podobnie – czyli wszystkie powierzchnie będą wyszczotkowane, bo biorąc pod uwagę to, co napisałem wyżej, polerowanie powierzchni nie ma sensu w wypadku tak reagującego z otoczeniem „budulca”. Nie zmienia to faktu, że koperta jest wykonana na najwyższym poziomie, którego oczekujemy od tej firmy. Podkreśla to także precyzyjnie wykonana koronka, logowana symbolem pięciu kulek oraz świetnie pracujący, obrotowy pierścień. Luneta jest dość szeroka i ma ceramiczną wkładkę w takim kolorze jak tarcza.
Jak w poprzedniku, tak i w modelu „zielonym” zastosowano na pierścieniu nietypową skalę. Zwykle mamy do czynienia z podziałką minutową na obrotowej lunecie. Tutaj uznano, że lepiej zastosować skalę „bez dekompresyjną” – wskazującą jak długo możemy być na danej głębokości bez potrzeby wynurzania się z zachowaniem zasad dekompresji. Niektórzy uważają to za wadę stawiając na utarte rozwiązania. Dla mnie każde oderwanie się od sztampy, jeśli nie zakłóca użytkowania zegarka, jest atutem.
Wygrawerowana podziałka jest wypełniona masą w złocistym kolorze. Wizualnie obrotowa luneta doskonale pasuje do całości projektu. Boczne ząbkowane powierzchnie łatwo uchwycić i następnie wygodnie operować lunetą. Okala ona wypukłe szafirowe szkło z dość wydajną, wewnętrzną powłoką antyrefleksyjną.
Czas więc na to, co widoczne jest pod szkłem, czyli opis tarczy. To element decydujący o charakterystyce każdego zegarka, ale szczególnie ważny biorąc pod uwagę przynależność do linii Kontiki. Jednoznaczne skojarzenia pojawiają się natychmiast i przynależność do słynnej kolekcji jest niekwestionowana.
Cztery wyraziste indeksy w postaci trójkącików i doskonale dobrane, mocno zwężające się wskazówki w stylu dauphine o idealnej długości tworzą klimat, który niemal pozawala czuć we włosach powiew Pacyfiku. Szczególnie w wersji z kopertą wykonaną z brązu, metalu jednoznacznie kojarzącego się przecież z żeglugą. Ożywiająca w porównaniu do czerni poprzedniej wersji zieleń tarczy i wkładki lunety dodają charakteru i czynią zegarek mniej stonowanym od poprzedniej wersji, co przypadnie do gustu poszukującym czegoś jeszcze bardziej wyrazistego.
Wyjątkowo czytelna, prosta kompozycja to ogromny atut. Niektórym zabraknie okienka datownika, ale mi to zupełnie nie przeszkadza, a jego brak korzystnie wpływa na czystość formy tarczy, a i protoplasta modelu datownika nie posiadał. Nakładane indeksy są wyraźne i atrakcyjne wizualnie, z wielką przyjemnością mając ten zegarek na ręku co rusz spoglądam na tarczę, nie zawsze odnotowując, która jest godzina. Nie dlatego, że nie widać, a dlatego, że nie jest mi to potrzebne, chodzi o oglądanie zegarka.
Wspomniana wersja z ciemną tarczą prezentuje się tak:
W wersji zielonej jest zapewne podobnie, a wskazówki i krawędzie indeksów w kolorze różowego złota komponują się doskonale z kolorem koperty, jak i ciemną zielenią.
Poza czterema głównymi indeksami pozostałe są także nakładane i mają kształt mocno wydłużonych trapezów jednocześnie pasując do całości. Wszystkie znaczniki godzin oraz wskazówki są pokryte masą Superluminova w kolorze białym, a świecącą na zielono. Zapewne to ta sama masa, co użyta w czarnej wersji Kontiki Bronze, co oznacza bezproblemowy odczyt nawet po całej nocy, tuż nad ranem, oczywiście jeśli zegarek wcześniej mógł „złapać” nieco światła. Pod godziną 12-tą nadrukowano nazwę firmy i informację o rodzaju naciągu. Logo w postaci pięciu przestrzennych kulek tym razem umieszczono na trójkątnym indeksie godziny 12-tej lekko zatapiając je w masie świecącej.
Po drugiej stronie, nad godziną 6-tą umieszczono nazwę modelu i informację o wodoodporności do 200 metrów. Wskazówki, indeksy, oraz nadruki są w kolorze złocistym, który koresponduje z kolorem koperty, ale i doskonale wygląda na zieleni tarczy z ziarnistym wzorem. Powierzchnia jest przez to matowa, co wpływa pozytywnie na czytelność, ale także – i to jest dla mnie najważniejsze – wyjątkowo efektownie wygląda.
Stalowy wkręcany dekiel jest szczotkowany dookoła. Znajdziemy na nim logo, informacje o zegarku. Obfite przeszklenie ukazuje nam mechanizm. Co ważne, szkło w deklu jest również szafirowe i także wyposażone w powłokę antyrefleksyjną a widoczne zegarkowe serce to własny, manufakturowy mechanizm EMC 3902A. Jeden z najprostszych pod względem oferowanych funkcji reprezentantów rodziny mechanizmów jakie niedawno opracowała Eterna. Są tak skonstruowane, by można było rozbudowywać je z pomocą modułów.
Mechanizm ten ma całkiem długą rezerwę chodu, na poziomie 65 godzin. Pracuje z częstotliwością wynoszącą 28 800 wahnięć balansu na godzinę i jest łożyskowany na 30 kamieniach. Nie zaniedbano także zdobień. Nie są one może jakoś specjalnie misterne, ale nie jest to też modny ostatnio surowy, techniczny styl. Powierzchnie są rodowane i pokryte dookoła, tak na płytach jak i wahniku pasami genewskimi. Rodzina kalibrów Eterna 39XX to cała paleta mechanizmów, które są w dużej mierze odpowiedzią na ograniczenia dostępności mechanizmów Eta, i chęcią uniezależnienia się od zewnętrznych dostawców.
Mało tego, Eterna nie mówi „nie” wykorzystywaniu mechanizmu swojej produkcji przez innych twórców zegarków. Smaczku dodaje to, że będąca dziś częścią składową koncernu Swatch firma ETA była stworzona przez Eternę.
Wracając do naszej nowości – model KonTiki Bronze Manufacture Limited Edition „Green Dial” będzie dostępny na początku 2019 roku. Moim zdaniem to świetna oferta.
Zegarek w czarnej wersji cieszył się dużym uznaniem. Jego cena była skalkulowana atrakcyjnie. Zapewne podobnie będzie w tym przypadku (cena około 12 000 złotych). Zielona wersja jest nieco bardziej „wesoła” w stosunku do swojej poprzedniczki z ciemną tarczą, ale nadal klasyczna i wystarczająco stonowana.
Świetny, codzienny sportowy zegarek o dużych możliwościach, atrakcyjnym wzornictwie, szanowanego i cenionego producenta z własnym mechanizmem. Czego chcieć więcej?
Wszelkie nowości, recenzje zegarków oraz informacje dotyczące marki ETERNA znajdują się zawsze na indywidualnej podstronie marki tu – ETERNA.
Adrian Szewczyk