Najbliższe Warsztaty zegarmistrzowskie Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, o których Klub informuje w ostatnich postach forumowego tematu TUTAJ, odbyły się w pracowni „Stary Zegar” Marka Binia. Pozwoliliśmy sobie na dość frywolny tytuł opracowania...
Najbliższe Warsztaty zegarmistrzowskie Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, o których Klub informuje w ostatnich postach forumowego tematu TUTAJ, odbędyly się w pracowni „Stary Zegar” Marka Binia. Pozwoliliśmy sobie na dość frywolny tytuł opracowania, ale Marek Biń jest człowiekiem pełnym radości i duszą towarzystwa, więc choć Warsztaty są klubowe, to ta ich edycja będąc pod egidą Marka, na pewno może nosić specjalny tytuł „Warsztatów Biniowych”.
Marek i Klub
Marka Binia, przy klubowych okazjach można spotykać chyba tylko na okoliczność corocznych spotkań. Najważniejszym takim jego uczestnictwem, było pierwsze Spotkanie Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, kiedy to Marek wygłosił referat pod tytułem „Dusze zegarów i zegarków”.
Prelekcja rewelacyjna: swobodna wypowiedź, poukładana treść i jasne wywody. Marek posługiwał się zapisanymi kartkami, ale mimo obietnicy nigdy nie „przepisał referatu na czysto”, więc nigdy nie udało się go upowszechnić. Wszyscy, którzy liczą, że będzie pełna relacja z Warsztatów, powinni wziąć sobie powyższe słowa do serca i na Warsztaty się zapisać, na Biniowe Warsztaty przybyć.
„Stary zegar” na Świętojerskiej
Marka oczywiście zawsze można spotkać w pracowni, co skrzętnie wykorzystują niektórzy nasi klubowicze. „Stary zegar” – pracownia Marka to istne królestwo zegarów i niezwykła atmosfera miejsca. Tego się nie da opisać – to trzeba zobaczyć – trzeba wziąć udział w Warsztatach. Trzeba się zgłosić, by odbyła się ich kolejna - powtórzona edycja.
Zegar wieżowy
Jak przekazywał Marek – „chyba każdy zegarmistrz powinien zbudować zegar?. Ja przynajmniej miałem taką potrzebę”. Na okoliczność zlecenie budowy zegara wieżowego dla firmy Marka Górskiego z Pruszkowa, Marek z Markiem się dogadali i zrobili… dwa mechanizmy zegarów wieżowych. Pierwszy został zainstalowany u zamawiającego, drugi odwiedza targi i wystawy, a na co dzień tyka w pracowni „Stary zegar”. W trakcie Warsztatów obecnym obiecał być także Marek Górski – warto przybyć, warto się zapisać, trzeba to zrobić, by odbyła się ich kolejna - powtórzona edycja.
Relacja z Warsztatów
Klubowe Warsztaty odbyły się w innym niż zwykle (w ostatnim czasie) miejscu – w warsztacie Marka Binia (dlatego „warsztaty biniowe”) na ulicy Swiętojerskiej 26 w Warszawie. Wiadomo – tematem był zegar wieżowy, którego jeden egzemplarz wykonany przez zespół: Marek Górski, Marek Biń, Bartosz Górski jest tam właśnie prezentowany. Sobotnie spotkanie w dniu 15 listopada, rozpoczęło się o godzinie 11-tej.
Warsztat Marka – to świątynia zegarów, szczególnie tych starych. Wielkie stojące, stare egzemplarze, czy też tylko ich szafy, zegary wiszące i kominkowe. Także mechanizmy, rozrzucone dość niefrasobliwie po całym warsztacie. Fortepian, inne stare meble, trochę porcelany i całe mnóstwo książek związanych zawodowym z zajęciem zegarmistrza – konserwatora starych zegarów i sądowego biegłego, poukładanych w kilku specjalnie przeznaczonych na to szafach. Widać, że kiedyś nie dokuczał Markowi brak miejsca, bo w warsztacie znaleźć można także starą maszynę do szycia, żelazka – te z duszą, a także inne starocie.
Doskonała atmosfera do przeprowadzenia warsztatów, choć może szkoda, że gospodarz – jak sam w pierwszych słowach stwierdził „poprosił o pomoc w posprzątaniu warsztatu na kilka dni przed mającymi odbyć się naszymi warsztatami”. Już od wejście było wiadomo, że te warsztaty, to nie będzie akademicki wykład, a raczej spotkanie z Mistrzem w jego własnym królestwie.
Czas już przejść do meritum spotkania – opowieści prowadzącego warsztaty – Marka Binia, współprowadzącego Marka Górskiego i najważniejszego aktora - zegara wieżowego spokojnie odmierzającego czas przy oknie warsztatu.
Witając wszystkich Marek Biń opowiedział kilka słów o powstaniu swojego lokalu, o zawiłościach pracy zegarmistrza i biegłego sądowego i kilku ciekawostkach, jak choćby przyjęcia się nazwy „zegar karetowy”, dla zegarów innych, niż te rzeczywiście wożone w karetach.
Po takim wprowadzeniu, stając obok zegara prowadzący rozpoczął opowieść o historii kreacji tegoż urządzenia. Jako, że podstawowym impulsem dla budowy zegara, była wewnętrzna potrzeba nie tylko naprawy istniejących już zegarów (jak sam stwierdził za zegarkami nie przepada tak bardzo) tylko stworzenie funkcjonującego urządzenia od początku, to w pierwszych słowach musiał wrócić jeszcze do swoich początków zawodu. Dalej był już tylko zegar.
Wiadomo, że w trakcie opracowywania konstrukcji zegara dla Zamku Królewskiego w Warszawie, przygotowana została konstrukcja mniejszej i modułowej maszyny, przeznaczonej dla komercyjnego stosowania – budowy zegarów wieżowych na innych obiektach. Takich zegarów, tuż po opracowaniu konstrukcji powstawało wiele, jednak w ostatnich latach (od roku 1990), do budowy ostatnich dwóch mechanizmów nie powstał żaden nowy, mechaniczny zegar. W tej opowieści wspomniano także o następujących zegarach: na kościele w Kahlenbergu – pod Wiedniem, Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, Ratuszu w Piasecznie i kwiatowym przy Pałacu Kultury w Warszawie. Jak przekazywał prelegent, mimo że pojawiało się wielu potencjalnych chętnych, to pewnie ze względu na wysokie koszty wykonania takiego zegara, nie doszło do podpisania żadnej umowy. Królowały tylko zegary elektryczne. Kontrahent, który zdecydował się na zamówienie zegara wieżowego pojawił się właśnie w zakładzie Marka Binia, który zaoferował współwykonanie dwóch zegarów. Jeden mechanizm został zamontowany, drugi był tym, przy który staliśmy.
Dalszą część warsztatów prowadził Marek Górski, który podobnie jak jego przedmówca rozpoczął od swojej własnej zawodowej historii, w której dla związania się z zegarami, kluczową rolę odegrała jego pomoc braciom zakonnym z Niepokalanowa przy rysunkach do wielotomowego „Zegarmistrzostwa”. Marek opowiedział o szczegółach konstrukcji zegara, pokazywał każdy z elementów i zespołów, oraz odpowiadał na pytania klubowiczów. Co ważne, samemu współwykonując zegar zamkowy jak i ten współczesny, wskazywał różnice i ułatwienia w systemie ich produkcji. Układ modułowy nowego zegara - to najważniejsza różnica i założona już trakcie projektowania, ale obecne sposoby wykonywania elementów zegara są czasami zupełnie inne. Jako przykład podał używanie gotowych wałków szlifowanych, nawet bez wykonywania czopów łożyskowych, jeśli tylko pozwalała na to konstrukcja.
Jak stwierdził prelegent, wykonano łącznie ok. 20- 25 zegarów tego typu, po czym nastąpiła wspomniana przerwa. Po prelekcji nastąpił czas pytań, w ktorych między innymi pytano o wskazówki do zegara w warsztacie na Świętojerskiej. Jak stwierdził prelegent, zegar nie ma założonych wskazówek, tylko dlatego, że zajmowałby więcej miejsca.
Kolejnym, ciekawym, choć nieplanowanym wcześniej prelegentem tego dnia był Karol Roman, który chciał dopowiedzieć kilka słów do prowadzonych poprzednio warsztatów zegarmistrzowskich. Oczywiście powiedział kilka słów o swoim ulubionym materiale – tytanie.
Po prelekcjach przyszedł czas na indywidualne rozmowy tak pomiędzy klubowiczami, jak i z prelegentami, czy to w mniejszych, czy szerszych gronach dyskutantów. Fotografowi udało się nawet uchwycić poważne rozmowy prowadzone w „loży praktyków”.
Władysław Meller
fotorelacja zdejęciowa Bogumiła Godlewskiego (z podziękowaniem) i autora opracowania
opisano żartobliwie, ale rzetelnie i z pełnym szacunkiem dla Marka
0 Komentarzy
Średnia 0.00