Seiko – japońska firma, założona w 1881 roku przez Kintaro Hattoriego - początkowo była sklepem z zegarami oraz biżuterią. W 1892 roku rozpoczęto produkcję zegarów pod marką Seikosha, a już w 1913 rozpoczęła się produkcja zegarków pod marką Laurel.
Seiko (z jap. - wyśmienity, wykwintny, znakomity) jako nazwa marki pojawiła się na zegarkach po raz pierwszy w 1924 roku. W roku 1969 wprowadzono do sprzedaży Seiko Astron, pierwszy na świecie zegarek kwarcowy. Kosztował wówczas mniej więcej tyle, co średniej klasy auto.
Seiko później wprowadziło także pierwszy zegarek kwarcowy z funkcją stopera. Pod koniec 1980 roku, japońska marka wyprodukowała pierwszy zegarek, w którym zastosowano mechanizm kwarcowy, ale zasilany prądem wytwarzanym przez ruch rotora, takiego jak w mechanicznym zegarku z automatycznym naciągiem.
To mechanizmy kinetic – popularny w modelach obecnych na rynku aktualnie. Seiko ma też „na swoim koncie” czasomierz rejestrujący dźwięk, zegarek z telewizorem czy zasilany za pomocą temperatury ręki, a także zegarki zasilane energia słoneczną. W 1999 roku stworzono rewolucyjny mechanizm Spring Drive, a w 2005 roku wprowadzono do sprzedaży zegarki z tym mechanizmem.
Historia marki nie ustępuje jak widać dziejom najznamienitszych przedsiębiorstw szwajcarskich. Dla zegarkomaniaka najważniejsze jednak jest to, że zegarek Seiko może mieć niemalże każdy, co więcej - może zadowolić każdego niezależnie od zasobności portfela.
Mamy tanie zegarki kwarcowe. Mamy bodaj najtańsze porządne zegarki mechaniczne – tu nieoceniona jest linia Seiko 5, ale są i droższe linie: Superior, Brightz, Antanta w wersjach tak mechanicznych jak i kwarcowych. Następna jest linia Grand Seiko – dla miłośników ceniących najwyższy kunszt wykonania i z zasobniejszym portfelem, a dla chcących obcować z topowym zegarmistrzostwem Seiko oferuje kolekcję Seiko Credor, w której mamy do czynienia z oszałamiającą jakością oraz największymi zegarmistrzowskimi komplikacjami konstrukcji mechanizmu.
Inną ważną cechą jest to, że Seiko wszystkie elementy na potrzeby swojej produkcji wytwarza samodzielnie. Mechanizmy, części do nich, koperty, szkła, masy luminescencyjne. Podobno nawet smary do mechanizmów są produkcji Seiko. To naprawdę niespotykane w branży zegarkowej. Pewnie w innych to także nie jest norma. Seiko to firma wyjątkowa.
Posiadałem wiele modeli Seiko i muszę szczerze przyznać, iż każdy z nich bardzo mnie cieszył.
Ostatnio w moje ręce „wpadł’ model Seiko Prospex Scuba SBDC003 Blue Sumo
Zegarek mający już swoją „legendę”.
Jaki jest naprawdę?
Zacznę od podstawowych danych technicznych.
Mechanizm: kaliber 6R15B, 23 kamienie łożyskujące, automatyczny naciąg, funkcja „stop sekundy”, możliwość ręcznego dokręcania. Częstotliwość pracy balansu wynosi 21 600 wahnięć na godzinę. Deklarowana dokładność +/- 25 sekund na dobę. Deklarowana rezerwa chodu 50 godzin.
Koperta wykonana ze stali, szkło to Hardlex, lekko wypukłe.
Pierścień obrotowy, jednokierunkowy, 120 „kliknięć”.
Zegarek jest wodoodporny do 200 m, na co istnieje stosowny certyfikat ISO. Koronka zakręcana. Tarcza matowa, granatowa z okienkiem datownika na godzinie trzeciej.
Indeksy nakładane wypełnione materiałem LumiBrite - produkcji Seiko – świecą bardzo intensywnie. Zegarek został wyprodukowany w Japonii.
Wygląd zegarka
Zegarek jest – o czym świadczą wymiary - dość duży.
- średnica koperty: 45 mm (bez koronki), 48.5 mm (wraz z koronką)
- od ucha do ucha: 51 mm
- grubość: 14 mm
- szerokość między uszami: 20 mm
- bransoleta zwężająca się do 18 mm, wykonana z pełnych ogniw, z pełną maskownicą, zapięcie z możliwością rozszerzenia na piankę.
Mimo tych całkiem sporych wymiarów na ręce nie mamy wrażenia, że zegarek jest tak duży.
A to za sprawą niewielkiej tarczy. Jej średnica to 31 mm wraz z wewnętrznym pierścieniem.
Dość szeroki pierścień o średnicy 43 mm - i jeszcze po 1 mm koperty „wystającej” poza niego - powoduje, że cały zegarek nie sprawia wrażenia bardzo dużego.
Ukształtowanie koperty, mocne podcięcie od krawędzi ku górze i jeszcze większe ku dołowi, sprawiają, iż nabiera ona lekkości, a boczny wąski szlif ukształtowany został tak, iż odnosimy wrażenie mocno opadających uszu i dobrego dopasowania, nawet do skromniejszych nadgarstków.
Osiągnięto także wrażenie lekkości koperty - kiedy spoglądamy na nią z boku.
Tarcza zegarka jest wykonana perfekcyjnie.
Bardzo prosta i łatwa w odczycie. Wysokiej jakości powierzchnia, bez niedoróbek. Matowa – jednak po przyjrzeniu się widać jakby strukturę bardzo drobnych ziarenek. Wyraźne, ale płaskie nadruki – marka, rodzaj napędu, wodoodporność - bez niepotrzebnego przeładowania.
Okienko daty z białą ramką, również nadrukowaną, i datownik wskazujący dni miesiąca na białym tle. Indeksy są metalowe, nakładane.
Na indeksy naniesiono materiał LumiBrite – bardzo dokładnie i równomiernie.
On także ma swój kształt, wzór - i wyraźnie trzy wymiary. To nie płaskie "placki" materiału luminescencyjnego. Indeksy i wskazówki świecą wyjątkowo intensywne zaraz po naświetleniu, ale także bardzo długo można wygodnie odczytać czas w całkowitej ciemności.
Wchodząc rano do ciemnego pokoju, zanim włączę światło – widzę bez problemu czas jaki wskazuje moje „Sumo”.
Wokół tarczy jest pierścień z naniesiona podziałką minutową.
Zgrany precyzyjnie. Nie ma się do czego „czepić” .
Podobno w Sumo bywa z tym różnie. Wskazówki metalowe, zupełnie płaskie, wypełnione taką samą masą świecącą jak indeksy. Dokładnie wykończone.
Intensywność świecenia indeksów i wskazówek jest taka sama. Kolor – to jasna zieleń. W świetle dziennym indeksy godzinowe, a w zasadzie masa świecąca, ma kolor blado kremowy.
Na wskazówkach ten odcień jest lekko bardziej żółtawy.
Pierścień koperty obraca się z właściwym oporem. Po bokach jest on efektownie „zanurzony” w kopercie, a na górnej i dolnej krawędzi widać jego boki w całej okazałości.
Pozwala to na pewny chwyt. Wkładka jest aluminiowa, z naniesiona podziałką. Precyzyjnie i bez uwag. Prosty i czytelny wzór. Na trójkąciku znajduje się kropka wypełniona masą świecącą. Cała konstrukcja, czytelność to elementy niezbędne by zegarek mógł pełnić swoja funkcje – czyli możliwość bezproblemowego odczytu czasu pod wodą.
Mimo, że zegarki tego typu w zdecydowanej większości nurkują co najwyżej na basenie – to w razie potrzeby wszelkie cechy nurkowe są do dyspozycji.
Szkło to znany i często stosowany przez Seiko Hardlex Crystal.
Są opinie, że to ulepszone, utwardzone szkło mineralne. Ale są tez i takie, że to po prostu marketingowa nazwa szkła mineralnego od Seiko i nic ponad to.
Nie szukałem informacji na ten temat. Miałem to szkło w kilku zegarkach i sprawowało się dobrze. Sam nie zrobiłem na takim rysy. Uważam, że zastosowanie zamiast szafiru nie umniejsza funkcjonalności zegarka.
Wiadomo też, że szkło takie jest odporniejsze na rozbicie, czy pęknięcie.
W Sumo jest ono lekko wypukłe co bardzo atrakcyjnie wygląda. Nie jest jednak na tyle wypukłe by w jakiś warunkach uniemożliwić czy znacząco utrudnić odczyt.
Szlify koperty są wykonane bardzo dobrze. Jakość samych szlifów jest na poziomie, który obserwujemy w sporo droższych zegarkach. Jak szlify są atrakcyjne i wyraziste, tak ich dokładność naniesienia na powierzchnie koperty nie jest idealna.
W zasadzie kształt powierzchni szlifowanej i tym samym widocznej polerowanej na każdym uchu jest nieco inny. Nie są to drastyczne różnice, ale widać je kiedy się dokładnie przyjrzymy. To nie jest sytuacja spotykana w droższych zegarkach do których Sumo jest często porównywany.
To samo dość skomplikowane zakończenie uszu na których są aż trzy powierzchnie – każda jest innej wielkości. Podobne niedoskonałości widać z boku koperty. Długa wąska krawędź która posiada szlif kończy się na krawędzi uszu zawsze minimalnie szerzej, lub węziej.
Jednak to nie razi bo różnice optycznie są maskowane dużą długością boku koperty i niewielką szerokością powierzchni szlifowanej. Innymi słowy – nie jest to zbyt wysoki poziom. Sama jakość i wzór szlifu – super – wykonanie – jak w zegarkach tańszych.
No ale jakość powierzchni, rodzaj, ilość – przyjemność dla oka.
Cały czas należy mieć na uwadze cenę - około 2 500 złotych.
Warto także podkreślić, że wymienione niedoskonałości zupełnie nie rzucają się w oczy. Widać je po bardzo dokładnej analizie, czy zdjęciach makro. Wielu użytkowników nawet tego nie zauważy.
Koronka jest wystarczająco duża, łatwa w użytkowaniu.
Gwint działa pewnie. Koronka jest sygnowana literką S. Umieszczona jest na godzinie czwartej – charakterystycznie dla nurkowych zegarków Seiko.
Dekiel ze standardowym wzorem diverów Seiko. Zakręcany. Ukształtowany tak, że niewiele trzeba trudu by utrzymywać go w czystości.
Bransoleta jest dość płaska, lekka jak na stalową.
Wykonana z pełnych ogniw. Krawędzie boczne są polerowane na połysk. Taka sama obróbka jest na bocznych, skośnych krawędziach środkowego ogniwa. Reszta jest szlifowana wzdłuż, szczotkowana. Ogniwa są łączone sworzniami wciskanymi.
Nie jest to rozwiązanie tak solidne jak ogniwa skręcane – ale pozwala na bardzo łatwe regulowanie długości. W 2 minuty możemy dopasować bransoletę wyjmując lub dokładając ogniwa. Precyzyjniej dopasujemy zmieniając punkt mocowania w zapięciu.
Zapięcie typowe dla Seiko.
Po prostu porządnie wykonana standardowa bransoleta bez żadnych "ekstrasów".
Zwęża się do 18 mm. W moim odczuciu jest za delikatna do tego zegarka. Duży plus za pełną maskownicę – zazwyczaj w tej cenie mamy do czynienia z blaszkami. Tu jest solidnie i porządnie – do tego mocowanie do koperty solidnymi i „tłustymi” teleskopami od Seiko.
Drugi problem, jak dla mnie, to jej szerokość – warunkowana rozstawem uszu.
20 mm przy mocowaniu to moim zdaniem za mało przy 45 milimetrowej kopercie. Nieproporcjonalność tego rozwiązania podkreślają szerokie uszy z dużą i rzucającą się w oczy szlifowaną płaszczyzną. To zdecydowanie najsłabszy stylistyczne element tego zegarka.
Gdyby nie to, to biorąc pod uwagę cenę – byłby to zegarek wzorowy i wzorcowy w klasie budżetowych zegarków typu „diver”.
Mechanizm to ewolucja znanego i cenionego „woła roboczego” czyli serii 7sxx.
Moim zdaniem to konkurent podstawowych szwajcarskich mechanizmów takich jak Eta 2824, Sellita SW200 i podobnych. Rezerwa chodu w moim egzemplarzu to zmierzone 51 godzin. To dobry wynik – zgodny z deklaracjami producenta.
Jednak ten parametr nie jest najistotniejszy w codziennym użytkowaniu.
Najważniejsza dla wielu osób jest precyzja chodu. Tutaj Seiko nie do końca zasłużyło na pochwały. Mój egzemplarz po 2,5 dnia od nastawienia ma już „nabite” 65 sekund opóźnienia. To mieści się w ramach deklarowanej tolerancji – ale nie oszukujmy się – to nie powód do dumy. Zapewne można osiągnąć lepszy wynik – ale moje obserwacje, jak i liczne opinie użytkowników tak Sumo, jak i innych zegarków napędzanych tym werkiem – świadczą o tym, że do fabrycznej regulacji Seiko nie podchodzi priorytetowo.
Są też głosy, że regulacja we własnym zakresie stwarza pewne problemy.
Należy także wspomnieć w tym miejscu, że są także częste przypadki doskonale wyregulowanych fabrycznie egzemplarzy. Mnie nie przeszkadza trochę mniejsza precyzja chodu mojego Seiko, „wyleczyłem się” z wielkiej dokładności, dla mnie wystarczającą przyjemność sprawia samo obcowanie z zegarkiem, szczególnie mechanicznym o tak wielu cieszących oko zdobieniach koperty.
Podsumowanie
SEIKO Prospex Scuba SBDC003 Blue Sumo jest tak zaprojektowany, że może podobać się bardzo wielu. Poza rozstawem uszu – z niczym nie przesadzono – i wyceniono ten model na przyzwoitym poziomie. Może cieszyć właścicieli solidnych nadgarstków, ale nie wygląda źle także na tych węższych.
Po odpowiednim dopasowaniu bransolety – bardzo wygodny, odczuwalny na przegubie, ale nie przesadnie ciężki. Mechanizm to porządny produkt. Na rynku jest na tyle długo, że śmiało może być oceniony jako trwały i nie sprawiający problemów.
To zegarek, który powoduje uśmiech. Widzimy całą masę „smaczków” na kopercie. Powierzchnie szlifowane, polerowane, krawędzie, skosy, fale, płaszczyzny, obłości – jest wszystko – prosta, ale atrakcyjna tarcza. Doskonała masa świecąca.
Ogólnie zegarek skomponowany harmonijnie, ale „z pazurem”. Szybko się nie znudzi. Kolor granatowy, czy ciemnoniebieski – jak kto woli – jest w moim odczuciu najciekawszy, ale i najbardziej uniwersalny. Wersja czarna jest dla mnie zbyt ponura, poważna a pomarańczowa….. pomarańczowy to może być Seiko Monster ;)
Moja recenzja nie jest cukierkowa. Nie jest tak, że wszystko piękne, fajne i perfekcyjne – bo Sumo taki nie jest. Jednak nie zmienia to faktu, że w zakresie cenowym, w jakim można go kupić – to jedna z najciekawszych propozycji, jeśli nie najciekawsza.
To doskonały kompan wakacyjnych podróży, ale i codzienny zegarek dla osób które nie muszą nosić garnituru, bo do niego raczej nie pasuje. Oferty mikrobrandów zegarkowych, czyli małych niszowych producentów, są często podobne cenowo, ale odnoszę wrażenie, może niesłuszne, że nie są jakościowo tak dopracowane jak Seiko.
Nieraz są też na siłę udziwniane. Sumo – to jako całość – świetny pomysł i projekt. Zrealizowany oraz zaoferowany przez Seiko. I tylko te 20mm…
Ale jest bardzo wiele opinii, że te 20 mm to idealne rozwiązanie, a nie da się zadowolić każdego. Ja wolałbym 2 mm więcej i trochę grubszą bransoletę.
Dobry, dobrze wyceniony zegarek, dający namiastkę czegoś więcej niż w rzeczywistości jest. To fajne. Zagości u mnie na dłużej. Polecam każdemu poszukującemu w tych ramach cenowych zegarka nurkowego, by zainteresował się Seiko SBDC - SUMO.
Autor: Adrian Szewczyk