Kilka dni temu w nasze ręce trafił zegarek Tissot T-Touch Connect Sport, najnowszy smartwatch firmy Tissot, kontynuator serii Connect i spadkobierca linii T-Touch, której pierwszy model ujrzał światło dzienne w 1999 roku, czyli 25 lat temu.
Nie jestem przesadnym fanem urządzeń typu smart i używam ich głównie podczas aktywności sportowych, a i to nie zawsze. Tym niemniej ucieszyłem się, że to mi przypadło w udziale przetestowanie nowego Tissota, bo lubię nowinki techniczne i staram się „być na bieżąco”.
Poznajmy się
Po otwarciu pudełka moim oczom ukazał się… zupełnie zwyczajny zegarek. Koperta, trzy wskazówki, dwa przyciski, może jednak nie taki zupełnie zwyczajny, bo bardzo kolorowy. Zegarek „czeka” na swojego właściciela w pozycji „fotograficznej” ze wskazówkami zatrzymanymi w pozycji godziny 10:08.
Wersja, która trafiła do nas na testy jest w jaskrawo-pomarańczowym kolorze – indeksy, wskazówka godzinowa i gumowy pasek są w tym kolorze. Dla osób preferujących bardziej stonowane barwy producent przewidział również wersję z granatowym lub białym gumowym paskiem lub bransoletą.
Koperta o średnicy 43 mm wykonana jest z tytanu, producent nie podaje jaki jest to stop, ale najprawdopodobniej mamy do czynienia z tytanem klasy 5, jeśli zdecydujemy się na wersję na bransolecie, ona również będzie tytanowa. To dobry wybór materiału do wykonania koperty smartwatcha, ponieważ jest to materiał lżejszy niż stal i całkowicie niealergiczny, oraz obojętny chemicznie. Nie ma więc również ryzyka powstania korozji na skutek długotrwałego kontaktu z potem lub słoną wodą. Pierścień okalający szkło szafirowe wykonany jest z materiału ceramicznego, na skutek czego jest dość odporny na zarysowania, co również nie jest bez znaczenia w zegarku, który będzie używany podczas aktywności fizycznych.
Po prawej stronie koperty są dwa przyciski w takim układzie, jak w klasycznym zegarku z chronografem, pomiędzy nimi, na delikatnym występie koperty wygrawerowane jest logo producenta. Pierścień wokół tarczy ma wygrawerowaną skalę minutową z liczbami co 10 minut i kreskami – znacznikami co 5.
Kiedy odwrócimy kopertę, zdamy sobie sprawę, że mamy do czynienia ze smartwatchem, nawet przed jego uruchomieniem, bowiem na spodniej stronie znajduje się gniazdo ładowania i czujniki tętna. Warto przy okazji zauważyć, że pasek został wyposażony w system szybkiej zmiany, dzięki czemu wymiana paska (lub bransolety) jest łatwa i nie niesie ze sobą ryzyka porysowania koperty narzędziami.
Plusik za ukłon w stronę użytkowników, którzy nie mają talentu do precyzyjnych robót ręcznych.
Nie mam masywnego nadgarstka i zwykle noszę zegarki o średnicach kopert 40-41 mm, jednak ten Tissot pasuje mi idealnie. Koperta dobrze układa się na przegubie, nic nie odstaje, zegarek nie przesuwa się. Gumowy pasek zapinany jest klasyczną, tytanową sprzączką – rozwiązanie najczęściej spotykane w zegarkach „smart”.
Od góry cyferblat zabezpieczony jest szafirowym szkłem, znacznie odporniejszym niż stosowane często w smartwatchach szkła mineralne, czy nawet gorilla glass.
Koperta mierzy sobie 13,5 mm grubości, rozstaw uszu, czyli szerokość paska lub bransolety to 21 mm, a wodoszczelność zegarka wynosi 50 metrów.
Zaczynamy
Po dłuższym przytrzymaniu dowolnego przycisku wskazówki ustawiają się w pozycji 10:10, sekundnik wędruje na 12., a w dolnej części tarczy „ożywa” mały, kolorowy ekran AMOLED witając użytkownika słowem HELLO, potem przechodzimy do wyboru języka, łączenia z telefonem, ustawień daty i czasu itd.
Ekran funkcji smart obsługujemy albo dotykowo albo dwoma przyciskami po boku koperty.
Sama tarcza jest ciemna, wokół niej na pierścieniu umieszczonym odrobinę wyżej „zawieszone” są pomarańczowe, nakładane indeksy. Klasyczne, fizyczne, częściowo szkieletowane wskazówki godzinowa i minutowa wypełnione są substancją SuperLumiNova dla zapewnienia czytelności zegarka w ciemności. Wskazówka sekundnika jest pomarańczowa, zakończona przeciwwagą w kształcie litery T – logo Tissota. Na pierścieniu podtrzymującym indeksy naniesiona jest również podziałka sekundowa.
Mamy więc do czynienia ze smartwatchem hybrydowym - z klasyczną tarczą, fizycznymi wskazówkami i niewielkim ekranem do obsługi zaawansowanych funkcji smart. Przez większą część czasu działania zegarka wygląda on jak „zwykły” zegarek kwarcowy, ekran AMOLED „budzi” się tylko po naciśnięciu przycisku, dotknięciu szkła nad ekranem lub wyświetleniu powiadomienia.
Iść, ciągle iść, w stronę słońca
Hybrydowa natura zegarka przejawia się również w jego zasilaniu – dwupoziomowa tarcza to nie tylko ciekawy zabieg stylistyczny, który mi się bardzo podoba, ale również rozwiązanie wynikające z zastosowania ogniw fotowoltaicznych służących do zasilania akumulatora zegarka.
Producent deklaruje, że w trybie bez połączenia ze smartfonem zegarek będzie działał bez końca, korzystając jedynie z energii słonecznej, w trybie Connect Standard – do 6 miesięcy, a w trybie Connect Sport – do 3 miesięcy, w zależności od liczby aktywności wykonywanych z zegarkiem.
To jeden z największych atutów i wyróżników tego zegarka na tle konkurencji, ponieważ wiele smartwatchy trzeba ładować co kilka dni, a w przypadku Tissota T-Touch Connect Sport łatwo jest zapomnieć, gdzie położyliście ładowarkę.
Aplikacja Tissot Connect
Funkcje zegarka obsługujemy dzięki aplikacji Tissot Connect, dostępnej na urządzenia działające pod kontrolą systemów Android (9.0 i nowszych) oraz iOS (nie starszych niż 14.0). Kiedy szukałem aplikacji zwróciłem uwagę na jej bardzo niską ocenę w Google Play (2,4), a nieco wyższą w AppStore (3,1). W mojej opinii raczej niezasłużenie.
Instalacja aplikacji, połączenie z zegarkiem, konfiguracja i użytkowanie są bezproblemowe, w ciągu ponad tygodnia testów miałem tylko jedno zdarzenie, kiedy aplikacja nie zadziałała jak powinna.
Po połączeniu aplikacji mamy dostęp do wszystkich funkcji zegarka, korzystając z menu możemy ustawić tryb pracy, rodzaje powiadomień, informacje które chcemy otrzymywać. Nawet bez aplikacji zegarek liczy kroki i oczywiście przypomina o konieczności „ruszenia się” gdy za długo pozostajemy w miejscu.
Synchronizacja czasu z aplikacją zapewnia, że zawsze zegarek będzie wskazywał właściwy czas i nie ma konieczności regulowania go dodatkowo. Możliwe jest ustawienie 2 stref czasowych, co będzie miało znaczenie, kiedy podróżujemy z zegarkiem po świecie.
Zegarek wyświetla informacje o przychodzących połączeniach telefonicznych i wiadomościach oraz pogodzie, czytanie wiadomości na małym ekranie wymaga „przewijania” ponieważ jednocześnie widoczne są tylko 2 rzędy liter. T-Connect Sport obsługuje wyświetlanie polskich znaków, jednak na liście języków menu zegarka nie ma polskiego.
Aplikacja jest za to spolszczona.
W aplikacji (i zegarku) mamy 4 predefiniowane typy aktywności: bieganie, trening, jazda na rowerze i wycieczki górskie. Dla sportowych freak’ów pewnie za mało, wiele smartwatchy oferuje więcej, jednak uważam, że dla większości użytkowników to wystarczający zakres.
Funkcje zegarka
Jak przystało na zegarek sportowy, T-Touch Connect Sport ma oczywiście stoper z możliwością pomiaru czasów okrążeń, minutnik, alarm i kalendarz. Mierzy też liczbę kroków, przebyty dystans, spalone kalorie i tętno. Pozwala więc monitorować podstawowe parametry związane z codzienną aktywnością fizyczną użytkownika.
Z użytecznych funkcji na liście znajduje się również opcja poszukiwania zostawionego gdzieś telefonu, lub odwrotnie – znalezienia zegarka korzystając z aplikacji. Dobre dla roztargnionych.
Rzecz, której brakuje mi zarówno w zegarku jak i w aplikacji, to informacja o stopniu naładowania baterii – zegarek wyświetla symbol baterii złożonej z segmentów, a w aplikacji mamy pasek pokazujący orientacyjny poziom naładowania. Wartość wyrażona w procentach byłaby zdecydowanie bardziej miarodajna. Miejmy nadzieję, że zostanie to poprawione w kolejnych wersjach oprogramowania.
Producent ograniczył zakres funkcjonalności do związanych ze zdrowiem i aktywnością fizyczną, nie przewidział np. możliwości wykorzystania zegarka do płatności zbliżeniowych (NFC), czy możliwości sterowania np. odtwarzaczem muzyki w telefonie.
Trochę szkoda, bo znacząco rozszerzyłoby to możliwości wykorzystania zegarka.
Monitorowanie aktywności
Żeby móc skorzystać z opcji monitorowania aktywności – np. wykonywanego treningu, konieczna jest łączność z aplikacją, a w przypadku biegania czy jazdy na rowerze jest to wręcz konieczne, ponieważ zegarek nie posiada wbudowanego modułu GPS i informacje o lokalizacji dostaje z telefonu. Suunto, z którego korzystam zwykle podczas biegania czy jazdy na rowerze, ma własny moduł GPS i nie wymaga do tego celu smartfona. Osobiście bardzo cenię sobie takie rozwiązanie, inna sprawa to fakt, że mój Suunto absolutnie nie nadaje się jako zegarek na co dzień - jest wielki i ciężki.
Jeśli jesteś bardzo aktywny i lubisz przeglądać wszystkie statystyki treningowe nie ucieszy Cię również fakt, że Tissot nie ma pomiaru natlenienia krwi, więc wszystkie statystyki oparte są na tętnie, masie ciała i wzroście.
Przetestowałem Tissota na crossfitcie, podczas biegu i jazdy na rowerze, wszystko działa poprawnie, możemy podglądać parametry treningu podczas jego wykonywania, ale wymaga to przewijania danych na ekranie – nie ma takiej możliwości, żeby jednocześnie widzieć czas treningu, tętno i dystans, co wynika z ograniczeń małego ekranu.
Oczywiście na koniec treningu możemy wszystko przejrzeć w aplikacji.
Raz miałem taki przypadek, że po wykonaniu treningu dane nie zsynchronizowały się z aplikacją i nie widziałem tych danych w aplikacji, a jedynie w zegarku. Kroki zapisywały się poprawnie, wszystko działało, powiadomienia itd. Stało się tak najprawdopodobniej dlatego, że w momencie zakończenia treningu telefon nie miał połączenia z siecią i dane nie zostały poprawnie wysłane na serwer. Informacje pojawiły się w aplikacji dopiero po kolejnym treningu.
Użytkowanie zegarka
Dla osób dbających o zdrowie Tissot T-Touch będzie dobrym kompanem na co dzień, jak na smartwatch wygląda dość elegancko, a na pierwszy rzut oka w ogóle go nie przypomina.
Swojego czasu marka Frederique Constant oferowała tzw. horological smartwatch, który miał absolutnie klasyczną tarczę z wkomponowanymi w nią ikonkami powiadomień i analogowym licznikiem kroków, pokazującym realizację celu w procentach. Tutaj, w T-Touch Connect Sport, jest znacznie więcej funkcji smart i są one bardziej rozbudowane, co nie zmienia faktu, że Tissot pozostaje jednym z najbardziej tradycyjnie wyglądających smartwatchy na rynku.
Jeśli ograniczymy powiadomienia do zakresu, który jest niezbędny i wyłączymy sygnały dźwiękowe, zegarek pozostanie naszym dyskretnym asystentem bez nieustannego przyciągania uwagi.
Jeśli ktoś jest gadżeciarzem i lubi korzystać ze wszystkich funkcji, T-Touch Connect Sport również spełni jego oczekiwania, wyglądając jednocześnie bardziej „tradycyjnie”.
Zegarek udanie łączy zegarmistrzowskie tradycje marki, wysoką jakość wykonania i świetne materiały z funkcjami smart, coraz bardziej pożądanymi we współczesnym świecie, uniwersum nieprzerwanego dostępu do informacji.
Testowany Tissot jest bardzo wygodny podczas użytkowania, bez problemu da się go schować pod mankietem koszuli, jeśli założymy go do bardziej oficjalnego stroju, a jednocześnie można z nim po pracy iść na rower lub siłownię.
Nasza opinia o Tissot T-Touch Connect Sport oraz plusy i minusy zegarka
Dla kogo jest Tissot T-Touch Connect Sport?
Dla osób takich jak ja, które nie są fanami smartwatchy, a jednocześnie chcą monitorować swoją aktywność fizyczną i otrzymywać podstawowe powiadomienia z telefonu. Nie jest to raczej propozycja dla sportowych „maniaków”, szukających zegarka do uprawiania różnych dyscyplin sportowych.
Ten model będzie idealnym rozwiązaniem dla osób ceniących sobie klasykę z odrobiną nowoczesności, która w tym zegarku jest bardzo dyskretna. Osobiście bardzo odpowiada mi żywa kolorystyka, w końcu mamy do czynienia z zegarkiem sportowym, również z nazwy. Dla osób nie lubiących takich żywych barw są bardziej stonowane wersje kolorystyczne.
T-Touch Connect Sport to minimalistyczny smartwatch z zestawem niezbędnych funkcji, takim absolutnym „must have” każdego zegarka smart i bez „wodotrysków”, z których pewnie i tak niezbyt często korzystamy. Gdziekolwiek jestem, mam nieodparte wrażenie, że teraz niemal wszyscy noszą smartwatche lub smartbandy, produkt Tissota pozwala mieć prawie to samo, ale nie być jak wszyscy.
Plusy (+) | Minusy (-) |
+ wysokogatunkowe materiały: tytan, ceramika, szkło szafirowe | - brak pomiaru natlenienia krwi |
+ klasyczny, ponadczasowy design | - brak modułu NFC do obsługi płatności zbliżeniowych |
+ umiarkowane wymiary zegarka | - brak możliwości sterowania aplikacjami np. do odtwarzania muzyki |
+ zasilanie solarne. Nie trzeba martwić się o ciągłe doładowywanie zegarka | - brak modułu GPS |
Tissot T-Touch Connect Sport - dostępność i ceny
Na dziś, w momencie pisania tego artykułu, dostępnych jest 6 wersji zegarka:
T153.420.44.051.00 – z białymi indeksami i czerwonym sekundnikiem na tytanowej bransolecie,
T153.420.47.051.01 – z białymi indeksami i czerwonym sekundnikiem na granatowym gumowym pasku,
T153.420.47.051.02 - z pomarańczowymi indeksami i pomarańczowym sekundnikiem na pomarańczowym gumowym pasku,
T153.420.47.051.03 – z białymi indeksami i białym sekundnikiem na białym gumowym pasku,
T153.420.47.051.04 - z białymi indeksami i czerwonym sekundnikiem na czarnym gumowym pasku,
T153.420.47.051.05 - z białymi indeksami i beżowym sekundnikiem na beżowym gumowym pasku.
Ceny wersji z paskiem ustalono na 4 500 złotych (poza wersjami czarną i beżową, które są w cenie 4 900 złotych), za wersję na bransolecie trzeba zapłacić 5 100 złotych.
Cena Tissot T-Touch Connect Sport jest zbliżona do droższych, „wszystkomających” modeli Garmina czy Apple Watch Pro, tu jednak mamy wyrób firmy zegarmistrzowskiej. Zegarek o klasycznym wyglądzie, z tradycyjnymi wskazówkami, świetnie wykonany i ze znakomitych materiałów.
Większość smartwatchy jest do siebie podobna, natomiast TT Connect Sport jest zdecydowanie inny, mniej „smart”, a bardziej „watch” i w tym tkwi jego siła.
Szukasz informacji o nowościach marki Tissot i recenzji zegarków? Sprawdź nasze pozostałe publikacje - zegarki Tissot.