W moim odczuciu Rolex Milgauss to jeden z „najbezpieczniejszych” modeli tego producenta. Najbardziej kojarzoną „formą” Rolexa są wszelkie odmiany Submarinera. Ten – jakoś mniej, mniej też rzuca się w oczy i wszelkie jego kopie i klony nie są tak mocno popularne. Jest ich po prostu o wiele mniej, co w moim odczuciu mocno podnosi atrakcyjność tego modelu. Także cena w porównaniu do innych jest relatywnie atrakcyjna. Jednak jest to pełnej krwi Rolex mający swoje indywidualne i zarazem atrakcyjne cechy.
Pola magnetyczne są niewidoczne i nie wpływają jakoś znacząco na nasz organizm – przynajmniej te ciągle nas otaczające. Tak naprawdę mnogość urządzeń elektronicznych, elektrycznych, ich stopień zaawansowania powodują, że pola te są dosłownie wszędzie. W samochodzie, w domu, każde urządzenie z silnikiem, głośnikami, telefony, WiFi wszystko emituje pole elektromagnetyczne o różnym natężeniu.
Zegarek mechaniczny jest dość wrażliwy na takie warunki – mogą one powodować jego namagnesowanie, zakłócenia w stabilności chodu i, w związku z tym, powodować niezadowalający poziom precyzji pracy czasomierza. A to już dla większości miłośników zegarków dość ważne.
Dla wielu to wręcz kluczowa sprawa.
Producenci zegarków od dawna i na wiele sposobów próbowali i próbują minimalizować wpływ pola magnetycznego na prace mechanizmu zegarka.
Rolex zajmował się tym problemem już w latach 50-tych wraz z wprowadzeniem modelu Oyster Perpetual Milgauss. Nazwa pochodzi od francuskiego słowa mille (tysiąc) i jednostki siły pola magnetycznego - Gauss (od nazwiska fizyka Karla Friedricha Gaussa).
Rolex wprowadził z powrotem do oferty model Milgauss na targach Baselworld w 2007 roku.
Grupa docelową, z myślą o której powstał ten zegarek, są ludzie pracujący zawodowo, kórzy mają kontakt z polami magnetycznymi o wysokim natężeniu. Czyli m.in naukowcy z różnych specjalistycznych dziedzin oraz pracownicy narażeni na takie oddziaływanie, a także inżynierowie.
Koperta zegarka wykonana jest w całości ze stali 904L.
Jest to stop super-austenityczny używany w przemyśle wykorzystującym najwyższe współczesne technologie, czy przemyśle lotniczym. Charakteryzuje się on bardzo wysoką odpornością na korozję nawet w środowisku kwasowym, oraz cechuje go odrobinę wyższa twardość w stosunku do stali szlachetnej.
Niestety, w codziennym użytkowaniu różnice wobec zazwyczaj stosowanej stali szlachetnej 316L są nieodczuwalne, tak więc stosowanie innej, zapewne lepszej stali jest jednie wybiegiem producenta pomagającym wskazać w strategii marketingowej dodatkowy punkt wyróżniający.
Sama koperta ma klasyczny dla większości modeli Rolexa kształt.
Jest, poza spodnią częścią, polerowana na „lustro”. Wokół szkła jest dość szeroka, masywna, również polerowana luneta. Koronka, standardowo umieszczona po prawej stronie na godzinie 3-ciej, jest dość duża - ma 7mm średnicy. Zapewnia to bardzo wygodne i łatwe operowanie nią – co nie jest potrzebne zbyt często, ponieważ mechanizm bezproblemowo osiąga wystarczającą rezerwę chodu – a standard dokładności jest tak wysoki, że regulacja wskazań jest na co dzień niepotrzebna.
Tarcza występuje w kilku wersjach.
Czarna, turkusowo-błękitna (Rolex nazywa ją „electric blue”) i biała. W każdej z nich indeks godziny 12-tej zastępuje korona Rolexa. Pozostałe indeksy są nakładane, wypełnione substancją luminescencyjną Chromalight emitującą bardzo atrakcyjne niebieskawe światło.
W modelu z białą tarczą indeksy są czarne, wypełnione na pomarańczowo, w czarnym są koloru srebrnego, a wypełnienie białe, poza indeksami 9, 3 i 6, które są pomarańczowe. W niebieskim wszystkie są koloru srebrnego z biało zielonkawym wypełnieniem. Każdy indeks godzinowy jest zdublowany oznaczeniem minutowym nadrukowanym w jaskrawym pomarańczowym kolorze.
Tarcza koloru niebieskiego ma szlif słoneczny.
Pod koroną, czyli logo marki – indeksem godziny 12-tej - znajduje się nazwa marki i modelu, a nad godziną 6-tą informacja o certyfikacie chronometru – to sporo „napisów”, ale wiemy, że Rolex potrafi dołożyć ich jeszcze więcej.
Między tarczą a szkłem jest ukośny, dystansujący pierścień z powtarzalnie grawerowanym logo i nazwą Rolex.
Wskazówka godzinowa i minutowa są dość wąskie, dyskretne, srebrzyste, oczywiście także z masą luminescencyjną.
Zawadiackiego charakteru dodaje wskazówka sekundowa, która w każdej z wersji jest pomarańczowa i ma kształt błyskawicy. To jedna z cech charakterystycznych tego modelu.
Drugą cechą charakterystyczną i nie występująca w innych modelach jest osłaniające tarczę szkło. Jest ono szafirowe, ale ma wyraźne zielonkawe zabarwienie. Krawędź jest fazowana i dość istotnie wystająca ponad lunetę, co potrafi dać efekt niemal świecącego zielonego pierścienia. Z pomarańczowymi akcentami tarczy wygląda to bardzo spójnie, ciekawie i może nawet awangardowo…
Kolor zielony jest uzyskiwany przez Rolex w podobno tajnym procesie, który nie jest nawet opatentowany, ponieważ jest tak trudny i kosztochłonny, że nikt inny nie chciałby się podjąć produkcji takiego szkła. Wiadomym jest, że kolor zapewnia dodatek miedzi.
Dekiel charakterystyczny dla marki. Pełny, szczotkowany, zakręcany, z nacięciami na zewnętrznym pierścieniu, nazwą modelu i marki. Klasycznie i prosto.
Wysokiej jakości wykończenie – ale bez jakichkolwiek zdobień czy tzw. smaczków.
Zegarek oferowany jest na bransolecie oyster, czyli jednej z najwygodniejszych i najtrwalszych bransolet – często naśladowanych przez innych producentów. Zewnętrzne ogniwa są szczotkowane, środkowe jest polerowane. Zapięcie - to bardzo chwalone, typowe zapięcie bransolet Rolex z nałożonym logo w postaci korony.
To, co w modelu opisywanym jest najważniejsze, znajdziemy jako pierwsze otwierając kopertę. Jest tam coś, co potocznie jest nazywane klatką Farradaya. Osłona mechanizmu wykonana z tzw. miękkiej stali. W jej powierzchni zadbano o minimalizację ilości otworów. Dla przykładu nie zastosowano nawet datownika. Cały mechanizm jest maksymalnie chroniony materiałem ferromagnetycznym.
Pod deklem znajduje się drugi, dodatkowy dekiel - wykonany właśnie z takiego materiału. Można go odkręcić za pomocą tego samego „rolexowego” klucza jak główny dekiel.
Dodatkowym zabezpieczeniem przed wpływem pól magnetycznych są właściwości samego mechanizmu 3131 zastosowanego w tym modelu. Sprężyna włosowa Parachrom jest zupełnie niezależna od wpływów pola magnetycznego. Także niektóre inne części mechanizmu są wytwarzane z materiałów odpornych na wpływ pola magnetycznego, co wyróżnia ten mechanizm od bazowego 3130 i 3135.
Cała rodzina zegarkowych „serc” tej serii uważna jest za jedne z najlepszych, jeśli nie najlepsze podstawowe mechanizmy z automatycznym naciągiem na rynku.
Słyną one z dokładności i niezawodności.
Oczywiście spełniają normy dokładności COSC i po wykonaniu badań otrzymują stosowny certyfikat dokładności. Sam mechanizm 3131 jest całkiem ciekawy z wyglądu.
Wahnik jest ażurowany w tradycyjny dla Rolexa sposób, płyty i mostki są rodowane, krawędzie są polerowane i fazowane a widoczne powierzchnie konstrukcyjne mechanizmu perełkowane.
Całość wraz z czerwonymi kołami naciągu pokrytymi materiałem zmniejszającym tarcie robi całkiem dobre wrażenie – choć dekiel, w tym wypadku nawet dwa dekle są pełne.
Dane techniczne ROLEX Oyster Perpetual Milgauss:
Nr referencyjny: 116400GV
KOPERTA : Oyster, 40 mm średnicy, stal 904L
Koronka: zakręcana, system twinlock
Szkło: Zielone szafirowe, odporne na zarysowania
WODOODPORNOŚĆ: 100 m / 330 stóp
Mechanizm: Kaliber 3131, in-house Rolex
PRECYZJA: -2 / + 2 s / dzień
FUNKCJE: stop sekunda, wskazanie godzin, minut i sekund
Rezerwa Chodu: około 48 godzin
BRANSOLETA: Oyster, płaskie , pełne ogniwa trzyczęściowe
Cena: ok. 34 000 złotych (wersja ANNIVERSARY EDITION ok. 47 000 złotych)
Moim zdaniem Rolex Milgauss – to jeden z najciekawszych, najbardziej uniwersalnych sportowych zegarków na rynku.
Tradycyjna dla marki dokładność i niezawodność, plus zwiększona odporność na pola magnetyczne, wystarczająca wodoodporność - do 100m, mocna bransoleta i klasyczny wygląd wraz z wymiarami na bardzo rozsądnym poziomie, pozwalają tak na uprawianie sportu, jak i na złożenie do oficjalnego stroju.
Zwiedzanie „zderzacza hadronów” w ośrodku CERN na szwajcarsko-francuskim pograniczu też nie będzie problemem jeśli tylko…. zbyt blisko do tegoż urządzenia nie podejdziemy :)
Autor: Adrian Szewczyk