Można zaryzykować stwierdzenie, że autor pierwszej publikacji o zegarmistrzostwie i użytkowaniu zegarków napisanej w języku polskim, znany tylko w kręgu znawców historii zegarmistrzostwa Andrzej Masłowski miał po swej śmierci wiele szczęścia. To jego biografią i dokonaniami zainteresował się wnikliwy historyk, miłośnik zegarmistrzostwa i krajan Andrzeja Masłowskiego, nieżyjący już Zygmunt Dolczewski.
To dzięki niezwykle sumiennie prowadzonym przez Zygmunta Dolczewskiego dociekań, w Kronikach Miasta Poznania w roku 1999 pojawiła się bardzo obszerna biografia Andrzeja Masłowskiego.
Poznając przy okazji historyczno-zegarmistrzowskich sesji naukowych organizowanych przez Toruński Oddział Stowarzyszenia Historyków Sztuki pana Dolczewskiego i współpracując z nim tę wskazaną powyżej biografią Andrzeja Masłowskiego otrzymałem.
Dzięki temu tylko z drobnymi redakcyjnymi poprawkami pozwalam sobie ją opublikować.
Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza zestawienie tekstów źródłowych, co z jednej strony świadczy o ogromie wykonanej pracy, a z drugiej potwierdza sumienność jej wykonania.
Zygmunt Dolczewski zmarł w lutym 2009 roku.
Reprint książki Andrzeja Masłowskiego „Zbiór wiadomości potrzebnych naprawiającemu także i noszącemu zegarek” staraniem Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków i ze wstępem Profesora Zdzisława Mrugalskiego został wydany 2011 roku i jest dostępny na rynku.
Andrzej Masłowski by Zygmunt Dolczewski
Wiek XVIII był okresem dynamicznego rozwoju mechanizmu zegarowego.
Właśnie w tym czasie skonstruowano pierwszy chronometr - precyzyjnie chodzący zegar, który pozwalał na obliczenie długości geograficznej, wynaleziono szereg nowych wychwytów, typów wahadeł i innych usprawnień mechanizmu mierzącego upływające godziny i minuty.
Do najbardziej interesujących postaci wśród ówczesnych polskich zegarmistrzów należał Andrzej Masłowski, zegarmistrz poznański, wywodzący się z Chojnic na Pomorzu. Jego nazwisko od dawna jest znane i publikowane w słownikach biograficznych(1) i muzycznych(2), jednak koleje jego życia, a nawet jego prace czy osiągnięcia(3), pozostały prawie nieznane lub mylnie przedstawiane(4).
O pobycie Masłowskiego w Poznaniu dowiadujemy się z notatki zachowanej w miejscowym archiwum(5). Jest to protokół przesłuchania w sprawie naprawy złotego zegarka kieszonkowego przez mistrza Jana Karola Bachmana, w którego warsztacie Masłowski wówczas pracował. Protokół jest zachowany we fragmencie i choć nie datowany, określa Masłowskiego jako 20-latka i na dodatek jako ucznia (Andreas Masłowski Artis Horologifice Tyro). Wiemy, kiedy Masłowski się urodził, a więc można wyliczyć, że zeznawał w tej sprawie zapewne w 1786 roku.
Znamy niestety tylko jedno zachowane dzieło Masłowskiego - szafkowy zegar (typ Bracket clock, rozpowszechniony przez Anglików w XVIII wieku, wykonywany niemal w całej Europie)(6).
Jak wynika z jego sygnatury na wspomnianym zegarze - wykonano go w roku 1789(7). Jest to konstrukcja dość prosta, świadczy jednak o tym, że w tym czasie Masłowski był już mistrzem.
Wiemy, że urodził się 30 listopada 1766 r. w Chojnicach(8). W 1789 roku miał zaledwie 23 lata, a jako 20-latek był jeszcze uczniem (?)(9), a więc możemy wyliczyć, że naukę zaczął późno. Jeśli kończył on lata terminowania jako uczeń będąc 20-latkiem, to mógł rozpocząć naukę w wieku 15-18 lat, a więc stosunkowo późno (zwykle rozpoczynano terminowanie w warsztacie w wieku 10-12 lat).
Być może początkowo kształcił się w innym kierunku. Trzeba tu dodać, że ten czas nauki bywał najczęściej przekraczany, a i lata pracy jako "towarzysza" rzemiosła zegarmistrzowskiego - tak zwano wówczas czeladników - przedłużały się, bywało, na całe życie. Bez zaplecza finansowego, rodzinnego związku z tym rzemiosłem, nie łatwo było zostać mistrzem. Syn mistrzowski, mąż mistrzowskiej córki czy mąż wdowy po mistrzu, miał zapewnione ulgi w czasie nauki i czeladnikowania, w wykonywaniu sztuk mistrzowskich, wreszcie także i w opłatach przy zdawaniu egzaminu mistrzowskiego(10). Nie jest wykluczone, że wczesne wystąpienie młodego Masłowskiego było na takim przepisie statutu cechowego oparte, można się także domyślać, że był on z rodzinnego domu zaopatrzony także w jakąś gotówkę, niezbędną do wykonania majstersztyku, opłat cechowych czy też wyprawienia kolacji dla innych mistrzów; oczywiście dalsze, większe już znacznie wydatki niosła konieczność zakupu nieruchomości(11) dla wpisania się do prawa miejskiego i otwarcia warsztatu.
Brak wprawdzie dokumentów potwierdzających istnienie w tym czasie warsztatu zegarmistrza w Chojnicach, lecz był to wówczas dość bogaty ośrodek rzemieślniczy i kupiecki. Na pewno istniał tu przynajmniej jeden publiczny zegar, z którym związane było stanowisko zegarmistrza miejskiego. Gdyby tym chojnickim zegarmistrzem był ojciec Andrzeja Masłowskiego, początki jego kariery stałyby się bardziej zrozumiałe. W jednym z opracowań warszawskiego rzemiosła można znaleźć informację, że w 1754 roku w Warszawie uzyskał tytuł mistrzowski zegarmistrz Ludwik Masłowski. Mógł być on krewniakiem naszego zegarmistrza, może nawet ojcem lub stryjem, który po uzyskaniu tytułu mistrzowskiego przeniósł się do Chojnic(12).
Z pewnością jednak wykształcenie zegarmistrzowskie Masłowskiego nie zakończyło się w Chojnicach. Jak już wspomniano, musiał się wyzwolić na czeladnika i wykonać obowiązkową wędrówkę. Jeśli w 1786 roku był jeszcze uczniem, znaczyłoby to, że pozostałe etapy jego kształcenia przebiegały szybko i trwały trzy lata. Naturalnym kierunkiem jego wędrówki była odległa Warszawa, lub bliższy Wrocław czy Berlin.
W każdym razie w 1789 roku musiał być mistrzem, jeśli zamieszkał w Poznaniu i otwarł warsztat - a na to wskazuje jego podpisany zegar. Zaskakujące jest to, że dotychczasowe opracowania podają, że osiadłszy w Poznaniu, Masłowski został także zegarmistrzem miejskim(13), opiekującym się zegarem ratuszowym. W Poznaniu działało wówczas jeszcze 4-5 zasiedziałych zegarmistrzów, wśród nich Samuel Hayke i Franciszek Hildebrand, należący do miejscowych zegarmistrzowskich rodzin. Wiadomo, że zegarmistrzem miejskim był do śmierci w 1810 roku Hildebrandt, którego zastąpił syn, także Franciszek (Franz), zmarły w 1830 roku.
Nie znamy szczegółów dalszej kariery Masłowskiego. Z zachowanej notatki(14) dowiadujemy się jedynie o jego zainteresowaniach i pracach.
Przede wszystkim skonstruował on zegar z tzw. "skaczącą sekundą" ("seconde morte")(15) - czasomierz z sekundnikiem, w którym wskazówka poruszała się skokami co równą sekundę. Tego rodzaju mechanizm w istotny sposób pchnął naprzód badania fizyczne i astronomiczne. Zegary z sekundnikami istniały już wprawdzie wcześniej, lecz przy powszechnym wówczas wychwycie szpindlowym wskazówka sekundowa w pierwszym momencie się cofała, by dopiero w następnej kolejności poruszyć się do przodu. Przy innych wychwytach ruch sekundnika też nie był regularny, w poszczególnych mechanizmach przesuwał się on bowiem różną ilością ruchów w ciągu minuty. Natomiast mechanizm wskazujący ruchem wskazówki równe sekundy miał jako pierwszy skonstruować niejaki Jean Moise Pouzait w 1777 roku w Genewie, gdzie ten znakomity zegarmistrz w 1788 roku założył pierwszą szkołę zegarmistrzowską(16). Czyżby dotarł do niej nasz młody czeladnik? Nie można także wykluczyć, że zetknął się z tak właśnie skonstruowanym zegarkiem i wykonał jego udatną kopię(17). Wykonanie takiej pracy świadczy o tym, że wyposażenie jego warsztatu musiało być na europejskim poziomie, a ambicje samego Masłowskiego duże.
Następna konstrukcja naszego zegarmistrza także była zaskakująca. Otóż skonstruował on zegar nazwany "monochordem", który wybijał godziny różnymi tonami. Pozwalało to człowiekowi muzykalnemu, oczywiście po pewnym ćwiczeniu, rozpoznawać godziny nie tylko nie patrząc na tarczę zegarową, lecz także i nie licząc uderzeń dzwonka te godziny wybijającego. Było to chyba oryginalne rozwiązanie Masłowskiego. Niestety nie znamy zachowanego zegara tego rodzaju.
Kolejna praca Masłowskiego nie była już zegarem, lecz instrumentem muzycznym. Otóż około roku 1804 wykonał on nowy, dotąd nieznany instrument muzyczny, nazwany "coelizonem" lub "klawikordem harmonicznym". Był to czterooktawowy instrument strunowy, w którym zamiast klawiatury wstawiono szereg prętów różnej długości i grubości, a które poruszane palcami przekazywały swe drgania strunom(18). Po przedstawieniu publiczności poznańskiej instrument ten Masłowski przewiózł następnie do Berlina, gdzie 10 kwietnia 1805 r. zademonstrował go Akademii Berlińskiej, natomiast 23 maja tegoż roku dał w sali teatralnej koncert przed publicznością(19). Instrument został też przedstawiony Fryderykowi Wilhelmowi III (1796-1840), królowi Prus, i jego dworowi. Poruszony grą i niezwykłością konstrukcji monarcha ofiarował wynalazcy tysiąc talarów - znaczną, jak na owe czasy, sumę pieniędzy(20).
Tymczasem niewyczerpana widać inwencja konstruktora i wynalazcy szukała już innych pól do działania. W pamiętnikach młodego Atanazego Raczyńskiego(21) możemy znaleźć opis niezwykłego wydarzenia, przygotowanego z inicjatywy Edwarda Raczyńskiego(22), starszego brata pamiętnikarza. Otóż w 1806 roku odbyła się, zapewne w Rogalinie, próba działania maszyny do łatania, pomysłu i konstrukcji naszego zegarmistrza. Jak opisuje to Atanazy, aparat składał się ze sporządzonego z tafty kwadratowego spadochronu i takichże, połączonych jedwabnymi sznurkami skrzydeł(23). Niestety, była to próba nieudana. Można sądzić, że konstrukcja latająca miała podstawy bardziej intuicyjne aniżeli naukowe. Szkoda, że nie zachowały się bliższe szczegóły konstrukcyjne tej machiny(24).
W bliżej nieznanym czasie próbował także Masłowski skonstruować perpetuum mobile - maszynę poruszającą się bez dostarczania jej energii. Zapewne było to koło wodne pompujące w górę wodę, która następnie, spadając, miała je poruszać.
Następna praca wraca do zagadnień zegarmistrzowskich. W 1811 roku ukazuje się w Poznaniu niewielka, 36-stronicowa książeczka, sygnowana inicjałami "A. M.", pod tytułem: Zbiór wiadomości potrzebnych naprawiającym takie i noszącym zegarki. Jest to najstarsza książka o zegarach mechanicznych i sztuce zegarmistrzowskiej napisana w języku polskim. Po inicjałach łatwo możemy rozpoznać autora - musiał nim być Andrzej Masłowski, nie było zresztą w Poznaniu innego fachowca tej miary (i tychże inicjałów), który mógłby być autorem tego dziełka(25).
Jest to praca interesująca choćby tylko z powodu pierwszej próby wprowadzenia do naszego języka nazw części mechanizmu zegarka. Ten niezwykły podręcznik dla polskich zegarmistrzów został być może przyswojony z podobnej pozycji francuskiej lub niemieckiej, co w niczym nie umniejsza jego wyjątkowej, pionierskiej wartości.
Bogate życie zegarmistrza, autora, wynalazcy i konstruktora miało jeszcze inny aspekt, zrozumiały w pewnym stopniu u konstruktora instrumentu muzycznego. Dowiadujemy się mianowicie, że Andrzej Masłowski był także znanym w Poznaniu muzykiem - skrzypkiem. Zachował się bilecik do niego zaadresowany, z 7.09.1815 r., o następującej treści: "Xiążę Radziwiłł zaprasza JM Pana Masłowskiego na iutro 8go Września do siebie na Kwartet o godzinie 7.wieczór"(26).
Otóż od tego właśnie roku królewskim namiestnikiem Wielkiego Księstwa Poznańskiego został Antoni książę Radziwiłł (1775-1833)(27), bardziej znany jako muzyk i kompozytor(28) aniżeli polityk. Był on także autorem muzyki do szeregu przedstawień teatralnych, ponadto uchodził za wirtuoza gry na wiolonczeli i gitarze(29). W pałacu namiestnikowskim - dawnym kolegium jezuickim - organizował koncerty, do których niejednokrotnie sam komponował muzykę(30). Jako partnerów do gry zapraszał najlepszych muzyków działających w Poznaniu(31). Jeśli zapraszał do udziału w tych koncertach także Masłowskiego, to znaczy, że nasz zegarmistrz dorównywał poziomem gry zawodowym muzykom; w kwartetach grywał on na altówce. W opracowaniach historii życia muzycznego Poznania z początku XIX wieku znalazła się też wiadomość o koncertach kameralnych w domu samego Masłowskiego(32).
Można z tych informacji wysnuć wniosek, że Masłowski otrzymał bardzo szerokie, jak na zegarmistrza, wykształcenie. Poza grą na altówce musiał znać także języki - polski, nie tylko w mowie, ale i w piśmie, niemiecki - jego rodzinne miasto, jak wiele miast pogranicza, było dwujęzyczne, a także francuski - język którym posługiwał się w kontaktach z "towarzystwem". W tym języku porozumiewał się zapewne z księciem namiestnikiem(33). Po francusku pisane były wówczas podręczniki zegarmistrzowskie, z których musiał korzystać, a nie jest wykluczone, że w swych podróżach dotarł do Francji lub francuskojęzycznej Genewy. Należy przypomnieć, że w Chojnicach działało kolegium jezuickie. Po kasacie zgromadzenia w 1780 roku nauczyciele w części pozostali na miejscu(34). Między innymi był tam zapewne nauczyciel muzyki(35) i języka francuskiego, którzy byli najprawdopodobniej wychowawcami młodego chłopca.
Dlaczego ojciec Masłowskiego, ten hipotetyczny prowincjonalny zegarmistrz lub muzyk, miał takie aspiracje wobec swego, niewątpliwie bardzo utalentowanego, syna? Wyjaśnić to może zagadkowe i zaskakujące postępowanie w przyszłości syna Andrzeja - Leona. Ten, dorobiwszy się, kupił sobie w Poznaniu kamienicę i prowadził tam zakład zegarmistrzowski, lecz po jakimś czasie sprzedał wszystko, nabył majątek ziemski i wyniósł się z miasta. Otóż w województwie sieradzkim, w okolicach Wielunia, żyła rodzina szlachecka o nazwisku Masłowski, herbu Samson(36). Można wyobrazić sobie, że podupadły członek tejże rodziny, straciwszy majątek, przeniósł się do miasta i swe dzieci oddał do rzemiosła(37). Jeśli tym zajęciem była właśnie sztuka zegarmistrzowska, to była ona zajęciem niezwykle szlachetnym (parał się nim i Zygmunt III Waza, i nieszczęsny król francuski Ludwik XVI, skądinąd zdolny ślusarz), wymagającym znajomości matematyki, chronometru(38), mechaniki czy kreślenia technicznego.
Dowiadujemy się także, że nasz zegarmistrz był farmazonem(39). Ponownie podkreśla to jeszcze raz wyjątkowość naszego bohatera; do loży przynależeli bowiem inteligenci, ziemianie, urzędnicy(40). Niestety nie znamy jego kariery wśród braci. Należał do loży "Świątynia Jedności", która powstała w 1820 roku po zjednoczeniu się loży polskiej "Bracia Polacy i Francuzi połączeni" z niemiecką "Piast zu den drei sarmatischen Sulen" . Na fotografii jego zaginionego nagrobka widzimy pentagram, mogący oznaczać zarówno członka loży, czeladnika, jak i mistrza loży uczniowskiej, najniższej w hierarchii.
W latach 1806-1807 Masłowski wykazał zaangażowanie patriotyczne, pełniąc funkcję skarbnika Komitetu Ofiary Narodowej(41).
Nie sposób pominąć dziejów życia rodzinnego Masłowskiego. Jak wspomniano wyżej, nie wiemy niestety nic o jego rodzicach. Wiadomo natomiast, że w Poznaniu założył rodzinę(42). Pierwszy raz ożenił się w 1792 roku z Brygittą Langówną(43), która zmarła między 1805 a 1808 rokiem. Mieli dwóch synów: Leona (Uf. 1796?, zm. 1866) i Sylwestra (18057 -1855?). Drugą żoną, poślubioną około 1820 roku, była Marianna Zadzińska (Uf. 1.07.1790 w Kcyni, zm. 9.03.1873), z którą miał sześcioro dzieci: Katarzynę (1809-1881), Rozalię (Uf. 1814) po mężu Passini, Helenę (Uf. 1814) po mężu Radkiewicz, Józefa (Uf. 1818, zm. w Rawie Mazowieckiej w latach 50. XIX w.), Mariannę i Jana (Uf. 1823)(44).
Sam Andrzej Masłowski zmarł 8.12.1828 i wg wspominanej wyżej notatki został pochowany na cmentarzu na Wzgórzu Św. Wojciecha. Znając jednak jego wolnomularską przeszłość, zaczynamy chyba poprawniej rozumieć ten, niejednokrotnie przywoływany, niewyraźny, pisany po niemiecku szwabachą tekst: mówi on, że Masłowski spoczął tam, lecz pogrzebany raczej poza cmentarzem.
Postawił po sobie dom na części posesji nr 287 na Podgórzu (później była to Góra Zamkowa 5/6).
Obaj najstarsi synowie poszli w ślady ojca i zostali zegarmistrzami; Leon w 1831 roku bezskutecznie starał się o posadę zegarmistrza miejskiego (zdobył ją wówczas Francois Didelot). Wiemy, że był dość zamożny - może ze spadku po ojcu - bo kupił sobie kamienicę na rogu Wrocławskiej i Koziej, a więc w znaczącym punkcie ówczesnego Poznania, w której prowadził warsztat.
W rękach prywatnych zachował się mechanizm zegara kominkowego (raczej we wtórnej obudowie) z perfekcyjnie wyciętą inicjałową sygnaturą Leona Masłowskiego - "LM" w ażurze kółeczka wychwytowego, druga, pełna sygnatura znajduje się na tarczy. O aspiracjach tego zegarmistrza świadczy fakt, że Leon był jednym z pierwszych członków założonego w 1837 roku w Poznaniu Towarzystwa Sztuk Pięknych. Należał także do prenumeratorów wydanego w 1838 roku Obrazu historyczno-statystycznego miasta Poznania w dawniejszych czasach Józefa Łukaszewicza. Umarł 2.07.1866 roku na cholerę, dwa tygodnie później (15.07.) zmarła jego żona Antonia; osierocili sześcioro dzieci - pięć córek i syna Stanisława , który występuje od końca stulecia (od około 1890 roku) jako zegarmistrz (zm. 1931), czwarty w trzech pokoleniach rodziny Masłowskich.
Drugi syn Andrzeja Sylwester pojawia się jako zegarmistrz jedynie w 1848 pod adresem na Górze Zamkowej 5/6, widocznie prowadząc warsztat ojcowski odziedziczony przez macochę. Brak jego nazwiska w księdze adresowej Poznania z 1855 roku. Najpóźniej w tym roku zapewne umarł.
Po Andrzeju Masłowskim zostało niewiele, dziś nie wiemy nawet, gdzie znajduje się jego grób i płyta nagrobna, którą ktoś zdążył sfotografować.
Zygmunt Dolczewski
Powyższy artykuł jest rozdziałem w publikacji Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr4 ; Dawne domy i mieszkania dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Spis ilustracji:
1. Portret Andrzeja Masłowskiego: Nieznany malarz poznański – ok. 1820 r. Ze zbiorów MNP
2. Jedyny znany zegar wykonany przez Andrzeja masłowskiego
3. Mechanizm zegara Andrzeja Masłowskiego
4. Płyta nagrobna Andrzeja Masłowskiego zmarłego 1828 roku, niegdyś na cmentarzu przy kościele Karmelitów Bosych na wzgórzu św. Wojciecha. Fot. Ze zbiorów MKZ
Literatura:
1. Polski słownik biograficzny, T. xx, Wrocław 1975, s. 123 i n.; JrgenAbeler, Meisterder Uhrmacherkunst, Wuppertal 1977, s. 413; tu jednak wiadomości są skąpe i nieco mylne; Wielkopolski słownik biograficzny, Poznań 1981, s. 459; Wiesława Siedlecka, Polskie zegary, Wrocław 1988 (wyd. II), s. 114.
2. A. Sowiński, Słownik muzyków polskich, 1874, s. 253 i n.; A. Chybiński, Słownik mUzYków dawnej Polski do roku 1800, Kraków 1949, s. 80; Słownik mUzYków polskich, T. II, Kraków 1967, s. 24; autorzy mylą tu Andrzeja z jego synem Leonem, bezpodstawnie (chyba za J. Kołaczkowskim, patrz przypis następny), określając go jako fabrykanta fortepianów.
3. Julian Kołaczkowski, Wiadomości tyczące się przemysłu i sztuki w dawnej Polsce, Kraków 1888, s. 685; "u. w Poznaniu był przy końcu XVIII wieku zegarmistrz Masłowski, który także miał fabrykę fortepianów".
4. Z. Dolczewski, Andrzej Masłowski Z Chojnic - zegarmistrz, wynalazca i konstruktor, [w:] Tempusfugit - mors venu. Wystawa starych zegarów ze zbiorów Muzeum Sztuk Użytkowych - Oddziału Muzeum Narodowego w Poznaniu, Muzeum Historyczno-Etnograficzne w Chojnicach, b.m., 1997, tam także reprodukcja portretu A. Masłowskiego zachowanego w zbiorach MNP.
5. Akta m. Poznania 1,2143.
6. Muzeum Sztuk Użytkowych, Oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu, MNP Rm 183; dar Danuty z Szulców Sokolnickiej w 1949 roku; czcigodna ofiarodawczyni była potomkinią znanej poznańskiej rodziny Szulców - jubilerów i zegarmistrzów; zegar publikowany jest w katalogu wystawy zegarów w Chojnicach: Tempusfugit - mors venu, op.cit., oprać. Z. Dolczewski, pozycja katalogu 16, ilustracja na okładce; podobiznę zegara i sygnatury publikuje także W. Siedlecka, op. cit, s. 114 i ii. 102.
7. Sygnatura na emaliowanej tarczy i na tylnej płytce mechanizmu brzmi: "A. Masłowski /1 7 Poznań 89".
8. Podaje to zarówno napis na nie zachowanym nagrobku Masłowskiego, jak i na przechowanej w Muzeum Historii m. Poznania (Oddział MNP) odręcznej notatki, MNP D 1573, za jej udostępnienie uprzejmie dziękuję p. Magdalenie Mrugaiskiej, kuratorowi Ratusza.
9. Tak tłumaczy słowo tiro: A. Jougan, Słownik kościelny łacińsko-polski, Poznań 1958, s.686.
10. G. Kieniewiczowa, Zegary warszawskie XVIII i XIX wieku w zbiorach Muzeum Historycznego, Muzeum Historyczne miasta stołecznego Warszawy, Warszawa 1971, s. 8.
11.Niestety nie ma jego nazwiska w opłatach podymnego od 1789 do 1799 roku, a więc najwidoczniej nie nabył posesji (nie ma go też w księdze przyjęć do prawa miejskiego), tylko wynajął mieszkanie, lub zamieszkał u ewentualnego teścia.
12. F. R-n, Cechy rzemieślnicze w Warszawie. Cech zegarmistrzowski, [w:] "Tygodnik Ilustrowany", 1892, nr 148, s. 276; J. Eckhardt, Rzemiosło artystyczne do końca XIX w. Zegarmistrzostwo, [w:] X wieków Poznania, T. III, Poznań 1956, s. 218.
13. M. in. Polski słownik biograficzny, op. cit., s. 123; lecz nie potwierdza tego opracowanie: A. Prmers, Die Rathaus zu Posen, "Zeitschrift der Historischen Gesellschaft fr die Provinz Posen", R. 1889, s. 464.
14. Notatka wspomniana w przyp. 10; wymienia ona pobieżnie i krótko osiągnięcia naszego bohatera, lecz naj dokładniej , ze szczegółami opisuje, jak to Masłowski wykonał dla zabawy towarzystwa tzw. "kocie organy", okrutną zabawę znaną już w średniowieczu; ówczesne czasy także nie znały litości dla zwierząt, a poczucie humoru bywało nieco grubawe.
15. R. Koch, BI-Lexikon Uhren und Zeitmessung, Leipzig 1987, s. 191 in.
16. G. H. Baillie, Watchmakers & Clockmakers ofthe World, Volume l, Essex 1947, s. 257.
17. Problemem tym interesowano się także w Warszawie, gdzie na wystawie "Płodów przemysłu krajowego" w 1845 roku "Pan Lilpop Franciszek dał zegar astronomiczny, tygodniowy, na sposób Kessla z kompensacją merkuryuszową [zapewne mowa o kompensacyjnym wahadle rtęciowym] i sekundami stojącymi [tak chyba w tym czasie nazywano w polskim języku francuski termin "secunde morte"] , W. Głębocki, Zegarmistrzowie warszawscy XIX wieku, Warszawa 1992, s. 17 i n.
18. C. Sachs, Reallexikon der Musikinstrumente, Berlin 1913; H. Sommer, Das musikalische Leben in Posen zu Anfang des 19.Jahrhunderts, "Historisches MonatsbHitter fur Provinz Po sen" , Jahrg. XVIII, nr 5/6, Posen 1917, s. 83; B. Zakrzewska-Nikiporczyk, Przemysł muzyczny, [w:] Dzieje Poznania, T. II, cz. l, s. 739.
19. Polski słownik biograficzny, op. cit., s. 123; C. Sachs, op. cit., jw.
20. Patrz przypis 12.
21. E. Raczyński, Rogalin i jego mieszkańcy, Poznań 1991, s. 125 i n.; AtanazY Raczyński (1788-1874), późniejszy mecenas i znawca sztuki, autor pierwszej historii malarstwa niemieckiego, twórca znanej galerii malarstwa włoskiego, hiszpańskiego i XIX-wiecznego malarstwa niemieckiego (dziś w Muzeum Narodowym w Poznaniu), poseł pruski w Hiszpanii i Portugalii; Wielkopolski słownik biograficzny, Poznań 1981, s. 607.
22. Edward Raczyński (1786-1845), w przyszłości zasłużony mecenas sztuki, twórca znanej biblioteki w Poznaniu i fundator niezwykle pięknego służącego jej budynku, wydawca cennych źródeł do historii Polski i przy tym oryginał; WSB jw.
23. E. Raczyński, op. cit., jw.
24. Z zapisków Atanazego Raczyńskiego dowiadujemy się, że próby latania musiały się powtarzać, i sam Edward brał w nich chyba osobisty udział, skoro czytamy gdzie indziej, że złamał sobie rękę przy takiej okazji; konstruktorem następnych aparatów (może usprawnił skrzydła Masłowskiego?) był nadworny mechanik rogaliński W. Argylewski, później zapewne zegarmistrz w Pyzdrach; autor tych wspomnień (Rogalin ijego mieszkańcy, op. cit.) sugerował, by pionierską, aeronautyczną działalność jego imiennika (a także i jego nadwornego mechanika) wypadało w jakiś sposób uwiecznić; może entuzjaści historii lotnictwa pomyśleliby o tym, nie zapominając o zasługach Masłowskiego, który był chyba pierwszym odnotowanym konstruktorem i pionierem awiacji w naszych stronach.
25. Odnotowuje ją Karol Estreicher, podając w swej Bibliografii: K. Estreicher, Bibliografia Polska XIX stulecia, T. III, Kraków 1876, s. 26; za informacje o jej istnieniu serdecznie dziękuję p. prof. Modlibowskiemu z Warszawy, znakomitemu znawcy starych mechanizmów zegarowych.
26. Wielkopolski słownik biograficzny, op. cit.
27. Barbara Zakrzewska- Nikiporczyk, Zycie muzyczne, [w:] Dzieje Poznania, T. II, cz. l, Warszawa 1994, s. 696.
28. M. Motty, Przechadzki po mieście, T. II, Warszawa 1957, s. 230.
29. Maria i Lech Trzeciakowscy , W dziewiętnastowiecznym Poznaniu. Zycie codzienne 1815-1914, Poznań 1982, s. 387.
30. W. Kamiński, Muzyka w latach 1793-1870, [w:] X wieków Poznania, op. cit., T. II, s. 260.
31. W. Kamiński, jw.; B. Zakrzewska- Nikiporczyk, Ruch koncertowy, [w:] Dzieje Poznania, op. cit., T. II, cz. l, s. 703.
32. M. Motty, op. cit. T. II, s. 233 i 248.
33. Encyklopedia wiedzy ojezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564-1995, oprać. L. Grzebień i współprac, Kraków 1996, s. 92; w pruskim zaborze, ignorując papieskie decyzje likwidacji zgromadzenia w 1773 roku, opóźniono je do 1780 roku, korzystając później z usług jezuickich księży-wykładowców w miejscowych szkołach.
34. Jw.; w tymże kolegium istniała ufundowana bursa muzyków, wychowująca przynajmniej siedmiu uczniów, działająca do likwidacji zgromadzenia i kolegium, a więc musieli tam być nauczyciele muzyki.
35. K. Niesiecki, Herbarzpolski, wyd. przez J. N. Bobrowicza, T. VI, Lipsk 1841, s. 354.
36. Około 1800 roku działał w Wielkopolsce rzeźbiarz o tym nazwisku.
37. Ówczesne zegary o wielu wskazaniach pokazywały obok minut, godzin i dni miesiąca, a nawet czasem miesięcy, także kwadry księżyca i miesiąc księżycowy; umiejętność przeliczania czasu słonecznego na księżycowy wymagała znacznej wiedzy astronomicznej i umiejętności matematycznych.
38. Stanisław Karwowski, Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego, T. I, Poznań 1918, s. 63; nasz zegarmistrz wymieniony jest w spisie członków loży z Poznania jako z zawodu mechanik, między dwoma kupcami, przedsiębiorcą, lekarzem i urzędnikami różnego szczebla - brak wówczas wśród nich drugiego rzemieślnika. Wśród braci z prowincji głównie występują ziemianie i dzierżawcy, prawnicy i urzędnicy, wyłącznie Polacy; Wielkopolski słownik biograficzny, op. cit., s. 459.
39. W 1817 zegarmistrz Franz Hidebrandtjest wymieniony jako uczeń założonej w 1811 roku niemieckiej loży Piast zu den drei sarmatischen Su len , która miała swoją siedzibę na I i II piętrze domu przy Starym Rynku 99.
40. Patrz przyp. 3.
41. Wielkopolski słownik biograficzny, op. cit., s. 459.
42. W kolegiacie św. Marii Magdaleny (Akta metrykalne w Archiwum Archidiecezjalnym); świadkowali tej uroczystości urzędnicy palestry poznańskiej: "Generosus Joseph Karwe, Nobilis Adam Jasiński Judex Praeses Apeli., et Nob. Petrus Sobolewski Advocat.Acg(?) Posn.", co sugeruje, że i żona pochodziła z tego kręgu; potwierdza to jeszcze raz szlacheckie aspiracje oraz pewnie tradycje Masłowskiego; możliwe, że sądowe powiązania małżonki ułatwiło mu zakup parceli położonej, jak by nie było, u po dnóża Zamku, siedziby sądu - także pod zaborem; może ojcem lub krewnym Brygidy był Jakub Lange, "dwunasty mąż", zm. przed 4.05.1791 r.: Inwentarze mieszczańskie Z XVIII w. z ksiąg miejskich i grodzkich Poznania, (przygot. J. Burszta, Cz. Łuczak), T. II (1759-1793), Poznań 1965, s. 280 i n.
43. Jan i Marianna w 1863 roku także już nie żyli, a zmarli w stanie wolnym. Szczegóły stosunków rodzinnych Masłowskiego poznajemy z testamentu Maryanny Masłowskiej z 4 XI 1863 roku, którego odpis znalazł się w cytowanych już dokumentach w Muzeum Historii m. Poznania; pewne daty odnotowano w księgach meldunkowych zachowanych w Archiwum Państwowym.
44. W 1814 roku miał on kłopoty ze spłatą podatku i opłaty ubezpieczeniowej.
45. Motty, op. cit.; te jednak wiadomości nie są niestety sprawdzone; Leon ożenił się przed 1845 rokiem (?) z Antoniną Budzyńską z Grodziska, i miał sześcioro dzieci: syna Stanisława i 5 (?) córek
46. Zygmunt Boras, Lech Trzeciakowski, W dawnym Poznaniu. Fakty i wydarzenia Z dziejów miasta do 1918, Poznań 1969, s. 278.
47. Motty, op. cit.; wg księgi adresowej z 1862 roku mieszkał on przy tej ulicy pod numerem 9, nie wiadomo jednak nic o restauracji tamże (patrz przyp. 39), choć on sam w księdze meldunkowej określony jest jako restaurator - lokal ten mógł być, wg dzisiejszych wyobrażeń, miniaturowy; wcześniej mieszkał na Woźnej 15, a w tymże roku (1862) wyprowadził się prawdopodobnie na Chwaliszewo 62.
48. Stanisław (UL 13.01.1850, zm. 1930) był żonaty z Florencją Michalską z Poznania i miał kilkoro dzieci; w 1866/1867 (może już wcześniej) uczył się u poznańskiego zegarmistrza miejskiego Gottfrieda Hubnera, zamieszkując u niego (po śmierci rodziców - było to jednak zgodne z rzemieślniczą tradycją, wg której uczeń, terminator stawał się do wyzwolin na czeladnika domownikiem mistrza); później przeniósł się do Rogoźna (czyżby była to tradycyjna wędrówka czeladnicza?), lecz wrócił po roku do Poznania, gdzie żył do końca życia; około 1890 roku pojawia się w naszym mieście zegarmistrz Stanisław Masłowski, który w 1900 roku mieszka na ul. Wielkiej 21.
49. W księdze adresowej z 1835 roku Marianna Masłowska występuje jako właścicielka, po mężu, warsztatu zegarmistrzowskiego