W dyskusjach na temat obecnie produkowanych zegarków Błonie, dość często pojawiają się opinie, że właściciele tejże firmy wywodząc się z branży reklamowej, marketing dla swojej marki prowadzą w sposób niezwykle aktywny i skuteczny.
To popularne twierdzenie i dość powszechne w kręgach miłośników zegarków przekonanie, zostało ostatnio dodatkowo potwierdzone felietonem pana Daniela Passenta, znajdującym się w najnowszym numerze tygodnika Polityka (nr 51/52 (3040) 16.12.-27.12.2015).
Zamieszczone w rubryce: Felieton Passent, wywody dziennikarza zatytułowane są:
„Kup zegarek marki Błonie”.
Niestety nie dość, że felietonista podpierając się tylko i wyłącznie na materiałach informacyjnych podsuniętych mu pewnie przez obecnie funkcjonującą firmę Błonie, popełnia oczywiste błędy dotyczące historii dawnego zakładu i jego produkcji, to jeszcze jako fakt podaje „pobożne życzenia” i niespełnione oczekiwania właścicieli współczesnej firmy Błonie.
Pełen felieton Daniela Passenta można przeczytać w ostatnim, wskazanym powyżej numerze Polityki, a jego zapowiedź znajduje się także na internetowej stronie Tygodnika pod adresem:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1644146,1,kup-zegarek-marki-blonie.read
Drogi autorze,... toż to jest karygodne!
Pomijając polityczno-towarzyskie wtrącenia i skupiając się tylko i wyłącznie na zegarkowych informacjach, czytając wskazany felieton, można się dowiedzieć o szeregu, stanowiących niestety tylko dla autora niniejszego tekstu (no może także dla właścicieli firmy Błonie), sensacjach:
"”na szczeblu politycznym” podjęto decyzję o rozpoczęciu produkcji zegarków naręcznych".
„Biorąc pod uwagę ówczesną sytuację polityczną, nie dziwi postanowienie władz, że nasze zegarki powstaną na licencji radzieckiej”.
"Jako miejsce produkcji wybrano dawną fabrykę zapałek w Błoniu, działającą wówczas w przemyśle zbrojeniowym”
Szanowny autorze!
Proszę się zastanowić, czy to jest jakaś wyjątkowość?
Wiadomo, że w tamtych czasach strategiczne decyzje, a taką było podjęcie produkcji zegarków, były podejmowane w kręgach władzy politycznej.
Czy należało w powojennej Polsce i w czasie zimnej wojny kontynuować w Błoniu zapałczaną tradycję, jeśli w wyniku zmian granic mogliśmy produkować (i produkowaliśmy) zapałki tak w Czechowicach Dziedzicach jak i w Sianowie?
Czy nie wie Pan, że zwykle, dla osiągnięcia wysokiego poziomu technologicznego, a także możliwości szybkiej zmiany wielkości produkcji militarnego asortymentu, zakłady o takiej specyfice posiadały oddziały z tzw. produkcją cywilną?
Najlepszym przykładem takiego połączenia są popularne także w Polsce piecyki gazowe Junkers i nie mniej znane z historii (także tej dotyczącej Bitwy o Anglię, o której Pan wspomina w felietonie) podniebne niemieckie maszyny latające!
Każdy, kto choć tylko trochę interesuje się ekonomią wie, że sprzedaż produktów wysoko przetworzonych i tych, które dla wyprodukowania wymagają dużego nakładu wiedzy technicznej są dla kraju korzystniejsze, niż sprzedaż surowców naturalnych, czy żywności.
Zegarki są (a przynajmniej były wówczas) takimi produktami i nawet potępiając w czambuł ówczesny system należy zauważać te oczywiste zależności i pozytywnie przyjmować decyzje o rozpoczęciu takiej produkcji!
„Niejasna jest historia zakończenia produkcji zegarków”
Toż ona jest niejasna tylko dla tych, którzy przyjmują bezkrytycznie, podane na tacy, jednostronne i niesprawdzone informacje, i nie próbują poszukiwać odpowiedzi w innych (nawet tych szeroko dostępnych) źródłach!
Powód zaprzestania produkcji jest doskonale wyjaśniony tak w książce „Przystanek: zegarek.” - mojego autorstwa, jak i w książce „Przemysł zegarowy w Polsce” – Profesora Zdzisława Mrugalskiego.
„45 lat temu, po nieco ponad 10 latach działalności, została decyzją polityczną brutalnie zlikwidowana przez panujący system komunistyczny”
„Zdaniem obecnego producenta, należy ją łączyć z wydarzeniami społeczno-politycznymi na początku lat 70. i trudnościami...”
Drogi autorze!
To się nazywa „grzech zaniechania”!
Nie chciało się poszukać innych źródeł informacji?
Szkoda…
W książce o zegarkach z Błonia jest wyraźnie napisane, że decyzję o zakończeniu produkcji konsultowano z zegarkową branżą (mogę wskazać co najmniej jedną osobę, która w tej kwestii się wypowiadała), że stawała się ona po prostu nieopłacalna, a przejście na produkcję drukarek było wielkim sukcesem ekonomicznym tak zakładu w Błoniu jak i naszego kraju!
O brutalności decyzyjnej w tym przypadku nie może być mowy!
„Produkowane były najpierw z części własnych i radzieckich, a od 1962 na licencji zegarków marki Kirowskije wytwarzanych w Moskwie”
Ten fragment zakrawa wręcz o ignorancję, a uznając powszechne poważanie dla autora felietonu, trzeba znowu zachęcić go do... zapoznania się z faktami historycznymi (choćby w podanych powyżej źródłach).
Można też nakłaniać do zrobienia tego… co nie boli, bo już na pierwszy rzut oka widać, że podana kolejność z rozsądkiem mało ma wspólnego (co nie jest oczywiście sugestią, jakoby ówcześnie panujący system był rozsądnym).
Jeśli już produkowalibyśmy legalnie jakikolwiek wyrób, to po co mielibyśmy później kupować na niego licencję?
Szanowny Panie felietonisto!
Nawet w tej, mniej czy bardziej ważnej, części poważnego (było nie było) tygodnika POLITYKA, jakim jest felieton, dziennikarz jest zobowiązany do podawania faktów sprawdzonych, a nie tworzenia historycznej fikcji, czy też wyśmiewanych powszechnie tak zwanych „faktów prasowych”.
Toż poprzez taką treść, jaką podaje Pan w swoim felietonie, takie właśnie bezsensowne fakty prasowe i nierzeczywiste historie w szeroki obieg Pan puszcza! Do tego swoim autorytetem je firmuje.
Faktem jest, że będące dla Pana podstawą informacje, pojawiły się już dość dawno temu w sieci (internetowej, a nie tej niestrawnej dla Pana - drukowanej) i są powtarzane przez „dzieci internetu” ale,... Panu tak nie wypada!
Dalszy ciąg felietonu jest pochwałą obecnego producenta zegarków „Błonie”, zakamuflowaną uszczypliwymi uwagami na jego i na zaprojektowanego zegarka temat.
W tej formie, felietonista wypowiada się także we wprowadzeniu do tekstu stwierdzając że: „W tym roku najlepszym prezentem gwiazdkowym jest: „legendarny polski zegarek marki Błonie”, nawiązujący...”
Drogi Panie felietonisto!
Taki prezent pozostaje tylko pobożnym życzeniem producenta, który poprzez swoją, doskonale prowadzoną jak wskazano we wstępie, kampanię marketingową natchnął Pana zapewne do napisania niniejszego felietonu.
Zegarki Błonie WX302 nie pojawiły się do dzisiaj na rynku i zgodnie z nieoficjalną informacją powziętą przez autora niniejszego tekstu, w sprzedaży otwartej do tych Świąt Bożego Narodzenia mogą pojawić się zaledwie pojedyncze ich sztuki.
Sugerując wszystkim poszukanie innych, ciekawych prezentów – szczególnie tych zegarkowych, życzę Radosnych Świąt Bożego Narodzenia.
Władysław Meller
Opracowania dotyczące polskiej zegarkowej produkcji w zakładach w Błoniu skupiliśmy w specjalnym dziale: Zegarki Błonie 1958-1969