Kwiatki, motylki, delikatne, opływowe kształty, subtelność i delikatność - to są najczęściej spotykane cechy zegarków przeznaczonych dla płci pięknej. Ale nie każdej kobiecie taka estetyka odpowiada, nie każda kobieta lubi te wszystkie „babskie sprawy”.
Pracując w zakładzie zegarmistrzowskim często spotykam kobiety, które noszą męskie czasomierze lub wybierając zegarek stanowczo mówią NIE wszelakim cyrkoniom i innym ozdóbkom.
I chyba właśnie dla takich kobiet powstał „Maurice Guerdat” sygnowany numerami 20294 .
„Maurice Guerdat” to według pewnej niemieckiej strony internetowej ”marka kochana i podziwiana przez wszystkich” - tyle, że chyba jednak nie do końca jest to prawda, bo na hasło „Maurice Guerdat” wielu zaznajomionych z tematem ma znak zapytania w oczach.
Warto więc na wstępie opowiedzieć trochę o samej marce.
To, czego możemy być pewni to miejsce produkcji - Biel (Bienne), zachodnia Szwajcaria, miejsce w którym dziś swą siedzibę mają topowe marki takie jak: Swatch, Rolex, Omega, Tissot, czy Movado.
Firmę zarejestrowano w Szwajcarii 2 września 1975 roku pod numerem 278740.
Jej działalność była kontynuowana do 1996 roku, co daje 21 lat działalności. Reszta informacji nie została potwierdzona więc niema co się rozwodzić nad czymś czego nie możemy być pewni.
Sam zegarek, tzn. jego koperta, ma 11 mm grubości (+szkło), 31.73 mm średnicy (wraz z koronką) oraz 30 mm długości. Odpowiednia szerokość paska to 14 mm i jest on mocowany na standardowych teleskopach, wybór wzoru i koloru paska to czysta dowolność bo do gładkiej tarczy w odcieniu szarości pasować będzie, dowolny pasek.
Trzy proste „jak drut” wskazówki, data na godzinie trzeciej, „Maurice Guerdat”, „Automatic” i maleńki napis „swiss” u dołu sprawia że zegarek jest prosty, nieprzesadzony wręcz surowy.
Dodatkową cechą wizualną jest koperta typu monocogue, czyli wykonana z jednego kawałka metalu.
Jedynym sposobem dostania się do mechanizmu jest wyjęcie szkła.
Kiedy już wyjmiemy szkło, pojawia się następna niespodzianka - mamy zegarek w kopercie, mechanizm jest pod tarczą, a jego wyjęcie uniemożliwia wałek z koronką.
Zastosowano tu bowiem wałek łączony (łamany), który należy na „siłę” wyrwać, i tak oto mamy część wałka wciąż w mechanizmie i drugą część tkwiącą w koronce.
Kiedy już to wszystko zrobimy naszym oczom ukazuje się piękny mechanizm ETA łożyskowany na 25 kamieniach, z czego najwięcej z nich znajduje się w kołach zapadkowych automatycznego naciągu.
Atrakcyjne i praktyczne jest to, że data zmienia się DOKŁADNIE kiedy obie wskazówki znajdą się na godzinie dwunastej, mniej praktyczny jest jednak brak funkcji szybkiej zmiany daty poprzez koronkę, ale jak to zwykle bywa – „coś za coś”.
Wszystkie zegarki „Maurice Guerdat” mają podobny design a ich ceny, w zależności od stanu zachowania, wahają się od 200 zł nawet do 6 tysięcy.
Za ich obecną nierozpoznawalność oraz stosunkowo krótką działalność tego przedsiębiorstwa można winić czas w którym ono powstało:
mamy lata siedemdziesiąte, na naszych nadgarstkach zagościły zegarki z cyfrowym wyświetlaczem i układem scalonym, oficjalnie uruchomiono produkcję zegarków marki „Swatch” w Szwajcarii, a kryzys sprawił że prace w przemyśle zegarmistrzowskim straciło blisko 60 000 osób (lata 1970-1985).
Prawdopodobnie wszystkie te czynniki spowodowały wycofanie się marki z rynku, marki, która dziś - podczas renesansu zegarków mechanicznych – miałaby prawdopodobnie spore szanse zdobyć szeroką rzeszę odbiorców.
Autor: Katarzyna Pajkowska